Greenpeace: Podczas międzynarodowych negocjacji na Bali rządy nie wysłuchały wezwania naukowców do natychmiastowego i zdecydowanego działania przeciw zmianom klimatu i nie podjęły kluczowych decyzji, których oczekuje świat.
Po dwóch tygodniach intensywnych i momentami
dramatycznych negocjacji finalne porozumienie dotyczące wszystkich
krajów na świecie (w tym Stanów Zjednoczonych), nie zawiera
najważniejszego celu, jakiego domaga się coraz więcej środowisk na
całym świecie, czyli zobowiązania do zmniejszenia emisji gazów
cieplarnianych o co najmniej 25-40% do 2020 r. przez kraje
rozwinięte.
Końcowy dokument wyraża konieczność
przeciwdziałania zmianom klimatu, ale nie nakłada na kraje żadnych
konkretnych zobowiązań redukcji emisji. Tak słaby wynik to wina
przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, które robiły co mogły, by
rozwodnić ostateczne ustalenia, a także wspierających ten kraj:
Kanady, Japonii i Australii.
Porozumienie zawiera natomiast zręby mechanizmu
zahamowania wycinki lasów tropikalnych oraz podstawy systemu
wsparcia dla krajów rozwijających się na rzecz wdrażania czystych
technologii i dostosowania się do zmian klimatu. Określa też
ostateczną datę przyjęcia nowego porozumienia – rok 2009.
„Dobrze, że w ogóle udało się zawrzeć na Bali
jakieś porozumienie, bo wiele wskazywało na to, że z powodu oporu
USA, Kanady i Japonii negocjatorzy wyjadą stąd z pustymi rękami” –
mówi obecna na Bali Magdalena Zowsik, koordynatorka kampanii
klimatycznej Greenpeace. I dodaje: „Wynik negocjacji jest więc
pewnym krokiem naprzód, ale nieporównywalnie mniejszym niż ten,
który według danych naukowych trzeba uczynić, by rzeczywiście
podjąć próbę zatrzymania zmian klimatu. Greenpeace ubolewa nad tym,
że do niektórych przywódców nadal nie dociera, jak bardzo konieczne
są natychmiastowe i zdecydowane działania w sprawie redukcji emisji
gazów cieplarnianych.”
Greenpeace ma jednak nadzieję, że rosnąca
presja społeczna na wszystkich kontynentach zmusi polityków do
tego, by w ciągu najbliższych dwóch lat dogadali się w sprawie
konkretnych i zdecydowanych redukcji emisji. Przykład wyznaczyły
Niemcy, które jednostronnie i bezwarunkowo zobowiązały się, że
zmniejszą swoje emisje o 40% do 2020 roku.
„Słaby wynik negocjacji na Bali oznacza, że
kluczowe decyzje, których nie podjęto tutaj, będą musiały zapaść w
Poznaniu, gdzie w przyszłym roku odbywa się konferencja
klimatyczna. Oczekujemy, że polski rząd, jako gospodarz, będzie co
najmniej tak aktywnym liderem w negocjacjach, jakim była w
ostatnich dniach Unia Europejska, która ostro przeciwstawiała się
Stanom Zjednoczonym. Oczekujemy też, że rząd zacznie realizować
przyjętą przez Polskę politykę klimatyczną, zgodnie z którą nasz
kraj musi zmniejszyć emisje o 40% do 2020 r.” – dodaje Magdalena
Zowsik.
Światełkiem w tunelu dla przyszłego globalnego
porozumienia jest to, że państwa, które podpisały już wcześniej
Protokół z Kioto zobowiązały się teraz, że w nowym porozumieniu,
które ma być podpisane za dwa lata, przyjmą cel redukcji swoich
emisji o 25-40% do roku 2020. Zobowiązanie to dotyczy więc UE,
Kanady, Japonii, Australii, ale nie dotyczy USA.
Źródło: Greenpeace