Trampolina to przyrząd gimnastyczny wykorzystywany do wykonywania wysokich skoków z akrobacjami. To także nazwa stowarzyszenia uczestników Wolontariatu Europejskiego (EVS), nazwa, która w symboliczny sposób oddaje to, co chcą robić młodzi ludzie, którzy po wielu miesiącach wracają do kraju – odbić się od szarej rzeczywistości i skoczyć po nowe możliwości rozwoju.
– Dzięki prawie rocznemu pobytowi mogłam dobrze wniknąć w
niemiecką kulturę i strukturę organizacji, w której byłam
wolontariuszką. To, czego się tam nauczyłam, procentuje do dzisiaj.
Z perspektywy kilku lat uważam, że pobyt w Dreźnie był dla mnie
bardzo ważny, przede wszystkim jako człowieka – opowiada.
Z kolei Bernadetta Szeląg z Krakowa, członkini zarządu
„Trampoliny”, która zajmuje się w stowarzyszeniu public relation,
koordynacją projektów i Grup Lokalnych wyjechała w ramach
Wolontariatu Europejskiego do Austrii.
– Byłam w Wiedniu na przełomie 2003 i 2004 roku Pracowałam w
Austriackim Towarzystwie Ochrony Środowiska i Techniki. Zajmowałam
się partycypacją społeczną, demokracją bezpośrednią oraz energią
odnawialną. Austria trochę mnie zaskoczyła, trochę rozczarowała,
ale pobyt w Wiedniu, gdzie mieszkają osoby praktycznie z całego
świata dał mi bardzo dużo. Nauczyłam się tolerancji, lepiej
poznałam siebie, a po powrocie do kraju moje życie zupełnie się
zmieniło – wspomina.
Paweł Słowikowski z Warszawy, wiceprezes „Trampoliny” spędził
na przełomie 2004 i 2005 roku dziewięć miesięcy pracując w Lyonie w
organizacji zajmującej się inkluzją społeczną. Zajmuje się
współpracą ze stowarzyszeniami byłych wolontariuszy EVS, które
działają w innych krajach.
– We Francji miałem okazję spojrzeć na zagadnienia aktywnego
obywatelstwa z perspektywy państwa bardzo zróżnicowanego etnicznie
i kulturowo. Dzięki temu zrozumiałem, jak ważna jest tolerancja i
szacunek wobec innych ludzi. Zdecydowanie była to lekcja, o której
pamiętam do dziś – przekonuje.
Powołać stowarzyszenie
– Wielu młodych ludzi, którzy wyjeżdżają w ramach EVS nigdy
nie miało doświadczenia w pracy wolontariackiej. Kiedy przychodzą
do nas przed wyjazdem często są nieśmiali, wydają się niezbyt
kreatywni, zahukani. Dopiero po powrocie widać, jak fantastyczna
zmiana w nich zaszła. Wracają z głowami pełnymi pomysłów, szukają
organizacji, w których mogliby działać. Chcą się dzielić
doświadczeniami zdobytymi za granicą. Czasami sami tworzą swoje
organizacje. Tak właśnie było ze Stowarzyszeniem „Trampolina” –
mówi Agnieszka Moskwiak z Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji (FRSE),
koordynatorka Akcji 2 (wolontariat indywidualny i grupowy w ramach
EVS ) w Narodowej Agencji Programu „Młodzież w działaniu”.
Jednak początki „Trampoliny” nie były łatwe. Młodzi ludzie,
którzy wracali po kilkumiesięcznych pobytach za granicą spotykali
się w różnych miejscach i przy każdej nadarzającej się okazji
mówili o założeniu stowarzyszenia uczestników Wolontariatu
Europejskiego. Chcieli się rozwijać, realizować swoje pasje,
wykorzystać zdobyte umiejętności i zachęcać innych do wyjazdów.
Problem był tylko taki, że mieszkali w różnych częściach Polski. Od
2002 r. słali do siebie maile, komunikowali się przez listy
dyskusyjne w Internecie, umawiali się na spotkania, dyskutowali,
jak ich stowarzyszenie będzie wyglądać. Wciąż jednak się nie
składało, żeby zebrać wszystkich chętnych, którzy chcieliby powołać
swoją organizację. Jedni studiowali, inni zaczęli pracować, komuś
wypadły niespodziewanie nadgodziny w firmie i nie mógł zjawić się
na spotkaniu. Po kilku miesiącach entuzjazm do działania zaczął
słabnąć.
W 2004 r. Narodowa Agencja Programu „Młodzież w działaniu”
zaczęła organizować spotkania ewaluacyjne dla uczestników EVS. To
właśnie na nich znów ożyła idea założenia stowarzyszenia
uczestników Wolontariatu Europejskiego. Na początku 2005 r. kilka
osób oznajmiło nawet, że pracują już nad statutem takiej
organizacji. W tym samym czasie Komisja Europejska wyraziła chęć
wsparcia struktur byłych wolontariuszy EVS, nie tylko w Polsce, ale
we wszystkich krajach Unii. W maju 2005 r. słowacka i fińska
Narodowa Agencja zorganizowała na Słowacji spotkanie byłych
wolontariuszy z 16 krajów. W jego trakcie młodzi ludzie mieli
okazję wymienić się swoimi doświadczeniami. A po powrocie do
Polski, na kolejnym spotkaniu ewaluacyjnym w Lanckoronie na
początku czerwca 2005 r. odbyło się już zebranie założycielskie
„Trampoliny”.
Rozproszeni członkowie
– Statut stowarzyszenia dopracowywaliśmy przez Internet, bo
założyciele pochodzili przecież z całej Polski. Kiedy wreszcie
złożyliśmy statut w sądzie, okazało się, że urzędnikom nie bardzo
się on podobał. To były w sumie drobne rzeczy, brakowało jakiegoś
wyrazu, litery, przecinka, co wydłużało całą procedurę – wyjaśnia
Monika Mrówczyńska. – W końcu, w styczniu 2006 r. „Trampolina”
została zarejestrowana i mogliśmy zacząć działać.
W tym samym czasie, dzięki organizacyjnemu wsparciu Fundacji
„Fabryka Przyszłości”, byli wolontariusze napisali projekt do
konkursu ogłoszonego przez Komisję Europejską – projekt, dzięki
któremu było możliwe tworzenie struktur byłych wolontariuszy. Ku
ogromnemu zaskoczeniu wszystkich Komisja Europejska przyznała
fundusze na wspieranie działalności „Trampoliny”. Dzięki otrzymanym
pieniądzom młodzi ludzie złapali wiatr w żagle.
– Nie mamy siedziby stowarzyszenia, tylko działamy w sieci.
Komunikujemy się dzięki naszej stronie internetowej, poprzez maile,
skype'a. W ramach stowarzyszenia działają też grupy lokalne w
Warszawie, Szczecinie i Krakowie, które spotykają się przynajmniej
dwa razy w miesiącu. A zarząd stowarzyszenia spotyka się kilka razy
w roku – zapewnia Bernadetta Szeląg.
– Odbywa się też wiele nieformalnych spotkań, choćby takich,
że ekipa z Warszawy jedzie do ludzi z Krakowa, aby pogadać sobie
twarzą w twarz i coś ustalić, np. omówić projekt jakiejś wystawy
czy planowanego szkolenia – opowiada Monika Mrówczyńska. – Czasem
trochę zazdroszczę organizacjom, które działają w jednym miejscu,
bo ich członkowie mogą się np. częściej spotykać ze sobą, ale z
drugiej strony cieszę się, że mamy swoich ludzi praktycznie w całej
Polsce, a nawet w Europie. To stwarza nam wiele ciekawych
możliwości do działania.
Obecnie stowarzyszenie liczy około 80 członków. W 2007 roku
dzięki wsparciu finansowemu od Banku Światowego w ramach Programu
Małych Grantów, „Trampolina” zorganizowała kilka spotkań mających
na celu aktywizację byłych wolontariuszy w różnych regionach
Polski. W 2009 roku „Trampolina” po raz kolejny otrzymała grant z
Komisji Europejskiej na integrację środowiska „eksów” oraz na
promocję wartości wolontarystycznych. Zdaniem Pawła Słowikowskiego
środki te wzmocnią dotychczasowe struktury stowarzyszenia, a także
pozwolą zastanowić się spokojnie nad dalszym rozwojem organizacji.
– Mam nadzieję, że będziemy mogli z coraz lepszym efektem
wykorzystywać nasz zapał i doświadczenie do szerzenia idei
bezinteresownego pomagania innym.
Wspierać i zachęcać
„Trampolina” działa między innymi na rzecz integracji
środowiska byłych wolontariuszy.
– Każdy wracając z zagranicy po kilkumiesięcznym pobycie jest
trochę zagubiony. Często zdarza się też, że wraca i postanawia
kompletnie zmienić swoje życie, bo pracując jako wolontariusz w
ośrodku dla dzieci na Litwie, w Hiszpanii czy Niemczech zrozumiał,
że nie chce być prawnikiem, tylko psychologiem zajmującym się np.
niepełnosprawną młodzieżą. Od innych członków otrzymuje pewnego
rodzaju wsparcie, bo oni także przeszli podobną drogę – mówi
Bernadetta Szeląg.
– Wszyscy „Trampoliną” zajmujemy się niejako obok tego, co
robimy na co dzień. Jedni z nas studiują, inni pracują np. w
bankach czy dużych firmach, a w stowarzyszeniu działamy jako
wolontariusze. Nasza organizacja stwarza takie ramy działania dla
tych, którzy chcą coś robić. Organizujemy dla naszych członków
szkolenia i seminaria dotyczące np. zarządzania projektami czy
ludźmi, szkolenia z PR, warsztaty artystyczne. Wspieramy też od
strony prawnej nawet pojedyncze osoby, które mają jakieś ciekawe
pomysły i chcą je realizować. Namawiamy do współpracy inne
organizacje. Przekonujemy na przyład, żeby przyjmowały do siebie
wolontariuszy z innych krajów, że taka wymiana przynosi wiele
korzyści – zapewnia Monika Mrówczyńska.
Członkowie „Trampoliny” współpracują też z europejskimi
stowarzyszeniami ex-EVS (Ex Volunteer Association). Od 2006 r.
funkcjonuje nieformalna sieć europejskich stowarzyszeń byłych
wolontariuszy o nazwie NEVA (Network of European Volunteers’
Associations). „Trampolina” od samego początku jest jednym z
aktywnych członków sieci.
– W 2007 roku zorganizowaliśmy dwa spotkania w Krakowie dla
członków podobnych organizacji z Europy. Obecnie jesteśmy na
końcowym etapie prac mających na celu przekształcenie NEVA w
formalną międzynarodową organizację pozarządową – wyjaśnia Paweł
Słowikowski.
Ogromnie ważną częścią działalności stowarzyszenia jest też
promowanie idei Wolontariatu Europejskiego oraz Programu „Młodzież
w działaniu”. W 2006 r. członkowie „Trampoliny” jeździli np. po
Podlasiu, a w 2007 r. po Podkarpaciu. Odwiedzali małe wioski i
miasteczka, gdzie w szkołach, domach kultury czy w świetlicach
organizowali happeningi, pogadanki, spotkania na temat Wolontariatu
Europejskiego, opowiadając o swoich doświadczeniach zdobytych w
innych krajach. Dla wielu młodych osób mieszkających na prowincji
jest to pierwsze zetknięcie się z ideą EVS i ogromne zaskoczenie,
że mogą wyjechać za darmo np. do Hiszpanii, Niemiec, Francji czy
Czech.
– Często pytają nas, gdzie jest haczyk? Nie wierzą, że można
wyjechać na kilka miesięcy za granicę i za to nie płacić.
Przekonujemy ich, że jest to jak najbardziej możliwe, mówimy o
wynikających z tego korzyściach, że można nauczyć się języka,
poznać wielu nowych ludzi, zobaczyć jak się pracuje w innych
kulturach, tłumaczymy ideę wolontariatu. Czasem słyszymy, że ktoś
woli wyjechać do Londynu, pracować na zmywaku i trochę zarobić.
Staramy się im pokazać, że w ramach EVS mają więcej możliwości.
Wiele osób naprawdę nic nie wie na ten temat i dlatego mamy co
robić. Na jesieni tego roku jedziemy na Opolszczyzną, żeby mówić o
Wolontariacie Europejskim, gdyż bardzo mało ludzi z tego
województwa wyjeżdża w ramach EVS – tłumaczy Monika
Mrówczyńska.
Naładować baterie
Przez pierwsze dwa lata „Trampolina” finansowała się ze
środków Komisji Europejskiej. Obecnie nadal część środków na
działalność pochodzi z KE, ale także z innych projektów
realizowanych przez stowarzyszenie. Najważniejsze, aby coś się
działo i nie zabrakło pomysłów. W najbliższym czasie planowane są
np. akcje informacyjne o EVS w domach dziecka. Członkowie
„Trampoliny” myślą też o zorganizowaniu dużej imprezy z okazji
tegorocznego Dnia Wolontariusza. Jak sami mówią, nie chcą się
ograniczać w swoich działaniach. Najbardziej liczy się to, aby
ludzie chcieli coś fajnego robić dla innych i dla siebie.
Korzystając z doświadczenia zdobytego przy realizacji podobnego
projektu rok temu, „Trampolina” przygotowuje się razem z
organizacjami partnerskimi z Niemiec i Białorusi do budowy placu
zabaw na Białorusi. Działanie to wspiera także Fundacja im. Stefana
Batorego.
– Podczas spotkań członków stowarzyszenia podkręcamy się
nawzajem, ładujemy swoje baterie. Jesteśmy wspólnotą i wspólnie
działamy jako „Trampolina”. Cały czas ktoś do nas dołącza. To
bardzo dobre, bo nowi członkowie podtrzymują entuzjazm tych
starszych i dzięki temu nakręcamy się na nowe rzeczy, realizujemy
kolejne projekty, działamy – twierdzi Monika Mrówczyńska.
– Rotacja w stowarzyszeniu jest dość duża. Są ludzie, którzy
odchodzą, ale po jakimś czasie wracają, bo brakuje im tych
wspólnych działań, bo wpadł im do głowy nowy pomysł i chcą go z
nami zrealizować. Co by nie mówić, skacząc po trampolinie można się
wybić i dosięgnąć rzeczy, które na pierwszy rzut oka wydają się nie
do zdobycia. Ale też przy tym można się świetnie bawić – zapewnia
Bernadetta Szeląg.
W ramach Wolontariatu Europejskiego (European Voluntary Service - EVS) wolontariusze nie ponoszą żadnych opłat związanych z realizacją działań. Pokrywane są koszty ich podróży, wyżywienia, zakwaterowania, ubezpieczenia, comiesięcznego kieszonkowego, a także koszty niezbędnych szkoleń, w tym podstawowego kursu językowego. Więcej informacji na stronie internetowej: www.mlodziez.org.pl.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)