Sieciowanie znów znalazło się w polu zainteresowań organizacji. Tymczasem, gdzieś w pędzie do unijnej kasy, zgubiliśmy poczucie, że sieciowanie jest rezultatem misji organizacji, a nie jej źródłem. Wydaje się, że popełniono błąd często towarzyszący dobrym, ale abstrakcyjnym koncepcjom – uznano, że wszyscy rozumieją zalety i znają pułapki tego procesu. Wróćmy zatem do podstaw: co powoduje, że sieciowanie jest na tyle ważne, że wydajemy na nie unijne miliony?
Każda organizacja, z racji samej swojej struktury, już działa w sieci społecznych powiązań. Po pierwsze, ma określony cel działania i związaną z nim społeczną ofertę. Po drugie, jest organizacją pozarządową, społeczną, non-profit, a to powoduje, że poza wpisanym do statutu celem działania, ma jeszcze ogólny cel – służenia dobru wspólnemu. Po trzecie, nie realizuje tych wszystkich celów jedynie w układzie organizacja – klient; ale w całym kontekście, gdzie działają inne organizacje, instytucje i podmioty, mające określone poglądy i koncepcje jak dany problem ma być rozwiązany.
Już te bardzo ogólne zasady działania organizacji powodują, że ze swej natury nie mogą one funkcjonować w izolacji od innych społecznych „graczy”. Nie ogranicza to w żaden sposób ich prawa do samostanowienia. Przy podejmowaniu decyzji powinny jednak brać pod uwagę te zależności. Co istotne, jako część społecznej sieci, organizacja ma prawo do udziału w dyskusji, jak rozwiązywane mają być problemy, kótre ją interesują.
Udział, głos, obecność
Te, i jeszcze więcej rzeczowników, składają się na pojęcie partycypacji. Partycypacyjny model demokracji zakłada, że społeczeństwo aktywizuje się nie tylko przy okazji wyborów, ale i w procesie decyzyjnym pomiędzy nimi. Organizacje mają nie tylko prawo do udziału w tym procesie, ale są w nim cennym partnerem, bo - zakorzenione w lokalnej społeczności - poprzez swoje doświadczenia wiedzą więcej o danym problemie niż każdy z aktywistów z osobna. W modelu partycypacyjnym mają możliwość przedstawienia swoich poglądów w debacie publicznej.
Oczywiście, zgodzą się niektórzy, ale to wiemy i bez sieciowania. Organizacje poświęcają swój czas i energię, aby oprócz swoich codziennych zadań artykułować swoje poglądy na forum publicznym. Co wnosi sieciowanie do partycypacji?
Agenda dobra wspólnego
Zanim opiszemy czym jest sieciowanie, zajmiemy się jeszcze jedną jego podstawą, którą pokażemy na przykładzie. Załóżmy, że dane miasto ma wybudować obwodnicę. Do dyskusji przystępują pojedyncze organizacje – i co się okazuje?
Organizacja ekologiczna jest przeciwna planowanemu przebiegowi obwodnicy, gdyż wytyczono go zbyt blisko obszaru chronionego. Organizacja zajmująca się aktywizacją bezrobotnych jest za – dzięki nowej inwestycji więcej osób znajdzie zatrudnienie. Jest jednak skłonna negocjować przebieg obwodnicy i tym samym wydłużyć czas konsultacji oraz opóźnić rozpoczęcie budowy. Stowarzyszenie mieszkańców miasta jest bardzo zadowolone z projektu i kategorycznie sprzeciwia się opóźnieniu rozpoczęcia budowy – z każdym miesiącem miasto jest coraz bardziej zakorkowane, zatruwane, a drogi niszczone przez ciężarówki, które nie mają trasy objazdu i przejeżdżają przez centrum.
Ten, znany wielu organizacjom konflikt, prowadzi do następującego wniosku: dobro wspólne nie jest rozumiane uniwersalnie. Organizacje identyfikują je z tym, co same przez nie rozumieją. Czy argumenty organizacji ekologicznej są mniej lub bardziej istotne niż stowarzyszenia mieszkańców? Być może udałoby się je „zważyć” i wypracować takie rozwiązanie, które byłoby najlepsze z punktu widzenia lokalnej społeczności. Jednak, aby tak się stało, organizacje reprezentujące różne aspekty dobra publicznego, muszą mieć forum do takiej dyskusji. Dyskusja ta nie powinna odbywać się na etapie konsultacji społecznych, gdyż wtedy jest na nią za późno. "Ucieranie" poszczególnych interesów w postulat maksymalizujący korzyść ogólnospołeczną, powinno się odbywać w gronie samych organizacji.
Unique selling point
Można oczywiście zapytać, czy w celu wypracowania przebiegu obwodnicy należy koniecznie tworzyć sieć? Odpowiedź brzmi: nie trzeba. Pamiętajmy jednak, że dziś budujemy obwodnicę. Jutro będziemy dyskutować o tym, czy potrzebna nam jest miejska biblioteka publiczna. A za trzy miesiące, czy chcemy, by w naszym mieście w szkołach wisiały krzyże.
Ponieważ deliberacja ma charakter stały, a partycypacja jest czymś więcej niż serią interwencji, sieciowanie nie jest projektem jednorazowym. Jest to proces, którego inicjatorzy muszą mieć intencję trwałości. Partnerstwo wokół bieżącego problemu, które przestaje działać po jego rozwiązaniu, to jeszcze nie sieciowanie. Nie znaczy to, że takie jednorazowe inicjatywy nie mają sensu – wręcz przeciwnie, są skutecznym narzędziem, a szybkość mobilizacji partnerów wokół bieżącego problemu może mieć zdumiewającą siłę rażenia, równą formułowanym wspólnie postulatom. Jednak nie należy mylić tych inicjatyw z procesem sieciowania.
Suwerenność kontra lojalność?
Organizacje rozważające przystąpienie do struktury federacyjnej czy sieciowej często uzależniają tę decyzję od tego w jakim stopniu wpłynie to na ich zdolność do samostanowienia. Cele sieci nie muszą być tożsame z naszymi celami statutowymi. Możemy przecież uznać, że są takie działania, których nie realizujemy bezpośrednio na co dzień, ale które chcielibyśmy wspierać. Organizacja zajmująca się edukacją dzieci może przyłączyć się przecież do koalicji na rzecz zakazu palenia w miejscach publicznych, jeśli uzna, że jest to ważne z punktu widzenia idei, które wspiera.
Na tym polega istota sieciowania: całość to coś więcej niż suma części. Prawdziwa federacja, koalicja czy sieć, to nie korporacja bogacąca się na wrogich przejęciach mniejszych organizacji. Jej zadaniem nie jest uformowanie „oberstruktury”, która wchłonie masę członkowską, przejmie wszelkie jej zadania i odbierze suwerenność. Wręcz przeciwnie – sieci i koalicje realizują zwykle te zadania, na które pojedyncze organizacje nie mają czasu i zasobów, chociaż uznają je za istotne z punktu widzenia swojej misji.
Sztandarowym przykładem jest udział takich struktur w procesie stanowienia prawa. Wiele organizacji chciałoby zaznaczyć swój głos w dyskusji na temat kierunków zmian w np. w Ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Nie wiedzą jednak jak to zrobić, a działający w nich ludzie nie mają czasu na wielomiesięczne debatowanie. W większej strukturze organizacje mogą dosłownie "zrzucić się" na kogoś, kto zna się na procesie legislacyjnym, zbierze ich propozycje, opracuje je i wewnętrznie skonsultuje; aby następnie przełożyć uwspólnione postulaty na język legislacji i przedstawić jako oficjalne stanowisko skupionych w sieci organizacji.
Mandat i rozliczalność
Sieciowanie nie jest przedsięwzięciem prostym. Gdyby tak było, nie podjęto by decyzji o przeznaczeniu funduszy na projekty sieciowania. Po pierwsze, sieć być może da się utworzyć odgórnie, ale nie da jej się w ten sposób utrzymać. Taka struktura wymaga silnej motywacji płynącej od członków do tych, którzy koordynują jej działania. Wymaga też dojrzałości w rozumieniu, że dziś założona koalicja nie odniesie wielkiego sukcesu już jutro. Na to trzeba czasu, a wartością w działaniu sieci jest dyskusja, jaka toczy się między jej członkami.
Członkowie sieci muszą mieć świadomość, że przynależność do niej, podpisanie deklaracji członkowskiej czy umowy koalicyjnej, nie oznacza, że wszyscy mają obowiązek myśleć i mówić to samo. Wartością świata organizacji jest ich różnorodność i suwerenność. Dlatego też członkowie sieci muszą zdecydować, w jaki sposób chcą komunikować opinii publicznej te decyzje, w sprawie których nie osiągnięto konsensusu. Innymi słowy, jak zapewnić, żeby głos mniejszości był w obrębie sieci słyszany, a jednocześnie nie torpedował decyzji podejmowanych głosem większości.
Kto wie, czy nie najistotniejszą sprawą związaną z sieciowaniem jest reprezentacja. Sieć, federacja czy koalicja zawsze będzie opierać się na zasadzie dobrowolności. Reprezentuje wyłącznie tych, którzy się na to zgodzili: swoich członków lub te organizacje, które o to poproszą. Nie może być mowy o domniemaniu, że organizacje, które nie podjęły takiej świadomej decyzji, a w jakiś sposób są objęte zakresem działania sieci, są przez taką strukturę reprezentowane. Koalicja organizacji powiatu X reprezentuje tylko te organizacje, które się do koalicji zapisały. Jej nazwa informuje tylko o geograficznym obszarze działania sieci. Również władza publiczna nie może nalegać, by organizacja, która chce wziąć udział w debacie publicznej, została w tym celu członkiem większej struktury.
Pułapka sieciowania nr 1: podobieństwa łączą
Organizacje mogą się sieciować z różnego klucza, wybór zależy od celu sieci. Może mieć ona charakter geograficzny, gdy organizacje z danego regionu chcą wspólnie występować w istotnych dla siebie sprawach. Innym sposób to branżowość: organizacje zajmujące się daną dziedziną jednoczą się, by np. wspólnie wpływać na politykę w tej dziedzinie.
Branżowy rodzaj sieciowania jest niezwykle ważny i jednocześnie bardzo trudny. To, że organizacje mają wiele wspólnych cech nie oznacza, że będą chciały razem działać. Często traktują siebie jak konkurencję i uważają, że sieciowanie pozwoli „konkurencji” na zbyt duży wgląd w ich działania. Zatem łatwość posadzenia organizacji przy jednym stole jest pozorna, gdy mają one zewrzeć szyki w bardziej systematycznych działaniach. Jednocześnie należy mieć świadomość, że to nieufne nastawienie organizacji do siebie mogą wykorzystywać decydenci, w myśl zasady „dziel i rządź”. Skonfliktowane środowisko nie jest bowiem w stanie jednym głosem przeciwstawić się nawet najbardziej niesprawiedliwym rozstrzygnięciom.
Geograficzne sieciowanie jest o tyle łatwiejsze, że organizacje działające w różnych dziedzinach w mniejszym stopniu konkurują między sobą. Jednocześnie, jeżeli chodzi o dostęp do debaty publicznej czy środków na działalność, występują wobec tych samych partnerów z administracji publicznej. Należy jednak zdać sobie sprawę, że podtrzymanie motywacji członków takiej sieci jest trudne. Jej członkowie często nie odczuwają na co dzień bezpośrednich, wymiernych efektów jej działania, gdyż sieć nie służy im do forsowania branżowych interesów. Często za to solidarnie występują oni w sprawach, które dotyczą członków sieci, działających w zupełnie innym obszarze. Korzyścią z takiej sieci jest niewątpliwie to, że może ona efektywnie pracować nad ustaleniem agendy dobra wspólnego, gdyż ich członkowie patrzą na dany problem z odmiennych perspektyw, właściwych swoim dziedzinom.
Pułapka sieciowania nr 2: finanse jako motywacja
Organizacje często mają poczucie, że zrobiłyby w swoim obszarze znacznie więcej, gdyby miały na działania więcej pieniędzy. Podobne myślenie może włączyć się na myśl o tym, że utworzenie sieci może być sfinansowane z pieniędzy unijnych. Jeśli jednak jedynym "paliwem", rozpalającym wyobraźnię potencjalnych członków sieci są pieniądze, nie wróży to dobrze temu przedsięwzięciu.
Tak jak w każdej inicjatywie społecznej, największe znaczenie ma przekonanie, że nasza sieć pozwoli nam na zrobienie tych rzeczy, którym nie jesteśmy w stanie podołać samodzielnie. Im więcej czasu poświęcimy na docieranie się i ustalanie, jaką filozofię działania chcemy przyjąć, tym sprawniej sieć będzie pracować. Te pierwsze działania zwykle są czasochłonne, natomiast przy odpowiednim zaangażowaniu członków, nie pociągają za sobą wielkich kosztów. Zwłaszcza, że w przypadku sieci świetnie sprawdza się zasada, w myśl której mniej szanujemy to, co łatwo nam przyszło. Zanim więc poszukamy zewnętrznych funduszy na działania, upewnijmy się, że członkowie dają coś od siebie.
Sieć jako życiowy projekt
W wielu miejscach sieci nie powstaną, albo ich żywot będzie krótki, ze względu na warunki zewnętrzne i poziom rozwoju organizacji. Nie oznacza to jednak, że ten model nie sprawdzi się w innym miejscu czy kontekście – zwłaszcza tam, gdzie organizacje szukają forum do dyskusji z innymi sobie podobnymi. Ważne jest zrozumienie, że konsorcjum powołane do projektu to jeszcze nie sieć, a sama sieć nie ma za zadanie zastępowania swoich członków w ich codziennych działaniach. Struktura, która twierdzi, że reprezentuje „wszystkich” z danego regionu czy dziedziny oraz ogranicza możliwość udziału w debacie niezrzeszonym, przekracza swój mandat. Ale to już temat na zupełnie inny artykuł.
Koordynuje działania OFOP w Europejskiej Sieci Federacji Krajowych ENNA (European Network of National Associations). Zajmuje się zagadnieniami rzecznictwa i reprezentacji, a także kwestiami rozliczalności i legitymizacji działań struktur przedstawicielskich.
Źródło: OFOP