Aktywizacja seniorów nie zaczyna się od harmonogramu. Zaczyna się od uważności i decyzji, by potraktować ich nie jako „uczestników”, lecz autorów własnych historii. Co się dzieje, gdy warsztaty stają się przestrzenią do realnej zmiany, a nie tylko sposobem na spędzanie czasu?
„Seniorzy się zmieniają. My też powinniśmy.” Dlatego coraz częściej zdajemy sobie sprawę, że prawdziwa aktywizacja nie zaczyna się w harmonogramie. Zaczyna się w uważności, w decyzji, że potraktujemy seniorów nie jako osoby „do zaktywizowania”, ale jako ludzi, którzy – tak jak my – są w drodze. A my tylko razem z nimi pójdziemy o krok dalej.
W pracy społecznej z seniorami często powtarzamy, że aktywizacja jest ważna, że potrzebne są zajęcia, rozmowy, wspólne działania. Ale zbyt rzadko zadajemy sobie pytanie: po co? I co tak naprawdę się wtedy dzieje? Zamiast myśleć o zajęciach jako o formie „wypełniania czasu”, warto spojrzeć na nie jak na impulsy, które mogą realnie zmieniać sposób w jaki człowiek czuje, myśli i funkcjonuje – nawet mając 70 czy 80 lat.
W Fundacji Klementyna od kilku lat pracujemy z grupami seniorów, z małych miejscowości, a od kilku miesięcy w ramach projektu finansowanego przez program Aktywni+. Mamy za sobą rozmowy o lokalnej historii, wspólne gotowanie i dzielenie się przepisami, warsztaty makijażowe, w których seniorki po raz pierwszy od lat mogą zobaczyć w lustrze coś więcej niż zmęczenie. Przed nami zajęcia z samoobrony i pierwszej pomocy – nie tylko po to, by uczyć ratowania innych, ale także by seniorzy nauczyli się rozpoznawać sygnały płynące z własnego ciała. W planach są też spotkania dotyczące żałoby i straty – tematów, których nikt nie chce poruszać, a które są przecież codziennością ludzi starszych.
„Kiedy planowaliśmy ten projekt, nie kierowaliśmy się jedynie intuicją." – mówi Karolina Lis, koordynatorka projektu. „Korzystałam z wiedzy, którą zdobyłam na kierunku dotyczącym nauki o pracy mózgu pod kierownictwem dr Ewy Hartman. Dzięki temu spojrzałam na aktywizację zupełnie inaczej. Mózg człowieka, także starszego, pozostaje neuroplastyczny przez całe życie. Oznacza to, że może się uczyć, przekształcać, tworzyć nowe ścieżki, budować od nowa to, co z biegiem lat zostało zaniedbane. Kluczowe są emocje, bezpieczeństwo, ciekawość i pozytywne doświadczenia. Seniorzy nie potrzebują tego, co łatwe i bezpieczne. Potrzebują rzeczy, które ich poruszą i pozwolą poczuć, że wciąż potrafią się zmieniać”.
I my to widzimy na co dzień w fundacji, wśród seniorów, którzy zaczynają mówić więcej. Pytają. Kwestionują. Podejmują decyzje. Odważają się. Wychodzą z roli „uczestnika”, stając się autorami własnych historii. Czasem pytają, czy mogą coś zaproponować. Inni przychodzą wcześniej, bo chcą pomóc przygotować salę. Jedna z seniorek powiedziała: „Po tych zajęciach nie tylko lepiej śpię, ale czuję, że znowu myślę jak kiedyś”. Inna dodała: „Zawsze myślałam, że już tylko czekam. A teraz coś się we mnie ruszyło. Jakby ktoś zapalił światło”.
To nie są tylko poruszenia emocjonalne. To realne zmiany w mózgu – zmiany, które dokonują się wtedy, gdy w życiu pojawia się relacja, nowe doświadczenie, poczucie wpływu i sensu. Mózg potrzebuje bodźców, ale nie byle jakich. Potrzebuje złożoności, bezpieczeństwa i zaufania. Potrzebuje bycia widzianym i słyszanym. A to wszystko może wydarzyć się właśnie w dobrze zaprojektowanej przestrzeni społecznej, którą tworzymy w Przystanku Klementyny, naszym Dziennym Domu Aktywnego Seniora, nawet jeśli z zewnątrz wygląda to jak wspólne gotowanie albo rozmowę o historii miasta.
Zajęcia dla seniorów nie muszą być tylko formą aktywności, która zatrzyma proces starzenia. Mogą być przestrzenią do rozwoju – intelektualnego, emocjonalnego i relacyjnego. Ale pod jednym warunkiem, że my, osoby je tworzące, damy sobie prawo do uczenia się i zmiany, wyjdziemy poza schemat, rutynę oraz utarte schematy. I że sięgniemy po wiedzę, która dziś jest coraz bardziej dostępna, a wciąż zbyt rzadko używana w trzecim sektorze.
W Polsce są już kierunki i szkolenia, które pokazują, jak działa mózg, jak przebiega proces uczenia się, co daje poczucie sprawczości, jak działa status społeczny i co wpływa na motywację. Nie musimy być neurobiologami, ale możemy być świadomymi praktykami. Takimi, którzy nie tylko „robią zajęcia”, ale projektują doświadczenia, które uruchamiają w ludziach coś ważnego. Przekonanie, że jeszcze mogę. Że warto. Że mam wpływ.
Dlatego coraz częściej zdajemy sobie sprawę, że prawdziwa aktywizacja nie zaczyna się w harmonogramie. Zaczyna się w uważności, w decyzji, że potraktujemy seniorów nie jako osoby „do zaktywizowania”, ale jako ludzi, którzy – tak jak my – są w drodze. I że razem z nimi pójdziemy krok dalej.
Bo seniorzy się zmieniają. A my, jeśli chcemy być naprawdę blisko nich – powinniśmy się zmieniać razem z nimi.
Zresztą w przypadku nauki o mózgu powiedzenie „z kim przystajesz, takim się stajesz” nabiera wyjątkowego znaczenia. Neuroplastyczność polega nie tylko na ćwiczeniu funkcji poznawczych, ale też na obserwacji, modelowaniu, wchodzeniu w kontakt z drugim człowiekiem. To, co widzimy u innych, może uruchamiać zmiany w nas samych. I odwrotnie – nasza obecność może być dla kogoś impulsem do nowego początku. Dlatego tak ważne jest, by łączyć osoby wycofane z tymi bardziej aktywnymi i to staramy się cały czas robić np. podczas warsztatów Aktywni+, aby nie dzielić grup na „samodzielnych” i „potrzebujących wsparcia”, tylko tworzyć przestrzeń, w której jeden uczy się od drugiego – niekoniecznie poprzez słowa, ale przez sposób bycia.
A może to wcale nie oni uczą się od nas, tylko my przy nich się uczymy tego kim jeszcze możemy się stać?
Bo skoro mózg seniora się nie starzeje, to może i nasze serce wciąż ma przestrzeń, żeby dojrzewać. Wystarczy tylko się zatrzymać i posłuchać.
Czasem jedno zdanie wypowiedziane przez 80-letnią kobietę potrafi zmienić więcej niż niejeden podręcznik.
I może właśnie to jest najważniejszy efekt naszych projektów, tworzonych przez ludzi i dla ludzi w naszej „Fundacji Klementyna”
Autor: Karolina Lis, Koordynator Projektów Fundacji Klementyna
Źródło: Fundacja Klementyna