Sektor w komitetach monitorujących - jak "nasi" reprezentanci rozumieją swoją rolę?
W pierwszym z serii tekstów podsumowujących raport poświęcony funkcjonowaniu III sektora w komitetach monitorujących aktualne Programy Operacyjne krótko omawiamy następujące zagadnienie - czy delegowani przez organizacje członkowie ciał monitorujących czują się reprezentantami środowiska pozarządowego? Jak rozumieją swoją rolę i z kim chcą współpracować?
Komitety monitorujące (KM) programy operacyjne – temat to wciąż mało znany i popularny w około sektorowych dyskusjach, zdecydowanie nie mieszczący się w pierwszym szeregu NGO-sowych newsów. Nie każdy wie, że w składzie każdego z tych ciał pewna pula miejsc przypada na przedstawicieli organizacji pozarządowych (przykładowo, w regionalnym komponencie PO KL, w składzie podkomitetów znajdują się reprezentanci trzech NGO-sów). Mogą i powinni być oni pomocni w rozwiązywaniu problemów zaistniałych podczas wdrażania projektów, mogą też dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem.
W ramach Programu Reprezentacji NGO, OFOP opracował raport poświęcony praktyce działania komitetów oraz dotychczasowym doświadczeniom i refleksjom przedstawicieli organizacji, którzy znaleźli się w składach tych ciał.
W serii krótkich tekstów prezentowane będą wybrane zagadnienia z powyższego raportu. Rozpoczynamy od pytania – na ile sami członkowie KM czują się reprezentantami środowisk pozarządowych? Jak osoby te postrzegają swoją misję w komitetach? Przygotowując raport, niejako automatycznie założyliśmy, że przekonanie o misji i reprezentowaniu dobrze rozumianych interesów III sektora będzie występować, w mniejszym lub większym nasileniu. Jak jest w naprawdę – o tym poniżej.
Przeprowadzając wywiady pogłębione z dwunastoma osobami (wyłącznie w obrębie podkomitetów monitorujących PO KL!), zadawaliśmy pytanie - Jak pozarządowi członkowie komitetów monitorujących definiują swoją rolę w PKM – jako reprezentantów interesów III sektora, czy w sposób szerszy, bardziej ogólny?
Okazało się, że termin „interesy organizacji pozarządowych” jest bardzo nieszczęśliwym sformułowaniem, budzącym skojarzenia korupcyjne, lub odpowiednikiem określenia „załatwienie czegoś dla swoich”. Badani członkowie podkomitetów monitorujących zwykle odżegnywali się od prób traktowania ich jako reprezentantów czyichkolwiek interesów, odwołując się do ogólnego stwierdzenia - ich zadaniem jest po prostu ocena jakości wdrażania programu operacyjnego.
Zebrane odpowiedzi wskazują na szerokie spojrzenie na całość realizacji PO KL:
- Ja nie rozumiem tak swojej roli w KM, że jak jestem reprezentantem sektora, to mam koncentrować się na kwestiach wyłącznie związanych z działaniem organizacji,…, ja nigdy chyba nie zabierałam głosu w PKM w imieniu środowiska, niejako lobbując na jego rzecz. Nie wymieniam sektora jako czegoś, dla czego chciałabym tam coś robić, ale generalnie dla całego systemu wdrażania funduszy europejskich,
- Ja się nie staram podkreślać roli organizacji pozarządowych, …, tak to odbieram, że nie mam walczyć o swoją organizację czy grupę, tylko o powodzenie programu,…, my rozmawiamy generalnie o PO KL, chociaż czasem sprawy organizacji się pojawiają.
Opinie odnoszące się do realizacji w ramach PKM interesów jakichś środowisk, w tym organizacji pozarządowych, dotyczyły grup nie związanych bezpośrednio z respondentem (wiem, że gdzieś ktoś…).
Jednak nie tylko stowarzyszenia i fundacje uczestniczą w posiedzeniach PKM. Jest na nich obecny także „świat nauki”, oraz pracodawcy i pracownicy – ogół tzw. partnerów ekonomiczno-społecznych. Dopiero mówiąc o tym znacznie szerszym gronie, badani chętniej odwoływali się do pojęcia „wspólnoty interesów”. Najczęściej ujmowano ją w sposób dwubiegunowy, jako opozycyjne w większości kwestii stanowiska „strony społecznej” oraz administracji.
Treść jednej z wypowiedzi wyraźnie rozdzielała „interesy” ścierające się w PKM na te po stronie administracji (dążącej do maksymalizowania ilości środków dzielonych w ramach projektów systemowych) oraz pozostałych wnioskodawców. W tej perspektywie rola przedstawicieli NGO zostaje uwspólniona z innymi partnerami społeczno-gospodarczymi, którzy powinni razem działać na rzecz zwiększenia ilości projektów konkursowych.
- Jeśli widzę, że połowa środków z ogromnego projektu idzie na zarządzanie nim, to mnie to przeraża. Wiem, jak wygląda efektywność wydatkowania środków w mojej organizacji, widzę, ilu beneficjentów z nich korzysta, po czym porównuję to do projektów systemowych, które realizowane są przez różne instytucje publiczne, to wydaje mi się, że efektywność tych drugich jest dużo mniejsza. I to jest jakby główne pole, na którym próbuję coś zmienić w województwie, nie patrzę jedynie przez pryzmat sektora, ale raczej samego programu operacyjnego i efektywności wydatkowania środków. Cele takie, jak efektywne realizowanie programu oraz dostęp do środków dla organizacji i pozostałych beneficjentów projektów konkursowych są ze sobą całkowicie zbieżne. Przedstawiciele partnerów ekonomiczno-gospodarczych, broniąc strumienia środków trafiających do desygnujących ich podmiotów, występują tutaj przeciwko krótkowzrocznej i marnotrawiącej środki administracji.
Podsumowując - pytanie to przyniosło niespodziewane odpowiedzi. Oczekiwaliśmy znacznie silniejszego akcentowania przynależności do III sektora oraz prezentowania na posiedzeniach jeśli nie szerszego, lokalnego punktu widzenia organizacji pozarządowych, to przynajmniej prób wskazywania na pewne szczególnie nieprzyjazne dla organizacji aspekty współpracy z poszczególnymi IP.
Czy istnieje sprzeczność pomiędzy obiektywnym dbaniem o jakość realizacji PO KL, a równoczesnym dopominaniem się o czynienie tego programu możliwie przystępnym i otwartym na organizacje pozarządowe? W naszej opinii oba te dążenia mogą się znakomicie uzupełniać. Nie chcemy przez to sugerować, że III sektorowi wszystko się należy, a cały strumień finansowy ma trafiać do zbawiających świat społeczników. Faktem jest jednak, że organizacje nie należą do najsilniejszych aktorów przedstawienia zwanego PO KL. Zazwyczaj wśród aplikujących o środki to NGO jest ogniwem najsłabszym, najbardziej narażonym na skutki błędów w dokumentacji programowej, dla nie jednej organizacji pieniądze europejskie okazały się nie stymulatorem rozwoju, a gwoździem do trumny. Wydaje się, że obawy o zbyt silne forsowanie interesów sektora możemy jeszcze na długie lata odłożyć na bok.
Pobierz
-
201102091312530851
622462_201102091312530851 ・38.72 kB
Źródło: Informacja własna OFOP