Niefachowe i niezaradne według opinii części Polaków. O sobie mają najczęściej jak najlepsze zdanie. Polski III sektor gromadzi ludzi niekompetentnych, czy może pokutuje opinia, że praca społeczna i postawa prospołeczna uważane są za zwykłe „frajerstwo”? NGO.pl bierze pod lupę kolejną obiegową opinię o III sektorze.
„Organizacje społeczne (stowarzyszenia i fundacje) są na ogół źle zorganizowane i niefachowe – jeszcze w 2008 roku z takim stwierdzeniem zgadzało się 30% Polaków. Choć nie ma danych z lat późniejszych, to nadal dość powszechne są opinie utrzymane w podobnym duchu – działacze i pracownicy III sektora są niekompetentni, pracują w organizacjach, bo nie poradziliby sobie w innych sektorach (przede wszystkim biznesowym), że to właśnie tytułowi nieudacznicy.
Osobie związanej od dłuższego czasu z sektorem trudno jest w to – mimo świadomości niedostatków – uwierzyć. Skąd bierze się opinia o nieudacznictwie ludzi działających w III sektorze? Ile w niej jest prawdy?
Życiowo niezaradne
Poszukując odpowiedzi, może warto poczynić nieco prowokacyjne założenie. Jeśli ktoś pracuje za niewielkie pieniądze, oznacza to, że intelektualnie odstaje od reszty populacji. Nie ma kompetencji, żeby pracować za wyższe wynagrodzenie, a decydując się na pracę społeczną, jest zwykłym „frajerem”.
Idąc tym tokiem rozumowania, należałoby stwierdzić, że w 3/4 organizacji działają „frajerzy” (bo tyle NGO-sów nie ma stałego personelu i funkcjonuje przede wszystkim dzięki pracy społecznej zaangażowanych osób), a w większości pozostałych pracują osoby niekompetentne i życiowo niezaradne, jeśli godzą się na tak niskie wynagrodzenia (w przeciętnej organizacji zatrudniającej personel płatny średnia pensja brutto wynosiła w 2010 r. 1,5 tys. zł, maksymalna zaś – 2 tys. zł).
Nie można jednak zapominać, że owi zaangażowani nieudacznicy o swojej karierze zawodowej myślą nie tylko trybem ekonomicznym, którym najczęściej mierzy się indywidualny sukces. Często, pracując w organizacji (ci „niezaradni”) lub społecznie na ich rzecz („frajerzy”), realizują swoje pasje o różnym charakterze – sportowe, kulturalne, obywatelskie. Znaczenie ma dla nich poczucie misji, z którą mogą się utożsamić.
Zwrócić należy też uwagę na to, że niska średnia krajowa w sektorze pozarządowym bierze się stąd, że wielu pracowników zatrudnionych w nim jest na cząstkowych etatach, a dla znacznej liczebnie grupy to jedynie zajęcie dodatkowe.
Są bezkrytyczni
Obiegowe opinie przedstawione powyżej są dość bolesne, jednak dość rozpowszechnione w społeczeństwie. Czy przekonanie o niskich kompetencjach działaczy pozarządowych ma realne przesłanki? Czy to tylko szkodliwe stereotypy? W odpowiedzi na te pytania pomóc może jeszcze opinia organizacji o sobie samych.
Wyniki badań pokazują, że ogromna część stowarzyszeń i fundacji w Polsce jest wobec siebie dość bezkrytyczna – niemal wszystkie aspekty swego funkcjonowania (poza sytuacją materialną, poziomem zarobków i stanem wyposażenia) oceniają dobrze lub bardzo dobrze. Uważają się za wysoce profesjonalne, a swoje usługi za wyjątkowo wartościowe.
W pięciostopniowej skali na czwórkę z plusem oceniane są kompetencje, jakość usług, a także społeczny wizerunek organizacji (choć z innych badań wiadomo, że obraz ten nie jest najlepszy, a duża część Polaków inicjatyw III sektora po prostu nie dostrzega).
Nie chcą się doszkalać?
Przekonanie o własnych kompetencjach wydaje się być związane z niepokojącą obojętnością na doszkalanie się i rozwój w obszarach, które nie są bezpośrednio związane ze zdobywaniem funduszy czy zarządzaniem nimi.
Odpowiadając na pytanie o tematy szkoleń, którymi organizacje byłyby zainteresowane, tylko 13-15% z nich wskazuje takie zagadnienia, jak: pozyskiwanie i organizacja pracy wolontariuszy, umiejętności interpersonalne oraz zarządzanie ludźmi; jeszcze mniej (8-10%) zaznacza wykorzystanie nowoczesnych technologii, a także działalność gospodarczą i odpłatną.
Postawa ta może być oczywiście związana z wyczerpaniem się formuły szkolenia jako efektywnego sposobu zdobywania wiedzy (aż 11% organizacji zadeklarowało, że generalnie nie potrzebuje szkoleń), ale może też świadczyć o małej otwartości organizacji na rozwój w obszarach ważnych dla ich działań i funkcjonowania (takich jak np. zarządzanie ludźmi), choć dopiero pośrednio, a nie bezpośrednio, przekładającymi się na wielkość ich budżetu.
Zupełnie naturalna jest reakcja buntu na stereotypy o niekompetencji działaczy III sektora. Faktem natomiast jest to, że przedstawiciele organizacji zbyt pochopnie i zdecydowanie skłonni są go odrzucić. A prawda leży – znów stereotypowo – jak zwykle gdzieś po środku. Powiedzieć o działaczu organizacji „nieudacznik” jest pewnie zbyt mocne, część powie – bezpodstawne, ale wyniki badań wskazują, że III sektor może cierpieć na jakąś formę narcyzmu.
Źródło: inf. własna