Mogą pomóc pokrzywdzonym, ale nie mają prawniczej wiedzy, żeby fachowo brać udział w rozprawie - mówią sędziowie o organizacjach pozarządowych. "Przeszkadzają sędziom" - dodają niektórzy. Organizacje z mocy prawa mogłyby brać udział w sprawach o alimenty, z dziedziny ochrony środowiska, konsumentów, własności przemysłowej oraz przeciwdziałania dyskryminacji. Nastawienie sądów do tych ostatnich zbadało Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego.
"Mogą pomóc pokrzywdzonym, ale nie mają prawniczej wiedzy, żeby fachowo brać udział w rozprawie" – mówią sędziowie o organizacjach pozarządowych. "Przeszkadzają sędziom" – dodają niektórzy. Organizacje z mocy prawa mogłyby brać udział w sprawach o alimenty, z dziedziny ochrony środowiska, konsumentów, własności przemysłowej oraz przeciwdziałania dyskryminacji. Nastawienie sądów do tych ostatnich zbadało Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego.
W związku z tym w sądzie mogą pojawić się nie tylko tzw. organizacje prawoczłowiecze. W raporcie PTPA czytamy, że „organizacje pozarządowe […] mogą, za zgodą osoby fizycznej wyrażoną na piśmie, wytaczać powództwa na jej rzecz w sprawach o:
1) alimenty;
2) ochronę środowiska;
3) ochronę konsumentów;
4) ochronę praw własności przemysłowej;
5) ochronę równości oraz niedyskryminacji przez bezpodstawne bezpośrednie lub pośrednie zróżnicowanie praw i obowiązków obywateli”.
Oznacza to, że w sądzie, jako wsparcie dla jednej ze stron, mogłyby się pojawić, np. organizacje ekologiczne, czy zajmujące się ochroną praw ojców. Ile organizacji faktycznie korzysta z tej możliwości?
– Obawiam się, że niewiele – mówi Katarzyna Bogatko, prawniczka PTPA. – Badaniami objęliśmy jedynie organizacje zajmujące się przeciwdziałaniem dyskryminacji, które potencjalnie mogą mieć do tego najwięcej okazji, ale skorzystała z nich mniej niż połowa z nich.
Organizacje, chcące zaangażować się w postępowanie przed sądem, mają cztery możliwości. Idąc od najtrudniejszej do najłatwiejszej opcji będą to: samodzielne wszczęcie powództwa (czyli „wytoczenie komuś sprawy”), wstąpienie do postępowania na prawach strony (czyli wzięcie udziału w już rozpoczętym lub wszczynanym przez kogoś procesie, np. jako pełnomocnik), złożenie istotnej dla sprawy opinii, tzw. przyjaciela sądu oraz obserwacja rozprawy.
Z raportu wynika, że organizacjom przede wszystkim brakuje prawniczej wiedzy, niezbędnej, żeby móc z tych możliwości skorzystać. „Nie mamy wiedzy prawnej, jeśli mamy, to bardzo okrojoną”, „nie mamy merytorycznego zaplecza” – odpowiadały ankietowane organizacje. Jednak oprócz przygotowania samej organizacji do postępowania w sądzie, znaczenie dla tego, jak skutecznie społecznicy mogą się w nie włączać, ma również sam sąd.
Przyjrzyjmy się nastawieniu sędziów do społeczników w sądzie.
Organizacje przeszkadzają sędziom?
– Udział organizacji w postępowaniu na pewno ma zalety – mówi Joanna Kasicka, sędzia Sądu Okręgowego w Płocku. – Najważniejsza jest taka, że obywatel, często strona w sądzie najsłabsza, ma wsparcie w trakcie procesu. Organizacje nadają również sprawie szerszy wydźwięk społeczny, co w niektórych sprawach, np. dotyczących dyskryminacji, może mieć wymiar edukacyjny. Dzięki nim sąd może wypełniać również swoją społeczną rolę – demokratyzować proces orzekania, dając dostęp do postępowania różnym stronom, w tym stronie społecznej.
Na zalety udziału organizacji w postępowaniu wskazywała największa liczba spośród 54 sędziów, ankietowanych przez PTPA. Aż 83% sędziów uznało, że „organizacje pozarządowe powinny włączać się do postępowań” (dotyczących – co badał raport – dyskryminacji), a 23% stwierdziło, że główną zaletą udziału organizacji w postępowaniu jest „udzielenie wsparcia” osobie pokrzywdzonej. Często – wskazywali sędziowie – jedynie wsparcia psychicznego, jakby nie licząc na to, że organizacje mogą faktycznie dysponować jakąś wiedzą prawną. Potwierdza to w rozmowie z nami Joanna Kasicka:
– Organizacje faktycznie często składają wnioski i dowody bezpodstawne. Te nic nie wnoszą do sprawy, a wydłużają postępowanie.
Być może stąd pochodzą przekonania sędziów, że organizacje „przeszkadzają sędziom” czy opinia, że „równie dobrze mogłoby ich nie być” – obie pochodzące z raportu PTPA. Spytana o możliwą przyczynę takich opinii Joanna Kasicka tłumaczy:
– Negatywne doświadczenia z organizacjami mogą mieć sądy rodzinne. Organizacje mogą tam występować np. w sprawach pieczy nad dzieckiem, ale zdarza się, że występują w formie pikiety ze sztandarami, uniemożliwiając rozpoczęcie rozprawy. Nic dziwnego, że wpływa to wówczas na negatywną ocenę organizacji jako strony w procesie.
Jak zdobyć potrzebną wiedzę
Łukasz Bojarski z Instytutu Prawa i Społeczeństwa, recenzujący dla PTPA część raportu, dotyczącą udziału organizacji w postępowaniu, pisze, że społecznicy zdecydowanie częściej mogliby się w postępowanie angażować. Jak? Można zacząć od obserwacji rozprawy, bo jest najprostsza. Podaje też sposoby na zdobycie wiedzy prawnej, której – w opinii i sędziów, i społeczników – organizacjom brakuje. Są trzy możliwości – można współpracować: albo z organizacją, w której działają prawnicy, albo z prawnikami działającymi pro bono, albo z uniwersytecką poradnią prawną.
Bojarski pisze też, że organizacje mogą pełnić ważną rolę nawet wtedy, kiedy nie wezmą udziału w samym postępowaniu. Znaczenie mają wszystkie tzw. działania okołoprawne: gromadzenie materiału dowodowego, bycie biegłym, współpraca z organizacjami zrzeszającymi przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, jak np. Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia, a nawet szkolenie sędziów z dziedziny, w której są ekspertami.
„Działalność organizacji bywa traktowana z nieufnością – pisze Łukasz Bojarski. – Jednak dorobek niektórych organizacji jest naprawdę bogaty i zasługuje na to, by być przez wymiar sprawiedliwości dostrzeżony i analizowany”.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)