Fundacja Viva! Akcja Dla Zwierząt i OTOZ Animals dwa tygodnie temu otrzymały szokujące zgłoszenie od osoby, która twierdziła, że w Schronisku Dla Zwierząt w Białce koło Iłży, psy są zabijane i przerabiane na smalec. Okazało się, że ta niewiarygodna informacja jest prawdziwa… Instytucja, która miała oferować czworonogom schronienie i opiekę do czasu znalezienia nowych opiekunów była miejscem ich kaźni.
Na miejsce udaliśmy się 24 maja. Informacja o
smalcu została potwierdzona już w okolicznych sklepach, w których
bez problemu dowiedzieliśmy się, gdzie można go kupić. W samym
schronisku zorganizowaliśmy zakup kontrolowany, którego przebieg
nagraliśmy w całości ukrytą kamerą, a pieniądze, którymi
zapłaciliśmy zostały oznaczone. Mając pewność, że proceder wyrobu
smalcu z psów jest faktem i dowód w postaci pełnego słoika w ręku
poprosiliśmy o wspólną interwencję policję, służby weterynaryjne i
przedstawiciela gminy. Technik kryminalny zabezpieczył ponad 20
słoików ze smalcem, które zostały przesłane do analizy. Na posesji
znaleźliśmy szczątki zwierząt oraz pieniek i siekierę, na których
prawdopodobnie ginęły psy.
Współwłaścicielka schroniska początkowo
wszystkiego się wypierała, łącznie z faktem sprzedania nam słoika
smalcu kilka godzin wcześniej. Dopiero poinformowanie jej o tym, że
cała transakcja została nagrana spowodowało, że przyznała się do
wszystkiego wskazując, gdzie i w jaki sposób były zabijane psy.
„Schronisko” działało od trzynastu lat i możemy się tylko domyślać,
że przez ten czas mogło zostać zabitych i przerobionych na smalec
kilkaset psów!
Mamy nadzieję, że dzięki współpracy z mediami
uda nam się nagłośnić tę sprawę ku przestrodze ludziom, którzy
sprzedają lub kupują smalec z psów oraz znaleźć nowe domy ocalonym
zwierzętom. Wyrabianie smalcu z psów jest zagrożone pozbawieniem
wolności do lat 2.
Karina Schwerzler z Otoz Animals mówi: „jestem
inspektorem ds. zwierząt od lat, ale pierwszy raz spotykam się z
takim bezdusznym i przedmiotowym podejściem do zwierząt! Schronisko
powinno być azylem dla zwierząt, które zostały porzucone i często
tułają się miesiącami w poszukiwaniu jedzenia i schronienia a nie
obóz koncentracyjny!”.
„Poraziło nas podejście okolicznych
mieszkańców, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z procederu,
który ma miejsce w ich miejscowości ale nikt nie zrobił nic by to
przerwać. Wszyscy, którzy wiedzieli o całej sprawie a nie reagowali
są częściowo odpowiedzialni za śmierć tych zwierząt” - powiedział
Cezary Wyszyński z Viva! Akcja Dla Zwierząt.