Takiej wiadomości raczej nikt się nie spodziewał. Jeden z największych globalnych producentów elektroniki użytkowej ogłosił, że wycofuje swoje produkty z europejskiego rynku. Chodzi o laptopy, w tym – niestety – Chromebooki.
"Szybko dostosowujemy się do potrzeb i wymagań rynku. Z rynku europejskiego zamierzamy wycofać się ze sprzedaży laptopów, w tym Chromebooków. Jest to decyzja związana z tym specyficznym rynkiem i nie stanowi odbicia sytuacji na innych rynkach” - taką wypowiedź ze strony Samsunga zacytował magazyn "PC Advisor". Jasno wynika z niej, że zabieg zostanie przeprowadzony jedynie w Europie. Dlaczego? To dobre pytanie.
Bazując na badaniach amerykańskiej firmy analitycznej Gartner, Europa Zachodnia to obecnie jeden z najbardziej stabilnych rynków komputerowych. Z tych samych badań wynika, że rynek europejski zawyżał światową średnią sprzedaży laptopów, a przyszłością dla Chromebooków miała być właśnie Europa. Czyżby zatem Samsung wycofywał się z regionu, gdyż… nie radził sobie z konkurencją?
To możliwe. Przy natłoku urządzeń z pogranicza laptopów i tabletów, którymi zalewają rynek tacy gracze, jak Asus, Microsoft, Acer czy Lenovo, oferta Samsunga wyglądała rzeczywiście dosyć biednie. Co prawda Koreańczycy mogli zagrać produkowanymi pod egidą Google Chromebookami, ale to zbyt mało, by pokonać kilku przeciwników jednocześnie. Tym bardziej, że od jakiegoś czasu sprzęt komputerowy Samsunga nie reprezentował najwyższej jakości.
Żeby było ciekawiej, najnowszy hi-endowy produkt koreańskiego giganta – smartfon Galaxy Note Edge – pojawi się na globalnych rynkach z dosyć sporym poślizgiem. Zaprezentowane na targach IFA urządzenie korzysta z technologii tak nowoczesnych, że ich wyprodukowanie opóźni dostępność aparatu na rynkach poza Koreą. Tak przynajmniej tłumaczył ten fakt D. J. Lee, szef Samsung Electronics. Podobnie, jak Galaxy Note 4, a wcześniej Galaxy Round, również Note Edge pojawi się w Europie dużo później, niż na rynku azjatyckim.
Źródło: Technologie.ngo.pl