Od dziesięciu lat w Polsce nie powstał ani jeden park narodowy. Problemem jest nawet zmiana granic już istniejących. Powód? Choć to Minister Środowiska jest bezpośrednio odpowiedzialny za parki, to obowiązujące przepisy pozwalają samorządom na skuteczne wetowanie jego planów. Ekolodzy zebrali ćwierć miliona podpisów i w Sejmie będą walczyć o zmianę regulacji prawnych.
Obywatelskim projektem zmiany ustawy o ochronie przyrody Sejm zajmie się już w czwartek 12 stycznia. Do parlamentu trafił on już za poprzedniej kadencji, jednak nie został doprowadzony do finału. Ekolodzy liczą tym razem na szybką zmianę, ich zdaniem, absurdalnych przepisów.
Samorząd może postawić się ministrowi
Na czym polega absurd? Zadaniem państwa polskiego jest ochrona dziedzictwa przyrodniczego, m.in. poprzez tworzenie i powiększanie istniejących parków narodowych. Rząd nie może realizować tego celu z prostej przyczyny. Samorządy mogą mu odmówić, kiedy ten postanowi uzgodnić z nimi nowe rozporządzenie dotyczące powołania lub zmiany granic parku narodowego. W ten sposób blokuje się utworzenie nowych parków: Jurajskiego, Mazurskiego i Turnickiego. Niemożliwe jest też poszerzenie Białowieskiego Parku Narodowego.
- Władze samorządowe mogą wetować plany Ministra Środowiska, odpowiedzialnego bezpośrednio za parki narodowe. W praktyce oznacza to, że skarby polskiej przyrody, które są dziedzictwem całego narodu, nie są chronione skutecznie - podkreśla Robert Cyglicki, koordynator kampanii „I love Puszcza” z ramienia polskiego Greenpeace.
Konsultacje zamiast prawa weta
Rozwiązaniem patowej sytuacji ma być obywatelski projekt zmian w ustawie o ochronie przyrody. Niefortunne prawo weta zastąpiłby zapis o możliwości konsultacji. Umożliwiłoby to rządowi realizowanie polityki ekologicznej w zgodzie z konstytucją, która nakłada na państwo obowiązek dbania o bezpieczeństwo ekologiczne państwa.
Źródło: Greenpeace