Przedstawiciele samorządów mieli ostatnio wiele okazji do zgłaszania propozycji dotyczących reorganizacji i usprawnienia funkcjonowania lokalnych struktur państwa. Już pod koniec 2007 r. z samorządowcami spotkała się Komisja Wspólna Rządu i Samorządu Terytorialnego. Rząd po raz kolejny usłyszał postulaty, które różne organizacje samorządowe zgłaszają od lat.
urealnienia finansów samorządów
Zmian potrzeba w ustawach samorządowych.
Co raz częściej mówi się, o wprowadzeniu wyborów bezpośrednich
marszałków województw. Część samorządowców chce wzmocnienia
kompetencji starostów i przyznania wszystkim miastom, powyżej 50
tys. mieszkańców statusu miast na prawie powiatu. Korekty wymagają
ustawy o zagospodarowaniu przestrzennym i przepisy regulujące
organizację transportu publicznego. Samorządy chciałby otrzymać
udział w podatku od towarów i usług i podatkach akcyzowych.
Dotychczas przy okazji spotkań w ramach Komisji Wspólnej Rządu i
Samorządu Terytorialnego gabinet premiera Tuska otrzymał ponad 2
tys. propozycji zmian w najróżniejszych przepisach.
Oczywiście wśród postulatów znalazły się także
propozycje dotyczące obszaru edukacji, w którym samorządy
mają do wykonania wiele trudnych zadań. Tu również rząd i
administracja centralna niestety nie ułatwiają im życia. Samorządy
muszą sfinansować część podwyżek dla pracowników oświaty, w związku
z czym postuluje się na przykład zniesienie dodatków wiejskiego i
mieszkaniowego dla nauczycieli. Takie posunięcie znacznie
odciążyłoby budżety zwłaszcza małych gmin. Związek Powiatów
Polskich domaga się również zapisania zasad przydzielania subwencji
oświatowej w ustawie o dochodach jednostek samorządowych. Zmian
wymagałaby również Karta Nauczyciela. Jednak co najciekawsze z
punktu widzenia trzeciego sektora, wśród często wymienianych
postulatów znalazły się również takie, które jeśli zostaną
zrealizowane, mogą wpłynąć bardzo pozytywnie na relacje organizacji
pozarządowych i samorządów.
Jak donosi Polska Agencja Prasowa, wiele
samorządów chciałoby zmian także w ustawie o systemie oświaty.
Chodzi o ułatwienie przekazywania szkół publicznych w ręce
organizacji pozarządowych. W obecnym stanie prawnym przekształcenie
szkoły w placówkę społeczną, prowadzona na przykład przez lokalne
stowarzyszenie wymaga jej uprzedniej likwidacji. To z kolei jest
przyczyną wielu napięć i protestów, które zawsze wybuchają w takich
sytuacjach. Proces likwidacyjny jest skomplikowany, czasochłonny i
kosztowny, a rodzice nie mają zaufania do samorządów i zwykle są
przekonani, że po zamknięciu szkoły nie będzie już szans na jej
przejęcie, nie mówiąc już o uzyskaniu pomocy ze strony lokalnych
władz.
Tymczasem wraz ze zmniejszającą się liczbą
uczniów, a co za tym idzie mniejszą subwencją oświatową,
przekazanie szkoły w ręce stowarzyszenia rodziców jest często
jedyną alternatywą dla ostatecznej likwidacji placówki. Wbrew
powszechnej opinii, samorządy są bardzo chętne do przeprowadzania
przekształceń szkół publicznych w społeczne i często udzielają im
pomocy finansowej, materialnej i prawnej.
Nikt nie prowadzi dokładnych statystyk, ale
według przedstawicieli Federacji Inicjatyw Oświatowych w całej
Polsce funkcjonuje obecnie paręset szkół, które ogólnie można
określić mianem społecznych. Są prowadzone przez różnego rodzaju
podmioty pozarządowe – fundacje, organizacje kościelne,
stowarzyszenia. W tej liczbie mieści się około 300 szkół
zarządzanych przez lokalne, głównie wiejskie stowarzyszenia
rodziców. W skali kraju to niewielka liczba, tym bardziej jeśli
wziąć pod uwagę, że od 2000 r. zlikwidowano już parę tysięcy szkół.
Wiele z tych placówek mogłoby zapewne dalej funkcjonować w formie
stowarzyszeń. Niestety kolejne ekipy rządowe nie chcą zająć się tym
problemem w sposób systemowy.
Według Federacji Inicjatyw Oświatowych
problemem nie jest nawet ustawa o systemie oświaty, ile właśnie
brak wystarczająco silnej woli politycznej ze strony rządu oraz
partnerów społecznych do wypracowania strategicznych rozwiązań.
Związki zawodowe nauczycieli są niechętne przekształceniom szkół,
ponieważ zagraża to status quo tej grupy zawodowej zagwarantowanemu
w Karcie Nauczyciela. Martwi również fakt, że paradoksalnie ta
problematyka jest tak mało dyskutowana w środowisku pozarządowym.
Mogłoby się wydawać, że trzeci sektor powinien być naturalnie
zainteresowany zyskaniem większego wpływu na kształt edukacji w
Polsce, ale ten temat nie pojawił się jeszcze ani w ramach
posiedzeń Rady Działalności Pożytku Publicznego, ani w trakcie
spotkań z Parlamentarnym Zespołem ds. Organizacji Pozarządowych,
ani w planach prac sejmowej podkomisji ds. Organizacji
Pozarządowych. Cieszy jednak, że co raz częściej „uspołecznianiu”
szkół przychylne są samorządy. Być może gabinet PO-PSL dążąc do
głębszej decentralizacji państwa i wzmacniania roli samorządów
doceni także ten aspekt. A przy okazji uwzględni fakt, że w
procesie decentralizacji i reformowania systemu edukacji istotną
rolę do odegrania mają również organizacje pozarządowe.