Problemy relacji pomiędzy samorządem, a organizacjami pozarządowymi wynikają z ustawy o działalności pożytku publicznego – dowodzi na łamach Ekonomiaspoleczna.pl Piotr Frączak i pisze, jak jest, jak było i jak doszło do powstania wadliwej jego zdaniem ustawy.
Współczesne prawo dla organizacji pozarządowych (poza pozostałościami w postaci odwołań do organizacji społecznych w starych ustawach) opiera się w pierwszym rzędzie (historycznie) na ustawie o fundacjach.
Ta ustawa z 1984 roku przybrała – jak twierdził prof. Izdebski – postać rzadko spotykaną w powojennym ustawodawstwie, a zwłaszcza w ustawodawstwie lat osiemdziesiątych, a przygotowana była na polityczne zamówienie jako próba zalegalizowania przekazania pomocy finansowej przez darczyńców zagranicznych pod nadzorem Episkopatu Polski.
Ten wyłom w prawodawstwie PRL-u był oczywiście niewielki, ale co ważniejsze po transformacji systemowej sama konstrukcja ustawy nie uległa znaczącej zmianie. W art. 1 czytamy: Fundacja może być ustanowiona dla realizacji zgodnych z podstawowymi interesami Rzeczypospolitej Polskiej (uprzednio była mowa oczywiście o Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej – przyp. PF) celów społecznie lub gospodarczo użytecznych…”.
Intencja była jasna – włączyć działalność fundacji w nurt realizacji interesów państwowych. PRL był w tej kwestii zdolnym uczniem obozu sanacyjnego, czego wyrazem było zachowanie istoty przedwojennego dekretu o stowarzyszeniach i funkcjonującego właściwie do dziś dekretu o zbiórkach publicznych.
To, że organizacje nie krytykują założeń ustawy o fundacjach, jest raczej efektem zaakceptowania dzisiejszej praktyki, a nie dobrych zapisów tej ustawy.
Przełomową chwilą w prawodawstwie dla organizacji był Okrągły Stół i wynegocjowana (w ramach umowy społecznej) nowa ustawa „Prawo o stowarzyszeniach”, która w 1989 roku rozpoczęła de facto transformację systemową. Pomińmy tu rozwiązania szczegółowe, które budziły od samego początku wątpliwości strony społecznej, a potem były krytykowane między innymi przez prof. Lecha Falandysza.
W 1995 roku z uwagi na brak unormowań prawnych dotyczących zasad współpracy organizacji pozarządowych z samorządem (z rządem też, ale to inna historia) i kontrolami NIK-u, które dopatrzyły się w przepływach finansowych miedzy samorządem a NGO nieprawidłowości, podjęto oddolne próby unormowania tych relacji aktami prawa miejscowego. Różnorodność tych rozwiązań była stosunkowo duża.
Był to jeden z modeli współpracy, tzw. aksjologiczny (sponsorski), którego mieliśmy kilka odmian, między innymi w Bielsku- Białej. Działał tam krótko program Lokalne Partnerstwo, w którym deklarowano, że chociaż władze miejskie i organizacje pozarządowe stawiają sobie odmienne zadania i zaspokajają inne potrzeby mieszkańców, nie ma wątpliwości, że podejmując współpracę – stwarzają szansę na lepsze, bo całościowe, zrealizowanie wspólnego celu: poprawy jakości życia mieszkańców gminy.
Ta dyskusja wokół różnych modeli toczyła się w zasadzie do uchwalenia ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie w 2003 roku, choć w istocie została przesądzona już w 2000 roku w ustawie o finansach publicznych, gdzie współpracę sprowadzono do kwestii finansowych.
A przecież jeszcze w roku 1997, podczas debaty konstytucyjnej, miała miejsce próba sił, kiedy to część organizacji próbowała wywalczyć zapisy, które miały nie tylko zapewnić wolność zrzeszania się, ale również przesądzić o ustrojowej roli organizacji pozarządowych. W jednej z wersji konstytucji pojawił się zapis art. 12: Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania związków zawodowych, stowarzyszeń, ruchów obywatelskich, innych dobrowolnych zrzeszeń oraz fundacji, których celem jest działanie dla realizacji interesów obywateli i wyrażania ich opinii (bliski zapisowi z preambuły ustawy o stowarzyszeniach). W wyniku nacisków organizacji art. 12 pozostał (organizacje pozarządowe znalazły się w rozdziale Rzeczpospolita, a nie tylko w Prawach obywatelskich), ale w niedookreślonej formule: Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność tworzenia i działania związków zawodowych, organizacji społeczno-zawodowych rolników, stowarzyszeń, ruchów obywatelskich, innych dobrowolnych zrzeszeń oraz fundacji. Konstytucja nie przesądziła zatem o miejscu organizacji w ustroju RP.
Z drugiej strony wymienia się podmioty, które nie są organizacjami pozarządowymi, ale ustawa ma do nich zastosowanie. Niewątpliwa potrzeba unormowania relacji między państwem a organizacjami pozarządowymi w sferze realizacji pożytku publicznego nie zmienia faktu, iż ciągle brak jest unormowań dotyczących pozostałych obszarów relacji (art. 176 pkt. 2 ustawy o finansach publicznych jest raczej martwym zapisem).
A przecież, warto to przypomnieć, powstanie ustawy o działalności pożytku publicznego w obecnym kształcie było przedmiotem sporów. Początkowo były nawet alternatywne propozycje (projekt ustawy o organizacjach pozarządowych), a przyjęcie w ustawie modelu współpracy jako „zadaniowego” (trzymając się terminologii Zbyszka Wejcmana), a nie „aksjologicznego” czy „wspólnotowego”, które równolegle tworzyły się w praktyce działań różnych samorządów, określiło charakter ustawy i jej efekty.
Piotr Frączak dla Ekonomiaspoleczna.pl
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl