– Przyjechałem do obcego miasta. Od samego początku studiów chciałem się uniezależnić od rodziców, by ich odciążyć. Było to też duże wyzwanie, by pokazać, że poradzę sobie sam – wspomina Arkadiusz, student Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Tak zaczyna się historia wielu studentów pierwszego roku, którzy rozpoczynają kolejny stopień swojej edukacji.
Rozpoczęcie studiów to dla młodych ludzi pierwszy poważny krok ku dorosłości, ale i poważne wyzwanie. Często znajdują się sami w obcym mieście, nie znają jeszcze akademickiej rzeczywistości, muszą za to wykazać się samodzielnością w codziennym życiu. Wsparcie w codziennych obowiązkach postanowiło zapewnić takim studentom Towarzystwo Przyjaciół Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
– Pomyśleliśmy, by przyjść z pomocą osobom, które będą rozpoczynać studia właśnie na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim – pochodzącym spoza Lublina i zaczynającym swoją przygodę z uczelnią. To ważne, bo chcemy wesprzeć maturzystów przyjeżdżających na studia z mniejszych miejscowości. Zawsze jest im trochę trudniej – muszą wynająć i opłacić stancję, zapłacić za przejazdy. Nasze stypendium "Startuj z TP KUL" może być pomocą w tych zobowiązaniach. Chcemy, by takie osoby rozpoczynając studia na KUL-u poczuły się od razu otoczone opieką i pamiętały, że z każdym problemem mogą się też do nas zwrócić – wyjaśnia Marta Jachowicz, kierownik Biura Zarządu Głównego Towarzystwa Przyjaciół KUL.
Studenci pierwszego roku na start
Najważniejszym kryterium w tym programie stypendialnym jest pochodzenie z miejscowości do 100 tys. mieszkańców spoza Lublina. Istotny jest także dochód na jednego członka rodziny, który nie powinien przekraczać 700 złotych netto oraz średnia ocen na zakończenie nauki w szkole ponadgimnazjalnej – próg to co najmniej 3,8. Mile widziane jest też zaangażowanie w dowolną działalność wolontarystyczną na rzecz parafii, grup czy konkretnych organizacji. Nie jest to warunek konieczny, ale czasem bardzo istotny.
– Kierujemy naszą propozycję do osób, które zdały maturę i od razu idą na pierwsze studia na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Niestety nie pomożemy osobom, które zaczęły np. licencjat na innych uczelniach. Nawet jeśli były to już studia na KUL-u i teraz ktoś rozpoczyna kolejny kierunek i będzie znów na pierwszym roku – chodzi tylko o ten pierwszy wybór. Takie osoby nie znają jeszcze miasta, środowiska, zasad studiowania i związanych z tym reguł. Często nie wiedzą też, gdzie zwracać się o pomoc oraz w jaki sposobów samodzielnie radzić sobie z problemami, głównie finansowymi. Dlatego stypendium "Startuj z TP KUL" przyznawane jest tylko na pierwszy rok. Potem student ma już więcej innych możliwości – wyjaśnia Marta Jachowicz.
Wśród stypendystów pierwszej edycji był pochodzący z Podkarpacia Arkadiusz Czyżowski. Jak podkreśla, zbieg okoliczności zmienił jego życie:
– Na informacje o stypendium "Startuj z TP KUL" trafiłem przez przypadek. Szukając uczelni, na której będę kontynuować naukę po maturze, polubiłem facebookowy profil KUL-u. Tam właśnie trafiłem na wpis o naborze. Przyjechałem do Lublina, by złożyć dokumenty na uczelnie i przy okazji wypełniłem też wniosek stypendialny do towarzystwa – wspomina.
Arkadiusz uczy się obecnie na II roku Psychologii biznesu i przedsiębiorczości na KUL-u. Pochodzi z małej miejscowości na Podkarpaciu, do Lublina przyjechał na studia w 2015 roku. Swoje pasje wiąże ściśle z przyszłością, bo interesuje się głównie psychologią. W wolnym czasie prowadzi też bloga, na którym stara się ukazywać i wyjaśniać pewnie psychologiczne zjawiska w codziennym życiu. Jest miłośnikiem kawy.
– W tym samym czasie oprócz środków ze "Startuj z TP KUL" udało mi się też uzyskać stypendium socjalne z KUL-u. Oznaczało to dla mnie pewną stabilność finansową, o której wielu świeżo upieczonych studentów może tylko pomarzyć. Za pieniądze od Towarzystwa mogłem opłacić mieszkanie. To była dla mnie bardzo ważne, bo od samego początku studiów chciałem się uniezależnić od rodziców – mam dwójkę rodzeństwa, więc i w pewnym sensie ich odciążyć. Było to też duże wyzwanie, by pokazać, że poradzę sobie sam – podkreśla Arkadiusz.
Nie musisz być sam w obcym mieście
Wymogi formalne – jak wspomina Arkadiusz – nie były zbyt skomplikowane, ale sprawiły kilka problemów, bo nie miał jeszcze doświadczenia w załatwianiu takich spraw. Nie wiedział m.in., jak udokumentować swoją dotychczasową działalność społeczną. Z pomocą ruszyli członkowie Towarzystwa. Okazało się, że wystarczy poprosić nauczycieli z liceum oraz innych uczestników wydarzeń, by napisały takie zaświadczenie.
– Wysokość stypendium oraz liczba osób, które mogą skorzystać ze stypendium są uzależnione od aktualnych możliwości finansowych Towarzystwa. W pierwszej edycji np. z pomocy skorzystało dziewięć osób. Wiąże się to oczywiście z dopełnieniem pewnych formalności i koniecznością dostarczenia wymaganych dokumentów – tłumaczy Marta Jachowicz.
W przypadku większej liczby zainteresowanych kryterium rozstrzygającym jest dochód. Znaczenie ma też zaangażowanie, bo członkowie Towarzystwa chcą docenić osoby, które w przyszłości być może będą działać na rzecz lubelskiej uczelni.
– Może to banalne, ale warto poświęcić chwilę na skompletowanie dokumentów i złożenie wniosku, bo to stypendium bardzo ułatwia życie nowym studentom. Daje poczucie stabilizacji, bo gdybym musiał przyjechać do nowego miasta, rozpocząć naukę w nowym miejscu i jeszcze do tego martwić się o pieniądze, pewnie odbiłoby się to na moich wynikach czy zaangażowaniu – wyjaśnia Arkadiusz i dodaje, że warto się zaangażować również dla ludzi, których można w ten sposób spotkać.
– Ja trafiłem w Towarzystwie na wyjątkowe osoby. Dzielimy się swoim czasem, zainteresowaniami, czasem też problemami – wyjaśnia.
Arkadiusz dwukrotnie składał też wniosek o przyznanie stypendium dla osób zaangażowanych na rzecz uczelni, ale nie udało mu się go uzyskać, bo premiowane są tam działalności pozanaukowe. Ale i tak nadal przychodzi do Towarzystwa. Jak zaznacza – za pewne rzeczy się nie płaci i właśnie przyjaźń członków organizacji jest dla niego taką wartością:
– Osoby, które się tam pojawiają to niesamowici ludzie. Program stypendialny już dawno się dla mnie zakończył, ale cały czas zaglądam do biura, bo wiem, że mogę tam liczyć na pomoc, porozmawiać o problemach, wypić dobrą kawę (śmiech).
Dwa razy do roku organizowane są kwesty w lubelskich parafiach. Stypendyści w ramach wdzięczności zobowiązani są do udziału w tych wydarzeniach.
– Nie jest to wielki wysiłek, po mszy zbieramy po prostu pieniądze do puszek. Trwa to może 10-15 minut, a w ten sposób możemy się trochę odwdzięczyć za wsparcie, z którego wcześniej sami korzystaliśmy. Brałem też udział w innych inicjatywach – w sumie teraz już bardziej z sympatii do tych ludzi, niż w powodu jakichkolwiek umów czy zobowiązań – wyjaśnia Arkadiusz.
Bezinteresowność się opłaca
Towarzystwo Przyjaciół KUL prowadzi też drugi program stypendialny, skierowany do całej społeczności akademickiej – od studentów pierwszego etapu kształcenia, aż po doktorantów. W tym przypadku chodzi o docenienie osób, które szczególnie bezinteresownie działają na rzecz Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Nie musi to być nawet zaangażowanie w pracę jakichś jednostek uniwersyteckich czy pełnienie w nich konkretnych funkcji. Liczy się bezinteresowne działanie na rzecz społeczności akademickiej, poświęcanie swojego czasu czy organizowanie różnego rodzaju wydarzeń.
– Przykładem takich działań może być zaangażowanie w dziedzinie sportu np. w AZS-ie, wolontariat uniwersytecki, mieliśmy nawet zgłoszenia dotyczące samopomocy studenckiej. Nie uwzględniamy jedynie działalności naukowej, bo ona jest premiowana w ramach uczelnianego stypendium naukowego – wyjaśnia Marta Jachowicz.
Pozostałe aktywności mają tu ogromne znaczenie. Należy je poświadczyć dokumentami od opiekunów, organizatorów lub nawet samych kolegów również zaangażowanych w te inicjatywy.
– To jest bardzo szeroki zakres możliwości i muszę przyznać, że komisja ma zwykle wielki problem, by wybrać stypendystów. Okazuje się, że młodzi ludzie angażują się w wiele różnorodnych inicjatyw, działają na wielu polach i chciałoby się przyznać tych środków zdecydowanie więcej, niż możemy sobie teraz na to pozwolić – dodaje Marta Jachowicz.
Włodzimierz Wierszynin ma 24 lata i pochodzi z Taszkientu w Uzbekistanie. Studiuje Stosunki Międzynarodowe na Wydziale Nauk Społecznych KUL. Aktualnie mieszka w Domu Fundacji Jana Pawła II. Stypendium dla zaangażowanych na rzecz uczelni w wysokości 300 złotych pobierał od października 2016 do lutego 2017 roku.
Jest wolontariuszem w Akademickim Punkcie Wolontariatu. W ubiegłym roku akademickim działał w świetlicy przy parafii pw. św. Michała Archanioła. Pomagał tam dzieciom w odrabianiu lekcji, aktywnie spędzał też z nimi wolny czas. Jak zaznacza, lubi dzieci i żałuje, że w tym roku nie może już do nich chodzić. Jest za to wolontariuszem w Towarzystwie Przyjaciół KUL. Kwestuje na rzecz lubelskiego uniwersytetu.
– Dzięki stypendium mogę pomagać mojej siostrze, która uczy się w III klasie technikum w Lublinie. Jeszcze dwa lata temu pomagała nam mama, ale teraz ze względu na sytuację materialną już nie może. Dlatego sam opłacam siostrze akademik, wyżywienie i ubezpieczenie. Wydawałoby się, że 300 złotych to nie jest jakaś duża kwota, ale dzięki stypendium od Towarzystwa Przyjaciół KUL jest nam o wiele łatwiej. Studiuję bezpłatnie, na zasadach obowiązujących obywateli polskich. Działam na rzecz uczelni, bo chce w ten sposób pokazać swoją wdzięczność. No i po prostu lubię to robić – wyjaśnia Włodzimierz.
Dowiedz się, co ciekawego wydarzyło się w III sektorze. Śledź wydarzenia ważne dla NGO, przeczytaj wiadomości dla organizacji pozarządowych.
Odwiedź serwis wiadomosci.ngo.pl.
Jak Towarzystwo Przyjaciół Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pomaga młodym ludziom, rozpoczynającym studia.
Źródło: lublin.ngo.pl