Zapadł wyrok na potok Młyniska w Zakopanem. Wody Polskie wydadzą 14 milionów złotych z publicznych pieniędzy na wybetonowanie kilometra rzeki. Prace już ruszyły, życie w rzece zamiera, a państwo zamiast na walkę z suszą wyrzuca pieniądze w beton, który pogłębia ten problem.
Na nic się mają zapewnienia o renaturyzacji rzek i mokradeł. Obiecanki o tym, że polskie rzeki nie będą już regulowane i betonowane okazały się pięknie brzmiącymi frazesami płynącymi z ust instytucji państwowych. Przykłady kolejnych inwestycji dewastujących środowisko pojawiają się jak grzyby po deszczu. Jedną z nich jest regulacja potoku Młyniska w Zakopanem, która już się rozpoczęła. Ma on zostać zamknięty w betonowym żłobie, Młyniska przestanie być rzeką, a stanie się jedynie rynną odprowadzającą wodę. Jaki jest cel tej inwestycji za 14 milionów złotych? Wody Polskie tłumaczą ją zapewnieniem bezpieczeństwa w trakcie powodzi, lecz tak naprawdę wybetonowanie koryta przyspieszy spływ wody, co paradoksalnie zwiększy straty przy jej podwyższonym stanie.
Jakie będą skutki regulacji?
W wyniku zabudowy dna potoku dojdzie do zamarcia życia biologicznego w rzece. Żyjące tam ryby (także te objęte ochroną) m.in. pstrągi potokowe oraz zagrożone wyginięciem głowacze pręgopłetwe bezpowrotnie stracą miejsce do życia. Regulacja ta może wpłynąć także negatywnie na populacje ryb w Tatrzańskim Parku Narodowym, gdzie leżą źródła potoku Młyniska.
Potok Młyniska jest już częściowo uregulowany. Kiedyś jego dno składało się głównie ze żwiru, teraz w wyniku szybszego spływu wody i wcześniejszej zabudowy żwir został wypłukany i dno utworzone jest z dużych głazów i kamieni. Erozja doszła już do litej skały i nie może postępować dalej, co sprawia, że betonowanie dna jest jeszcze bardziej kuriozalną decyzją. Zabudowany potok będzie także niebezpieczny dla ludzi – na podobnie uregulowanym i zniszczonym potoku Bystra co roku dochodzi do wypadków śmiertelnych, gdy ludzie po wpadnięciu w betonowe koryto nie mogą się z niego wydostać.
Jak ta inwestycja ma się do problemu powodzi i suszy?
„Woda w wybetonowanym potoku nie będzie natrafiała na swojej drodze na żadne naturalne przegrody, w wyniku czego po opadach będzie spływała jeszcze szybciej niż obecnie, zwiększając ryzyko powodzi. Przy intensywnych, nawalnych opadach, które obserwujemy coraz częściej, w takim betonowym korycie fala powodziowa powstaje w ciągu kilkunastu minut, stwarzając zagrożenie dla ludzi w miejscowościach położonych w dolnym biegu rzeki. W szerokim, zbliżonym do naturalnego korycie woda zawsze będzie spływała wolniej niż w wąskiej wybetonowanej rynnie. Niestety przestarzałe hydrotechniczne rozwiązania zdają się zastępować logiczną i merytoryczną wiedzę w inwestycjach prowadzonych przez instytucje państwowe” - mówi Marek Elas z Fundacji WWF Polska. „Przyspieszenie spływu wody przyczyni się także do pogłębienia problemu suszy, z którym nasz kraj od wielu lat się mierzy, a sytuacja będzie się tylko pogarszać. Podatnicy zapłacą 14 milionów złotych za pogłębienie kryzysu wodnego, który będzie nękał nas z roku na rok coraz bardziej” - dodaje.
Strażnik Rzek WWF interweniuje
Na szczęście na miejscu działa pan Mirosław Wnuk od lat aktywny wędkarz, członek PZW oraz miłośnik rzek zaangażowany w program Strażnicy Rzek WWF. Nagłaśnia sprawę lokalnie i przeprowadza interwencje w RZGW i KZGW. Uczestniczył także w komisji Rady Miasta Zakopanego, próbując powstrzymać inwestycję. Stara się także przekonać mieszkańców Zakopanego, aby dołączyli do walki o potok Młyniska. Wraz z PZW Zakopane odłowił 189 pstrągów i 30 ściśle chronionych głowaczy pręgopłetwych, ratując je przed zabetonowaniem. Prace na potoku już trwają. Mamy nadzieję, że zaangażowanie lokalnej społeczności, polityków i RZGW oraz KZGW pozwoli w ostatniej chwili zatrzymać tę kuriozalną i niepotrzebną inwestycję.
Źródło: Fundacja WWF Polska