Rzecznika Praw Dziecka wciąż nie ma? To najgorszy przejaw partyjniactwa
GOŁĘBIEWSKI: Sprawa przedłużającego się wakatu na stanowisku Rzecznika Praw Dziecka pokazuje słabość rządzących w budowaniu zaufania społecznego. Długofalowo może być też w wielu wymiarach szkodliwa dla Polski. Wreszcie: odsłania najgorsze przejawy partyjniactwa, które, niestety, determinuje obecny kształt polskiej demokracji.
Po pierwsze, zaufanie. Agnieszka Dudzińska zapowiedziała wyraźnie, że nie przyjmie kolejnej propozycji kandydowania na to stanowisko. Trudno jej się dziwić – została dwukrotnie upokorzona. To już kolejna względnie umiarkowana osoba zniesmaczona (potencjalną) współpracą z PiS. Z całą pewnością nie zaufa już tej partii, a być może politykom w ogóle.
Abstrahując od oceny jej poglądów, które jednym mogą odpowiadać, a innym nie, były one – jak się wydaje – spójne z linią programową PiS. Tym bardziej niezrozumiałe jest zachowanie parlamentarzystów tego ugrupowania.
Niewykluczone, że odrzucenie jej kandydatury było wynikiem jakichś zakulisowych rozgrywek, o których obecnie niewiele wiemy. Z całą pewnością oficjalna wersja prezentowana przez Marszałka Senatu, Stanisława Karczewskiego („Nie przekonała Senatorów”) jest mało wiarygodna.
Dla wielu osób komentujących powyższe wydarzenia, także z kręgów konserwatywnych, postępowanie parlamentarzystów było swoistym szokiem. Nie były one w stanie pojąć, jak można tak potraktować człowieka, któremu najpierw zaproponowano współpracę. Prawdziwe powody odrzucenia jej kandydatury przez senatorów pewnie jeszcze przez długi czas pozostaną słodką (a raczej gorzką) tajemnicą.
Kto się zgodzi na ryzyko?
Po drugie, zjednywanie ludzi. Wydarzenia te nie pozostają bez wpływu na innych potencjalnych współpracowników obozu rządzącego.
Każdy ekspert, choć odrobinę przychylny dotychczas PiS, któremu zostanie przedstawiona propozycja współpracy, będzie miał z tyłu głowy myśl: „A może mnie potraktują tak samo jak Dudzińską? A może mnie też upokorzą?”.
Nikt szanujący się oczywiście nie pozwoli sobie na takie ryzyko. Traktowanie ekspertów z różnych środowisk w sposób poważny i zjednywanie ich do współpracy powinno być podstawą funkcjonowania zdrowej władzy. Obecne wydarzenia i zamieszanie związane z powołaniem nowego Rzecznika Praw Dziecka z całą pewnością idą w przeciwnym kierunku i zniechęcają potencjalnych kandydatów. To z kolei powoduje zamykanie się na rozwój i skazuje rządzących na grono ludzi już zgranych, ale gwarantujących bezwzględną podległość.
Zakulisowe gierki ponad potrzebami Dzieci
Po trzecie… Nie, znów po pierwsze właśnie!, Dzieci. W całej tej dyskusji często zapominamy o tym, że chodzi o „naszych milusińskich” i ich prawa. Chodzi o osoby, które są przyszłością naszego społeczeństwa, czy – posługując się retoryką bliższą obecnie rządzącym – narodu. Chodzi o Dzieci, często tak bezbronne w obliczu brutalnej rzeczywistości. Chodzi o istoty potrzebujące naszego wsparcia najbardziej, wobec czego powinien wokół ich praw panować względny konsensus polityczny zamiast skandalu. Od obecnego Rzecznika Praw Dziecka, Marka Michalaka, trudno oczekiwać, żeby z wielkim zaangażowaniem sprawował swoją funkcję i tworzył nowe inicjatywy, podczas gdy wie, że za chwilę przestanie ją pełnić.
Rozpoczynając procedurę powoływania Rzecznika od nowa, tracimy cenny czas, na czym mogą ucierpieć najbardziej potrzebujący. Czy o to chodzi w naszej demokracji?
Żeby kwestie najważniejsze schodziły na plan dalszy, a kluczowe były przepychanki i zakulisowe gierki? Może czas już się otrząsnąć i zrozumieć, że w pewnych sprawach nie ma czasu do stracenia i należy zawiesić partyjne zapędy w imię dobra wspólnego?
Bardzo chciałbym wierzyć, że jest to możliwe.
Rozpoczynając od nowa powoływanie Rzecznika, tracimy czas. Mogą na tym ucierpieć najbardziej potrzebujący, czyli Dzieci.