W sklepach wielkopowierzchniowych zaczynają się pojawiać pierwsze baseny z żywymi karpiami. Co zrobić, jeśli ryby przetrzymywane są w złych warunkach w sklepach lub na targowiskach? Fundacja Viva! radzi, jak reagować.
Choć niemal wszystkie sieci handlowe wycofały się już ze sprzedaży żywych karpi – wciąż kilka z nich będzie miała w tym roku baseny z żywymi karpiami. Taka sprzedaż będzie prowadzona również przez mniejsze sklepy, a baseny z żywymi rybami pojawią się także na targowiskach.
– Podejrzewamy, że w tym roku sprzedaż żywych karpi przeniesie się na targowiska – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva!. – Wciąż mamy, nieliczną na szczęście, grupę Polek i Polaków, którzy hołdują niechlubnej tradycji, wywodzącej się z biedy PRL-u i nie wyobrażają sobie Świąt Bożego Narodzenia bez karpia pływającego w wannie. I to właśnie do tych konsumentów skierowana jest ta archaiczna oferta – tłumaczy.
„Tradycję” tę zapoczątkował PRL-owski minister przemysłu Hilary Minc, prowadzący w 1947 r. morderczą w gospodarczych skutkach bitwę o handel. W zniszczonym wojną kraju brakowało niemal wszystkiego, a nastroje społeczne były fatalne. Minc szybko zrozumiał, że masowy, łatwy i szybki sposób hodowli karpia, przy braku konieczności używania do niej zniszczonej w czasie wojny floty rybackiej, może być rozwiązaniem licznych problemów z żywnością w powojennej Polsce.
Zapewnienie stałych dostaw karpia do sklepów okazało się jednak w praktyce nierealne. Dlatego wymyślono hasło „Karp na każdym wigilijnym stole w Polsce”, bo uszczęśliwić obywateli raz w roku było zdecydowanie łatwiej, niż na co dzień. Polacy z braku jakichkolwiek innych perspektyw cieszyli się z możliwości kupienia ryby przed świętami.
Ale skąd wzięła się „tradycja” przynoszenia do domu żywej ryby? Dystrybucja karpia, nawet tylko przed świętami, nastręczała wielu kłopotów. Zaczynała się już w listopadzie i trwała nieprzerwanie do samej Wigilii. Ponieważ w wielu gospodarstwach domowych nie było wówczas lodówek, a ryby psują się bardzo szybko – dystrybuowano żywe karpie i klientowi ostatecznemu pozostawiano konieczność utrzymania ich w świeżości, czy też przy życiu aż do Wigilii Bożego Narodzenia.
Wystarczyło kilka dekad by coś, co wynikało z biedy i niedostatków PRL-u stało się rzekomą tradycją, bez której część Polek i Polaków nie wyobraża sobie świąt. Tymczasem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w XXI wieku w ogóle zrezygnować ze sprzedaży żywych ryb. Dziś przecież już każde gospodarstwo domowe dysponuje nie tylko lodówką, ale również zamrażarką, podobne znajdują się w absolutnie wszystkich sklepach. System przetwórstwa również jest wysoko rozwinięty, w związku z czym przygotowanie oferty zastępującej sprzedaż żywych ryb nie powinno stanowić problemu, a wręcz stworzyłoby warunki do rozwoju przedsiębiorstw i zatrudnienia nowych pracowników.
Kampania społeczna
Fundacja Viva! od kilku lat prowadzi intensywną kampanię informacyjną, dotyczącą dobrostanu ryb.
– To jedna z tych kampanii, w którą angażuje się najwięcej prywatnych osób, zwykłych klientek i klientów sklepów – mówi Anna Plaszczyk. – Nie jest to zaskakujące, bo karpie to jedyne zwierzęta, których cierpienie jest wystawione na widok publiczny. Konsumenci są narażeni na oglądanie go podczas zakupów przez cały grudzień. Widzą, że ryby są utrzymywane w brudnej wodzie, poranione, rzucane, pakowane żywe bez wody do plastikowych siatek. I nie mogąc na to patrzeć reagują. Nagrywają filmy, robią zdjęcia, informują organizacje społeczne i odpowiednie służby. Gdyby w ten sam sposób handlowano kurami, świniami czy krowami na pewno społeczeństwo reagowałoby równie energicznie – tłumaczy.
Zgodnie z badaniami CBOS z marca 2018 roku 86% Polek i Polaków popiera postulat wprowadzenia zakazu transportu żywych ryb bez dostatecznej ilości wody umożliwiającej oddychanie. A sieci handlowe dostrzegają tę zmianę społeczną i wycofują żywe karpie z oferty.
– Zmiana społeczna wyprzedza w tym przypadku zmiany prawne – mówi adwokat Katarzyna Topczewska. – Bo choć ustawa o ochronie zwierząt chroni przed bólem i cierpieniem wszystkie kręgowce, w tym ryby, i nakazuje zapewnienie im warunków bytowania zgodnych z potrzebami gatunkowymi, to przez instrukcję Głównego Lekarza Weterynarii, dopuszczającą do przenoszenia żywych karpi bez wody, w Polsce doszło do masowego i systemowego łamania praw karpi. I choć od lat walczymy o zmianę treści tej instrukcji i doprecyzowania przepisów ustawy o ochronie zwierząt w tym zakresie, niezadowolenie klientów z okrutnego traktowania ryb zmieniło rzeczywistość w sposób nieoczekiwany głownie dla producentów karpi – tłumaczy.
Sklepów, sprzedających żywe karpie, z roku na rok jest coraz mniej. W tym roku nie kupimy ich w Auchan, Tesco, Kauflandzie czy Sellgrosie. Takiej oferty nigdy nie miały dyskonty, takie jak Lidl czy Biedronka. Carrefour zadeklarował niedawno, że również wycofuje się z tych praktyk. W tym roku w sklepach sieci wciąż będzie można zobaczyć baseny z żywymi rybami, ale klient nie będzie mógł już kupić żywych ryb. Pracownicy mają je zabijać na miejscu, a od przyszłego roku baseny ze sklepów znikną ostatecznie. Na półki trafiać będą już tylko przetworzone karpie, np. w postaci półtusz czy dzwonków. Jednak żywe karpie wciąż będą prawdopodobnie sprzedawane w mniejszych sklepach i na targowiskach.
Co powinno nas zaniepokoić?
Ryby pływające w brudnej bądź spienionej wodzie. Brak natleniania basenów. Ryby pływające przy powierzchni i usiłujące oddychać ponad wodą. Duże stłoczenie ryb w małej ilości wody. Karpie poranione, śnięte, pływające bokiem lub do góry brzuchem. Martwe ryby w zbiornikach z żywymi. Przetrzymywanie żywych ryb poza basenem, na przykład w skrzynkach lub miskach. Rzucanie karpiami. Podnoszenie ryb za skrzela. Zabijanie ryb bez ogłuszania. Sprzedaż żywych karpi w plastikowych siatkach bez wody.
Fundacja Viva! Radzi, co zrobić, jeśli jest się świadkiem takiego złego traktowania karpi podczas przedświątecznej sprzedaży. Koniecznie trzeba zacząć od wykonania nagrania i zrobienia zdjęć, które będą dowodem w sprawie. Następnie należy wezwać policję powołując się na ustawę o ochronie zwierząt (art. 6 ust. 2 pkt 18). Ponieważ przetrzymywanie karpi bez wody, utrzymywanie rannych ryb w zbiornikach, rzucanie nimi, podnoszenie za skrzela czy wreszcie sprzedaż do plastikowych worków bez wody czy z kratkami jest znęcaniem się nad zwierzętami – policja nie może odmówić przyjazdu i podjęcia czynności.
Po powrocie do domu warto powiadomić inne służby, które odpowiadają za kontrole marketów w tym zakresie – Inspekcje Weterynaryjną i Sanitarną. Wzory pism do służb znajdują się na stronie kampanii Krwawe Święta pod adresem https://krwaweswieta.pl/pobierz/.
Viva! apeluje też, aby filmy i zdjęcia wraz z opisem sytuacji przesyłać mailem na adres ryby@viva.org.pl.
Co jeszcze można zrobić dla karpi? Podpisać petycję o zmiany prawne: https://krwaweswieta.pl/petycja/.
Źródło: Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt - Viva