W podkarpackiej gminie Bircza, gdzie mieszkańcy tracili już nadzieję na lepsze jutro, znalazły się kobiety, które postanowiły wziąć sprawy w swoje ręce. Tak powstało pierwsze stowarzyszenie, potem kolejne, założyły także spółdzielnię socjalną, a mieszkańcy sami zaczęli szukać nowych pomysłów. O tym jak aktywność potrafi być zaraźliwa pisze Józef Matusz w dzisiejszym wydaniu "Rzeczpospolitej".
"Kobiety z podkarpackiej Birczy. Uznały, że czas skończyć z
biadoleniem. Ściągają turystów i pieniądze z Unii, zakładają
świetlice przedszkolne oraz kluby seniora. Aktywnością zaraziły
mężów".
Wszystko zaczęło się od marzeń jednej z mieszkanek gminy, która
postanowiła zachęcić swoje koleżanki do zrobienia czegoś dla
innych. "Z zapadłych górzystych wiosek wyłapywała z koleżankami
prawdziwe gwiazdy społecznej aktywności. Teraz w każdej wsi jest
ich po kilka, kilkanaście. W sumie ponad sto kobiet zaangażowanych
w różne formy działalności.W gminie działa kilka stowarzyszeń. Na
rejestrację czekają kolejne. Zakładają świetlice przedszkolne,
kluby seniora, propagują rozwój turystyki, pielęgnują tradycje i
regionalne wyroby. Pomagają kilkuset najbiedniejszym rodzinom" -
pisze autor tekstu.
"Marzenia gonią marzenia. Kobiety myślą o założeniu uniwersytetu
trzeciego wieku. Będą uczyć starsze panie ze wsi obsługi komputera,
by przez Internet poznawały świat. – Bo człowiek jest tyle wart,
ile uczyni dobra – podkreśla Elżbieta Skrzyszowska."
Źródło: Rzeczpospolita