KAZIMIRSKI: Pobicie siedemdziesięciolatka na komisariacie w Rykach to nie wypadek, ale kolejny dowód na to, że tortury się w Polsce, w XXI wieku, zdarzają. Że przedstawiciele naszego państwa dają sobie prawo do zadania cierpienia innej osobie, by ukarać, zmusić do czegoś, wystraszyć.
A dzieje się tak dlatego, że zbyt wielu z nas uważa, że przemoc jest rozwiązaniem. Że się „należy”. „Że taki człowiek nie zasługuje na ochronę”. Że – w końcu – bicie jest profesjonalne.
Tak, tortury się zdarzają
Kiedy 10 lat temu tworzył się Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur, pojęcie tortur nieodłącznie wiązało się dla nas ze średniowieczem. Organizowaliśmy zespół ekspertów, by zapobiegać temu, co w polskich realiach wydawało się wówczas zamierzchłą i niepowracalną przeszłością. Krajowy Mechanizm – nawet nazwa jest trudna – powstawał po prostu dlatego, że tego wymaga od państw-stron Konwencja ONZ w Sprawie zakazu stosowania tortur oraz innego okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania z 1984 roku.
Po 10 latach nie mamy wątpliwości, że problem tortur nie stracił na aktualności, a mandat, który wypełniamy, stanowi jedną z najważniejszych funkcji nowożytnych i praworządnych demokracji.
Nieważne, w jaki sposób będziemy próbować bagatelizować tortury, nazywając je przekroczeniem uprawnień, wymuszaniem zeznań czy naruszeniem nietykalności cielesnej. Takie wywołujące ból działania, o ile ich wykonawcami są funkcjonariusze państwowi działający w celu: wymuszenia przyznania się do winy lub wskazania osoby winnej popełnienia przestępstwa, chcący ukarać sprawcę (za czyn, który popełnił lub o który jest jedynie podejrzany), jak również w celu zastraszenia, zawsze będą torturami w rozumieniu w Konwencji ONZ. Ponieważ jest ratyfikowanym aktem prawa międzynarodowego, stanowi ona część naszego krajowego porządku prawnego.
Tak, policja bije
Z naszego doświadczenia wynika, że największy problem z torturami ma policja.
Aż 28 prawomocnych wyroków i 42 funkcjonariuszy policji skazanych w latach 2008–2016 za czyny wyczerpujące znamiona tortur, świadczą dobitnie o prawdziwości tej opinii. Fakty udowodnione przez sądy zdają się być niezauważalne albo mocno bagatelizowane przez resort spraw wewnętrznych. A z punktu widzenia prewencji tortur, nawet jeden ich przypadek świadczy o problemie, który nie może być w żaden sposób marginalizowany. Trzeba o nim głośno mówić, wyciągając z niego wnioski, jakie mechanizmy zawiodły i co zrobić, by do takich zdarzeń nie dochodziło w przyszłości.
Bo znowu ktoś ucierpi. A może nawet zginie.
Narracja resortu, zdająca się umniejszać wagę czynów funkcjonariuszy to nie tylko zagłuszanie sygnałów świadczących o realnym problemie, lecz także wyraźny przekaz, że nie ma co przesadzać, nie można mówić o problemie całej formacji, skoro to tylko wypadki przy pracy.
Pamiętajmy jednak, że przytoczone liczby dotyczą spraw, które ujrzały światło dzienne dzięki determinacji samych ofiar lub ich bliskich. Jaka jest ciemna liczba takich przestępstw, trudno powiedzieć. Ile jest takich przypadków, jak ten zidentyfikowany ostatnio przez Mechanizm podczas wizytacji Pomieszczenia dla zatrzymanych KPP w Rykach, który – gdyby nie nasza interwencja – nigdy nie zostałby ujawniony?
Nie wiemy tego, ale jako KMPT jesteśmy pewni, że przypadki z Wrocławia (śmierć Igora Stachowiaka w wyniku tortur) i Ryków są koronnymi dowodami na to, że problem tortur istnieje.
Jak się przeciwstawić torturom?
PO PIERWSZE – pamiętajmy, że cierpi nie tylko ofiara, ale jej bliscy. To ich państwo dramatycznie zawodzi.
To, na czym zależy nam jako Krajowemu Mechanizmowi Prewencji tortur, to żeby zarówno MSWiA, jak i wszyscy obywatele mieli świadomość, że za każdym pojedynczym przypadkiem tortur nie stoi pojedyncza ofiara, lecz często także jej bliscy dotknięci mniej lub bardziej rykoszetem jej cierpienia i przemocy. To właśnie tych ludzi skrzywdziło i zawiodło państwo, które zobowiązało się przecież w Konstytucji, by podejrzanego o popełnienie przestępstwa obywatela uznawać za niewinnego do czasu udowodnienia winy i by nie stosować tortur.
Jak zatem wytłumaczyć tym osobom i ich bliskim, że oto w stosunku do nich państwo zrobiło wyjątek?
Bolesna prawda jest taka, że wytłumaczyć się tego nie da.
Zakaz tortur jest bezwzględny i nie zna żadnego usprawiedliwienia, które takie czyny mogłoby legalizować. Tortur się nie stosuje, bo stanowią one najbardziej dotkliwe pogwałcenie praw człowieka, a w szczególności ich istoty i źródła, które stanowi ludzka godność.
Nie może być przyzwolenia na tortury!
PO DRUGIE – tolerujemy wokół siebie poglądy, że tortury są dopuszczalne. Że przemoc ma usprawiedliwienie. Że są osoby, które mają mniej praw niż inni.
Czy jeśli jako funkcjonariusz policji uderzę zatrzymanego z liścia, wytargam za uszy „nielata”, czy postraszę świadka, że podrzucę mu narkotyki, a potem opowiem o jego uzależnieniu jego rodzinie, stosując w tych wszystkich wypadkach jedynie promil dolegliwości fizycznej i psychicznej w porównaniu do cierpienia, które zadali zatrzymani swoim ofiarom, to czy jestem przestępcą? Czy to nie przesada, żeby nazywać czyny tych, którzy czuwają nad naszym bezpieczeństwem, torturami?
Czy pierwszym komentarzem na wieść o tym, że kogoś okradli albo jeszcze gorzej skrzywdzili, nie jest stwierdzenia, że „bandytę powinni zabić, powiesić, wykastrować”, albo ogólniej – „zrobić z nim porządek”? Weźmy przykład Ryk – ile osób na wieść, że pan Zygmunt być może dopuścił się zbezczeszczenia grobu policjanta, uzna, że w takim przypadku bicie było dopuszczalne?
Policjanci poddają się takim nastrojom, bo są członkami naszego społeczeństwa, ale nie tylko dlatego. Korzystają z drogi na skróty, bo osoba zatrzymana, która przyznała się do winy lub wskazała sprawcę, czyni sprawę wyjaśnioną, a to świadczy o skuteczności Policji. Jeśli w parze z tym idzie awans czy podwyżka, trzeba być naprawdę nawiedzonym, żeby nie skorzystać z takiej łatwej drogi.
Dla nas, obywateli, najbardziej przerażający wniosek płynie ze statystyk sądowych: ofiarami policyjnych tortur nie są wcale „groźni przestępcy”, ale osoby społecznie słabe, obwiniane o czyny nie tyle groźne, co uciążliwe (na przykład drobne kradzieże), a przemoc ma ułatwić prowadzenie sprawy i „zrobienie porządku”.
Ile w tym, co je spotyka, jest skutkiem naszego powszechnego przyzwolenia na przemoc wobec słabszych?
Profesjonalny policjant nie bije
PO TRZECIE – tortury, sprawianie cierpienia, upokorzenie nie jest dowodem profesjonalizmu.
W głębokim błędzie pozostają zarówno ci policjanci, którzy stosują takie metody, jak również obywatele, którzy dopingują ich do takich działań. Nie jest bowiem miarą profesjonalizmu uleganie przez funkcjonariusza wewnętrznej pokusie czy zewnętrznym nawoływaniom do wymierzenia odpłaty podejrzanym.
Każdy z nas – wykształcony, niewykształcony, zamożny, biedny, przestępca i ofiara ma swoją niezbywalną i przyrodzoną godność, z której wyrastają prawa człowieka. Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur jest właśnie po to, by nieustannie o tym przypominać i żądać traktowania osób pozbawionych wolności w sposób, który respektuje ten przymiot.
Czy dziewięcioro ekspertów Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur (na ponad 2600 miejsc pozbawienia wolności w Polsce), ma szansę przebić się ze swoją rolą i misją? Jestem przekonany że tak, lecz musimy mieć realne oparcie w społeczeństwie, jeśli chodzi o zrozumienie naszego mandatu i celu, który nam przyświeca.
Działajmy razem
My wiemy, jak zapobiegać torturom, co trzeba zrobić, by pomóc policjantom w praworządnym wypełnianiu przez nich obowiązków. Lansowany przez branżę filmową model policjanta-twardziela, który potrafi wymierzyć cios tak, żeby nie było po nim śladu, to relikt przeszłości. Bo tortury nie stanowią miary skuteczności policji. Jest nią natomiast ujmowanie sprawców i podejrzanych o popełnianie przestępstw, w celu doprowadzenia przed wymiar sprawiedliwości sprawowany w naszym kraju przez niezawisłe sądy.
Policjant profesjonalny to taki, który zna granice swoich uprawnień w walce z przestępczością, a nade wszystko potrafi być twardzielem, bo nie chodzi na skróty. Nie toleruje tortur.
Obywatel zaś – nigdy tortur, bicia, poniżania nie usprawiedliwia. Reaguje, protestuje, kiedy ktoś mówi: „należało mu się”. Wie, że sposobem na zapobieżenie torturom jest obecność prawnika tuż po zatrzymaniu – prawnik dla każdego, a nie tylko dla zamożnych i obrotnych to jest dobry sposób. Pamięta o Igorze Stachowiaku. Nie zgadza się na to, co spotkało siedemdziesięciolatka z Ryk.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl
Obywatel nigdy nie powinien usprawiedliwiać tortur, bicia, poniżania. Niech za to reaguje, protestuje, kiedy ktoś mówi: „należało mu się”.