'Zwierzę nie jest rzeczą' oraz 'Akcja Wisła' to tytuły kampanii, których najwięksi aktywiści zostali we wtorek, 9 grudnia 2002 roku w Hotelu Bristol w Warszawie, uhonorowani Nagrodami Klubu Gaja. Największą atrakcją okazał się jednak tego dnia koń, wykupiony przez Klub Gaja z transportu przeznaczonego na rzeź, którego przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego mogli podziwiać, a nawet pogłaskać mieszkańcy Warszawy.
Tegorocznymi laureatami są: Jadwiga Zielińska, Ewa Symonides, Kasia Kowalska, Ewa Siedlecka, organizacja World Wide Foundation Polska, Jacek Kolendowicz oraz Dawid Bowles. Specjalną Nagrodę Prezesa Klubu Gaja przyznano też Marcinowi Mięso, który w zeszłym roku zorganizował benefis, koncert oraz wydał płytę pt. „Ziemia Żyje”.
Ostatni z wymienionych, podobnie zresztą jak Kasia Kowalska, popularna polska piosenkarka, nie zdołali dotrzeć na uroczystość wręczenia nagród. Kowalska najprawdopodobniej nie zdążyła po prostu na czas dojechać z Krakowa. Z kolei Mięso już wcześniej oświadczył, że wcale na nagrodę nie zasłużył, w związku z czym nie zamierza jej odbierać.
Tymczasem, jak przyznaje sam Jacek Bożek, założyciel i Prezes Klubu Gaja, wkład i zaangażowanie wszystkich laureatów w akcje ekologiczne prowadzone przez klub trudno przecenić. Prezes podkreślił też aktywność dziennikarzy, którzy niemal co roku znajdują się w grupie nagrodzonych. Spośród tej grupy tegorocznymi najbardziej zaangażowanymi w sprawy ekologii okazali się być Ewa Siedlecka z Gazety Wyborczej oraz Jacek Kolendowicz z magazynu „Wędkarski Świat”. Ten ostatni, reprezentujący środowisko wędkarzy, których pasją jest przecież właśnie uśmiercanie żywych stworzeń, argumentował swoją postawę: „My, wędkarze uważamy, podobnie jak ekolodzy, że ryba nie jest rzeczą, lecz zwierzęciem. Mamy też podobne cele. Wszystkim nam chodzi przecież o to, żeby środowisko naturalne zachować w nienaruszonym stanie”.
Akcja „Zwierzę nie jest rzeczą”, w ramach której zorganizowano kampanię przeciwko niehumanitarnemu przewozowi koni przeznaczonych na ubicie, rozpoczęła się w ubiegłym roku, jednak Klub Gaja już od lat walczy o prawa zwierząt. Walczy na tyle skutecznie, że w porównaniu z rokiem 1999 liczba transportu koni przeznaczonych na rzeź zmalała o połowę. W tego typu działalności, jeszcze przed rozpoczęciem kampanii, muszą pojawić się problemy, o których 9 grudnia wspominał Bożek:
-Wiadomo, że przeprowadzając akcję „Zwierzę nie jest rzeczą” godzimy w czyjeś interesy. Kampania, która zyskała rozgłos, pomniejszyła zyski firm zajmujących się wyrabianiem, czy sprzedażą koniny. Grupy te musiały więc w pewien sposób demonstrować przeciwko takiemu obrotowi sprawy. Nie zmienia to jednak sytuacji w znaczący sposób, bo podczas gdy w 1998 transportowano w nieludzkich warunkach 79 tys. Koni przeznaczonych na rzeź, tak teraz transportuje się ich nieco ponad 30 tys.
W chwili obecnej najważniejszym celem Klubu Gaja oraz tegorocznych zdobywców nagród jest zmiana polskiego prawa tak, by zwierzętom w naszym kraju żyło się lepiej i bezpieczniej. Jackowi Bożkowi chodzi jednak przede wszystkim o to, by w momencie przystąpienia Polski do UE parlament przejął unijną propozycję ustawy, na mocy której konie mogą być przewożone przez co najwyżej 8 godzin, po czym musiałyby mieć zapewnione 24 godziny odpoczynku.
Nie tylko o samą zmianę prawa polskim ekologom chodzi. Pani Jadwiga Zielińska z Fundacji Animals wie, jak trudno współpracuje się z politykami, gdyż nie raz była obecna przy pracach nad przygotowaniem ustawy o ochronie zwierząt. Twierdzi ona, że: „Zanim wstąpimy do Unii i zaczniemy wprowadzać jej prawo, musimy zastanowić się nad własnym prawodawstwem, które – choć w ustawie zapewnia ochronę zwierząt i karę pozbawienia wolności dla tych, którzy się nad nimi znęcają, nie jest wystarczająco sprawne i skuteczne w takim stopniu, żeby odstraszyć potencjalnego dręczyciela od zastosowania przemocy wobec zwierzęcia. Skoro większość wyroków za przestępstwa, których najwyższą sankcją są dwa lata więzienia, stanowi kara co najwyżej sześciu miesięcy pozbawienia w wolności, i to w zawieszeniu, to nic dziwnego, że tak często spotykamy się z sytuacją dręczenia zwierząt”.
Klubowi Jacka Bożka, dzięki funduszom zebranym od wielu instytucji, a także zwykłych obywateli Polski, tych troszczących się o los zwierząt, przynajmniej kilka stworzeń udało się uratować przed ubiciem. Wykupił on bowiem z transportu kilka koni, spośród których jeden był właśnie atrakcją poniedziałkowego rozdania nagród. Koń ten będzie wkrótce źródłem radości ciężko chorych dzieci, leczonych metodą hipoterapii. Mieszkańcom Warszawy, patrzącym przed pomnikiem Józefa Piłsudskiego na konia trudno było uwierzyć, że tak piękne i zdrowe stworzenie miało być transportowane przez wiele godzin w drastycznych warunkach na rzeź, po czym najprawdopodobniej trafiłoby do menu jednej z restauracji, specjalizujących się przyrządzaniem koniny.
Źródło: inf. własna