Rowerowo-ekologiczne organizacje pozarządowe Wielkopolski, zrzeszone w Rowerowym Zespole Konsultacyjnym coraz wyraźniej okazują niezadowolenie ze współpracy z Zarządem Dróg Miejskich w Poznaniu. Kontrowersje wzbudza zarówno procedura odbywania konsultacji, jak i zdefiniowanie, czym owe konsultacje są.
W skład Rowerowego Zespołu Konsultacyjnego, powołanego przez Zarząd Dróg Miejskich w Poznaniu w maju 2009 r. wchodzą organizacje pozarządowe od lat aktywne w walce o ulepszanie życia wielkopolskim cyklistom. Są to: Sekcja Rowerzystów Miejskich, Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Ulica”, Stowarzyszenie My – Poznaniacy, Stowarzyszenie Poznańska Masa Krytyczna, Kolektyw Rowerownia.
– Powodów powołania RZK było kilka. Głównym była wymiana doświadczeń i poglądów z rowerzystami reprezentującymi różne środowiska – zainteresowanych ruchem miejskim, szkolnym, turystycznym, rekreacyjnym, sportowym, rodzinną turystyką rowerową, ruchem rowerowym osób słabiej zorientowanych w ruchu miejskim (dzieci, osoby starsze) – mówi Dorota Wesołowska, rzecznik prasowy ZDM w Poznaniu.
Wymiana owych doświadczeń i poglądów odbywa się w każdą pierwszą środę miesiąca o godzinie 16, w siedzibie ZDM, na ul. Wilczak w Poznaniu.
Powtórka z rozrywki
Warto zaznaczyć, że Rowerowy Zespół Konsultacyjny nie jest pierwszym tego typu organem w Poznaniu. Od maja 2001 r. do września 2002 r. przy ówczesnym wiceprezydencie miasta Pawle Leszku Klepce, działała Platforma Rowerowa.
– Wszystko odbywało się na tej samej zasadzie, co teraz. W Urzędzie Miasta organizowane były spotkania, na których poruszane były najrozmaitsze tematy. W 2001 r. organizacje pozarządowe jednomyślne stwierdziły, że najważniejszą inwestycją na rok 2002 powinna być budowa drogi rowerowej na ul. Dąbrowskiego w Poznaniu. To spotkało się z nieprzychylną reakcją władz i zawieszeniem spotkań na pół roku – wspomina Ryszard Rakower, prezes Sekcji Rowerzystów Miejskich. Zaraz potem kadencja prezydenta Klepki dobiegła końca, co spowodowało zakończenie obrad Platformy Rowerowej.
Co dalej?
Przez następnych kilka lat Sekcja Rowerzystów Miejskich, jako „lider” rowerowego trzeciego sektora w Poznaniu, konsultowała w formie pisemnej dziesiątki projektów dróg rowerowych.
– Wyglądało to tak, że działający na zlecenie Zarządu Dróg Miejskich projektanci przysyłali nam do konsultacji gotowy projekt, my sporządzaliśmy opinię i przesyłaliśmy ją z powrotem. I tak to lepiej lub gorzej przez kilka lat działało – opowiada Rakower. – Oczywiście, większości naszych uwag nie uwzględniano, niektóre (zwłaszcza te najgorsze) projekty nie trafiały do nas w ogóle, ale w sumie pewne efekty ta współpraca przynosiła.
Pod koniec ubiegłego roku została ona przerwana. ZDM uznał za wystarczające konsultowanie projektów z poszczególnymi radami osiedli miasta Poznania, a SRM została odcięta całkowicie. Spotkało się to ze sporym oburzeniem zarówno rowerzystów, jak i mediów, które na ogólnopolskich portalach krytykowały politykę ZDM.
– SRM na prośbę zastępcy prezydenta miasta Mirosława Kruszyńskiego stworzyło i przedstawiło ZDM-owi projekt porozumienia w kwestii konsultacji – wspomina Rakower. – Został on niestety odrzucony. Liczne naciski na ZDM sprawiły jednak, że powołał on obecny Rowerowy Zespół Konsultacyjny.
Zaprotokołowano i …nic!
Na pierwsze spotkanie RZK w maju 2009 r. przyszło około dwudziestu aktywistów. Informacja o spotkaniu przesłana była przez ZDM organizacjom, najbardziej znanym z prorowerowej działalności w Wielkopolsce. Zgodnie z założeniem, spotkania mają charakter otwarty i uczestniczyć w nich może każdy zainteresowany ruchem rowerowym w Poznaniu.
Jednak już wtedy dla rowerzystów zaczęły się schody.
– Nauczeni doświadczeniem Platformy Rowerowej, poprosiliśmy ZDM o określenie i sprecyzowanie kompetencji zespołu. Niestety, oprócz kilku enigmatycznych zdań, zawartych w zaproszeniu na spotkanie, mówiących o opiniowaniu i zgłaszaniu propozycji przez organizacje pozarządowe, do dziś nie dowiedzieliśmy się nic więcej – mówi Marek Piekarski, reprezentujący Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych „Ulica”.
Obecnie członkowie RZK o współpracy z ZDM mówią, że wygląda ona fatalnie, a ostatnie pół roku działania zespołu było w większości czasem straconym. Dlaczego? Trudności pojawiły się już przy kwestiach stricte organizacyjnych.
– Od pierwszych spotkań problemem było to, że protokoły z poprzedniego spotkania, jak i projekty, mające podlegać dyskusji na kolejnym spotkaniu rozsyłane były do nas na dwa dni przed spotkaniem – opowiadają aktywiści. – Stąd też, na drugim spotkaniu poprosiliśmy ZDM, aby materiały te były dostarczane nam na dwa tygodnie wcześniej. Niestety, nie były. Na trzecim spotkaniu po raz kolejny zwróciliśmy na to uwagę i dodatkowo domagaliśmy się , aby to zaprotokołowano – kontynuują rowerzyści. – Po miesiącu jednak protokół, bez owej uwagi, dostaliśmy znów dwa dni przed spotkaniem. Na czwartym spotkaniu więc złożyliśmy pisemny wniosek o uzupełnienie poprzedniego protokołu. Został on uzupełniony. Okazało się jednak, że na piąte, wrześniowe spotkanie materiały dotarły do nas po raz kolejny z dwudniowym wyprzedzeniem. W ostatnim miesiącu protokół i projekty dostaliśmy z kolei na jeden dzień przed spotkaniem!
Na niezadowolenie poznańskich rowerzystów wpływa też fakt, że projekty, przedstawiane im na spotkaniach, są już najczęściej na etapie wystawiania ich pod przetarg lub samej realizacji.
– Najlepszym dowodem na to, że nie mamy żadnego wpływu na kształt dyskusji nad infrastrukturą rowerową w mieście, było pokazanie nam projektu, którego realizację zakończono dwa miesiące wcześniej! – mówi prezes SRM. Po czym dodaje: – Dodatkowo, dwie godziny po spotkaniu z dyrektorem ZDM, który zapewniał nas, że każda droga rowerowa będzie konsultowana z nami, gotowy (nieznany nam) projekt pod przetarg można było zobaczyć na stronie internetowej urzędu.
Jak wygląda kwestia rozpatrywania przez ZDM uwag rowerzystów?
– ZDM zawsze szczegółowo analizuje uwagi rowerzystów i ustosunkowuje się do nich. Jest to normalna praktyka pracy ZDM. Zarząd na każdy wniosek dotyczący obszaru jego działalności udziela merytorycznej odpowiedzi – wyjaśnia Dorota Wesołowska. – Na pytania postawione w trakcie spotkań udzielane są odpowiedzi na danym spotkaniu albo na następnym. W przypadkach złożonych zagadnień odpowiedź może zostać udzielona na kolejnych spotkaniach.
Pokrywa się to w pewnym stopniu z tym, czego dowiedziałam się od członków RZK. Jedyny szkopuł tkwi w tym, że na większość odpowiedzi czekają już pół roku…
– Nasze propozycje, składane podczas spotkań w formie ustnej, spotykają się najczęściej z niezmienną reakcją: „Uwagi zostaną zaprotokołowane, a odpowiedź udzielona zostanie na najbliższym spotkaniu” – opowiada Rakower. – Niestety, miesiąc później okazuje się, że nikt o naszych wnioskach nie pamięta, odpowiedzi nie zostały przygotowane, a temat tym samym przechodzi na następny miesiąc. Przykładem takiej sytuacji jest kwestia kontrapasów, których problem poruszyliśmy już kilka miesięcy temu…
Działacze narzekają również na sposób udzielania przez ZDM odpowiedzi na uwagi składane w formie pisemnej.
– Dwukrotnie miała miejsce sytuacja, w której spośród dwudziestu naszych propozycji zmian w projektach pozytywnie rozpatrywana była jedna – mówi Marek Piekarski. – Uzasadnienie odrzuceń natomiast praktycznie zawsze ma postać jednego, lakonicznego zdania, wskazującego na brak merytorycznej analizy problemu ze strony ZDM.
Możemy, nie możemy?
Poznańskich rowerzystów najbardziej niepokoi jednak brak elementarnych zasad działania zespołu, określenie punktu wyjścia dla jego dalszych prac, sprecyzowania czym ów zespół jest oraz jaki ma realny wpływ na ulepszanie infrastruktury rowerowej w mieście.
– Bez ustalenia co nam wolno, a czego nie, w praktyce nie możemy nic – tłumaczy M. Piekarski. – Bez określenia i przyznania nam pewnych kompetencji, każda nasza uwaga będzie mogła być bezkarnie odrzucana. Po co więc ten zespół? Po to, by „mydlić oczy” nam i społeczeństwu, że coś się dzieje?”.
ZDM zapytany o to, czym jest Rowerowy Zespół Konsultacyjny, odpowiada: „Powstał on jako platforma spotkań różnych organizacji rowerowych w celu omawiania projektów dotyczących infrastruktury rowerowej i dyskusji nad zagadnieniami bezpieczeństwa ruchu rowerowego. W założeniu jest ciałem nieformalnym, skupiającym różne organizacje i osoby zainteresowane ruchem rowerowym”. A co z kompetencjami członków?
– Zespół ma charakter nieformalny, trudno więc mówić o formalnych kompetencjach – informuje rzeczniczka ZDM Dorota Wesołowska.
Wydaje się, że przed członkami RZK nie lada problem, gdyż ZDM jednoznacznie określa zespół jako „forum dyskusyjne, a nie sformalizowaną strukturę”. Co rowerzyści na to?
– ZDM, stosując takie, a nie inne zabawy słowne, próbuje ograć nas i całą istniejącą od pół roku sytuację. Okopują się bezpiecznymi słowami, ale w konsekwencji prowadzi to do kuriozum: stworzone zostało ciało, które w nazwie ma słowo „konsultacyjne”, ale jednocześnie nim nie jest! Czym więc jest? – pyta M. Piekarski.
– Dodatkowo organ ten nazwany został zespołem. Teraz okazuje się, że według ZDM jesteśmy forum. Zupełnie nie wiemy, co o tym myśleć, bo między forum dyskusyjnym a zespołem, który wspólnie analizuje i wypracowuje najlepsze rozwiązania jest przecież ogromna różnica… – dodaje Sekcja Rowerzystów Miejskich.
Na zdjęciu: berliński uliczny parking rowerowy
Źródło: inf. własna (ngo.pl)