Sprawozdanie z realizacji programu współpracy samorządu z organizacjami pozarządowymi w Lubartowie zajęło urzędnikom ledwie dwie strony. W lakonicznym dokumencie brakuje podstawowych informacji o wspólnych działaniach miasta i NGO-sów. – To kpina – denerwuje się radny z Lubartowa. - W przyszłym roku sprawozdanie będzie pełniejsze – zapowiada burmistrz.
Majowa sesja rady miasta w Lubartowie obnażyła powielany przez lata schemat – sprawozdanie z realizacji programu współpracy miasta z NGO-sami jest dla urzędników problemem i przykrym obowiązkiem do spełnienia. Tak przynajmniej uważa radny Jakub Wróblewski, który interweniował na sesji w sprawie jakości sprawozdania, jakie przygotowali dla radnych urzędnicy z lubartowskiego magistratu.
Sprawozdanie na dwóch stronach
Dokument, jaki otrzymali w tym roku radni w Lubartowie miał dwie strony. – Nic z niego nie wynika. Jedyną informacją, jaką możemy w nim przeczytać, jest to, że zawarto 89 umów na realizację zadań publicznych. Na jakiej podstawie rada miasta ma ocenić współpracę z NGO-sami? Na podstawie jednej kartki? To kpina – mówił na sesji radny Jakub Wróblewski.
– Ta informacja może nie jest obszerna, ale my w urzędzie nie zajmujemy się pisaniem książek, których nikt nie czyta – ripostował Janusz Bodziacki, burmistrz Lubartowa. Ale jednocześnie zadeklarował: – Przyjmuję te uwagi i przyszłoroczne sprawozdanie będzie pełniejsze.
Jak wyglądają podobne dokumenty w innych samorządach? W Lublinie coroczne sprawozdania, wraz załącznikami, liczą kilkadziesiąt stron. W najnowszym dokumencie, na ponad 30 stronach, urzędnicy szczegółowo wyliczyli zrealizowane zadania we współpracy z NGO-sami. Równie drobiazgowi okazali się urzędnicy z Łodzi. W Zielonej Górze sprawozdanie ma 18 stron, 56-tysięcznym Raciborzu (woj. śląskie) liczy 20 stron, natomiast w podobnym do Lubartowa, co do wielkości, 25-tysięcznym Kluczborku (woj. opolskie) – 12. Więcej od urzędników z Lubartowa napisali nawet w niewielkiej, bo liczącej tysiąc mieszkańców pomorskiej gminie Cedry Wielkie (6 stron), która na współpracę z NGO-sami w zakresie zadań publicznych przeznaczyła w ubiegłym roku 58 tys. zł.
Ze sprawozdania tamtejszych urzędników dowiadujemy się m. in., że urząd wydał mniej, niż planował, bo 51 tys. zł. Ogłoszony został jeden konkurs, na który napłynęło siedem ofert i podpisano pięć umów. Dokument zawiera też zestawienie dokładnych zadań jakie ze środków publicznych realizowały organizacje i za jaką kwotę. Urzędnicy odnotowali nawet, że w jednym przypadku, Klub Sportowy „Wisła Długie Pole” nie wykorzystał 1 grosza z 22 tys. przyznanej dotacji, które musiał zwrócić do urzędu.
Wola współpracy jest na papierze
Jednocześnie, w tym samym dokumencie czytamy, że „organizacje pozarządowe i inne podmioty, o których mowa w art.3 ust.3 ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie są ważnym elementem rzeczywistości”, a władze Lubartowa „deklarują wolę rozwijania współpracy z organizacjami pozarządowymi oraz innymi podmiotami prowadzącymi działalność pożytku publicznego”.
Dokument do poprawy
Na realizację tego programu w budżecie Lubartowa na 2012 rok przeznaczono prawie milion złotych.
– Wydajemy setki tysięcy złotych, a potem dostajemy dokument, który i tak jest powieleniem tego, co otrzymaliśmy rok wcześniej. To niepoważne traktowanie radnych, ale i organizacji, które współpracują z miastem. Jest mi wstyd – mówi portalowi ngo.pl Jakub Wróblewski, który oprócz pracy w radzie, działa w kilku lokalnych organizacjach pozarządowych.
Tymczasem burmistrz Lubartowa odbija piłeczkę. – Sprawozdanie co roku było takie samo, ale wcześniej radnemu to nie przeszkadzało – zauważa Janusz Bodziacki.
Łukasz Waszak, prawnik i prezes Centrum Promocji i Rozwoju Inicjatyw Obywatelskich „OPUS” w Łodzi uważa, że burmistrz Lubartowa powinien poprawić dokument.
– Sprawozdanie niespełniające wymogu prawnego nie powinno być przyjęte. Radni jak najbardziej powinni wnosić o jego uzupełnienie i to niezwłocznie – nie ma wątpliwości Łukasz Waszak.
Burmistrz Bodziacki podkreśla natomiast, że po sygnałach, by uszczegółowić sprawozdanie, radni otrzymali te informacje w materiałach dodatkowych. I tłumaczy, że do tej pory współpracę z organizacjami pozarządowymi w lubartowskim magistracie koordynowały trzy różne wydziały.
– Po reorganizacji urzędu, jaka nastąpiła na początku tego roku, za ten obszar odpowiada już jedna osoba, co w przyszłości ułatwi sporządzanie takiego sprawozdania – mówi burmistrz Lubartowa.
Droga donikąd
Według Wróblewskiego niska jakość merytoryczna takich sprawozdań to powszechna praktyka, szczególnie w małych gminach.
– Nie wynika to nawet ze złej woli władz. Rzecz w tym, że NGO-sy w takich miastach jak Lubartów wciąż są traktowane jak klienci, nie jak partnerzy, a współpraca w rzeczywistości polega wyłącznie na przekazywaniu im jakichś pieniędzy, które władze traktują jako konieczną jałmużnę. Taka sytuacja to także skutek słabości organizacji pozarządowych, które bardzo często są na garnuszku burmistrza i budżetu gminy, bo nie mają innych źródeł finansowania – analizuje Wróblewski. – Traktowanie współpracy z sektorem pozarządowym jako przykrego obowiązku, z którego należy złożyć sztampowe, dwustronicowe sprawozdanie, to droga donikąd. Nie dopinguje to organizacji do lepszej pracy, ani nie tworzy dobrej atmosfery do budowania partnerskich relacji z samorządem – podkreśla lubartowski radny.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)