Ustawa o zasadach prowadzenia zbiórek publicznych miała być przełomem - i była. W świadomości urzędników zafunkcjonowało coś nowego i nieoczekiwanego. Trudno odnotować taki przełom jeśli chodzi o organizatorów zbiórek. Od lipca 2014 roku po prostu jest im łatwiej. Najmniejsze pojęcie o tym, co się stało, mają obywatele uczestniczący w zbiórkach jako darczyńcy. Może warto coś z tym zrobić?
Bez pozwolenia
Dziś, aby móc prowadzić zbiórkę, trzeba zgłosić ją w portalu zbiórek publicznych. Czekamy 3 dni robocze (jeśli zgłoszenia dokonaliśmy elektronicznie) lub 7 dni (jeśli papierowo). Po tym czasie informacja o naszej zbiórce pojawi się na portalu i możemy ją rozpocząć. Chyba, że zrobimy coś źle i będziemy musieli uzupełnić lub poprawić informację – wtedy potrwa to dłużej. Administrator portalu (Ministerstwo Administracji) sprawdza poprawność zgłoszonych danych. Może nawet odmówić opublikowania informacji o zbiórce, a więc w praktyce zablokować jej przeprowadzenie. Zrobi tak w sytuacji, kiedy cel zbiórki jest niezgodny z prawem lub wykracza poza zakres dość szeroko opisanych celów (sfera zadań publicznych z ustawy o działalności pożytku plus cele religijne). Zbiórka nie zostanie też zarejestrowana, jeśli nie sprawozdaliśmy się z poprzedniej zbiórki. Rola administracji sprowadzona została tu do funkcji usługowej: ministerstwo udostępnia i administruje stroną internetową oraz sprawdza poprawność zgłaszanych danych. Państwo pozbyło się obowiązku (przywileju?) decydowania, czy dana zbiórka powinna zostać przeprowadzona, czy nie. W tym kontekście nowa regulacja zbiórek była regulacją przełomową. Nie wszyscy jednak w ten przełom wierzyli.
Bez decyzji odmownych
Podczas prac w Sejmie krytycy zaproponowanych rozwiązań twierdzili, że centralizacja systemu służyć będzie zakazywaniu niewygodnych dla władzy zbiórek. W ich opinii rezygnacja z pozwoleń miała być zmianą fikcyjną – zmianą nazwy. Ministerstwo wydające decyzje o nieopublikowaniu informacji o zbiórce (w oparciu o art. 15 ustawy o zasadach prowadzenia zbiórek) zostawia sobie pełną i arbitralną swobodę ich blokowania. W systemie pozwoleń, wydawanych zarówno przez organy administracji samorządowej, jak i przez władze rządowe, była szansa na otrzymanie pozwolenia od "swoich". W systemie centralnym taka szansa miała zniknąć, bo o wszystkim decydował jeden urząd. Taka "spiskowa" interpretacja nowej regulacji nie sprawdziła się. Tak przynajmniej mówią dane MAiC. Przez rok resort nie wydał żadnej decyzji odmawiającej zamieszczenia informacji o zgłoszeniu zbiórki publicznej na portalu.
Elektronicznie i papierowo
Portal Zbiórek i ePUAP
Spytaliśmy kilkanaście losowo wybranych ngo-sów, jak radziły sobie z nowymi zasadami organizacji zbiórek i rejestracją w internecie. "Warto popracować nad samym layoutem strony" – podpowiada jeden z pytanych organizatorów. "Obecny natłok informacji (mnóstwo tekstu) nieco przytłacza. Bardziej to się tyczy samego ePUAP-u, ale dla przeciętnej osoby to jest jeden proces". Organizacje narzekają na nieczytelność strony i jej wolne działanie ("nie ładował się formularz"). Część wskazuje, że większym problemem jest założenie profilu zaufanego (w ogóle pierwszy kontakt z ePUAP), niż późniejsze czynności związane z samymi zbiórkami. Jednak ogólny odbiór jest pozytywny. Zarówno nieznający starych przepisów, jak i organizujący zbiórki przed 18 lipca 2014 r. mówią, że jest łatwo lub łatwiej niż poprzednio. "Zgłoszenie i rozliczenie idzie bezboleśnie" – ocenia jeden z nich.
Statystyki zbiórek w nowym systemie
Co pokazują statystyki dostępne w Portalu Zbiórek Publicznych? Pierwszy rok to ponad 3800 zarejestrowanych zbiórek i blisko 3500 organizatorów. Dominują zbiórki krótsze – mieszczące się w przedziale do 6 miesięcy. Wśród organizatorów przeważają ngo-sy, które prowadzą 3/4 wszystkich zbiórek. Województwo mazowieckie dominuje jeśli chodzi o liczbę zebranych środków i osób zaangażowanych w przeprowadzenie zbiórek. W liczbie zbiórek z Mazowszem wygrywa Śląsk. Na kolejnych miejscach są województwa małopolskie, wielkopolskie i dolnośląskie. Najczęstszym celem zbiórki wskazywanym przez organizatorów jest działalność charytatywna, potem pomoc społeczna, działalność na rzecz osób niepełnosprawnych i ochrona zdrowia. Do najrzadziej wskazywanych celów należą cele religijne. Wydaje się, że zbiórki w tym celu realizowane są raczej poza rygorem ustawy, no co zresztą sama ustawa zezwala (art. 2 pkt 1).
Darczyńcy nieobecni
Jednym z fundamentalnych założeń nowej ustawy było przeniesienie uprawnień kontrolnych na obywateli. Wcześniej kontrolę nad zbiórkami sprawowała administracja państwowa różnych szczebli. Organizacjom uwierała ta kontrola: dla jednych trudne było, że urzędnik odmawia pozwolenia, dla innych, że administracja próbuje na siłę monitorować działania, które zbiórkami nie były (np. internetowy apel o przekazywanie darowizn na konto).
Projektując nowe przepisy wskazano, że zbiórka publiczna tworzy relację między zbierającym a darczyńcą, tzn. osobą, która wrzuca pieniądze do puszki. Wciskanie się Państwa w tę relację jest zbędne. To darczyńca jest zainteresowany komu daje swoje pieniądze i jak zostaną one wykorzystane. Powinno mu się tylko umożliwić dostęp do informacji. Taki dostęp daje portal gromadzący dane organizatorów, konkretnych zbiórek i sprawozdania.
Państwo wycofało się oddając pole obywatelom. Ale, czy obywatele na to pole weszli? Po roku działania nowych przepisów trudno oczekiwać od darczyńców intensywnego, świadomego zaangażowania w sprawdzanie zbiórek. MAiC nie odnotowuje takiego zainteresowania – określa je jako sporadyczne. Informacje, jakie posiadamy wskazują na korzystanie z portalu zbiórek publicznych przede wszystkim przez organizatorów akcji, urzędy oraz Straż Miejską – tłumaczy ministerstwo.
Obywatele kontrolujcie zbiórki!
Czy jest w interesie trzeciego sektora, z którego rekrutuje się przeważająca część organizatorów zbiórek, mobilizowanie darczyńców do sprawdzania, komu dają pieniądze i co się potem z nimi dzieje? Powinniśmy sygnalizować, jakie mają możliwości – gdzie powinni szukać informacji. Można to robić indywidualnie podczas samej zbiórki – można bardziej kampanijnie. Podobnie jak w przypadku jednego procenta warto zwiększać świadomość na co idą środki i pielęgnować relacje z obywatelami. To element budowania wizerunku sektora.
Prawdopodobnie i tak pierwszy głośny przekaz medialny dotyczący nowych zbiórek, będzie opisywał jakiś "przekręt", postulował "działanie odpowiednich służb" i pomstował nad "bezczynnością władzy" (czyli realnie domagał się powrotu starych zbiorek). Takiego scenariusza raczej nie da się uniknąć. Warto wtedy pokazać dowód, że organizacje nie migały się od obywatelskiej kontroli, że mobilizowały do niej. W tym działaniu administracja sektora nie wyręczy. Nie po to oddała zbiórki.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)