„Co zwykle pan jada i pije na śniadanie, obiad i kolację?” – dziś takie pytanie na rozmowie rekrutacyjnej w fundacji czy stowarzyszeniu byłoby chyba niepoprawne politycznie. Pytanie to przyszło mi do głowy kilka miesięcy temu po lekturze książki „Filozofia zdrowia” Anny Ciesielskiej, kiedy razem z żoną Magdą gotowaliśmy zupę w kuchni.
No właśnie, dlaczego takie pytanie nie pada podczas procesu rekrutacyjnego? Standardowo pytamy kandydata na wolontariusza lub pracownika o wiedzę, umiejętności czy postawę. Interesujemy się jego mocnymi stronami, znajomością języków czy skończonymi szkołami. Ciekawią nas doświadczenie i motywacje do pracy. A to co je i pije, jest nam obojętne. Dziwna sprawa. Nie interesuje nas to, od czego zależy tak wiele.
A gdyby tak rozwinąć starą, ludową mądrość „W zdrowym ciele, zdrowy duch”, przykładowo tak: „Zdrowe ciało to zdrowy duch, zdrowy duch to zdrowy człowiek, zdrowi ludzie to zdrowa organizacja, zdrowa organizacja to zdrowa zmiana świata”. Skąd się bierze zdrowe ciało? Miedzy innymi z tego, co jemy i pijemy. Hipokrates mawiał: „Pożywienie może dać zdrowie, ale może również zabić”. Zacząłem się zastanawiać, w jakim stopniu różnego rodzaju tarcia interpersonalne w organizacjach, toksyczne zachowania, skrajne emocje są efektem takiego, a nie innego odżywania się ludzi. Na ile uzasadnione jest łączenie tych elementów. Czy szukanie tu powiązań jest wariactwem, czy może przejawem zdrowego rozsądku?
Anna Ciesielska pisze w swojej książce „Przez całe moje dojrzałe i schorowane życie dręczyły mnie pytania, dlaczego choruję, skoro staram się żyć zgodnie z dostępną mi wiedzą. Dlaczego tak samo chorują ci, którzy dbają o zdrowie jak i ci, którzy tego nie czynią? Dlaczego obowiązujące zalecenia dietetyczne i żywieniowe nie są skuteczne? Przez lata zmagań z chorobami motorem moich myśli była pewność, ze muszą istnieć uniwersalne reguły prawidłowego żywienia. Byłam pewna, że popełniamy kardynalny błąd w naszych witaminowych zabiegach i staraniach o zdrowie. W kulminacyjnym momencie mojej życiowej udręki poznałam zasady […]”. No właśnie, jakie zasady?
Fundamentalną regułą jest równowaga. W „Filozofii zdrowia” czytamy: „Szkodliwe są wszelkie nadmiary i jednostronność w diecie. Podstawą jest rozmaitość produktów, dzięki czemu ich natura i właściwości odżywcze wzajemnie się uzupełniają i wzmacniają”. Autorka stwierdza na podstawie wieloletnich obserwacji, że głównym czynnikiem wywołującym utratę równowagi w organizmie jest nadmiernie ochładzające pożywienie i napoje. Wyziębiają one nasze wewnętrzne narządy i są główną przyczyną powstawania chorób. Źródłem 90% wszystkich naszych schorzeń są zimne żołądek i śledziona. Typowymi symptomami ochłodzenia są przeziębienia, kaszel, bóle głowy i grypa. Człowiek chory to człowiek cierpiący. Ciesielska zauważa: „Człowiek cierpiący jest agresywny, niecierpliwy, złośliwy, pełen obaw i niepewności”. Przy wychłodzeniu organizmu rozwiązaniem jest rozgrzanie ciała odpowiednim pożywieniem i napojami. Przykładowo na ból głowy poleca gotowanie kawy z cynamonem i imbirem oraz miodem.
Cenię sobie wskazówki płynące z książek Anny Ciesielskiej, bo są one dostosowane do polskich realiów klimatycznych, przyrodniczych i tradycji żywieniowej. Autorka daleka jest od skrajności i fanatyzmu. Traktuje człowieka jako całość fizyczną, emocjonalną i duchową. Zwraca uwagę na fakt, że bardzo niebezpieczne jest usuwanie dolegliwości bez rozpoznania ich przyczyn. To raczej rzadkość w polskich gabinetach lekarskich i szpitalach. Przykładowa moja Magda rok temu usłyszała od lekarza pierwszego kontaktu, że jak ją regularnie boli głowa to niech bierze ketanol (!). „Filozofie zdrowia” szanuję również dlatego, że gdyby rekomendacje w niej zawarte ludzie zaczęli wdrażać w życie na masową skalę, to jakość życia nas wszystkich byłaby większa, koncerny farmaceutyczne ogłosiłyby bankructwo, a liczba aptek zmniejszyłaby się radykalnie…
Wracając do początkowej refleksji, myślę sobie, że może czas na to, byśmy zaczęli zadawać w ramach rozmów rekrutacyjnych pytanie: „Co zwykle pan jada i pije na śniadanie, obiad i kolację?”. Może czas na to, abyśmy obok szkoleń z komunikacji, pozyskiwania funduszy czy marketingu organizowali w organizacjach również kursy z filozofii zdrowia? Może czas na to, żeby w naszym myśleniu o rozwoju ludzi w stowarzyszeniach i fundacjach zagościła dbałość o ich rozwój w zakresie odżywiania. W końcu ludzie to najważniejsze dobro organizacji.
Na koniec dodam, że bardzo mnie dziś cieszy widok współpracowników, którzy coraz częściej przynoszą do biura INSPRO słoiki z zupami domowej roboty, które później gotują i jedzą w przerwie obiadowej. A wszystko zaczęło się kilka lat temu, od naszej księgowej, Pani Hani, której w tym miejscu bardzo dziękuję za zarażenie mnie wirusem filozofii zdrowia…
SKRZYNKA NARZĘDZIOWA
- Filozofia zdrowia, Anna Ciesielska, Wydawnictwo Anna, 2007
- http://centrumanna.pl/
- Pokonaj grypę… cukrem!, audycja radiowa „Dobronocka”, http://www.polskieradio.pl/9/304/Artykul/761525,Pokonaj-grype%E2%80%A6-cukrem