Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Rada Działalności Pożytku Publicznego powstała w listopadzie 2003 roku. Środowisko pozarządowe wiązało z nią ogromne nadzieje. Początkowo wydawało się, że nie są one płonne, obecnie – rola Rady jest kwestionowana.
Łatwe, trudne
początki
Rada 1. kadencji przystępowała do pracy pełna zapału i w przyjaznej atmosferze, tworzonej przez stronę rządową. Wicepremier Jerzy Hauser widział zadania Rady daleko bardziej wykraczające poza ramy opisanie w ustawie. Chciał, aby odgrywała ważną rolę nie tylko w doradzaniu i we wdrażaniu ustawy, ale także w wypracowywaniu najlepszych dla organizacji rozwiązań podatkowych. A także, aby była ośrodkiem, w którym zostanie wypracowana strategia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce.
Rada 1. kadencji przystępowała do pracy pełna zapału i w przyjaznej atmosferze, tworzonej przez stronę rządową. Wicepremier Jerzy Hauser widział zadania Rady daleko bardziej wykraczające poza ramy opisanie w ustawie. Chciał, aby odgrywała ważną rolę nie tylko w doradzaniu i we wdrażaniu ustawy, ale także w wypracowywaniu najlepszych dla organizacji rozwiązań podatkowych. A także, aby była ośrodkiem, w którym zostanie wypracowana strategia rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce.
Członkowie Rady z zachęt
skorzystali. Zabierali głos w sprawach rozwiązań podatkowych dla
organizacji (udało się m.in. przywrócić procentowy sposób
odliczania darowizn od dochodów), zabiegali o to, aby
przedstawiciele organizacji pozarządowych znaleźli się w Komitetach
Monitorujących fundusze strukturalne, pracowali nad kształtem
Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich [FIO]. Nie obyło
się także bez zgrzytów: RDPP skierowała do J. Hausera list, w
którym wyraziła niezadowolenie m.in. z przebiegu prac w kwestiach
podatkowych, z trybu konsultacji aktów prawnych i prac nad ustawą o
pomocy społecznej. Wicepremier na list zareagował: spotkał się z
przedstawicielami Rady, udzielił im odpowiedzi i wspólnie próbowano
sygnalizowane problemy rozwiązać. Rada – małymi kroczkami, ale
konsekwentnie – budowała swoją pozycję i autorytet.
Zadyma w
internecie
Gdy rozpoczęła się 2. kadencja Rady (w lutym 2006), jej członkowie mieli nadzieję, że ten „trend” zostanie utrzymany. Zadań było sporo. Aby im sprostać w Radzie powołano zespoły problemowe. Prace wszystkich posuwają się do przodu małymi kroczkami, a ich rezultaty są ograniczone.
Gdy rozpoczęła się 2. kadencja Rady (w lutym 2006), jej członkowie mieli nadzieję, że ten „trend” zostanie utrzymany. Zadań było sporo. Aby im sprostać w Radzie powołano zespoły problemowe. Prace wszystkich posuwają się do przodu małymi kroczkami, a ich rezultaty są ograniczone.
Zespół ds. prawnych zajmował się
głównie zmianami w Ustawie o pożytku publicznym. Projekt jest już w
Sejmie. W sumie jedynie 2, ze wszystkich poprawek zgłoszonych przez
Radę, nie zostały w nowelizacji ujęte. To sukces. Mimo to sposób, w
jaki projekt konsultowano: w pośpiechu, bez udzielania informacji
co się z propozycjami poprawek dzieje, wywołał w członkach i
członkiniach Rady sporą frustrację i doprowadził do konfliktu z
Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Pozarządowa część Rady w
proteście napisała list do minister Anny Kalaty, ze skargą na
resort. Tym razem jednak nie spotkało się to ze zrozumieniem.
Ustami Bogdana Sochy, współprzewodniczącego Rady, wiceministra i
przedstawiciela resortu w Radzie, autorzy i sygnatariusze listu
zostali zbesztani za „robienie zadymy w internecie”. Nie doczekali
się także merytorycznego odniesienia do podnoszonych
spraw.
Bez prawa
głosu
Nie obyło się też bez problemów przy FIO. Jesiennemu rozdaniu w 2006 r. towarzyszyło wiele nieporozumień (organizacje biorące udział w konkursie kwestionowały m.in. rolę członków Rady w procesie oceny wniosków). Spory „załagodził” minister Socha, podejmując decyzję, aby dotacje przyznać wszystkim organizacjom, których wnioski były formalnie poprawne, ale za cenę obcięcia budżetów. Część Rady protestowała, choć nie w formie uchwały, a na posiedzeniu. Potem, na spotkaniu sejmowej komisji finansów publicznych, minister chwalił się, że nie było żadnych protestów w sprawie przyznania FIO.
Nie obyło się też bez problemów przy FIO. Jesiennemu rozdaniu w 2006 r. towarzyszyło wiele nieporozumień (organizacje biorące udział w konkursie kwestionowały m.in. rolę członków Rady w procesie oceny wniosków). Spory „załagodził” minister Socha, podejmując decyzję, aby dotacje przyznać wszystkim organizacjom, których wnioski były formalnie poprawne, ale za cenę obcięcia budżetów. Część Rady protestowała, choć nie w formie uchwały, a na posiedzeniu. Potem, na spotkaniu sejmowej komisji finansów publicznych, minister chwalił się, że nie było żadnych protestów w sprawie przyznania FIO.
Problemy z konsultowaniem
dokumentów nie polegają tylko na tym, że Rada ma na to mało czasu,
ale także na tym, że wielu dokumentów po prostu nie dostaje – i to
nie tylko tych „pośrednio” związanych z sektorem pozarządowym (np.
dotyczących polityki społecznej), ale także tak „organicznie”
pozarządowych jak np. nowelizacja ustawy o fundacjach (projekt
dotarł do Rady dopiero po interwencji członków, którzy z innych
źródeł dowiedzieli się o trwających nad nią pracach). Wyjątkowo
niebezpieczne było także niedostarczenie Radzie do konsultacji
zmian, jakie Ministerstwo Finansów chciało wprowadzić w Ustawie o
podatku dochodowym osób prawnych – planowano m.in. zniesienie
odpisów od darowizn przekazywanych fundacjom i stowarzyszeniom
przez osoby prawne (czyli np. firmy). Te niekorzystne rozwiązania
udało się członkom Rady „odkręcić” dopiero w parlamencie, żmudnie
przekonując posłów, że to nie jest dobry pomysł.
Dialog obywatelski nie dla nas
Zespół do spraw dialogu obywatelskiego miał dążyć do tego, aby organizacje miały wpływ na prawną i społeczną rzeczywistość i mogły się w systemowy sposób wypowiadać w kwestiach, które ich dotyczą lub na których się znają (społeczeństwo obywatelskie, polityka społeczna, edukacja etc.). Najlepiej poprzez dobrze zorganizowane i poważnie traktowane konsultacje. Dlatego Rada zabiera głos w sprawach ustaw, które ten dialog konstytuują, np. na temat Strategii Rozwoju Kraju, przygotowywanej w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Chce także bliżej współpracować z Komisją Trójstronną, gdzie zasiadają tradycyjni partnerzy społeczni (związkowcy i pracodawcy) i uzgadniają z rządem kierunki politycznego i społecznego rozwoju, w tym – ważny także dla innych partnerów – rządowy projekt umowy społecznej. O nawiązanie dialogu z komisją musiałby się starać minister B. Socha, który jednak nie wierzy w powodzenie tej misji, a co więcej – nie chce (bo uważa, że ich nie ma) korzystać z możliwości prawnych, które pozwalają rozszerzyć dialog społeczny i uczynić zeń dialog obywatelski.
Zespół do spraw dialogu obywatelskiego miał dążyć do tego, aby organizacje miały wpływ na prawną i społeczną rzeczywistość i mogły się w systemowy sposób wypowiadać w kwestiach, które ich dotyczą lub na których się znają (społeczeństwo obywatelskie, polityka społeczna, edukacja etc.). Najlepiej poprzez dobrze zorganizowane i poważnie traktowane konsultacje. Dlatego Rada zabiera głos w sprawach ustaw, które ten dialog konstytuują, np. na temat Strategii Rozwoju Kraju, przygotowywanej w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Chce także bliżej współpracować z Komisją Trójstronną, gdzie zasiadają tradycyjni partnerzy społeczni (związkowcy i pracodawcy) i uzgadniają z rządem kierunki politycznego i społecznego rozwoju, w tym – ważny także dla innych partnerów – rządowy projekt umowy społecznej. O nawiązanie dialogu z komisją musiałby się starać minister B. Socha, który jednak nie wierzy w powodzenie tej misji, a co więcej – nie chce (bo uważa, że ich nie ma) korzystać z możliwości prawnych, które pozwalają rozszerzyć dialog społeczny i uczynić zeń dialog obywatelski.
*************************
NASZ KOMENTARZ
JAKA RADA NA
RESORT?
Rada obecnej kadencji jest w tej
nieszczęśliwej sytuacji, że znalazła się w resorcie, którego
kierownictwo, wywodzące się z Samoobrony, ma najniższe w rządzie
merytoryczne kompetencje do zajmowania się sprawami, którymi jednak
się zajmuje.
Bez pomysłu na
Radę
Minister Socha, który Radzie
współprzewodniczy i ją reprezentuje na zewnątrz, ma kiepską
orientację w tym, czym ona się zajmuje (nie wie np. w jakich
sprawach odbyły się głosowania). W związku z tym nie za bardzo ma
pomysł, do czego Rada mogłaby mu służyć. W jego rozumieniu dialog
obywatelski praktycznie nie istnieje, nie ma na niego przyzwolenia
partnerów społecznych ani podstaw prawnych. Twierdzi, że polskie
prawo pozwala jedynie na rozmowy ze związkami zawodowymi i
organizacjami pracodawców. Trudno, żeby z przekonaniem wspierał
dialog obywatelski: uwzględniający głosy różnych partnerów (w tym
samorządu i organizacji), skoro ma o nim wyobrażenie bliskie
koncepcjom sięgającym początków XIX wieku.
Minister
hamulcowy
Dla porównania: Ministerstwo Rozwoju Regionalnego z tych samych przepisów prawa robiło do tej pory o wiele większy użytek. To, że Program Operacyjny Kapitał Ludzki w tak dużym stopniu odzwierciedla potrzeby organizacji jest wynikiem nie tylko kompetencji urzędników, ale i dobrej woli resortu. MRR był w stanie – w dialogu z organizacjami – wypracować sposób konsultowania spraw ważnych dla trzeciego sektora. Jeśli czegoś zrobić nie można – reprezentacje organizacji się o tym dowiadują.
Dla porównania: Ministerstwo Rozwoju Regionalnego z tych samych przepisów prawa robiło do tej pory o wiele większy użytek. To, że Program Operacyjny Kapitał Ludzki w tak dużym stopniu odzwierciedla potrzeby organizacji jest wynikiem nie tylko kompetencji urzędników, ale i dobrej woli resortu. MRR był w stanie – w dialogu z organizacjami – wypracować sposób konsultowania spraw ważnych dla trzeciego sektora. Jeśli czegoś zrobić nie można – reprezentacje organizacji się o tym dowiadują.
Faktycznie – istnieje spór z
tradycyjnymi partnerami społecznymi: związkami zawodowymi i
pracodawcami, którzy nie chcą słyszeć o tym, żeby organizacje coś
konsultowały. Ale wydawało się, że ministrowie G. Gęsicka i J.
Kwieciński dotychczas wychodzili z tych sporów zwycięsko (ostatnio
ulegli namowom związków zawodowych, żeby podzielić pieniądze w
priorytecie „Dobrze rządzenie PO KL” między związki i organizacje).
Minister Socha narzeka natomiast, że mu związki „szastają
dyrektywami”, a on – wobec partnerów, którzy „mogą wszystko”, jest
prawnie bezradny. Pomysły na to, jak skutecznie promować dialog
obywatelski – powołując się choćby na Strategię Rozwoju Kraju, czy
unijną dyrektywę włączającą organizacje pozarządowe w konsultowanie
funduszy unijnych (tak skuteczne w resorcie minister Gęsickiej) –
nijak nie sięgają Ministerstwa Pracy.
W Departamencie Pożytku Publicznego
słychać głosy: dobrze przynamniej, że minister Radzie nie szkodzi.
Owszem, szkodzi – jeśli nie ma w nią wiary. Szkodzi, jeśli
twierdzi, że Rada nie za wiele może, bo jej na to nie pozwala
polskie prawo.
Trudna
rzeczywistość
Rada obecnej kadencji musi się zmagać z rzeczywistością polityczną dużo trudniejszą, niż Rada pierwszej kadencji. Koncepcje, jak sobie z tym poradzić są dwie: cieszyć się z tego, że nie jest jeszcze gorzej i nie zaogniać sporów albo – buntować się i walczyć o więcej.
Rada obecnej kadencji musi się zmagać z rzeczywistością polityczną dużo trudniejszą, niż Rada pierwszej kadencji. Koncepcje, jak sobie z tym poradzić są dwie: cieszyć się z tego, że nie jest jeszcze gorzej i nie zaogniać sporów albo – buntować się i walczyć o więcej.
W Departamencie słychać też opinie,
że problemy w relacjach z resortem wynikają z „osobowości” nowej
Rady. Pierwsza była koncyliacyjna. Ta jest wojownicza. Tamta
konstruktywna, ta – niecierpliwa i krytykująca. Nie można
sprawdzić, czy członkom poprzedniej kadencji starczyłoby
cierpliwości, żeby zmagać się z brakiem zainteresowania ze strony
kierownictwa resortu. Tym starczyć musi. Trzymajmy
kciuki.
Małgorzata Borowska
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.