– Rodzice muszą decydować o tym, kto prowadzi szkołę, w której uczą się ich dzieci – twierdzi Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych (FIO). – Dlatego 29 stycznia uruchomiliśmy stronę internetową www.ratujszkoly.pl, gdyż przygotowana nowelizacja ustawy o systemie oświaty na takie decydowanie rodzicom nie pozwala! Zresztą, w tej ustawie jest więcej zapisów, które są niekorzystne zwłaszcza dla małych wiejskich szkół.
Strona internetowa to swoiste pospolite ruszenie na rzecz
edukacji na wsi, gdyż według FIO przyjęta przez Sejm nowelizacja
ustawy o systemie oświaty jest po prostu źle napisana. I uderza w
małe wiejskie szkoły, które mają szczególną rolę do spełnienia i
znajdują się w zupełnie innej sytuacji niż szkoły w miastach. A
ustawa miała w zamiarze właśnie je chronić przed likwidacją.
Federacja przygotowała kilkanaście poprawek do noweli ustawy, z
którymi można zapoznać się właśnie na stronie. Sporo kontrowersji
budzą zwłaszcza zapisy dotyczące przekazywania szkół przez
samorządy nowym organom prowadzącym.
Brak przejrzystości
– W proponowanych zapisach to rada gminy czy władza innego
szczebla samorządu terytorialnego decyduje o tym, komu przekazać
szkołę. Niestety, proces ten nie jest w ustawie opisany. Nie ma ani
słowa o tym, skąd np. ma się wziąć podmiot, któremu szkoła powinna
być przekazana. Jeżeli nie zostanie to w ustawie uregulowane,
będzie to mechanizm korupcjogenny. Łatwo można sobie wyobrazić
sytuację, gdy np. kolega wójta przejmuje szkołę, albo jakaś duża
firma, która chciałaby czerpać z niej zyski – wyjaśnia Elżbieta
Tołwińska-Królikowska, wiceprezes FIO. – Dlatego postulujemy, aby
ten proces był jawny, demokratyczny i przejrzysty, np. aby
przekazywanie szkoły odbywało się w ramach konkursu, a także aby
ten proces nie odbywał się ponad głowami rodziców czy mieszkańców
wsi, jeżeli chodzi o szkoły wiejskie. To rodzice i mieszkańcy wsi
powinni mieć decydujący głos o tym, komu samorząd przekaże szkołę.
Tymczasem w ustawie nie ma w ogóle zapisu o obowiązku
poinformowania rodziców, że szkoła zostanie przekazywania przez
samorząd nowemu organowi prowadzącemu.
FIO od ponad 10 lat prowadzi program „Małe Szkoły”. Pomaga
tworzyć rodzicom z niewielkich wiosek stowarzyszenia, które
przejmują likwidowane szkoły od gmin. To model niezależny od
polityki władz, tylko od potrzeb lokalnej społeczności, a przez to
najtrwalszy i najbardziej ekonomiczny. Rodzice włączają się w
prowadzenie szkoły: sprzątają, remontują ją, dbają o nią, bo często
jest ona jedynym miejscem, w którym nie tylko dzieci, ale i dorośli
z małej wioski mogą spędzać czas. Dlatego tak ważne jest, aby
nowelizowana ustawa zapewniała możliwość przejęcia szkół przez
stowarzyszenia stworzone przez rodziców i lokalną wiejską
społeczność.
Użyczenie, dotacje i kontrole
Kolejny kontrowersyjny zapis w noweli ustawy mówi, że
przekazywanie szkół innym podmiotom będzie dotyczyć tych placówek,
które nie liczą więcej niż 70. uczniów.
– Bardzo nas niepokoi los właśnie większych szkół, w których
uczy się więcej niż 70. uczniów dlatego, że te szkoły też są
likwidowane. Podobnie jak mniejsze. Nowelizacja ustawa nie bierze
tego w ogóle pod uwagę. Zgodnie z istniejącymi procedurami gmina
może więc przestać prowadzić szkołę na dwa sposoby: przez
przekazanie jej, jeżeli ma poniżej 70. uczniów lub poprzez jej
likwidację. A co zrobić, gdy w szkole jest np. 80. uczniów? – mówi
Alina Kozińska-Bałdyga.
– Ta liczba 70. uczniów pokazuje, w jak bezmyślny sposób
podchodzimy do naprawdę żywych problemów – uważa Robert
Gwiazdowski, prezydent Centrum im. A. Smitha.
Istotną rzeczą jest również to, aby gmina użyczyła budynek po
zlikwidowanej szkole stowarzyszeniu rodziców, jeśli takie powstanie
i będzie chciało utworzyć własną szkołę w miejsce zlikwidowanej
placówki samorządowej. To również powinno być zagwarantowane w
ustawie, żeby nie dochodziło do takich przypadków jak we wsi
Lipnica. Chodzi o to, że wójt gminy nie zgadza się na użyczenie
budynku po zamkniętej szkole Stowarzyszeniu Rozwoju Wsi Lipnica,
Małe Pułkowo, Wielkie Pułkowo, Sokoligóra „Mała Ojczyzna”, które
chce prowadzić tam swoją placówkę, choć radni podjęli uchwałę o
przekazaniu szkoły.
W ustawie jest też zapis, który mówi, że wypłata dotacji z
gminy na prowadzenie szkoły otwieranej w miejsce zamkniętej
placówki samorządowej może nastąpić od nowego roku
budżetowego.
– Tymczasem dotacja powinna zostać wypłacona od dnia
rozpoczęcia działalności szkoły, jeżeli powstaje ona w miejsce
zlikwidowanej placówki samorządowej. Podobnie jak to się ma dziać
przy szkołach przekazywanych. Takie dotacje powinny być
zagwarantowane w ustawie. Niestety, nowelizacja o tym nic nie mówi,
a my chcemy, aby taki paragraf się w niej znalazł. Przecież szkoła
działa od września, a nie od stycznia – wyjaśnia A.
Kozińska-Bałdyga.
Następną, budzącą sprzeciw FIO i proponowaną w nowelizacji
ustawy sprawą jest zapis, który mówi, iż kontrola szkoły z
wykorzystania przez nią dotacji może się odbyć w każdym czasie i
zakresie, przez każdą osobę delegowaną przez gminę.
– Takie podejście może spowodować głęboką i niepotrzebną, a
nawet destrukcyjną ingerencję w działalność szkoły i organu
prowadzącego, żeby utrudnić jego pracę – mówi Elżbieta
Tołwińska-Królikowska. – Uważamy, że stowarzyszenie prowadzące
szkołę powinno składać raz do roku sprawozdanie merytoryczne i
finansowe z wykorzystania dotacji, tak jak to ma miejsce w
przypadku wszystkich innych organizacji pozarządowych. Ponadto,
najlepszą kontrolę nad szkołą sprawują rodzice i inni członkowie
stowarzyszenia, którzy na co dzień widzą co się w niej tak naprawdę
dzieje.
Dla dobra dzieci
Sejm uchwalił już nowelizację ustawy o systemie oświaty.
Zgodnie z procedurą legislacyjną trafi ona teraz do Senatu.
– W Sejmie nie było rzetelnej dyskusji na temat nowelizacji
tej ustawy, a jej przyjęcie lub odrzucenie zależało od decyzji
politycznych – uważa Alina Kozińska-Bałdyga. – Jest jeszcze
nadzieja w senatorach i dlatego też uruchomiliśmy stronę
www.ratujszkoly.pl, aby jak najwięcej ludzi mogło zapoznać się z
naszymi postulatami i mogło je poprzeć.
– Nie chodzi nam o to, aby ministerstwo edukacji słuchało
rodziców, ale na pewno powinno zabiegać o akceptację przez nich
swoich reform. To powinien być dialog dwóch stron, które
przedstawiają swoje argumenty i o nich rozmawiają. Tymczasem taki
dialog w ogóle nie istnieje – dodaje E.
Tołwińska-Królikowska.
FIO ma nadzieję, że uruchomienie strony będzie rozpoczęciem
dalszych działań, które doprowadzą do tego, że Senat uzna postulaty
Federacji, które konsultowane były również z innymi organizacjami
pozarządowymi zajmującymi się edukacją.
– Mamy nadzieję, że otworzona właśnie strona zorganizuje
mieszkańców wsi, że będzie wyrazem ich obywatelskiej troski o to,
co dzieje się ze szkołami wiejskimi. Jednocześnie spowoduje to, że
posłowie i senatorowie zaczną liczyć się ze zdaniem swoich wyborców
– przekonuje A. Kozińska-Bałdyga. – Strona będzie funkcjonowała
niezależnie od tego, jaka partia zasiądzie w ministerstwie. Chcemy
doprowadzić do tego, żeby polityka edukacyjna była realizowana
ponad podziałami partyjnymi wspólnie ze społeczeństwem. Uważamy, że
nie można wprowadzać żadnych reform społecznych, jeżeli nie mają
one poparcia tych, których te reformy bezpośrednio dotyczą. Nie
ważne, czy ktoś jest z PIS-u, PO czy z SLD, ale najważniejsze jest
to, aby przy tworzeniu nowych przepisów kierować się rozsądkiem,
uczciwością i, przede wszystkim – dobrem dzieci.
Monitoring decyzji władz
– Poprzez Internet chcemy monitorować wszystko, co dzieje się
z ustawą i wokół niej. Na stronie można znaleźć m.in. informacje o
tym jak wygląda aktualnie procedura legislacyjna i terminarz
dalszych prac nad ustawą, a także listy posłów i senatorów, do
których można się zwrócić ze swoimi argumentami. Jest tam też forum
dyskusyjne i forum, na którym można zgłaszać poparcie dla naszych
postulatów – wyjaśnia Elżbieta Tołwińska-Królikowska.
Widać już też pierwsze pozytywne reakcje na postulaty FIO
dotyczące nowelizowanej ustawy o systemie oświaty. Uczniowie i
nauczyciele ze szkoły w Rachcinie (gm. Bobrowniki) będą
monitorowali działania trzech senatorów ze swojego okręgu
wyborczego. Z jednym z nich już nawiązali kontakt, aby przedstawić
mu postulaty zmian. FIO chce doprowadzić do tego, żeby każdy
senator wiedział, że jego wyborcy przyglądają się temu, w jaki
sposób podchodzi on do polityki edukacji, która według Federacji
jest jedną z najistotniejszych spraw w Polsce.
– Społeczeństwo się teraz organizuje poprzez Internet, a my
sięgamy po to narzędzie z nadzieją, że dzięki niemu nawiążemy
kontakt z władzami, aby zaczęły dostrzegać w ludziach nie bezmyślną
masę, tylko obywateli, którzy chcą być aktywnymi partnerami w
dyskusji o polityce edukacyjnej, jaka się właśnie toczy toczy w
naszym kraju – zapewnia Alina Kozińska-Bałdyga.
Fot: Od lewej: Elżbieta Tołwińska-Królikowska, wiceprezes
Federacji Inicjatyw Oświatowych i Alina Kozińska-Bałdyga, prezes
FIO