Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
14 lipca 2003 do Polski wróciło dwoje pracowników Polskiej Akcji Humanitarnej, którzy od 3 lipca przebywali w Iraku z misją rekonesansową. Na miejscu pozostało dwoje wolontariuszy PAH, którzy zajmują się obecnie organizowaniem stałej misji Fundacji w Al Hillah. Publikujemy raport Janiny Ochojskiej z wyjazdu do Iraku.
W wyjeździe rekonesansowym udział wzięli: Ewa Wiewiórka i Marcin Dźwigalski (wolontariusze PAH, którzy będą prowadzili Misje PAH w Iraku), Grzegorz Gruca – Dyrektor PAH, Janina Ochojska – szefowa PAH.
2 – 3 lipca 2003, środa i czwartek
Z Warszawy wylecieliśmy do Wrocławia samolotem LOT o godz. 9.00. Z wrocławskiego lotniska wojskowego odlatywał samolot do Kuwejtu zabierający 199 żołnierzy, którzy będą stacjonowali w Iraku w polskiej strefie stabilizacyjnej. Wylot żołnierzy i ekipy PAH cieszył się dużym zainteresowaniem mediów. Samolot wylądował w Kuwejcie 3 lipca 2002 o 4.15 rano, tj. o 5.15 czasu miejscowego. Podczas lotu porozmawialiśmy z generałem Tyszkiewiczem, który pokazał nam dokumenty dotyczące szkół i szpitali w tzw. polskim sektorze. Na lotnisku odłączyliśmy się od wojska. Na nas czekała już konsul Klaudia Lach z Polskiej Ambasady w Kuwejcie.
O godz. 11.00 pojechaliśmy do HACC (Humanitarian Assistance Coordination Center) gdzie mieliśmy spotkanie z pułkownikiem Kevinem McAleese – dyrektorem HACC ze strony amerykańskiej oraz Sajed Al-Buaijan, wiceszefem ze strony kuwejckiej HACC. Przedstawiliśmy Fundację oraz zakres planowanych działań. Zostaliśmy przyjęci bardzo entuzjastycznie jako pierwsza polska organizacja. Pułkownik McAleese podkreślił, że bardzo się cieszą z naszej obecności i oczekują, że więcej polskich organizacji będzie obecnych Iraku. Bardzo zachęcał do przyjazdu i zapewnia, że wszyscy otrzymają od nich wsparcie organizacyjne i informacyjne.
HACC zajmuje się koordynacją działań humanitarnych w Iraku (rozpoznania potrzeb, udzielanie informacji, spotkania koordynacyjne NGOsów, pomoc logistyczna). Pułkownik McAleese zaproponował nam pomoc w dotarciu do Al Hillah, do szpitali i szkół, które potrzebują pomocy oraz w kontaktach z lokalnymi władzami i przywódcami duchowymi. Bardzo namawiają nas na objęcie opieką tego miasta, uzasadniając to dużymi potrzebami, małą obecnością organizacji w tym terenie (większość skupia się w dużych miastach).
W HACC wyrobiono nam identyfikatory humanitarne.
4 lipca 2003, piątek
Dzień wolny od pracy (nasza niedziela). Zajęła się nami tutejsza Polonia. Zbigniew Nawrocki oraz Dasia i Borys Bohdanowiczowie zabrali nas samochodami do miasta.
05 lipca 2003, sobota
Rano pojechaliśmy do HACC, gdzie musieliśmy załatwić wizy wielokrotne oraz przy pomocy pani konsul uzyskać pieczątkę potwierdzająca nasz przylot do Kuwejtu.
Wzięliśmy udział w spotkaniu koordynacyjnym NGOsów (odbywają się dwa razy w tygodniu we wtorek i sobotą o 10.00). Na spotkaniu zaprezentowano aktualną sytuację w Iraku, omówiono sytuację w sektorze zdrowia w Upper South (sektor polski). W HACC spotkaliśmy przedstawicieli polskiego CIMIC, podpułkownika Mariusza Saletrę, który będzie stacjonował w Al Hillah i pułkownika Czerwonego, który będzie stacjonował w Karbali. Poznaliśmy bardzo wielu ludzi, którzy zajmują się koordynacją pomocy w różnych dziedzinach (edukacja, służba zdrowia, logistyka, media)
Po południu pojechaliśmy do Ambasady Polskiej, skąd zabrał nas Grzegorz Rutkowski z Polonii. Zawiózł nas na wieżę (bardzo charakterystyczna wizytówka Kuwejtu), z której jest niezwykły widok na Kuwejt i na zatokę (120 m wysoko, Janka miała bilet za darmo – przywilej od Emira).
6 lipca 2003, niedziela
Dzień jak zwykle zaczął się od wizyty w HACC. Spotkaliśmy się z lekarzem Ace Walter, który przedstawił nam strukturę opieki medycznej. Było to bardzo ciekawe. Okazuje się, że struktura ta jest identyczna z tą jaka była w Polsce za czasów komunizmu (całkowicie scentralizowana). Dowiedzieliśmy się również poprzez jakie struktury najlepiej prekazywać pomoc medyczną.
O godz. 13.30 pojechaliśmy do obozu Komando (gdzie są Amerykanie i Polacy), w którym spotykamy się z podpułkownikiem Mariuszem Saletrą i pułkownikiem Czerwonym. Marcin zostaje zaszczepiony na żółtaczkę. Odwiedzamy też obóz w Doha (Amerykanie) skąd pani konsul odbiera dokument, który potwierdzał nasz wjazd do Kuwejtu z wojskiem (konieczny do otrzymania pieczątki wjazdowej).
Oglądamy kolejne samochody do kupienia, a potem już w hotelu piszemy raporty, rozliczenia, wpisujemy kontakty, wysyłamy maile – słowem praca biurowa.
7 lipca 2003, poniedziałek
Rano, jak zwykle do HACC, gdzie spotkaliśmy się z Ann Peden i omówiliśmy nasz wjazd do Iraku. Zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Bagdadu ze względów logistycznych. We wtorek 8.07. o 4.00 rano mamy być w HACC, skąd jedziemy na lotnisko a stamtąd do Diwaniyah (na spotkanie GST/NGO). Stamtąd może nas zabrać do Al Hillah LtCol Ric Hirsch. Z Al Hillah do Kuwejtu wrócimy 12.07.
8 lipca 2003, wtorek
O 4.30 rano pojechaliśmy do HACC skąd Kim Allred zawiozła nas na lotnisko wojskowe. Czekaliśmy na odlot do 11.00, niestety z powodu awarii helikoptera nie mogliśmy polecieć do Iraku. Mieliśmy uczestniczyć w spotkaniu w Diwaniyah (GST/NGO). Ale za to poznaliśmy Dawida Seffens z International Developpment and Relief Board, która zajmuje się dystrybucją filtrów wodnych!!! Mają do dyspozycji małe filtry, które można zamontować przy szkole lub szpitalu. Poznaliśmy też Tomasz Staregę z Relief International.
O godz. 11.30, wróciliśmy do HACC gdzie odbywał się cotygodniowy briefing, na którym omawiano sytuację w polskiej strefie. Po spotkaniu rozmawialiśmy z Robertem Wellsem, który przedstawił nam ogólnie sytuację edukacji w polskiej strefie. Nawiązaliśmy z nim bardzo dobry kontakt. Dał nam kopię z rozpoznania, w którym są nie tylko opisane potrzeby, ale również propozycje donorów. Powiedział nam też abyśmy się skontaktowali z Howardem Kutcherą, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za edukację w Al Hillah.
Na koniec spotkaliśmy Marca Petzoldta z IOM w Kuwejcie, który zajmuje się ewakuacją dzieci do szpitali poza Irakiem. Powiedzieliśmy mu o ofercie Szpitala Uniwersyteckiego z Katowic, z czego bardzo się ucieszył. Prześle nam informacje.
10 lipca 2003, czwartek
O 4.00 rano pojechaliśmy do HACC, skąd o 4.30 Kim Allred i Scot Belflower zawieźli nas na lotnisko Ali Salem Air base Of Kuwait, z którego o 5.00 wylecieliśmy samolotem C 130 Herkules do Iraku do Al Kut na lotnisko Al Jarrah Airbase. W Al Kut przesiedliśmy się do helikoptera CH/53J Sikorski, którym polecieliśmy na lądowisko w bazie wojskowej Babil. Z lotniska w Babilonie zabrał nas generał Robert Jackus - szef HACC w Al Hillah. Zostaliśmy przedstawieni mjr Paulowi Konopko, który będzie się nami zajmował podczas naszego pobytu w Al Hillah. W bazie omówiliśmy wstępny plan naszego pobytu.
Spotkaliśmy się z McDowellem, który jest oficerem odpowiedzialnym za rejon Babil, między innymi za miasto AH Hillah (koordynacja prac HACC i działających projektów NGO działających w tym rejonie). Następnie mjr Konopka z obstawą obwiózł nas po Al Hillah. Miasto jest bardzo zaniedbane, nie widać zbyt dużo zniszczeń wojennych, a te które zauważyliśmy są raczej wynikiem braku inwestycji i kradzieży. Około 17.00 wróciliśmy do HACC gdzie McDowell pokazał nam listę projektów, które mogą nas zainteresować (wśród nich większość opisywały zniszczone szkoły na prowincji).
11 lipca 2003, piątek
Generał Jakucs przedstawił nas Mikowi Gfoellerowi – szefowi CPA (Coalition Provisional Authority Central South – Tymczasowe Władze Koalicyjne Centralne Południe). W latach 1985-87 pracował w ambasadzie amerykańskiej w Polsce, mówi po polsku. Poinformowaliśmy o naszym zamiarze otwarcia biura w Al Hillah i o zakresie planowanej pomocy.
Następnie razem z majorem. Paulem Konopko pojechaliśmy do City Hall (Urząd Miasta Al Hillah, który tymczasowo mieści się w dawnej szkole, poprzedni został zniszczony podczas wojny). Spotkaliśmy się tam z oddziałem GST (Goverment Support Team – Grupy wspierające rząd), jego szefem w Al Hillah jest Kermit Garner. GST są odpowiedzialni za koordynację działań NGO i HACC na terenie prowincji Babil. Można również liczyć na GST w kwestii doboru ekip remontowych dla szkół, specjalistów budowlanych i techników.
Wychodząc z City Hall spotkaliśmy Colonel Holuhan, który jest odpowiedzialny w GST za media. Poinformował nas o możliwości umieszczenia informacji o działalności PAH w lokalnych mediach. Skorzystamy z tego, jak już będziemy mieli biuro w Al Hillah.
Następnie pojechaliśmy obejrzeć szkołę, którą zasugerowano nam w GST. Wprawdzie ta szkoła była już przydzielona jakieś innej organizacji, ale dano ją nam. Jest to szkoła, w której mieści się Gimnazjum im. Al Rafidain (Dyrektor: Ali Mohammed Salan, klasy od 1-3) i Liceum 17 July (Dyrektor: Abd-Al Kreem Obais Hassan, klasy od 4-6)). Szkoła powstała w 1989, uczy się w niej 1400 uczniów - chłopców (w Gimnazjum jest 850 uczniów a w Liceum 550 uczniów). W klasie o powierzchni średnio 22 m2 uczy się 55 uczniów. Ławki są stare, w jednej siedzi trzech uczniów. W szkole uczy 75 nauczycieli, jest 19 pomieszczeń klasowych i 3 laboratoria. Jest jedna toaleta w budynku szkoły dla nauczycieli i jedna toaleta na wszystkich uczniów poza budynkiem, w bardzo złym stanie.
W szkole nie ma światła, wody (jest jedynie dostępna z dwóch kranów na zewnątrz). Jest bardzo zaniedbana, sypią się tynki, drzwi wejściowe są całkowicie do wymiany, trzeba wymienić część okien, w niektórych powstawiać szyby, wymienić wiekszość drzwi, wymienić instalację elektryczną, naprawić lub wymienić kanalizację, pomalować ściany, zainstalować toalety wewnątrz budynku, uprzątnąć teren dookoła. Brak wyposażenia szkolnego.
Dyrektor szkoły obiecał nam dostarczyć plan szkoły. Trzeba również obejrzeć stan dachu oraz stan laboratoriów: chemicznego, biologicznego i i fizycznego.
Po obejrzeniu szkoły pojechaliśmy do sierocińca (w Al Hillah są dwa sierocińce: jeden dla dziewcząt, drugi dla chłopców). Ale w sierocińcu nie było dzieci (wyjechały na weekend). Trzeba go jeszcze raz zobaczyć, ale mjr Konopko powiedział mi, że oba sierocińce są w dość dobrej sytuacji, to czego na pewno brakuje, to ubrania i książki.
Następnie pojechaliśmy do dawnego Youth Center (Centrum dla Młodzieży) – budynek jest ogromny, jest w nim ok. 30 pomieszczeń o pow. 30 m2 każde, duży holl i mały, sala kinowo-teatralna. Budynek jest kompletnie rozgrabiony, okna bez szyb, bez elektryczności, zaniedbany, wszędzie dużo gruzu, potłuczonych szyb i śmieci. Toalety wymagają wyposażenia w biały montaż. Okna wymagają całkowitej renowacji, brakuje szyb, drzwi. W sali kinowo-teatralnej została całkowicie zniszczona scena i ekran do wyświetlania filmów. Ale za to ściany i podłogi są w dobrym stanie. Cały teren wraz z pomieszczeniami wymaga posprzątania i usunięcia przyrządów, które mogą zagrażać dzieciom. Jest to idealne miejsce na zorganizowanie zajęć wakacyjnych i do postawienia placu zabaw. Dyrektorem jest Mahmed Malik, z którym nie udało się na razie nawiązać kontaktu.
Pojechaliśmy także obejrzeć kilka szkół w okolicy, aby zorientować się jak wyglądają i czy inne organizacje coś robią.
Następnie udaliśmy się do Babylon Maternity Hospital & Children (Szpital Matki i Dziecka), gdzie dyrektorem jest dr Riyadl Keriem Mejeil. Szpital ogólnie wygląda dobrze, lekarze są bardzo otwarci i chętnie opowiadają o problemach szpitala. Największym problemem jest brak tlenu, z tego powodu tygodniowo umiera 10 dzieci. Brakuje również podstawowych lekarstw i środków medycznych: środki jednorazowe (igły, strzykawki, wenflony, sprzęt do kroplówek, maski tlenowe), płyny infuzyjne (glukoza, sól fizjologiczna), antybiotyki.
Widzieliśmy na oddziale chore dzieci, które nie mają szans na tlen i skazane są na śmierć. Codziennie szpital potrzebuje 30 butli tlenu. W szpitalu jest 300 łóżek, ale maja ich za mało. Mają 15 inkubatorów, a potrzebują jeszcze 25. Dziennie przyjmują 25 chorych, częstym powodem przyjęcia do szpitala jest niedożywienie. W szpitalu pracuje 45 lekarzy. Rozmawialiśmy z lekarzami: Said Sahid Hamdi oraz Samir Ali Shakin, poznaliśmy również szefową techniczną (zajmuje się m. in. systemem kanalizacji) Jnaywir Waffa. Ze względu na to, że lekarze bardzo skarżą się na jakość i czystość wody, myślimy o założeniu filtra. Pani Waffa ma dostarczyć nam plany systemu kanalizacji oraz dane techniczne.
Potem udaliśmy się do HACC a następnie na spotkanie z gen. Tyszkiewiczem oraz ambasadorem Ryszardem Krystosikiem w bazie wojskowej w Babylon. Na tym spotkaniu przedstawiliśmy nasze plany oraz opowiedzieliśmy o sytuacji szpitala (poradziliśmy się w jaki sposób możemy dostarczyć sprężarkę z koncentratorem dla tego szpitala).
12 lipca 2003, sobota
Z Al Hillah z CPA SC (Coalition Provision Authority South Center) gdzie nocowaliśmy, wyjeżdżamy z samego rana wraz z Kim Alfred i Scotem Bellflauer do obozu w Babilonie skąd o godzinie 7.30 rano ruszał konwój drogowy do Al Kut. Zostaliśmy załadowani na odkryte ciężarówki, dlatego musieliśmy założyć kamizelki kuloodporne i hełmy. Podróż trwała 2,5 godziny. Po drodze mieliśmy okazję zobaczyć jak wygląda Irak, jak też zorientować się jakie jest nastawienie ludności miejscowej do „okupanta”. Musimy, stwierdzić, że tylko dzieci machały do nas przyjaźnie. Dorośli pokazywali niekiedy nawet dosyć nieprzyjemnie znaki. Do Al Kut dojechaliśmy około godziny 10.00 rano i zaraz po przyjeździe przesiedliśmy się do samolotu wojskowego typu „Herkules”.
Do Kuwejtu dotarliśmy około godziny 13.00 i prosto z lotniska pojechaliśmy do HACC, gdzie spotkaliśmy się z Ann Peden (odpowiedzialna za transport) i Acem Walkeem (odpowiedzialny za system medyczny), którym przedstawiliśmy problemy „Szpitala dziecięcego i położniczego w Al Hilla”, jak też projekty odbudowy szkoły i stworzenia Ośrodka dla młodzieży, które zamierzamy realizować.
13 lipca 2003, niedziela
Rano o godzinie 9.00 jedziemy do HACC. Spotykaliśmy się z Marckiem Petzoldem i Marią Nenette Motus, Chief Medical Oficer z IOM, z którymi rozmawialiśmy o szczegółach ewentualnej ewakuacji medycznej dzieci z Iraku do Polski. Spotkaliśmy się z Ellsworth Culver z Mercy Corps, który dał nam namiary na organizację, która finansuje odbudowę obiektów użyteczności publicznej.
O 1.45 Janka i Grzegorz wylecieli do Polski, a Marcin z Ewą zostali w Kuwejcie w celu dokończenia formalności rejestracyjnych (odebranie listów uwierzytelniających, Blue Sheet który ma być wystawiony przez Public Authority for Civil Information – uprawnia m. in. do zakupu i rejestracji oraz wywozu samochodu) i zakupienia oraz zarejestrowania samochodu. Po załatwieniu tych spraw pojadą do Al Hillah (z konwojem drogowym) i tam rozpoczną pracę.
*************
Podziękowania
Dziękujemy firmie PKN Orlen za sfinansowanie wyjazdu rekonesansowego PAH do Iraku oraz firmie Campus za wyposażenie misji.
Dziękujemy PLL LOT za bezpłatne przeloty do Wrocławia Dziękujemy MON i Sztabowi Generalnemu za umożliwienie nam bezpłatnego przelotu do Kuwejtu.
Dziękujemy Ambasadzie Polskiej w Kuwejcie a szczególnie Pani Konsul Klaudii Lach, której pomoc była nieoceniona.
Dziękujemy Polonii w Kuwejcie za pomoc logistyczną (szczególnie pp. Bohdanowiczom, pp. Rutkowskim i p. Nawrockiemu) oraz Polskiemu Stowarzyszeniu Kulturalnemu w Kuwejcie za przekazanie 150 kuwejckich dinarów (ok. 450 USD) na pomoc dla Iraku.
************
Marcin Dziwgalski i Ewa Wiewiórka dotarli do Iraku 20 lipca 2003 po 16-godzinnej podróży w konwoju. W Al Hillah zajmą się realizacją czterech programów:
Wsparcie dla Babilońskiego Szpitala Położniczo-Dziecięcego w Al Hillah
Babiloński Szpital Położniczo-Dziecięcy jest szpitalem obejmującym całą prowincję Babil. Został zbudowany w 1985 roku przez Francuzów. W szpitalu jest 313 łóżek, ale to za mało (mają puste sale). Budynek jest w niezłym stanie technicznym. Są cztery sale operacyjne, oddział intensywnej terapii, oddział dla wcześniaków. Szpital posiada laboratoria mikrobiologiczne, hematologiczne i chemiczne, ale brakuje odczynników do testów oraz nowoczesnego wyposażenia. Brakuje również podstawowych lekarstw i środków medycznych: środków jednorazowych (igły, strzykawki, wenflony, sprzęt do kroplówek, maski tlenowe), płynów infuzyjnych (glukoza, sól fizjologiczna), antybiotyków. Codziennie szpital potrzebuje 30 butli tlenu. Mają 15 inkubatorów, a potrzebują jeszcze 25. Dziennie średnio przyjmują 25 chorych. W szpitalu pracuje 45 lekarzy.
Największym problemem jest brak tlenu, z tego powodu tygodniowo umiera 10 dzieci. Również z powodu braku tlenu nie można wykonywać wielu operacji.
Lekarze bardzo skarżą się na jakość i czystość wody, z tego powodu dzieci dostają biegunek i zdarzają się zatrucia. Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21619.html.
Kompleksowa pomoc dla Gimnazjum im. Al Rafidian i Liceum im. 17 Lipca w Al Hillah
Na początku lat 80-tych Irak posiadał jeden z najlepszych systemów edukacyjnych w świecie arabskim. Prawie 100% dzieci uczęszczało do szkół podstawowych. Po trzech wojnach i 13 latach sankcji iracki system edukacyjny jest zniszczony, szkoły zdewastowane, około 24% dzieci nie chodzi do szkoły. Wiele szkół zostało zajętych podczas tej wojny przez wojska irackie, które je całkowicie zdewastowały.
Jedną z takich szkół jest Gimnazjum im. Al Rafidain (klasy 1-3) i Liceum im. 17 Lipca (klasy 4-6) w Al Hillah. W szkole uczą się dzieci w wieku od 12 do 18 lat. Szkoła powstała w 1989 roku i obecnie uczęszcza do niej 1400 uczniów (850 do gimnazjum i 550 do liceum). Szkoła jest przeludniona, ponieważ do tego budynku przeniesiono dwie inne szkoły, których budynki są zniszczone lub przejęte przez inne instytucje. Wszyscy uczniowie korzystają z 19 klas i 3 laboratoriów (fizyczne, chemiczne, biologiczne); na jedną klasę o pow. 22 m2 przypada aż 55 uczniów. Dzieci siedzą w trójkę w jednej ławce w ogromnym ścisku, co nie daje możliwości efektywnego nauczania. W szkole uczy 75 nauczycieli.
Budynek szkoły w wyniku niedoinwestowania, ostatniej wojny oraz grabieży został w dużym stopniu zdewastowany. Nie ma światła, w konsekwencji wiele zajęć musi odbywać się na zewnątrz, aby wykorzystać światło dzienne.
W szkole jest jedna toaleta w budynku szkoły dla nauczycieli i jedna toaleta na wszystkich uczniów poza budynkiem, w bardzo złym stanie. Brak jest wody (jest dostępna jedynie z dwóch kranów na zewnątrz). W budynku sypią się tynki, drzwi wejściowe są całkowicie do wymiany, trzeba wymienić część okien, w niektórych powstawiać szyby, wymienić większość drzwi, wymienić instalację elektryczną, naprawić lub wymienić kanalizację, pomalować ściany, zainstalować toalety wewnątrz budynku, uprzątnąć teren dookoła. Brak jest wyposażenia szkolnego takiego jak krzesła, biurka, tablice i pomoce naukowe.
Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21616.html.
Adaptacja Centrum dla Młodzieży oraz kolonie w mieście w Al Hillah
Z zebranych informacji wynika, że dla biegających po ulicach dzieci nie ma żadnych zorganizowanych zajęć, ani półkolonii. Nie ma żadnej lokalnej organizacji zajmującej się dziećmi. Istnieje jeden plac zabaw zbudowany i uruchomiony 12 lipca 2003 przez jednostki inżynieryjne US Marines.
Dzieci przeżyły zarówno traumę wojenną jak i system totalitarny, w którym nie było żadnych działań służących ich rozwojowi. Poza tym sytuacja materialna rodziców oraz sytuacja w kraju nie pozwala wysłać ich na wakacje.
Centrum dla Młodzieży w mieście Al Hillah położone jest po zachodniej stronie rzeki Eufrat, w centrum miasta. Budynek, gdzie odbywały się różne zajęcia pozalekcyjne, przeznaczony był dla dzieci w wieku szkolnym, zarówno dziewcząt jak i chłopców. Centrum nie działa już od wielu lat. Teren jest ogrodzony i obejmuje obszar o dużej powierzchni (dwa boiska do piłki nożnej i koszykówki, amfiteatr na zewnątrz oraz teren nadający się na plac zabaw). Oba boiska są dobrze przystosowane do uprawiania sportu, brakuje tu tylko prostych urządzeń, takich jak bramki do piłki nożnej czy kosze do koszykówki.
Budynek, który jest duży, składa się z wielu pomieszczeń (około 30 pomieszczeń o pow. 30 m2 każde, duży holl i mały, sala kinowo-teatralna). Jest on jednak kompletnie rozgrabiony, okna bez szyb, bez elektryczności, zaniedbany, wszędzie dużo gruzu, potłuczonych szyb i śmieci. Toalety wymagają wyposażenia w biały montaż. Okna wymagają całkowitej renowacji, brakuje szyb, drzwi. W sali kinowo-teatralnej została całkowicie zniszczona scena i ekran do wyświetlania filmów. Ale za to ściany i podłogi są w dobrym stanie. Cały teren wraz z pomieszczeniami wymaga posprzątania i usunięcia elementów, które mogą zagrażać dzieciom. Jest to idealne miejsce na zorganizowanie zajęć wakacyjnych i do postawienia placu zabaw.
Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21623.html.
Ewakuacja medyczna dzieci irackich do szpitali w Polsce
Z powodu złego stanu służby zdrowia oraz braku podstawowych leków i wyposażenia medycznego, bardzo wiele dzieci z ciężkimi przypadkami chorobowymi nie może być leczonych w Iraku. Najczęstsze przypadki to choroby nowotworowe, białaczka, ciężkie oparzenia, konieczność szybkich operacji oczu, konieczność operacji chirurgicznych i neurologicznych.
Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21613.html.
2 – 3 lipca 2003, środa i czwartek
Z Warszawy wylecieliśmy do Wrocławia samolotem LOT o godz. 9.00. Z wrocławskiego lotniska wojskowego odlatywał samolot do Kuwejtu zabierający 199 żołnierzy, którzy będą stacjonowali w Iraku w polskiej strefie stabilizacyjnej. Wylot żołnierzy i ekipy PAH cieszył się dużym zainteresowaniem mediów. Samolot wylądował w Kuwejcie 3 lipca 2002 o 4.15 rano, tj. o 5.15 czasu miejscowego. Podczas lotu porozmawialiśmy z generałem Tyszkiewiczem, który pokazał nam dokumenty dotyczące szkół i szpitali w tzw. polskim sektorze. Na lotnisku odłączyliśmy się od wojska. Na nas czekała już konsul Klaudia Lach z Polskiej Ambasady w Kuwejcie.
O godz. 11.00 pojechaliśmy do HACC (Humanitarian Assistance Coordination Center) gdzie mieliśmy spotkanie z pułkownikiem Kevinem McAleese – dyrektorem HACC ze strony amerykańskiej oraz Sajed Al-Buaijan, wiceszefem ze strony kuwejckiej HACC. Przedstawiliśmy Fundację oraz zakres planowanych działań. Zostaliśmy przyjęci bardzo entuzjastycznie jako pierwsza polska organizacja. Pułkownik McAleese podkreślił, że bardzo się cieszą z naszej obecności i oczekują, że więcej polskich organizacji będzie obecnych Iraku. Bardzo zachęcał do przyjazdu i zapewnia, że wszyscy otrzymają od nich wsparcie organizacyjne i informacyjne.
HACC zajmuje się koordynacją działań humanitarnych w Iraku (rozpoznania potrzeb, udzielanie informacji, spotkania koordynacyjne NGOsów, pomoc logistyczna). Pułkownik McAleese zaproponował nam pomoc w dotarciu do Al Hillah, do szpitali i szkół, które potrzebują pomocy oraz w kontaktach z lokalnymi władzami i przywódcami duchowymi. Bardzo namawiają nas na objęcie opieką tego miasta, uzasadniając to dużymi potrzebami, małą obecnością organizacji w tym terenie (większość skupia się w dużych miastach).
W HACC wyrobiono nam identyfikatory humanitarne.
4 lipca 2003, piątek
Dzień wolny od pracy (nasza niedziela). Zajęła się nami tutejsza Polonia. Zbigniew Nawrocki oraz Dasia i Borys Bohdanowiczowie zabrali nas samochodami do miasta.
05 lipca 2003, sobota
Rano pojechaliśmy do HACC, gdzie musieliśmy załatwić wizy wielokrotne oraz przy pomocy pani konsul uzyskać pieczątkę potwierdzająca nasz przylot do Kuwejtu.
Wzięliśmy udział w spotkaniu koordynacyjnym NGOsów (odbywają się dwa razy w tygodniu we wtorek i sobotą o 10.00). Na spotkaniu zaprezentowano aktualną sytuację w Iraku, omówiono sytuację w sektorze zdrowia w Upper South (sektor polski). W HACC spotkaliśmy przedstawicieli polskiego CIMIC, podpułkownika Mariusza Saletrę, który będzie stacjonował w Al Hillah i pułkownika Czerwonego, który będzie stacjonował w Karbali. Poznaliśmy bardzo wielu ludzi, którzy zajmują się koordynacją pomocy w różnych dziedzinach (edukacja, służba zdrowia, logistyka, media)
Po południu pojechaliśmy do Ambasady Polskiej, skąd zabrał nas Grzegorz Rutkowski z Polonii. Zawiózł nas na wieżę (bardzo charakterystyczna wizytówka Kuwejtu), z której jest niezwykły widok na Kuwejt i na zatokę (120 m wysoko, Janka miała bilet za darmo – przywilej od Emira).
6 lipca 2003, niedziela
Dzień jak zwykle zaczął się od wizyty w HACC. Spotkaliśmy się z lekarzem Ace Walter, który przedstawił nam strukturę opieki medycznej. Było to bardzo ciekawe. Okazuje się, że struktura ta jest identyczna z tą jaka była w Polsce za czasów komunizmu (całkowicie scentralizowana). Dowiedzieliśmy się również poprzez jakie struktury najlepiej prekazywać pomoc medyczną.
O godz. 13.30 pojechaliśmy do obozu Komando (gdzie są Amerykanie i Polacy), w którym spotykamy się z podpułkownikiem Mariuszem Saletrą i pułkownikiem Czerwonym. Marcin zostaje zaszczepiony na żółtaczkę. Odwiedzamy też obóz w Doha (Amerykanie) skąd pani konsul odbiera dokument, który potwierdzał nasz wjazd do Kuwejtu z wojskiem (konieczny do otrzymania pieczątki wjazdowej).
Oglądamy kolejne samochody do kupienia, a potem już w hotelu piszemy raporty, rozliczenia, wpisujemy kontakty, wysyłamy maile – słowem praca biurowa.
7 lipca 2003, poniedziałek
Rano, jak zwykle do HACC, gdzie spotkaliśmy się z Ann Peden i omówiliśmy nasz wjazd do Iraku. Zrezygnowaliśmy z wyjazdu do Bagdadu ze względów logistycznych. We wtorek 8.07. o 4.00 rano mamy być w HACC, skąd jedziemy na lotnisko a stamtąd do Diwaniyah (na spotkanie GST/NGO). Stamtąd może nas zabrać do Al Hillah LtCol Ric Hirsch. Z Al Hillah do Kuwejtu wrócimy 12.07.
8 lipca 2003, wtorek
O 4.30 rano pojechaliśmy do HACC skąd Kim Allred zawiozła nas na lotnisko wojskowe. Czekaliśmy na odlot do 11.00, niestety z powodu awarii helikoptera nie mogliśmy polecieć do Iraku. Mieliśmy uczestniczyć w spotkaniu w Diwaniyah (GST/NGO). Ale za to poznaliśmy Dawida Seffens z International Developpment and Relief Board, która zajmuje się dystrybucją filtrów wodnych!!! Mają do dyspozycji małe filtry, które można zamontować przy szkole lub szpitalu. Poznaliśmy też Tomasz Staregę z Relief International.
O godz. 11.30, wróciliśmy do HACC gdzie odbywał się cotygodniowy briefing, na którym omawiano sytuację w polskiej strefie. Po spotkaniu rozmawialiśmy z Robertem Wellsem, który przedstawił nam ogólnie sytuację edukacji w polskiej strefie. Nawiązaliśmy z nim bardzo dobry kontakt. Dał nam kopię z rozpoznania, w którym są nie tylko opisane potrzeby, ale również propozycje donorów. Powiedział nam też abyśmy się skontaktowali z Howardem Kutcherą, który jest bezpośrednio odpowiedzialny za edukację w Al Hillah.
Na koniec spotkaliśmy Marca Petzoldta z IOM w Kuwejcie, który zajmuje się ewakuacją dzieci do szpitali poza Irakiem. Powiedzieliśmy mu o ofercie Szpitala Uniwersyteckiego z Katowic, z czego bardzo się ucieszył. Prześle nam informacje.
10 lipca 2003, czwartek
O 4.00 rano pojechaliśmy do HACC, skąd o 4.30 Kim Allred i Scot Belflower zawieźli nas na lotnisko Ali Salem Air base Of Kuwait, z którego o 5.00 wylecieliśmy samolotem C 130 Herkules do Iraku do Al Kut na lotnisko Al Jarrah Airbase. W Al Kut przesiedliśmy się do helikoptera CH/53J Sikorski, którym polecieliśmy na lądowisko w bazie wojskowej Babil. Z lotniska w Babilonie zabrał nas generał Robert Jackus - szef HACC w Al Hillah. Zostaliśmy przedstawieni mjr Paulowi Konopko, który będzie się nami zajmował podczas naszego pobytu w Al Hillah. W bazie omówiliśmy wstępny plan naszego pobytu.
Spotkaliśmy się z McDowellem, który jest oficerem odpowiedzialnym za rejon Babil, między innymi za miasto AH Hillah (koordynacja prac HACC i działających projektów NGO działających w tym rejonie). Następnie mjr Konopka z obstawą obwiózł nas po Al Hillah. Miasto jest bardzo zaniedbane, nie widać zbyt dużo zniszczeń wojennych, a te które zauważyliśmy są raczej wynikiem braku inwestycji i kradzieży. Około 17.00 wróciliśmy do HACC gdzie McDowell pokazał nam listę projektów, które mogą nas zainteresować (wśród nich większość opisywały zniszczone szkoły na prowincji).
11 lipca 2003, piątek
Generał Jakucs przedstawił nas Mikowi Gfoellerowi – szefowi CPA (Coalition Provisional Authority Central South – Tymczasowe Władze Koalicyjne Centralne Południe). W latach 1985-87 pracował w ambasadzie amerykańskiej w Polsce, mówi po polsku. Poinformowaliśmy o naszym zamiarze otwarcia biura w Al Hillah i o zakresie planowanej pomocy.
Następnie razem z majorem. Paulem Konopko pojechaliśmy do City Hall (Urząd Miasta Al Hillah, który tymczasowo mieści się w dawnej szkole, poprzedni został zniszczony podczas wojny). Spotkaliśmy się tam z oddziałem GST (Goverment Support Team – Grupy wspierające rząd), jego szefem w Al Hillah jest Kermit Garner. GST są odpowiedzialni za koordynację działań NGO i HACC na terenie prowincji Babil. Można również liczyć na GST w kwestii doboru ekip remontowych dla szkół, specjalistów budowlanych i techników.
Wychodząc z City Hall spotkaliśmy Colonel Holuhan, który jest odpowiedzialny w GST za media. Poinformował nas o możliwości umieszczenia informacji o działalności PAH w lokalnych mediach. Skorzystamy z tego, jak już będziemy mieli biuro w Al Hillah.
Następnie pojechaliśmy obejrzeć szkołę, którą zasugerowano nam w GST. Wprawdzie ta szkoła była już przydzielona jakieś innej organizacji, ale dano ją nam. Jest to szkoła, w której mieści się Gimnazjum im. Al Rafidain (Dyrektor: Ali Mohammed Salan, klasy od 1-3) i Liceum 17 July (Dyrektor: Abd-Al Kreem Obais Hassan, klasy od 4-6)). Szkoła powstała w 1989, uczy się w niej 1400 uczniów - chłopców (w Gimnazjum jest 850 uczniów a w Liceum 550 uczniów). W klasie o powierzchni średnio 22 m2 uczy się 55 uczniów. Ławki są stare, w jednej siedzi trzech uczniów. W szkole uczy 75 nauczycieli, jest 19 pomieszczeń klasowych i 3 laboratoria. Jest jedna toaleta w budynku szkoły dla nauczycieli i jedna toaleta na wszystkich uczniów poza budynkiem, w bardzo złym stanie.
W szkole nie ma światła, wody (jest jedynie dostępna z dwóch kranów na zewnątrz). Jest bardzo zaniedbana, sypią się tynki, drzwi wejściowe są całkowicie do wymiany, trzeba wymienić część okien, w niektórych powstawiać szyby, wymienić wiekszość drzwi, wymienić instalację elektryczną, naprawić lub wymienić kanalizację, pomalować ściany, zainstalować toalety wewnątrz budynku, uprzątnąć teren dookoła. Brak wyposażenia szkolnego.
Dyrektor szkoły obiecał nam dostarczyć plan szkoły. Trzeba również obejrzeć stan dachu oraz stan laboratoriów: chemicznego, biologicznego i i fizycznego.
Po obejrzeniu szkoły pojechaliśmy do sierocińca (w Al Hillah są dwa sierocińce: jeden dla dziewcząt, drugi dla chłopców). Ale w sierocińcu nie było dzieci (wyjechały na weekend). Trzeba go jeszcze raz zobaczyć, ale mjr Konopko powiedział mi, że oba sierocińce są w dość dobrej sytuacji, to czego na pewno brakuje, to ubrania i książki.
Następnie pojechaliśmy do dawnego Youth Center (Centrum dla Młodzieży) – budynek jest ogromny, jest w nim ok. 30 pomieszczeń o pow. 30 m2 każde, duży holl i mały, sala kinowo-teatralna. Budynek jest kompletnie rozgrabiony, okna bez szyb, bez elektryczności, zaniedbany, wszędzie dużo gruzu, potłuczonych szyb i śmieci. Toalety wymagają wyposażenia w biały montaż. Okna wymagają całkowitej renowacji, brakuje szyb, drzwi. W sali kinowo-teatralnej została całkowicie zniszczona scena i ekran do wyświetlania filmów. Ale za to ściany i podłogi są w dobrym stanie. Cały teren wraz z pomieszczeniami wymaga posprzątania i usunięcia przyrządów, które mogą zagrażać dzieciom. Jest to idealne miejsce na zorganizowanie zajęć wakacyjnych i do postawienia placu zabaw. Dyrektorem jest Mahmed Malik, z którym nie udało się na razie nawiązać kontaktu.
Pojechaliśmy także obejrzeć kilka szkół w okolicy, aby zorientować się jak wyglądają i czy inne organizacje coś robią.
Następnie udaliśmy się do Babylon Maternity Hospital & Children (Szpital Matki i Dziecka), gdzie dyrektorem jest dr Riyadl Keriem Mejeil. Szpital ogólnie wygląda dobrze, lekarze są bardzo otwarci i chętnie opowiadają o problemach szpitala. Największym problemem jest brak tlenu, z tego powodu tygodniowo umiera 10 dzieci. Brakuje również podstawowych lekarstw i środków medycznych: środki jednorazowe (igły, strzykawki, wenflony, sprzęt do kroplówek, maski tlenowe), płyny infuzyjne (glukoza, sól fizjologiczna), antybiotyki.
Widzieliśmy na oddziale chore dzieci, które nie mają szans na tlen i skazane są na śmierć. Codziennie szpital potrzebuje 30 butli tlenu. W szpitalu jest 300 łóżek, ale maja ich za mało. Mają 15 inkubatorów, a potrzebują jeszcze 25. Dziennie przyjmują 25 chorych, częstym powodem przyjęcia do szpitala jest niedożywienie. W szpitalu pracuje 45 lekarzy. Rozmawialiśmy z lekarzami: Said Sahid Hamdi oraz Samir Ali Shakin, poznaliśmy również szefową techniczną (zajmuje się m. in. systemem kanalizacji) Jnaywir Waffa. Ze względu na to, że lekarze bardzo skarżą się na jakość i czystość wody, myślimy o założeniu filtra. Pani Waffa ma dostarczyć nam plany systemu kanalizacji oraz dane techniczne.
Potem udaliśmy się do HACC a następnie na spotkanie z gen. Tyszkiewiczem oraz ambasadorem Ryszardem Krystosikiem w bazie wojskowej w Babylon. Na tym spotkaniu przedstawiliśmy nasze plany oraz opowiedzieliśmy o sytuacji szpitala (poradziliśmy się w jaki sposób możemy dostarczyć sprężarkę z koncentratorem dla tego szpitala).
12 lipca 2003, sobota
Z Al Hillah z CPA SC (Coalition Provision Authority South Center) gdzie nocowaliśmy, wyjeżdżamy z samego rana wraz z Kim Alfred i Scotem Bellflauer do obozu w Babilonie skąd o godzinie 7.30 rano ruszał konwój drogowy do Al Kut. Zostaliśmy załadowani na odkryte ciężarówki, dlatego musieliśmy założyć kamizelki kuloodporne i hełmy. Podróż trwała 2,5 godziny. Po drodze mieliśmy okazję zobaczyć jak wygląda Irak, jak też zorientować się jakie jest nastawienie ludności miejscowej do „okupanta”. Musimy, stwierdzić, że tylko dzieci machały do nas przyjaźnie. Dorośli pokazywali niekiedy nawet dosyć nieprzyjemnie znaki. Do Al Kut dojechaliśmy około godziny 10.00 rano i zaraz po przyjeździe przesiedliśmy się do samolotu wojskowego typu „Herkules”.
Do Kuwejtu dotarliśmy około godziny 13.00 i prosto z lotniska pojechaliśmy do HACC, gdzie spotkaliśmy się z Ann Peden (odpowiedzialna za transport) i Acem Walkeem (odpowiedzialny za system medyczny), którym przedstawiliśmy problemy „Szpitala dziecięcego i położniczego w Al Hilla”, jak też projekty odbudowy szkoły i stworzenia Ośrodka dla młodzieży, które zamierzamy realizować.
13 lipca 2003, niedziela
Rano o godzinie 9.00 jedziemy do HACC. Spotykaliśmy się z Marckiem Petzoldem i Marią Nenette Motus, Chief Medical Oficer z IOM, z którymi rozmawialiśmy o szczegółach ewentualnej ewakuacji medycznej dzieci z Iraku do Polski. Spotkaliśmy się z Ellsworth Culver z Mercy Corps, który dał nam namiary na organizację, która finansuje odbudowę obiektów użyteczności publicznej.
O 1.45 Janka i Grzegorz wylecieli do Polski, a Marcin z Ewą zostali w Kuwejcie w celu dokończenia formalności rejestracyjnych (odebranie listów uwierzytelniających, Blue Sheet który ma być wystawiony przez Public Authority for Civil Information – uprawnia m. in. do zakupu i rejestracji oraz wywozu samochodu) i zakupienia oraz zarejestrowania samochodu. Po załatwieniu tych spraw pojadą do Al Hillah (z konwojem drogowym) i tam rozpoczną pracę.
*************
Podziękowania
Dziękujemy firmie PKN Orlen za sfinansowanie wyjazdu rekonesansowego PAH do Iraku oraz firmie Campus za wyposażenie misji.
Dziękujemy PLL LOT za bezpłatne przeloty do Wrocławia Dziękujemy MON i Sztabowi Generalnemu za umożliwienie nam bezpłatnego przelotu do Kuwejtu.
Dziękujemy Ambasadzie Polskiej w Kuwejcie a szczególnie Pani Konsul Klaudii Lach, której pomoc była nieoceniona.
Dziękujemy Polonii w Kuwejcie za pomoc logistyczną (szczególnie pp. Bohdanowiczom, pp. Rutkowskim i p. Nawrockiemu) oraz Polskiemu Stowarzyszeniu Kulturalnemu w Kuwejcie za przekazanie 150 kuwejckich dinarów (ok. 450 USD) na pomoc dla Iraku.
************
Marcin Dziwgalski i Ewa Wiewiórka dotarli do Iraku 20 lipca 2003 po 16-godzinnej podróży w konwoju. W Al Hillah zajmą się realizacją czterech programów:
Wsparcie dla Babilońskiego Szpitala Położniczo-Dziecięcego w Al Hillah
Babiloński Szpital Położniczo-Dziecięcy jest szpitalem obejmującym całą prowincję Babil. Został zbudowany w 1985 roku przez Francuzów. W szpitalu jest 313 łóżek, ale to za mało (mają puste sale). Budynek jest w niezłym stanie technicznym. Są cztery sale operacyjne, oddział intensywnej terapii, oddział dla wcześniaków. Szpital posiada laboratoria mikrobiologiczne, hematologiczne i chemiczne, ale brakuje odczynników do testów oraz nowoczesnego wyposażenia. Brakuje również podstawowych lekarstw i środków medycznych: środków jednorazowych (igły, strzykawki, wenflony, sprzęt do kroplówek, maski tlenowe), płynów infuzyjnych (glukoza, sól fizjologiczna), antybiotyków. Codziennie szpital potrzebuje 30 butli tlenu. Mają 15 inkubatorów, a potrzebują jeszcze 25. Dziennie średnio przyjmują 25 chorych. W szpitalu pracuje 45 lekarzy.
Największym problemem jest brak tlenu, z tego powodu tygodniowo umiera 10 dzieci. Również z powodu braku tlenu nie można wykonywać wielu operacji.
Lekarze bardzo skarżą się na jakość i czystość wody, z tego powodu dzieci dostają biegunek i zdarzają się zatrucia. Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21619.html.
Kompleksowa pomoc dla Gimnazjum im. Al Rafidian i Liceum im. 17 Lipca w Al Hillah
Na początku lat 80-tych Irak posiadał jeden z najlepszych systemów edukacyjnych w świecie arabskim. Prawie 100% dzieci uczęszczało do szkół podstawowych. Po trzech wojnach i 13 latach sankcji iracki system edukacyjny jest zniszczony, szkoły zdewastowane, około 24% dzieci nie chodzi do szkoły. Wiele szkół zostało zajętych podczas tej wojny przez wojska irackie, które je całkowicie zdewastowały.
Jedną z takich szkół jest Gimnazjum im. Al Rafidain (klasy 1-3) i Liceum im. 17 Lipca (klasy 4-6) w Al Hillah. W szkole uczą się dzieci w wieku od 12 do 18 lat. Szkoła powstała w 1989 roku i obecnie uczęszcza do niej 1400 uczniów (850 do gimnazjum i 550 do liceum). Szkoła jest przeludniona, ponieważ do tego budynku przeniesiono dwie inne szkoły, których budynki są zniszczone lub przejęte przez inne instytucje. Wszyscy uczniowie korzystają z 19 klas i 3 laboratoriów (fizyczne, chemiczne, biologiczne); na jedną klasę o pow. 22 m2 przypada aż 55 uczniów. Dzieci siedzą w trójkę w jednej ławce w ogromnym ścisku, co nie daje możliwości efektywnego nauczania. W szkole uczy 75 nauczycieli.
Budynek szkoły w wyniku niedoinwestowania, ostatniej wojny oraz grabieży został w dużym stopniu zdewastowany. Nie ma światła, w konsekwencji wiele zajęć musi odbywać się na zewnątrz, aby wykorzystać światło dzienne.
W szkole jest jedna toaleta w budynku szkoły dla nauczycieli i jedna toaleta na wszystkich uczniów poza budynkiem, w bardzo złym stanie. Brak jest wody (jest dostępna jedynie z dwóch kranów na zewnątrz). W budynku sypią się tynki, drzwi wejściowe są całkowicie do wymiany, trzeba wymienić część okien, w niektórych powstawiać szyby, wymienić większość drzwi, wymienić instalację elektryczną, naprawić lub wymienić kanalizację, pomalować ściany, zainstalować toalety wewnątrz budynku, uprzątnąć teren dookoła. Brak jest wyposażenia szkolnego takiego jak krzesła, biurka, tablice i pomoce naukowe.
Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21616.html.
Adaptacja Centrum dla Młodzieży oraz kolonie w mieście w Al Hillah
Z zebranych informacji wynika, że dla biegających po ulicach dzieci nie ma żadnych zorganizowanych zajęć, ani półkolonii. Nie ma żadnej lokalnej organizacji zajmującej się dziećmi. Istnieje jeden plac zabaw zbudowany i uruchomiony 12 lipca 2003 przez jednostki inżynieryjne US Marines.
Dzieci przeżyły zarówno traumę wojenną jak i system totalitarny, w którym nie było żadnych działań służących ich rozwojowi. Poza tym sytuacja materialna rodziców oraz sytuacja w kraju nie pozwala wysłać ich na wakacje.
Centrum dla Młodzieży w mieście Al Hillah położone jest po zachodniej stronie rzeki Eufrat, w centrum miasta. Budynek, gdzie odbywały się różne zajęcia pozalekcyjne, przeznaczony był dla dzieci w wieku szkolnym, zarówno dziewcząt jak i chłopców. Centrum nie działa już od wielu lat. Teren jest ogrodzony i obejmuje obszar o dużej powierzchni (dwa boiska do piłki nożnej i koszykówki, amfiteatr na zewnątrz oraz teren nadający się na plac zabaw). Oba boiska są dobrze przystosowane do uprawiania sportu, brakuje tu tylko prostych urządzeń, takich jak bramki do piłki nożnej czy kosze do koszykówki.
Budynek, który jest duży, składa się z wielu pomieszczeń (około 30 pomieszczeń o pow. 30 m2 każde, duży holl i mały, sala kinowo-teatralna). Jest on jednak kompletnie rozgrabiony, okna bez szyb, bez elektryczności, zaniedbany, wszędzie dużo gruzu, potłuczonych szyb i śmieci. Toalety wymagają wyposażenia w biały montaż. Okna wymagają całkowitej renowacji, brakuje szyb, drzwi. W sali kinowo-teatralnej została całkowicie zniszczona scena i ekran do wyświetlania filmów. Ale za to ściany i podłogi są w dobrym stanie. Cały teren wraz z pomieszczeniami wymaga posprzątania i usunięcia elementów, które mogą zagrażać dzieciom. Jest to idealne miejsce na zorganizowanie zajęć wakacyjnych i do postawienia placu zabaw.
Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21623.html.
Ewakuacja medyczna dzieci irackich do szpitali w Polsce
Z powodu złego stanu służby zdrowia oraz braku podstawowych leków i wyposażenia medycznego, bardzo wiele dzieci z ciężkimi przypadkami chorobowymi nie może być leczonych w Iraku. Najczęstsze przypadki to choroby nowotworowe, białaczka, ciężkie oparzenia, konieczność szybkich operacji oczu, konieczność operacji chirurgicznych i neurologicznych.
Więcej informacji: http://www.pah.org.pl/21613.html.
Źródło: Polska Akcja Humanitarna
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.