Niedziela, minus 21°C za oknem. Wolontariusze puławskiej filii Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej (ChSCh) spotykają się, by przygotować odzież. Pada pytanie: jest tak zimno, czy ktoś przyjdzie? Kilka osób dzwoniło, pytając czy punkt będzie otwarty, więc powinny się zjawić. A jak będzie, to się okaże.
Początek wydawania odzieży zaplanowano na godz. 10, a już po 9 przyszły pierwsze osoby. Byli to mieszkańcy z miasta i gminy Puławy. W urzędzie gminy dowiedzieli się o działalności filii.
– I to, że mimo mrozu, mimo niedzielnego poranka przyszli do nas, świadczy o tym, że takie działania są potrzebne – mówi Anna Karpeta, kierownik filii. – I że warto było rano wstać
Wolontariusze też dopisali: Kuba palił w piecu, by było wszystkim ciepło, Ania robiła herbatę i rozmawiała w oczekiwaniu, aż wybije 10, a dwie Anie, Lenka i pan Zbigniew uwijali się jak mrówki, by szybko wyłożyć odzież, bo przecież już czeka tyle osób. Atmosfera była ożywiona.
– W poprzednim miesiącu nie wydawaliśmy odzieży, więc dziś przyszło więcej osób niż się spodziewaliśmy – wyjaśnia Anna Karpeta. – Wiele z nich przyszło wcześniej, by być pierwszymi. Odwiedziło nas ponad 25 osób, ale odzież trafi też do członków ich rodzin, tak więc wymiar pomocy będzie większy.
Jak co miesiąc do punktu ChSCh przyszła pani Małgosia, matka dziewięciorga dzieci. Jej rodzina korzysta z pomocy wolontariuszy regularnie od roku. Kobieta mówi, że ciężko by im było bez pomocy filii w Puławach. Tu zawsze może coś wybrać dla siebie czy dla dzieci. ChSCh sfinansowała też zakup żywności dla tej rodziny na kwotę 350 zł. Dwójka dzieci pani Małgosi mieszka już oddzielnie, w związku z czym pytała o pościel, ręczniki, bo to by się im przydało.
– Odwiedziła nas również pani Agnieszka, młoda, przesympatyczna dziewczyna samotnie wychowująca dwie dziewczynki – sprawozdaje kierownik filii. – Dziewczyna ta nie pracuje, dostaje alimenty od męża, niestety nie zawsze, więc jedynym regularnym dla niej źródłem utrzymania są pieniądze, które dostaje z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Puławach. Ponieważ tych środków nie jest za dużo, staramy się ją wspierać. Uśmiech na twarzy, gdy znalazła różowe kozaczki dla swojej córeczki, czy ciepłą bordową kurtkę dla siebie, był dla nas największą nagrodą. Oprócz ubrań dostała od nas paczkę żywnościową z przeprowadzonej przez nas w grudniu zbiórki.
Jak widać, ujemne temperatury nie zniechęcają do dobroczynności. W wielu przypadkach czynią ją też bardziej potrzebną. Oby i nasze serca były na tyle „rozgrzane”, abyśmy z wrażliwością i współczuciem wychodzili naprzeciw potrzebom innych.
Serwis Informacyjny ChSCh (abk)