Rok 2012 został ogłoszony przez ONZ Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości.
Czym jest spółdzielczość, jakie przyświecają jej idee? Okazuje się, że nie jest to ruch ani jednolity ani zjawisko łatwe do zdefiniowania.
W Polsce posługujemy się raczej pojęciem ekonomii społecznej, choć nie jest ono szeroko znane ani rozpowszechnione.
Jeszcze gorzej jest ze spółdzielniami socjalnymi, czyli podstawowymi podmiotami ekonomii społecznej. Jeśli już mamy jakieś skojarzenia, to raczej ze spółdzielniami mieszkaniowymi, które nie mają za wiele wspólnego z ideą spółdzielczości i ekonomii społecznej, oraz z minionym ustrojem gospodarczym.
Niemniej jednak nie tylko w nazwie, może nie do końca adekwatnej i trafnej (są np. postulaty by nazwę „spółdzielnie socjalne” zastąpić przedsiębiorstwami społecznymi), tkwi źródło trudnego rozwoju ekonomii społecznej w Polsce.
Według ostatnich informacji Ministerstwa Pracy i Polityki Społecznej w Polsce zarejestrowanych jest 447 spółdzielni socjalnych, w większości zajmujących się świadczeniem różnego rodzaju usług. Wyniki badań (przeprowadzonych w drugiej połowie 2011 roku przez Ogólnopolski Związek Rewizyjny Spółdzielni Socjalnych) pokazują, że zakładaniem spółdzielni socjalnych zajmują się przede wszystkim osoby bezrobotne (aż 83 %), w drugiej kolejności są to osoby niepełnosprawne (38 %- część osób bezrobotnych, to właśnie jednocześnie osoby niepełnosprawne). Znacznie mniej jest wśród nich osób reprezentujących inne grupy tzw. zagrożonych wykluczeniem społecznym. Jednym z przykładów takich właśnie spółdzielni jest założona w ubiegłym roku WSS „Progress” w Żurawinie, niedaleko Wrocławia. Jej założyciele mają za sobą walkę z uzależnieniem oraz pobyt w ośrodku Monar. „Progres” jest też pozytywnym przykładem spółdzielni, której założyciele na samym początku, jeszcze zanim spółdzielnia oficjalnie powstała, zadbali o dobry klimat dla swojego działania wśród lokalnych władz. Zarówno wójt gminy jak i wrocławski starostwa życzliwie podeszli do inicjatywy. Aktualnie na zlecenie powiatu pracownicy i członkowie spółdzielni porządkują rowy przy drogach powiatowych, a niedawno w budynku starostwa została zorganizowana wystawa prac ceramiki artystycznej członków Progressu.
Na terenie samego Dolnego Śląska zarejestrowanych jest tylko 30 spółdzielni socjalnych, nie są to jednak dane w pełni aktualne. Część tych spółdzielni nie przetrwała niestety próby czasu. Jednym z największych i najpoważniejszych problemów, z jakimi borykają się te podmioty jest niemożność osiągnięcia stałości i regularności zleceń, a co za tym idzie płynności finansowej.
Jednym ze sposobów na ułatwienie spółdzielcom zdobywanie zleceń są klauzule społeczne, które mają z założenia umożliwić urzędnikom zlecanie zadań publicznych przedsiębiorcom społecznym. Jak na razie, jest to jednak, możliwość prawie niewykorzystywana.
Drugim pomysłem na ułatwienie spółdzielniom socjalnym przeżycia na rynku jest umożliwienie ich powoływania przez osoby prawne. Jak na razie na Dolnym Śląsku powstała jedna taka spółdzielnia „Patron” w Jeleniej Górze, powołana przez dwa podmioty: Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta Koło Jeleniogórskie oraz Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem Oddział Terenowy w Jeleniej Górze.
Ta spółdzielnia została zresztą laureatem niedawno zakończonego konkursu Dolnośląski Przedsiębiorca Społeczny 2011 roku organizowanego przez Fundację Rozwoju Ekonomii Społecznej.
Organizacje pozarządowe, które również są bardzo ważnymi podmiotami ekonomii społecznej, delikatnie mówiąc, nie kwapią się do uruchamiania i rozkręcania działalności gospodarczej ani nawet działalności odpłatnej.
Według raportu sporządzonego na zamówienie Dolnośląskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w 2011 roku „Diagnoza funkcjonowania organizacji pozarządowych działających w obszarze pomocy i integracji społecznej na Dolnym Śląsku” tylko 12 % organizacji deklaruje, że w ogóle działalność gospodarczą prowadzi. Natomiast prawie 80 % organizacji uważa, że prowadzenie przez nie takiej działalności w ogóle nie ma sensu. Organizacje boją się formalności związanych z prowadzeniem takiej działalności, konieczności prowadzenia profesjonalnej księgowości, Urzędu Skarbowego…a z drugiej strony mają gdzieś w tyle głowy obawę, że dyscyplina w działaniach i planowaniu, niezbędna by utrzymać się na rynku, może zabić spontaniczną radość, która do tej pory była ich udziałem.
Źródło: informacja wlasna serwisu wroclaw.ngo.pl