Liverpool, ze względu na swoją historię i bieżące cięcia budżetowe, jak mało które miasto potrzebuje przedsiębiorców z misją. Władze Liverpoolu nie mają specjalnej strategii rozwoju czy wizji współpracy, jeśli chodzi o przedsiębiorczość społeczną. Pomimo to w mieście rozwija się wiele przedsiębiorstw społecznych.
Liverpool w pierwszej połowie XX wieku był jednym z najszybciej rozwijających się miast w Wielkiej Brytanii. Miasto tętniło życiem, głównie dzięki dziesiątkom zakładów przemysłowych oraz wymianie handlowej z USA. Zawsze otwarte porty, stocznie, fabryki oraz nieustający napływ imigrantów z całego świata sprawiły, że Liverpool zyskał przydomek „Nowego Jorku Europy“.
Po II wojnie światowej, w tarapatach znalazły się jedno po drugim wszystkie miasta z północy kraju, których prosperity zależało od przemysłu ciężkiego. Wielka Brytania nawiązała intensywne kontakty handlowe z krajami kontynentalnej Europy i tam przede wszystkim inwestowano. Wreszcie, w 1979 roku urząd premiera objęła Margaret Thatcher, zdecydowana, aby szybko i radykalnie sprywatyzować przemysł, zmaksymalizować przychody kraju, bez względu na tzw. koszty ludzkie.
Z dnia na dzień zamykano fabryki i stocznie, zwalniając z pracy tysiące ludzi. Równocześnie minimalizowano pomoc socjalną, ograniczano prawa i przywileje związków zawodowych. Miasta na północy kraju, w tym Liverpool, zamieniały się powoli w smutne getta, których większość mieszkańców balansowała na granicy nędzy. Regularnie dochodziło do strajków, zamieszek, buntów, często brutalnie tłumionych przez policję.
Przeciwnicy Margaret Thatcher twierdzą, że jej rząd – a rządziła do 1990 roku – całkowicie lekceważył, a czasem wręcz bezwzględnie pogłębiał trudną sytuację Liverpoolu, odbierając ludziom pracę i nie dając im nic w zamian, faworyzując w pewnym sensie południe Anglii. Bez względu na przyczyny efekt jest porażający. Na przestrzeni ostatnich trzech dekad, Liverpool, miasto Beatlesów i sztuki dramatu walczy ze skrajnym, przenoszonym z pokolenia na pokolenie ubóstwem i bezrobociem, pogłębiającymi się kontrastami społecznymi, plagą ciężkich narkotyków, zwłaszcza heroiny i wzrostem przestępczości. Co znamienne – odsetek siłowni i solariów na głowę mieszkańca jest tu większy niż w którymkolwiek innym mieście Wielkiej Brytanii.
Kiedy w kwietniu 2013 roku zmarła Margaret Thatcher, Liverpool świętował. Przyśpiewka „Kiedy Małgosia Thatcher umrze wszyscy będziemy się bawić“ od dawna była przebojem na tutejszych stadionach. Gdy rzeczywiście umarła, liverpoolczycy tańczyli na ulicach i puszczali sztuczne ognie śpiewając „Ole ole ole she is dead, she is dead“, co chętnie transmitowały media na całym świecie.
Przyjaźnie i bez pomysłu
W 2007 roku badania oparte na najszerszej z możliwych definicji przedsiębiorstwa społecznego (obejmującej np. kasy oszczędnościowe) wykazały, że jest ich w Liverpoolu 280. I ta liczba prawdopodobnie nadal jest prawdziwa, choć w międzyczasie niektóre z firm zniknęły i zostały zastąpione przez nowe. W sektorze ekonomii społecznej pracuje około 2500 – 3000 osób, a jej wkład w PKP miasta wynosi około 60 – 70 milionów funtów. Władze miasta nastawione są do przedsiębiorczości społecznej przyjaźnie, ale dość biernie. W latach 1995 – 2010 zrealizowano program nastawiony na reedukację najbardziej zagrożonych przestępczością i skrajnym ubóstwem społeczności Liverpoolu i to wszystko do dziś.
- Władze miasta chętnie angażują firmy społeczne w realizowanie zadań z zakresu edukacji, usług socjalnych i opieki społecznej. Wszystkie inne obszary współpracy zarezerwowane są jednak dla firm komercyjnych – mówi Jerry Spencer, manager firmy konsultingowej Liverpool Vision.
Barry Kushner, miejski radny z ramienia Partii Pracy i Przewodniczący Komitetu ds. Zatrudnienia, Przedsiębiorczości i Wykształcenia uważa, że sektor ekonomii społecznej w Liverpoolu jest bardzo zależny od finansów publicznych i to nie wróży niestety najlepiej. - Miasto czekają dodatkowe, odgórne cięcia finansowe. W ciągu trzech lat budżet Liverpoolu zmniejszy się o 140 milionów funtów. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat budżet na świadczenia lokalne zmniejszył się o połowę. Niektóre przedsiębiorstwa społeczne w związku z tym już zamknięto, w tym jedno czy dwa naprawdę duże i znaczące. Niewiele z nich w najbliższej przyszłości ma szansę znacząco się rozwinąć – mówi Barry Kushner.
Nagrody po raz pierwszy
Tymczasem, wbrew pesymizmowi obserwatorów, we wrześniu 2012, władze hrabstwa Merseyside wraz z lokalną gazetą Echo po raz pierwszy zdecydowały się przyznać nagrodę dla najlepszych przedsiębiorstw społecznych w regionie. Wydarzenie zorganizowała organizacja pozarządowa Social Enterprise Network (SEN). Merseyside Social Enterprise Awards przyznano organizacjom, które mają prawdziwy wpływ na sytuację ekonomiczną, społeczną czy środowiskową w swoim otoczeniu. Za najlepszą firmę społeczną w Merseyside uznano Bulky Bobs – przedsiębiorstwo, które zbiera i odnawia stare meble oraz sprzęt AGD, także na zlecenie miasta. Nagrodę Burmistrza za Społeczną Innowację (The Mayor’s Award for Social Innovation) otrzymała The Women’s Organization wspierająca przedsiębiorczość kobiet. Za najlepsze przedsiębiorstwo szkolne (The Schools Enterprise Challenge) uznano Enviropool z Hunts Cross Primary School.
O wygraną w konkursie ubiegało się 70 przedsiębiorstw z całego hrabstwa. Nagrody dla przedsiębiorczości społecznej z Liverpoolu zamierza fundować także bank Santander. 3 czerwca 2013 roku bank ogłosił ustanowienie Nagrody za Rozwój Przedsiębiorstwa Społecznego (Social Enterprise Development Awards) o którą ubiegać się będą mogły firmy z północno-zachodniej Anglii. W ramach nagrody wybrane przedsiębiorstwo otrzyma wsparcie finansowe (50, 20 lub 10 tysięcy funtów) oraz biznesowe – między innymi bezpłatne szkolenia, staże, warsztaty. Nagrody przeznaczone są przede wszystkim dla przedsiębiorstw przeciwdziałających wykluczeniu społecznemu oraz bezrobociu lub wspierające środowisko naturalne. Przyjmowanie pierwszych zgłoszeń zakończono w czerwcu 2013 roku.
Pożyczka u sąsiada
Specyficznym rodzajem firmy społecznej są tzw. credit unions czyli „kasy oszczędnościowe” – popularne w Liverpoolu, podobnie jak w całej Wielkiej Brytanii. W mieście jest ich około 40, każdy fragment miasta ma swoją kasę. Specjalną kasę oszczędnościową utworzono nawet dla klientów Bulky Bobs. Celem kas jest promowanie oszczędności oraz umożliwienie wzięcia pożyczki każdemu, nawet osobom z bardzo niskim dochodem, które nie mogą liczyć na pomoc banku. Wielkich pieniędzy raczej się tu nie pożycza, ale gdy komuś popsuje się pralka albo nie ma pracy przez pół roku – kasa oszczędnościowa jest jak znalazł. Właścicielem kasy są wszyscy oszczędzający – ich głosy są jednakowo ważne.
Aby być członkiem kasy oszczędnościowej należy właściwie spełniać tylko jeden warunek – regularnie oszczędzać określoną, czasem nawet niewielką kwotę. Oszczędzane pieniądze inwestowane są w mało ryzykowne przedsięwzięcia, a zyski z inwestycji wpływają do kieszeni oszczędzających np. w postaci obniżenia oprocentowania kredytów. Nie istnieją akcjonariusze, którzy chcieliby zarabiać na klientach kasy, wprost przeciwnie – jej pracownicy także w niej oszczędzają. Co ważne – jedną z naczelnych zasad credit unions jest założenie, że każdy, nawet najbardziej zadłużony członek traktowany musi być z szacunkiem. Ogólne bezpieczeństwo gwarantuje kasom nadzór instytucji państwowej, tej samej, która kontroluje banki - Financial Services Authority (FSA).
Bar dla dokerów
Przedsiębiorstwem społecznym o znaczeniu historycznym jest w Liverpoolu Casa Bar. To nie tylko pub ale także pomnik jednego z ważnych wydarzeń w historii związków zawodowych – strajku liverpoolskich dokerów z 1995 roku. Formalnie bar Casa jest częścią „The Initiative Factory”, stowarzyszenia, które powstało w 1998 roku jako kontynuacja organizacji „Sacked Liverpool Dockworkers” zrzeszającej strajkujących dokerów.
Bar pełni funkcję klubu i świetlicy dla mieszkańców miasta, przede wszystkim dla rodzin robotników portowych. Dzięki przychodom z baru finansowane są rozmaite szkolenia i warsztaty oraz wsparcie finansowe dla bezrobotnych i innych osób w trudnej sytuacji materialnej. Casa Bar tętni życiem. Niedawno odbył się tu pierwszy w Liverpoolu ślub homoseksualistów, tu spotykają się organizacje pracownicze, socjaliści, aktywiści i miłośnicy salsy. Pomoc prawną mogą tu znaleźć uchodźcy, imigranci i wszystkie inne osoby, które znalazły się w trudnej sytuacji. Miejsce otwarto w 2000 roku dzięki dochodom (dotacje i tantiemy przyniosły w sumie 150 tysięcy funtów) z emisji filmu dokumentalnego pt. „Dockers”, do którego scenariusz napisali uczestnicy strajku, przy pomocy pisarzy Jimmy’ego McGoverna i Irvina Welsha. Film wyprodukował Channel 4.
Krok za krokiem
Jako jedno z ciekawszych przedsiębiorstw społecznych w Liverpoolu Barry Kushner rekomenduje Alt Valley Community Trust. – I nie tylko dlatego, że tam też pracuję – mówi. – AVCT urosło z bardzo małej organizacji edukacyjnej o obrotach wysokości 18 tysięcy funtów rocznie do firmy, która obraca co roku 3 – 4 milionami funtów. Dziś Alt Valley Community Trust prowadzi farmę, szkołę, firmę cateringową, firmę konstrukcyjną i akademię kreatywności. – mówi Barry.
Od niedawna, bo od września 2012 roku działa też w Liverpoolu ARTS HUB 47 – lokalna kooperatywa wyrobów handmade, której główna siedziba i jednocześnie galeria oraz warsztat mieszczą się na jednej z bardziej urokliwych ulic miasta Lark Lane. Do kooperatywy należy około 80 artystów i artystek, który mniej lub bardziej regularnie wystawiają tu swoje prace. To jedyne tego rodzaju przedsięwzięcie w Liverpoolu. – Wszystkie osoby, które tu pracują są wolontariuszami – opowiada Ruth – Utrzymujemy się z organizacji warsztatów, kiermaszy, produkcji podobrazów, oraz prowizji w wysokości 30%, jaką pobieramy za sprzedaż prac poszczególnych artystów. Wszyscy członkowie naszej kooperatywy oraz jej zarząd spotykają się regularnie raz w miesiącu. – mówi Ruth.
Nie mniej urokliwym przedsiębiorstwem społecznym jest Can Cook Studio czyli amatorska szkoła kucharska. „Uczymy Liverpool jak gotować” – brzmi jej slogan reklamowy. Przyczynkiem do uruchomienia biznesu były badania naukowe, z których wynika, że 60% osób dorosłych nie gotuje w domu. Aby podtrzymywać i rozwijać umiejętności kulinarne swoich podopiecznych Can Cook Studio organizuje wieczorowe i weekendowe warsztaty gotowania mniej lub bardziej wyszukanych potraw z różnych tradycji kucharskich.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl