Zniesienie barier na unijnym rynku usług to jedno z najważniejszych zadań, jakie stawia sobie przyszła komisarz ds. rynku wewnętrznego, przemysłu i przedsiębiorstw Elżbieta Bieńkowska – wynika z jej pisemnej informacji dla europosłów. Polska kandydatka zapowiada w niej zero tolerancji dla państw członkowskich łamiących dyrektywę usługową.
Przesłuchania kandydatów do nowej Komisji Europejskiej pod kierunkiem Jean-Claude'a Junckera rozpoczęły się w Parlamencie Europejskim w poniedziałek. Przesłuchanie Bieńkowskiej przewidziane jest na czwartek. Polka stanie przed dwiema komisjami: ds. przemysłu, badań i energii (ITRE) oraz rynku wewnętrznego i ochrony konsumentów (IMCO).
Jednak jeszcze przed rozpoczęciem ustnych przesłuchań, kandydaci na komisarzy musieli udzielić pisemnych odpowiedzi na kilka pytań dotyczących ich kompetencji i planów pracy w Komisji.
Skuteczne wdrożenie dyrektywy usługowej
W swoich odpowiedziach Bieńkowska zapewniła europosłów, że sprawą, którą zamierza zająć się natychmiast po objęciu funkcji, jest skuteczne wdrażanie unijnej dyrektywy usługowej (liberalizuje rynek usług w Unii) i właściwe wdrażanie zmodernizowanej dyrektywy o uznawaniu kwalifikacji zawodowych.
Polska kandydatka zamierza rozpocząć pracę od przygotowania raportu dotyczącego istniejących wciąż barier na wewnętrznym rynku usług i nowej strategii ich usuwania. "Nie będzie tolerowania niezgodnych z dyrektywą usługową działań krajów UE" - zapowiedziała Bieńkowska. Dodała, że ograniczenia dopuszczone w dyrektywie usługowej powinny być stosowane w sposób proporcjonalny.
Mimo że dyrektywa usługowa obowiązuje od końca 2009 r., to w państwach UE usługodawcy i usługobiorcy z innych państw członkowskich wciąż napotykają na przeszkody. Według danych KE, bariery te można najczęściej spotkać w takich sektorach jak budownictwo, turystyka czy usługi dla biznesu.
W pisemnych odpowiedziach na pytania europosłów Bieńkowska zapowiedziała również współpracę z państwami UE w zapobieganiu nadużywaniu zasad dotyczących delegowania pracowników w UE. Była wicepremier zamierza ponadto podjąć działania na rzecz większego otwarcia rynków zamówień publicznych i utworzenia "dobrze działającego rynku wewnętrznego w sektorze obronności".
Polska kandydatka na unijną komisarz zwraca ponadto uwagę, że jednolity rynek jest nie tylko "podstawowym filarem UE, ale też głównym czynnikiem wspierającym wzrost gospodarczy i konkurencyjność w Europie". Podkreśla jednocześnie, że osiągnięcia w dziedzinie budowy rynku wewnętrznego są w związku z kryzysem gospodarczym podawane w wątpliwość. Zdaniem Bieńkowskiej należy w związku z tym wzmacniać rynek wewnętrzny i tłumaczyć obywatelom państw członkowskich jakie korzyści z niego płyną.
Wzmocnienie unijnego przemysłu
Kolejnym celem polskiej kandydatki do nowej KE ma być wzmacnianie unijnej bazy przemysłowej. Jako komisarz chce doprowadzić do tego, by do 2020 roku 20 proc. unijnego PKB pochodziło z przemysłu (obecnie stanowi to mniej niż 16 proc.).
Chce także już na początku przedstawić inicjatywy, których celem będzie dopasowanie przemysłu do wyzwań związanych z globalizacją, rozwojem nowych technologii i zmianami demograficznymi. Przewiduje, że pomoże w tym zapewnienie dostępu do zasobów kluczowych dla przemysłu, m.in. środków finansowych, rzadkich materiałów, energii w przystępnych cenach oraz wykwalifikowanej siły roboczej.
Innym celem, nad którym zamierza się skupić, jest przyjazne środowisko do prowadzenia biznesu, wspieranie przedsiębiorczości oraz małych i średnich firm. Desygnowana na komisarza zapowiada też, że będzie chciała w pełni wykorzystać potencjał programu Erasmus dla młodych przedsiębiorców. Przyszli i początkujący przedsiębiorcy mają bowiem dzięki niemu możliwość uczenia się od prowadzących małe firmy w innych państwach.
Tworzenie strefy wolnego handlu UE-USA
Polska kandydatka chce także zająć się pozaunijnymi możliwościami dla biznesu państw członkowskich UE. Bieńkowska popiera w związku z tym m.in. umowę ws. utworzenia strefy wolnego handlu, jaką UE negocjuje obecnie z USA (TTIP). W jej ocenie dla zapewnienia kluczowych surowców potrzebnych unijnemu przemysłowi, zwłaszcza materiałów rzadkich, ważna jest aktywna dyplomacja gospodarcza. W tym tygodniu w Stanach Zjednoczonych rozpoczyna się siódma runda negocjacji TTIP, która ma trwać do 3 października.
O transatlantyckiej umowie TTIP mówiła już w poniedziałek europosłom kandydatka na komisarza UE ds. handlu Cecilia Malmstroem (w obecnej Komisji Jose Manuela Barroso jest komisarzem UE ds. spraw wewnętrznych). Przesłuchania w PE rozpoczęły się bowiem właśnie od Szwedki.
Pytana w komisji handlu międzynarodowego PE o umowę o wolnym handlu między UE a USA Malmstroem powiedziała m.in., że najbardziej kontrowersyjna część tego dokumentu (dotycząca rozstrzygania sporów państwo-inwestor) jest w tej chwili zamrożona i nie wiadomo czy w ogóle znajdzie się w umowie. Zastrzegła jednak, że na decyzję jest jeszcze za wcześnie, bo w tej sprawie konieczne są konsultacje z państwami członkowskimi UE.
Mechanizm rozstrzygania sporów na linii państwo inwestor - ISDS (Investor-state dispute settlement) ma chronić inwestorów przed nadużyciami systemu czy administracji w danym kraju. Największe kontrowersje dotyczą tego, czy pozwalałyby on przedsiębiorstwom zaskarżać rządy do sądu przy każdym wprowadzeniu przepisów, które ograniczałyby ich zyski.
System arbitrażu międzynarodowego krytykują unijne organizacje pozarządowe za jego nieprzejrzystość i brak niezawisłości. Zwracają również uwagę na nieograniczony zakres spraw podlegających pozwom.
Media przypominają, że większość międzynarodowych umów handlowych zawiera mechanizm ISDS (np. dziewięć państw członkowskich Unii, w tym Polska, ma porozumienie z USA, w którym zawarty jest taki właśnie mechanizm). W ostatnich 20 latach w ramach tych umów odnotowano 11 dochodzeń racji inwestorskich w stosunku do goszczącego inwestycje państwa przed międzynarodowym arbitrażem. (bb)
Źródło: EurActiv.pl