Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Nowy kraj członkowski, który prowadzi prezydencję, musi wziąć pod uwagę fakt, że obowiązują tu podwójne standardy. Mniej się wymaga od starych krajów UE, więcej - od nas - mówi w rozmowie z Jackiem Pawlickim z Gazety Wyborczej Marek Cichocki, dyrektor w Centrum Europejskim "Natolin".
1 lipca Polska przejmie prezydencję w Radzie UE. W Europie nie jest za wesoło, głównie z powodu kryzysu strefy euro, a traktat z Lizbony mocno ograniczył rolę kraju przewodzącego. Czy nie wpłynie to źle na naszą prezydencję?
Marek Cichocki: Prezydencję w dzisiejszej Unii można coraz bardziej porównywać do kandyzowanej wisienki, którą umieszcza się na szczycie tortu. Może być ukoronowaniem polityki europejskiej kraju, ale nie sposób mówić o niej bez poruszenia tematu tortu.
Z tortem ostatnio w UE kłopoty - kryzys, egoizmy narodowe...
- Na prezydencję można patrzeć w dwojaki sposób - może ona być kwestią prestiżu albo elementem polityki europejskiej danego kraju, to znaczy służyć mu do osiągnięcia jakiegoś konkretnego celu.
Trzeba oczywiście brać pod uwagę nowe okoliczności. Kiedyś prezydencja była zdefiniowana jako formalne przywództwo danego kraju w Unii sprawowane przez sześć miesięcy, ale traktat lizboński poważnie to ograniczył. Nie bez znaczenia jest także fakt, że Unia znalazła się za sprawą kryzysu w poważnych opałach.
Marek Cichocki: Prezydencję w dzisiejszej Unii można coraz bardziej porównywać do kandyzowanej wisienki, którą umieszcza się na szczycie tortu. Może być ukoronowaniem polityki europejskiej kraju, ale nie sposób mówić o niej bez poruszenia tematu tortu.
Z tortem ostatnio w UE kłopoty - kryzys, egoizmy narodowe...
- Na prezydencję można patrzeć w dwojaki sposób - może ona być kwestią prestiżu albo elementem polityki europejskiej danego kraju, to znaczy służyć mu do osiągnięcia jakiegoś konkretnego celu.
Trzeba oczywiście brać pod uwagę nowe okoliczności. Kiedyś prezydencja była zdefiniowana jako formalne przywództwo danego kraju w Unii sprawowane przez sześć miesięcy, ale traktat lizboński poważnie to ograniczył. Nie bez znaczenia jest także fakt, że Unia znalazła się za sprawą kryzysu w poważnych opałach.
Polecamy wywiad: Prestiż czy konkret, Gazeta Wyborcza, 2.02.2011
Źródło: Gazeta Wyborcza
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.