Wydaje się, że jeden z najważniejszych przykładów korupcji politycznej w Polsce wiązał się z tzw. Aferą Rywina. W roku 2002 Lech Rywin złożył Adamowi Michnikowi propozycję korupcyjną w zakresie nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji. Nowelizacja miała nie pozwalać na jednoczesne posiadanie ogólnopolskiej gazety i stacji telewizyjnej. Tego rodzaju korupcja polityczna to korupcja legislacyjna.
Korupcja wbudowana w system władzy
Jednym z ważnych celów partii władzy w latach 2015-2023 była walka z korupcją. Jednym z jej przykładów było zaakceptowanie przez PiS propozycji Pawła Kukiza z roku 2021 o ułatwieniu dostępu do informacji o poczynaniach władzy, jawności majątków polityków i ich rodzin, wprowadzenia publicznego rejestru umów cywilnych, upowszechnienia rejestrów darowizn dla partii politycznych i innych elementów. Jednak jak twierdzi Grzegorz Makowski „…Co z tego, że w kodeksie karnym zostaną zapisane surowe kary dla przestępców korupcyjnych, skoro obóz rządzący od 2015 konsekwentnie zalewa nas morzem korupcji, wbudowując ją po prostu w system sprawowania władzy? Dzięki kontroli nad prokuraturą prominentni politycy obozu rządzącego mogą pozostawać bezkarni. Żadna antykorupcyjna ustawa forsowana w takich warunkach nie będzie mieć większego znaczenia.”[1] G. Makowski pisze dalej „Cóż więc z tego, że na papierze zyskamy nieco lepsze gwarancje dostępu do informacji o działalności partii politycznych czy urzędów państwowych albo samorządowych, skoro obecna władza robi wszystko, żeby być jak najmniej przejrzysta dla mediów i obywateli?” [2].
Obserwacje G. Makowskiego wskazują na bardzo niebezpieczne zjawisko: wbudowywania korupcji jako integralnego elementu władzy państwowej. Dzięki działaniom PiS ten system stał się całkowicie prawnie legalny, zabezpieczony różnymi ustawami i postanowieniami sądowymi i umożliwia handlowanie korzyściami i stanowiskami w zamian za różne formy poparcia politycznego władzy państwowej. Z jednej strony władza państwowa utrudnia proces jawnej korupcji w sektorze publicznym a z drugiej strony, poprzez swoje działania np. w zakresie rozdzielnictwa środków pomocowych połączone z sentymentem politycznym, zjawisko korupcji ułatwia.
[1] Makowski G., Antykorupcyjna kropla w morzu korupcji PiS, www.batory.org.pl, 21.10.2021, https://www.batory.org.pl/blog_wpis/antykorupcyjna-kropla-w-morzu-korupcji-pis/, pobrano 19.10.2023
[2] Tamże.
Korupcja polityczna dnia codziennego
Problematyka korupcji politycznej opartej na handlowaniu stanowiskami i różnymi korzyściami w celu uzyskania właściwego dla władzy wyniku politycznego została bardzo interesująco zilustrowana przez Mariusza Janickiego. Opisuje on jak PiS poszukiwał większości dla przeforsowania tzw. Ordynacji Korespondencyjnej podczas pandemii Covid 19 w 2020 roku. „Próby przeciągnięcia posłów na jego [PiS] stronę nazywa się eufemistycznie „korupcją polityczną”. Szokujące, że mało już kogo razi to zjawisko. Kilku liderów opozycji zaprotestowało przeciwko próbom kaperowania ich posłów i senatorów przez obóz władzy przed głosowaniami w sprawie zmian w kodeksie wyborczym. Mówili o niegodnych działaniach, a Paweł Kukiz wyraził się bardziej dosadnie, twierdząc, że posłowie jego formacji są traktowani „jak prostytutki”. PiS-owi chodziło o zebranie większości, aby przeforsować tzw. ordynację korespondencyjną w sytuacji, kiedy niepewny był koalicjant – Porozumienie Jarosława Gowina. Zresztą posłowie Porozumienia też byli poddawani takim zabiegom. W grę wchodziło – jak wynikało z wielu niezdementowanych informacji proponowanie posad w rządzie, jego agencjach lub w spółkach skarbu państwa.”[1] W dalszej części autor wyszczególnia jakie korzyści może osiągnąć poseł: otrzymanie intratnego stanowiska w sferze publicznej, oferowanie stanowiska w spółce skarbu państwa, zatrudnienie wskazanej osoby lub uzyskanie innej korzyści majątkowej.
Pokazany przykład codziennej działalności władzy w obszarze zabiegania o głosy posłów wskazuje, jak ważnym elementem w sprawowaniu władzy stało się legalne przekupywanie polityków. Sytuacja ta wynikała zasadniczo z faktu, że PiS posiadał minimalną większość w Sejmie, co zwiększało wahliwość i niepewność układu sił. Pomimo odsuwania się od partii władzy wielu posłów, PiS był w stanie przechwytywać posłów z innych ugrupowań, w szczególności było to proste w odniesieniu do posłów, którzy byli skonfliktowani ze swoimi środowiskami politycznymi, słabi w swoich przekonaniach politycznych czy byli zwykłymi konformistami.
Przekupywanie polityków w zamian za korzyści było obserwowane nie tylko na szczeblach państwowych. Dotyczyło to również szczebla samorządowego. Radny Sejmiku Śląskiego, wybrany z listy KO w 2018 roku Wojciech Kałuża zmienił na pierwszej sesji sejmiku orientację polityczną i przeszedł na stronę PiS. Umożliwiło to PiS przejęcie władzy w regionie. W zamian radny otrzymał posadę wicemarszałka województwa. Sprawa ta była szeroko komentowana w mediach i wywołała oskarżenia o korupcję polityczną. Tymczasem radny nie złamał żadnego z istniejących przepisów. Zgodnie z prawem Rzeczypospolitej Polskiej każdy radny czy poseł po wyborze może zmienić opcję polityczną w zamian za stanowisko. Czy takie prawo nie jest demoralizujące?
Daniel Passent w 2020 roku skomentował politykę PiS w zakresie pozyskiwania polityków opozycji do głosowania własnych ustaw. „Od sławetnej wizyty Adama Lipińskiego w sejmowym pokoju Renaty Beger[2] minęło feralne 13 lat [przedstawiciele PiS negocjowali z posłanką Samoobrony stanowiska i korzyści w zamian za jej dołączenie do PiS, przyp. redakcji], a od tamtego czasu standardy tylko się pogorszyły. PiS szczyci się tym, że nastraszył prostych łapówkarzy, ale zarazem sam przestał się bać czegokolwiek poza spadkami w sondażach. Władza zyskała status nietykalnej i może być to pokusą dla następnych rządów. Bo nie ma przestępstwa bez zgłoszenia, a nawet jak się takie trafi, to nie ma przestępstwa bez podjęcia postępowania – tu wystarczy mieć prokuraturę pod władzą członka rządu.”[3]
Obserwacje D. Passenta wskazują, że pomimo istnienia takiego czy innego prawa zawsze kluczową rolę odgrywała prokuratura, która miała prawo wszczynać postępowania lub też je umarzać i ta prokuratura z tego powszechnie korzystała.
[1] Janicki M., Korupcja polityczna, czyli legalne przekupstwo, polityka.pl, 5.05.2020, https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1955140,1,korupcja-polityczna-czyli-legalne-przekupstwo.read, pobrano 19.10.2023.
[2] Ze szczegółami afery można zapoznać się w artykule Mikołaja Iwańskiego, Czy korupcja polityczna naprawdę zawsze jest bezkarna, karne24.com, 6.05.2020, https://karne24.com/czy-korupcja-polityczna-naprawde-zawsze-jest-bezkarna/, pobrano 19.10.2023.
[3] Passent D., Wybory, czyli katastrofa wizerunkowa, assent.blog.polityka.pl, 2.05.2020, https://passent.blog.polityka.pl/2020/05/02/katastrofa-wizerunkowa/, pobrano 19.10.2023.
Ekonomia wyborcza jako część systemu korupcji politycznej: odpłacanie się za lojalność
Innym bulwersującym przykładem korupcji politycznej jest wykorzystanie tzw. ekonomii wyborczej przez PiS. Ekonomia wyborcza polega na zaoferowaniu korzyści gminom, miastom, regionom, środowiskom zawodowym i innym grupom w zamian za odpowiednie głosowanie. W praktyce bardzo rzadko tak się dzieje, że oferuje się bezpośrednio korzyść za głosowanie. Przykładową oferowaną korzyścią były dotacje dla straży pożarnej w zamian za wysoką frekwencję wyborczą, ale tylko w gminach wiejskich. Działania takie podejmowano tylko wtedy, gdy wcześniej te gminy wykazywały odpowiednio dużo preferencji wyborczych dla partii władzy. Nigdy nie wprowadzono takiego systemu promocji wyborów dla miast, zwłaszcza dużych. System alokacji funduszy do gmin, które uprzednio wykazywały się lojalnością dla władzy stał się przez długi okres systemem samopodtrzymującym władzę i zniechęcającym wyborców spoza systemu.
Jak pisał w 2020 roku D. Passent „Politycy sami wyłączyli się z prawnego obiegu i nie jest to wynalazek PiS. Władza lubi ścigać „aferzystów”, ale naprawdę wielkie, bo publiczne pieniądze, wpływy, decyzje o miliardowych inwestycjach, ich zarządach i radach nadzorczych pozostają w jej wyłącznej gestii. To rządzący oceniają, co jest legalne, a co nie. Mogą jednym ruchem stworzyć setki stanowisk dla swoich albo je zlikwidować – dla wrogów.”[1] Z czasem jednak ten system zaczął wyczerpywać swój potencjał. Dorosło nowe pokolenie wyborców, bardzo zmobilizowały się kobiety i mieszkańcy dużych miast i PiS-owska ekonomia wyborcza polegająca na odpłacaniu się za lojalność nie wystarczyła do wygrania wyborów w 2023 roku. Takie praktyki likwidują lub mocno ograniczają uczciwą konkurencję w ubieganiu się o fundusze publiczne przez samorządy lub różne grupy, a także w ubieganiu się o pracę w tych podmiotach przez potencjalnych kandydatów. Alokacja funduszy wśród lojalnych wobec PiS gmin lub środowisk pogarszała również sytuację młodego pokolenia, które nie mogło liczyć na adekwatne wsparcie jego potrzeb i aspiracji życiowych.
[1] Tamże.
Korupcja polityczna a bezkarność
Korupcja polityczna zazwyczaj pozostaje w Polsce bezkarna, ponieważ prokuratorzy odmawiają podjęcia ścigania. Mikołaj Iwański opisuje następujący przykład: „26 września 2006 r. Polską wstrząsnęły wyemitowane w wieczornym programie Tomasza Sekielskiego i Andrzeja Morozowskiego „Teraz My” w telewizji TVN tzw. „taśmy Beger”, na których utrwalono przebieg „negocjacji politycznych” prowadzonych z jednej strony przez Renatę Beger, ówczesną posłankę Samoobrony, a z drugiej przez ministrów w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – Adama Lipińskiego i Wojciecha Mojzesowicza z Prawa i Sprawiedliwości. Kilka dni po rozpadzie koalicji rządowej, politycy PiS usiłowali odzyskać utraconą większość sejmową. Podczas rozmowy nie dyskutowano jednak o programie rządu, lecz o korzyściach, jakie posłanka Beger wraz z kilkoma posłami Samoobrony miała otrzymać w zamian za poparcie dla rządu. W toku rozmowy Renata Beger zażądała dla siebie stanowiska podsekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa, zaś minister Lipiński zasugerował, że Sejm mógłby utworzyć specjalny fundusz, który tymczasowo wyłożyłby pieniądze w celu spłacenia weksli, które każdy z posłów Samoobrony podpisał przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. Pokłosiem nagrań były dwa śledztwa toczące się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, w zakresie „obietnicy udzielenia korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej” oraz „żądania korzyści majątkowej w związku z pełnieniem funkcji publicznej”. Oba śledztwa zostały umorzone.”[1]
Ten przejmujący opis sytuacji, która miała miejsce w 2006 roku wskazuje, że prokuratorzy w Polsce rządzonej przez PiS nie są skłonni do podejmowania śledztwa, jeżeli to śledztwo mogłoby zaszkodzić rządzącej partii władzy. Tego typu sytuacji umarzania śledztwa wobec nie stwierdzenia przestępstwa jest bardzo wiele. W dużym stopniu odpowiadają za to przepisy w zakresie definicji korupcji, które nie obejmują w zasadzie omawianych przypadków korupcji politycznej.
Oceniając powyższą sytuację, jak również „przejmowanie posłów opozycji” przez PiS w kadencji Parlamentu w latach 2019-2023 trudno jest ustalić szkodę majątkową dla organów państwa. To prawda. Szkoda dotyczy głównie wyborców.[2] Zarówno przykład „taśm Renaty Beger”, sprawa Wojciecha Kałuży, jak i wiele innych tego typu spraw to poważne sprzeniewierzenia wobec wyborców oraz partii, która wprowadziła danego posła czy radnego do Sejmu czy Sejmiku. Zagadnienie to posiada charakter wprowadzenia w błąd wyborców (którzy oczekują, że wybrany poseł czy radny będzie realizował program partii), ale także majątkowy, ponieważ wiąże się z nakładami ugrupowań politycznych na kampanię wyborczą. Przekupywanie posłów czy radnych opozycji w zamian za stanowiska lub korzyści przypomina przywłaszczenie cudzego mienia (na szkodę partii, która wystawiła kandydata) oraz pozbawianie praw wyborczych wyborców. Jeżeli jednak nie sformułuje się jasnych przepisów w zakresie zdefiniowania korupcji politycznej i surowych kar za jej stosowanie lub nie wdroży prostych przepisów w zakresie odwoływania nieuczciwych posłów przez wyborców to korupcja polityczna będzie kwitnąć.
Obecnie w praktyce nie ma możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności za korupcję polityczną polegającą na przekupywaniu polityków opozycji, ponieważ nie można ocenić jaka szkoda materialna została poniesiona przez organy państwa. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja kiedy politycy wykorzystują sprawowanie przez swoich protegowanych funkcji publicznych dla korzyści własnych i korzyści swojej partii. Jak twierdzi Paweł Chmielnicki z Uczelni Łazarskiego w Warszawie „(…) można sobie wyobrazić ustanowienie takich przepisów, które pozwalałyby na rozliczanie w ramach procesu wyborczego takich praktyk, które nazywamy korupcją polityczną. Ale ich wprowadzenie nie jest w interesie osób, które walczą o władzę, bo by im wytrącało z rąk takie chętnie stosowane narzędzia. (…) Jeśli chcemy oddziaływać na proces decyzyjny człowieka, gdy on dokonuje wyboru, gdy głosuje na kandydatów, mamy trzy sposoby. Możemy go przekonywać do naszego programu, możemy go jakoś zmusić czy zastraszyć, czyli oddziaływać środkami negatywnymi by wymusić jakieś zachowanie, a trzecia metoda to go przekupić. Czyli zmotywować do opowiedzenia się po naszej stronie, chociaż nie będzie on specjalnie zaangażowany w nasz sposób myślenia o sprawach publicznych. Zdecyduje tak, bo ma z tego określoną korzyść.”[3] W wywiadzie prof. P. Chmielnicki przytacza przykłady przekupywania kół gospodyń wiejskich poprzez oferowanie tym organizacjom różnego rodzaju wspierających aktywność dotacji, ale jednoznacznie wskazuje, że celem tych działań było przejęcie środowisk dotychczas przychylnych PSL. Jednak działania podejmowane przez rząd PiS były w pełni legalne, chociaż zdaniem niektórych komentatorów, moralnie wątpliwe.
Jednak, jak się wydaje, powszechne stosowanie tego typu motywacji wobec ludności wiejskiej, kół gospodyń wiejskich, OSP, było działaniem, które wywołało rosnący sprzeciw ze strony środowisk marginalizowanych przez PiS, które odbierały te działania jako przekupstwa polityczne. W rezultacie, grupy marginalizowane: kobiety, młodzież, środowiska inteligenckie: nauczyciele, sfera budżetowa zwiększyły swoją frekwencję wyborczą w wyborach roku 2023, a część środowiska wiejskiego zaczęła się odsuwać od PiS. Istnieje więc granica motywowania wyborców, po przekroczeniu której, inni wyborcy mogą zostać zmotywowani do przeciwdziałania tym niemoralnym praktykom poprzez masowy udział w wyborach i głosowanie przeciwko partii władzy. Wydaje się, że wybory roku 2023 pokazały, że typowe, proste przekupstwa polityczne przestają w Polsce działać w relacji do większości wyborców, a u coraz większej części przekupywanie wyborców wzbudza odrazę.
Jednak jak wspomniano wcześniej istnieją jednak takie formy korupcji politycznej, które są karane przez prawo karne. Ma to miejsce wtedy, gdy następuje uszczuplenie substancji majątkowej w wyniku przywłaszczenia majątku skarbu państwa na rzecz osób prywatnych czy partii politycznej. W tym zakresie mieści się również bezumowne korzystanie z takiego mienia na korzyść osób prywatnych lub partii politycznej. Nie chodzi tutaj o incydentalne wykorzystywanie publicznych środków transportu (np. samolotu rządowego) do wożenia rodziny i znajomych (zdarzały się również takie przypadki), ponieważ szkoda z reguły nie jest duża, ale o przywłaszczanie mienia państwowego do systematycznego wykorzystania na korzyść partii przez dłuższe okresy czasu.
[1] Iwański M., Czy korupcja polityczna naprawdę zawsze jest bezkarna, wyd. cyt.
[2] Można dyskutować, czy przekupywanie posłów i radnych, jeżeli jest dokonywane przez urzędnika, może wiązać się z przekroczeniem uprawnień, nadużywaniem władzy i działaniem na szkodę np. skarbu państwa.
[3] Korupcja wyborcza nadal się rozwija, wywiad Krzysztofa Sobczaka z Prof. Pawłem Chmielnickim, www.prawo.pl, 29.06.2021, https://www.prawo.pl/prawo/korupcja-wyborcza-nadal-sie-rozwija-wywiad-z-prof-pawlem,509078.html, pobrano 18.10.2023.
Reasumując, korupcja polityczna wbudowana w system polityczny w Polsce w latach 2016-2023 była zła dla kraju i społeczeństwa. Prowadziła do niszczenia sytemu demokratycznego, co oznaczało faktyczne pozbawienie praw do posiadania własnego przedstawicielstwa przez duże grupy społeczne, wypaczała decyzje wyborcze społeczeństwa, prowadziła do uprzywilejowywania grup wyborców lojalnych wobec partii władzy i dyskryminacji innych grup społecznych. Przekupywanie polityków opozycji wskazywało na rosnącą demoralizację władzy i zmuszało do zastanowienia się czy tego typu działania są dopuszczalne w ramach współczesnych systemów demokratycznych funkcjonujących w Europie.
Tam gdzie następowało ewidentne przywłaszczanie majątku publicznego, zarówno w celu odpłacania się za lojalność czy też pozyskiwania nowych wyborców, następowało ewidentne uszczuplanie majątku publicznego, co jest karane przez odpowiednie przepisy prawa (przywłaszczenie majątku publicznego, przestępstwa urzędnicze itp.). Nie jest więc uzasadniony pesymizm wielu autorów i publicystów, że korupcja polityczna pozostanie bezkarna. Uwzględniając wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych można mieć nadzieję, że przynajmniej zostaną podjęte próby rozliczenia winnych jej funkcjonowania.
Publikacja powstała w ramach projektu „Praworządność – nasza przyszłość”, realizowanego przy wsparciu The Center for International Private Enterprise, Washington DC.