Prawo autorskie musi chronić nauczycieli i bibliotekarzy
Rozpoczynając nowelizację prawa autorskiego, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zadeklarowało ambitny plan reform. Jednym z celów miało być zapewnienie „możliwie jak najszerszego dostępu do utworów i przedmiotów praw pokrewnych, przede wszystkim w ramach tzw. dozwolonego użytku publicznego”. Jednak od października projekt został znacząco zmieniony.
W efekcie, planowana reforma nie ułatwi szkołom, bibliotekom oraz muzeom korzystania z treści w celach edukacyjnych. Instytucje publiczne będą nadal ponosić dodatkowe opłaty lub nawet będą narażone na roszczenia i groźby postępowań sądowych.
Nowoczesna edukacja?
W Polsce dużo mówi się o znaczeniu edukacji. Chcemy by nauczyciele wykorzystywali najnowsze rozwiązania i technologie. Z inicjatywy rodziców powstają grupy unschoolingowe czy szkoły demokratyczne prowadzone przez organizacje pozarządowe. Lekcje nie polegają już wyłącznie na przepisywaniu z tablicy do zeszytu. Uczniowie i nauczyciele sami tworzą materiały edukacyjne i chcą się nimi dzielić w Internecie. Jednak dozwolone przez prawo swobodne użycie treści nie dotyczy edukacji online. Wypracowane dekadę temu przepisy prawa autorskiego nie przystają już do dzisiejszej rzeczywistości edukacyjnej. Prawo autorskie okazuje się kulą u nogi dla nowoczesnej edukacji.
Co to jest “dydaktyka”?
Przepisy prawa autorskiego dotyczące edukacji są niejasne i pozostawiają duże pole do interpretacji. Przykładowo, dystrybutorzy filmów i organizacje zbiorowego zarządzania wyjątek edukacyjny w prawie autorskim interpretują bardzo wąsko. Ich zdaniem odtwarzanie filmów, jeśli ma podlegać pod dozwolony użytek, „powinno zostać uwzględnione w ścisły sposób w programie nauczania zatwierdzonym przez dyrektora szkoły” (informacja dostępna na stronie MPLC/ prawo autorskie). Wówczas wyświetlenie filmu na lekcji jest możliwe bezpłatnie jako realizacja celu dydaktycznego. Ale ten sam film pokazany w świetlicy czy bibliotece, po zakończeniu zajęć czy w ramach DKFu, jest już rozrywką wymagającą opłaty. Wąska definicja kłóci się z szerokim rozumieniem nauczania i wychowania przez oświatę.
Gdzie jest granica edukacji?
Analogicznie jest w sytuacji, gdy film nieodpłatnie zdecyduje się wyświetlić muzeum czy biblioteka, formalnie nienależące do systemu oświaty. Liczne instytucje, organizacje pozarządowe i inicjatywy oddolne są dziś ważnym elementem edukacji w Polsce. Sztuczny podział, wpisany w ustawę o prawie autorskim, czyni z nich instytucje edukacyjne drugiej kategorii.
W konsekwencji coraz więcej szkół i bibliotek, obawiając się naruszenia przepisów, decyduje się na zakup licencji – tzw. parasoli licencyjnych, które w zasadzie są im niepotrzebne. Koszty są niemałe, sięgają nawet 4000 zł za rok. Takie opłaty, w skali kraju, oznaczają koszt dla budżetu na poziomie nawet kilkudziesięciu milionów złotych i dodatkowe obciążenie gminnych budżetów.
Prawo nie może budzić poczucia lęku
Brak precyzji w prawie otwiera też uprawnionym furtkę na roszczenia i pozwy związane z naruszeniami praw autorskich. To także kwestia braku odpowiedniego wsparcia, dostępu do wiedzy i porad prawnych w ramach systemu oświaty. Nauczyciele przez gąszcz przepisów przedzierają się zazwyczaj sami. Dla przykładu, nauczyciele publikujący online prezentacje ze zdjęciami z Internetu, użytymi bez wiedzy posiadaczy praw, są narażeni na odszkodowania liczące nawet kilkanaście tysięcy złotych - niewspółmierne do popełnionego czynu. Okazuje się, że prowadzenie innowacyjnych działań online jest najprostszą drogą do procesu sądowego. Rezultatem niejasnych sformułowań prawa są także rosnące obawy nauczycieli.
„Nauczyciele w przeprowadzonych przez nas wywiadach mówią, że odtwarzając na lekcjach filmy nagminnie naruszają prawo. Niepewność co do tego, czy dana metoda nauczania jest legalna, stanowi istotną barierę dla nowoczesnej, innowacyjnej edukacji” - mówi dr Alek Tarkowski, dyrektor Centrum Cyfrowego Projekt: Polska.
Edukacja potrzebuje ambitnej reformy prawa autorskiego
Zmiany w ustawie o prawie autorskim miały służyć zapewnieniu jak najszerszego zakresu dozwolonego korzystania z treści w ramach edukacji. Projekt ustawy, który przedstawiono nam jesienią ubiegłego roku stanowił krok naprzód wobec obecnych regulacji. Pozwalał objąć dozwolonym użytkiem także inne podmioty realizujące działania edukacyjne. Z kolei MEN zaproponowało też zapisy klarujące zakres dozwolonego użytku w oświacie, tak by objął wszystkie rodzaje działań. Jednak pod naporem organizacji zbiorowego zarządzania i stowarzyszeń twórców w wersji ustawy, która trafiła do Sejmu obie zmiany nie zostały uwzględnione.
Prawo autorskie nie chroni dziś nauczycieli wykonujących swoją pracę. Nie wspiera też bibliotekarzy, muzealników i innych pracowników instytucji realizujących misję publiczną. Wzywamy więc resort kultury do realizacji podjętych wcześniej zobowiązań dotyczących rozszerzenia dozwolonego użytku publicznego. Prawo musi służyć interesowi publicznemu.
Centrum Cyfrowym Projekt: Polska
Centrum Cyfrowe Projekt: Polska pracuje na rzecz zmiany społecznej i zwiększenia zaangażowania obywatelskiego wykorzystując potencjał narzędzi cyfrowych oraz modeli współpracy opartych na dzieleniu się zasobami i wiedzą. Centrum Cyfrowe realizuje projekty na rzecz zwiększania transparentności funkcjonowania instytucji publicznych. Współpracując z organizacjami pozarządowymi działa na rzecz wprowadzania modeli otwartości w działaniach trzeciego sektora i w instytucjach kultury. W oparciu o upowszechnienie licencji Creative Commons dąży do tworzenia standardów otwartości opartych na kulturze dzielenia się zasobami, wiedzą i twórczością.
Źródło: Centrum Cyfrowym Projekt: Polska