Na dzisiejszej konferencji prasowej zorganizowanej w Centrum Prasowym PAP, Greenpeace zaprezentował raport "Prawdziwe koszty upraw GMO" [1]. Zawarto w nim wyniki analiz rynkowych i badań nad uprawami genetycznie modyfikowanych organizmów w poszczególnych krajach, przeprowadzonych przez organizacje rolne i niezależnych naukowców.
Dane te pokazują, że rzeczywistość rolnictwa, w którym wykorzystuje się zmodyfikowane genetycznie rośliny znacznie różni się od tej prezentowanej w folderach reklamowych firm agrochemicznych.
Z raportu wynika, że uprawy GMO wbrew obietnicom nie dają większych plonów od upraw tradycyjnych, natomiast wymagają stosowania rosnącej (i większej niż ma to miejsce w przypadku naturalnych odpowiedników) ilości środków owado- i chwastobójczych, których producentami są zazwyczaj te same firmy, które produkują zmodyfikowane genetycznie nasiona. Dzieje się tak m.in. na skutek uodparniania się chwastów na wspomniane substancje i występowania plag nowych szkodników pojawiających się w miejsce owadów pierwotnie najgroźniejszych. Raport opisuje także przypadki zanieczyszczania upraw tradycyjnych przez GMO.
Za porażkę upraw GMO płacą rolnicy zarówno z krajów rozwijających się, jak i Zachodu. Niższe od przewidywanych plony, rosnące koszty zakupu ziaren i pestycydów, uzależnienie od korporacji agrochemicznych, którym udaje się zmonopolizować rynki nasion oraz zamknięte dla wielu odmian GMO rynki, sprawiają, że ludzie ci często po prostu bankrutują. Ogromną cenę za uprawy GMO płaci też środowisko naturalne. Ekspansja tej technologii wiąże się z zanikaniem pożytecznych roślin i zwierząt, degradacją gleby i systemów wodnych oraz, jak to ma miejsce m.in. w Ameryce Południowej, masową wycinką lasów.
Według raportu IAASTD [2] z 2008 roku przygotowanego na zlecenie ONZ i będącego pierwszą tak kompleksową pracą poświęconą rozwojowi rolnictwa na świecie, GMO nie stanowi również odpowiedzi na problem głodu na świecie, jak często przedstawiają to koncerny agrochemiczne. Dokument ten dowodzi, że bezpieczeństwo żywnościowe teraz, jak i w przyszłości jest w stanie zapewnić zrównoważone rolnictwo, do którego również może przyczynić się nowoczesna nauka z pominięciem metod modyfikacji genetycznych.
"Raport IAASTD, trendy rynkowe, które pokazują rosnący na świecie popyt na produkty ekologiczne, spadek areału upraw GMO w Europie, zakazy upraw zmodyfikowanego genetycznie ziemniaka Amflora i kukurydzy MON810 wprowadzane przez kolejne kraje Unii Europejskiej jasno pokazują, w jakim kierunku powinien postępować rozwój rolnictwa także w Polsce. Niestety nasz rząd tego nie dostrzega lub nie chce dostrzec i tworzy ustawę o GMO, która zamiast wzmocnić polskie rolnictwo, znacząco je osłabi, umożliwiając wysiew roślin transgenicznych w naszym kraju. Rozwiązaniem byłoby wprowadzenie wspomnianych wyżej zakazów już teraz. Na przykład Węgry zabroniły wysiewu i obrotu kukurydzą MON810 dwa lata przed dostosowaniem swojego prawa w zakresie GMO do norm unijnych" - powiedziała Joanna Miś, koordynatorka kampanii "Stop GMO" w Greenpeace.
[2] Raport "Międzynarodowa ocena wpływu nauk i technologii rolniczych na rozwój" (IAASTD, International Assessment of Agricultural Knowledge, Science and Technology for Development) przygotowany na zlecenie ONZ i opublikowany w 2008 roku to jak do tej pory najbardziej wszechstronny dokument dotyczący rolnictwa na Ziemi i stojących przed nim wyzwań. Udział w jego przygotowaniach na przestrzeni czterech lat wzięło 400 naukowców z całego świata, przedstawiciele organizacji pozarządowych (także Greenpeace), biznesu i rządów. Sygnowało go 58 rządów, w tym polski.
Joanna Miś
koordynatorka kampanii "Stop GMO" w Greenpeace Polska
tel. kom. +48 513 172 538
e-mail: joanna.mis@greenpeace.pl
Źródło: Fundacja Greenpeace Polska