Według najnowszych danych prawie 10 tysięcy osób zaginęło i co najmniej 5 tysięcy nie żyje z powodu powodzi w Libii. Liczby te wciąż są potwierdzane i mogą ulec zmianie. Derna, miasto portowe we wschodniej Libii, ucierpiało najbardziej po tym, jak pękły dwie tamy, zabijając tysiące osób. Międzynarodowa Organizacja ds. Migracji (IOM) podaje, że koło 30 tysięcy osób – jedna trzecia populacji – zostało przesiedlonych w wyniku powodzi.
Międzynarodowy zespół rozpoznawczy Lekarzy bez Granic dotarł do Derny drogą lądową w czwartek 14 września. Powódź podzieliła miasto Derna na dwie części. Sieć telefoniczna nie jest stabilna, na głównej drodze dojazdowej do Derny panują duże korki. Zespół Lekarzy bez Granic przybył, aby ocenić potrzeby i przekazać pierwszą darowiznę w postaci zestawów medycznych, 400 worków na zwłoki i zestawów medycznych do leczenia poszkodowanych. Wczoraj Lekarze bez Granic spotkali się z Ministerstwem Zdrowia i są w bliskim kontakcie z Libijskim Czerwonym Półksiężycem, który jest obecnie głównym podmiotem udzielającym pomocy w Dernie.
Manoelle Carton, koordynatorka medyczna Lekarzy bez Granic:
Przybyliśmy do Derny w czwartek rano jako czterosobowy zespół medyków i logistyków Lekarzy bez Granic. Sytuacja jest nadal dość chaotyczna, wszędzie jest mnóstwo ludzi. Wielu wolontariuszy przyjeżdża z całej Libii, w tym spoza stanu. Każdy chce pomóc. Tej pomocy jest nawet zbyt dużo, sytuacja staje się chaotyczna. Istnieje duża potrzeba koordynacji. Komitet kryzysowy i Ministerstwo Zdrowia próbują zapanować nad sytuacją. Jako Lekarze bez Granic rozpoczęliśmy naszą ocenę wczoraj [w czwartek], ale było to trudne. Panuje taki chaos, że nawet by wyjść na ulice trzeba czekać godzinami, np. stojąc w korkach. Dziś rano mieliśmy spotkanie z Ministerstwem Zdrowia, z którym rozmawialiśmy o tym, gdzie i w jaki sposób Lekarze bez Granic mogą pomóc. Przychodzi wiele darowizn z Trypolisu, z całej Libii – artykuły pierwszej potrzeby, leki, sprzęt medyczny.
Ostra faza sytuacji kryzysowej najwyraźniej dobiegła końca. Nie ma już martwych ciał na ulicach, nie ma rannych, których możemy zobaczyć w szpitalu. Potrzebą stają się raczej codzienne problemy zdrowotne, które pojawiają się ponownie, takie jak choroby przewlekłe. Wyraźnie widzimy ogromną potrzebę wsparcia w zakresie zdrowia psychicznego. Wszyscy o to proszą, od ludzi na ulicach, przez lekarzy, którzy pomagali ludziom, świadków tragicznych wydarzeń, po ludzi, którzy stracili całe swoje rodziny. To naprawdę jedna z największych obecnie potrzeb.
Dziś rano spotkaliśmy się z Ministerstwem Zdrowia, aby omówić, w jaki sposób Lekarze bez Granic mogą pomóc. Rozpoczęliśmy też ocenę podstawowych ośrodków zdrowia w mieście. Odwiedziliśmy trzy w zachodniej części - jeden nie jest aktywny, ponieważ prawie cały personel medyczny zmarł, łącznie z dyrektorem, i nie ma kto go reaktywować. Dwa pozostałe są aktywne dzięki lekarzom-wolontariuszom z Trypolisu, ale proszą o wsparcie. Głównie o pomoc w zakresie zdrowia psychicznego, aby wesprzeć ludność przybywającą do ośrodka. Nadal nie mamy jasności co do sytuacji osób wewnętrznie przesiedlonych, wciąż musimy ją rozpoznać. W zachodniej części obszaru, w którym się znajdujemy, zidentyfikowaliśmy przestrzeń z około 3000 osobami wewnętrznie przesiedlonymi, ale jest ich więcej w domach ich przyjaciół, kolegów.
W piątek kontynuowaliśmy rozpoznanie. Byliśmy we wschodniej części, aby sprawdzić dwa tamtejsze ośrodki zdrowia. Staramy się też rozpoznać sytuację wodną w mieście - wyraźnie potrzebujemy głębszej oceny zasobów wodnych i warunków sanitarnych. W przypadku tego typu zdarzeń zawsze powinniśmy martwić się chorobami związanymi z wodą. Po ukończeniu rozpoznania chcemy zacząć wysyłać ludzi tak szybko, jak to możliwe, aby rozpoczęli właściwe działania.
Źródło: Lekarze bez Granic