Powiaty z sercem. Prezes Fundacji „Dziecko i Rodzina” o problemie dzieci uchodźców
(PAP) Wśród migrujących uchodźców są tysiące dzieci podróżujących samotnie lub rozdzielonych z rodzinami. „Ten problem wkrótce będzie dotyczył także Polski, dlatego trzeba odpowiednio przygotować do tego polskie samorządy” – uważa Tomasz Polkowski, prezes Fundacji „Dziecko i Rodzina”.
W ubiegłym roku, głównie w Niemczech i Szwecji, zarejestrowano ponad 90 tys. dzieci, które podróżowały samotnie lub zostały rozdzielone z rodzinami - podaje UNICEF.
Komitet Regionów Unii Europejskiej wspólnie z EuroChild zorganizował na początku marca debatę dotyczącą sytuacji dzieci migrujących, w której wzięło udział około dwudziestu organizacji pozarządowych z całej UE zajmujących się prawami dzieci.
„To nieprawda, że ten problem nie będzie dotyczyć Polski. To są kwestie miesięcy, a nie lat” – uważa Tomasz Polkowski, prezes Fundacji „Dziecko i Rodzina”, który wziął udział w zorganizowanym w Komitecie Regionów „Okrągłym Stole” dotyczącym dzieci migrujących.
Jego zdaniem, „dla powiatów, które będą chciały przyjąć dzieci uchodźców, powinien zostać przygotowany krajowy system wsparcia”.
Na razie większość uchodźców trafia do krajów Europy Zachodniej. Zdaniem UNICEF-u zidentyfikowanie dzieci, które potrzebują pomocy, jest trudne. W niektórych krajach przemieszczający się młodzi ludzie przedstawiają się jako osoby pełnoletnie, z obawy, że w innym wypadku ich podróż zostanie opóźniona.
„Bardzo dużo dzieci podróżuje bez opieki w ogóle dorosłych, przyczyny są bardzo różne, często to nastolatki, w krajach arabskich traktowane są niemal jak dorośli, podróżują albo na własną rękę, a w naszych krajach są traktowani jak dzieci i trzeba się nimi zająć zgodnie z naszym prawem” – tłumaczy Polkowski.
W samej Wielkiej Brytanii w tym roku będzie potrzebne ok 25 tys. miejsc w rodzinach zastępczych dla dzieci migrujących samotnie. „Problemem jest to, że albo rodziny zastępcze są w ogóle nieprzygotowane do przyjęcia tych dzieci, albo w ogóle takich rodzin nie ma” – alarmuje Polkowski. „Nikt nie tworzy służb specjalistycznych, które wspierałyby rodziny i przyjęły dzieci mówiące w innym języku, wyznające inną religię” – dodaje.
W Austrii czy Szwecji tworzone są nowe instytucje dla dzieci migrujących, a tymczasem – zdaniem uczestniczących w debacie Komitetu Regionów organizacji pozarządowych - należałoby raczej tworzyć programy na poziomie lokalnym w społecznościach, tak aby „przyjmować uchodźców od razu do społeczności, a nie tworzyć „getta”.
Główna odpowiedzialność za integrację uchodźców, którzy w latach 2016-2017 trafią do Polski spadnie najprawdopodobniej na samorządy. Wśród uchodźców będą dzieci migrujące samotnie.
„Stanowczo nie należy tworzyć nowych instytucji dla tych dzieci. A raczej przygotowywać krótkoterminowe, wrażliwe kulturowo rodziny zastępcze i przywracać dzieci ich klanom
, bo często to się tak dzieje w tych krajach arabskich, że to nie musi być najbliższa rodzina, nie naturalizować ich na siłę i nie robić tego szybko” - podkreślił w rozmowie z Serwisem Samorządowym PAP Polkowski.
Jego zdaniem, „trzeba znaleźć kilka powiatów w Polsce, które byłyby gotowe wprowadzać tego typu programy i które by się odpowiednio przygotowały do przyjęcia uchodźców”. Chodzi o poznanie bliżej kultury, zwyczajów i religii migrujących.
Potrzebny jest rządowy program wsparcia w tej dziedzinie. „Program powinien zakładać wsparcie dla chętnych do przyjęcia uchodźców powiatów, wsparcie szkoleniowe dla specjalistów. Najpierw powinien powstać rządowy program, który to wywoła, a za tym powinno pójść rządowe wsparcie - zarówno merytoryczne, jak i finansowe, żeby przeszkolić ludzi w tej dziedzinie” – proponuje Polkowski.
Z danych UNHCR wynika, że ponad milion migrantów przybyło drogą morską do Europy w 2015 r. (118 tys. - od początku 2016 r.; ponad połowa to kobiety i dzieci). W czasie niebezpiecznej przeprawy morskiej w zeszłym roku zginęło co najmniej 3,7 tys. ludzi (ponad 400 osób - od początku 2016 r.).
Jak wynika z danych Europejskiej Sieci Rzeczników Praw Dziecka ENOC, ok. 30 proc. migrantów, którzy utonęli, to dzieci. Z raportu ENOC wynika, że niebezpieczeństwa czyhające na „dzieci w drodze” to m.in. oddzielenie od rodziców, handel ludźmi, wykorzystywanie seksualne czy przemoc w ośrodkach dla uchodźców.
UNICEF ocenia, że na terenie Syrii jest 5,6 mln dzieci potrzebuje pilnej pomocy, 33 proc. ludności Syrii to dzieci poniżej 14 roku życia. Liczba uchodźców z Syrii poza granicami kraju to 4 mln, z czego 1,8 mln przebywa w Turcji.
Źródło: Serwis Samorządowy PAP