Pan Mariusz z Sandomierza stracił dom, który po poddasze został zalany przez powódź. Państwo Stanisława i Franciszek, starsze małżeństwo, o mało nie utonęli w lodowatej wodzie. Ludzie odcięci od świata nie mogli uwierzyć w to, co się stało. Ci, którzy przeżyli kataklizm, są zdruzgotani. Stracili wszystko.
W całej Polsce poświęceni wolontariusze organizacji dobroczynnych, w tym ChSCh (Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej), niosą pomoc ofiarom powodzi. ChSCh natychmiast po ataku żywiołu rozpoczęła działania w Czechowicach-Dziedzicach, Skoczowie i Wrocławiu. Wiele lokalnych jednostek tej organizacji (jest ich w Polsce pięćdziesiąt) zapowiada zbiórki pieniędzy w hipermarketach i na ulicach miast.
- Do większości domów można było dopłynąć tylko łodzią. To, co widziałem, przechodzi ludzkie pojęcie. Ludzie są załamani - mówi Wiesław Waliczek z filii ChSCh w Czechowicach-Dziedzicach.
Wolontariusze przekazują powodzianom żywność, środki czystości, odzież…
– Dostarczamy ludziom najprostsze rzeczy, bo brakuje wszystkiego. Jeszcze nigdy nie doświadczyłem, żeby ktoś był mi tak wdzięczny za zwykły talerz ciepłego jedzenia – relacjonuje Waliczek.
W tym trudnym momencie jesteśmy razem. Miasta, które nie ucierpiały wskutek powodzi, niosą pomoc innym regionom: – Będziemy zbierać odzież i inne artykuły, które prześlemy do miast dotkniętych tragedią – zapowiada Alicja Bogdańska z ChSCh w Jeleniej Górze. We Wrocławiu planowany jest koncert na rzecz powodzian, w Skoczowie i innych miastach rozpoczyna się akcja osuszania zalanych budynków.
Strach, żal, obawa – Co będzie dalej? To uczucia towarzyszące dziś tysiącom Polaków.
Wiele domostw było nieubezpieczonych. Wśród ludzi, którzy stracili dorobek życia, są tacy, którzy mieszkali w nowo wybudowanych domach zaledwie przez dzień!
Już w najbliższy weekend wolontariusze ChSCh z Łodzi, Konina i Zabrza będą zbierać na ulicach i w sklepach żywność oraz pieniądze na rzecz powodzian, zachęcając do wsparcia zbiórki publicznej prowadzonej przez ChSCh na rzecz ofiar kataklizmu.
SI ChSCh (aw)