Organizacje pozarządowe dostarczające potrzebującym żywność w ramach unijnego programu PEAD przeżywają obecnie kłopoty finansowe, a w perspektywie mają kilkuletnie wychodzenie z długów. Dlatego, że uwierzyły premierowi, który deklarował uruchomienie rezerwy budżetowej potrzebnej do realizacji tego programu. Jednak urzędnicy Kancelarii Premiera do tej pory nie wykonali polecenia swego przełożonego.
Federacja Polskich Banków Żywności, Caritas Polska oraz Polski Komitet Pomocy Społecznej to trzy organizacje, które od 2004 roku realizują w Polsce unijny program pomocy żywnościowej – PEAD.
Pieniądze na produkty...
Idea tego programu sięga lat 80. XX wieku, kiedy to w ówczesnych krajach unijnych w magazynach agencji interwencyjnych zgromadzono ogromne ilości nadwyżek żywności. Nie można ich było ani sprzedać w obrębie Unii, ani wyeksportować poza kraje członkowskie, m.in. ze względu na wysokie koszty dopłat eksportowych. Jednocześnie magazynowanie produktów było coraz kosztowniejsze. Uznano więc, że najlepszym wyjściem będzie rozdzielenie nagromadzonych zapasów wśród ludności ubogiej z terenu krajów członkowskich. Obecnie w zapasach interwencyjnych UE nie gromadzi się już tak wielkich ilości żywności, a program PEAD realizowany jest głównie poprzez przekazanie środków finansowych zamiast gotowych artykułów spożywczych czy surowców do ich produkcji.
Podstawą realizacji PEAD jest Rozporządzenie Komisji Europejskiej nr 3730/87 zezwalające na bezpłatne przekazywanie osobom potrzebującym żywności pochodzącej z rezerw UE przez akredytowane do dystrybucji organizacje charytatywne z terenu Wspólnoty.
W Polsce PEAD jest obecnie realizowany w ten sposób, że każdego roku organizacje nim zainteresowane zgłaszają do Agencji Rynku Rolnego chęć przystąpienia do programu, a następnie polski rząd deklaruje przed Komisją UE udział w programie i wnioskuje o przydział pomocy żywnościowej. Komisja Europejska na podstawie wskaźników ubóstwa oraz zgłoszonego zapotrzebowania ustala budżet dla każdego kraju.
Następnie Agencja Rynku Rolnego organizuje przetargi dla przedsiębiorców, którzy w zamian za otrzymanie środków finansowych produkują i dostarczają gotowe artykuły spożywcze do wybranych magazynów akredytowanych do dystrybucji organizacji charytatywnych. Żywność od producentów trafia do magazynów organizacji mieszczących się w różnych regionach Polski.
W 2011 roku były to takie produkty jak m.in. mąka pszenna, różne kasze (także z dodatkami), makaron (też z dodatkami), ryż , płatki kukurydziane, musli, herbatniki, kawa zbożowa instant, krupnik, chleb chrupki żytni, ser podpuszczkowy dojrzewający, ser topiony, mleko UHT, mleko w proszku pełne, masło. Co roku z pomocy oferowanej w ramach programu PEAD w Polsce korzysta około 4 mln potrzebujących osób.
... i obsługę programu
Oprócz pieniędzy na produkty, KE przeznacza także określoną kwotę na obsługę programu – jest to 1% wartości przekazanej pomocy żywnościowej. Są to środki, które mają pozwolić na rzetelne i według określonych wymagań zarządzanie programem i produktami, np. utrzymanie magazynów, koszty eksploatacji wózków do przewozu żywności, chłodnie. Co kwartał Agencja Rynku Rolnego kontroluje, czy organizacje realizujące PEAD w Polsce, robią to zgodnie z opisanymi procedurami, na kolejnych szczeblach dystrybucji żywności. I tutaj zaczynają się kłopoty polskich organizacji.
Klęska urodzaju
Od 2004 roku bowiem z roku na rok zwiększały się środki przekazywane przez UE na pomoc żywnościową, natomiast nie przybywało pieniędzy na obsługę programu.
W 2011 roku, w wyniku różnych zawirowań na europejskich rynkach spożywczych, okazało się, że po przetargach organizacje otrzymały znacznie więcej produktów niż się spodziewały.
– Szacowaliśmy, że dostaniemy ok. 40 tys. ton produktów, a otrzymaliśmy 65 tys. ton – mówi Marek Borowski, prezes Federacji Polskich Banków Żywności. – Policzyliśmy, ile pieniędzy będzie nam potrzebne, aby zgodnie z wytycznymi realizować program i wyszło nam, że potrzebujemy siedem razy tyle środków na obsługę programu , jakie otrzymywaliśmy do tej pory (1% wartości).
Warto przy tym dodać, że dodatkowe pieniądze na realizację programu wiele organizacji lokalnych pozyskiwało do tej pory od samorządów. Jednak rok 2011 był trudny także z tego powodu, że samorządy dotknął kryzysy i zaczęły ograniczać wydatki.
– Nie byliśmy w stanie samodzielnie zmobilizować potrzebnych środków, program przerósł nasze oczekiwania – przyznaje Borowski.
Po pomoc do premiera
Dlatego, jeszcze wiosną 2011 roku, Banki Żywności, Caritas i PKPS zwróciły się do premiera Donalda Tuska z prośbą o dodatkowy 1% wartości pomocy żywnościowej, co stanowiłoby około 3 mln zł. Pieniądze te miały pochodzić z rezerwy budżetowej państwa.
Premier skonsultował sprawę z Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Agencją Rynku Rolnego oraz Ministerstwem Pracy i Polityki Społecznej. Wszystkie te instytucje potwierdziły, że przy obecnym poziomie finansowania programu, organizacje mogą mieć kłopoty z jego prawidłową realizacją. Premier podjął więc decyzję, aby uruchomić pieniądze z rezerwy budżetowej i przekazać owe 3 mln na realizację PEAD w Polsce. Odpowiednie dyspozycje zostały skierowane do Ministerstwa Finansów oraz Kancelarii Premiera. Wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze do rozwiązania problemu. Niestety, tylko się wydawało.
Kto ma kompetencje?
Okazało się bowiem, że decyzja premiera nie wystarczy, aby przekazanie środków mogło dojść do skutku. Kancelaria Premiera uznała, że nie może ponosić ciężaru podpisania, a następnie rozliczenia umów z trzema organizacjami, więc próbowała przerzucić to na Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. MPiPS, a konkretnie Departament Pożytku Publicznego, było nawet chętne, aby pomóc organizacjom, ale tłumaczyło, że nie ma podstaw prawnych do przekazania pieniędzy poza konkursami.
– Jedynie premier ma takie kompetencje – wyjaśniał Krzysztof Więckiewicz, dyrektor Departamentu Pożytku Publicznego.
Dyskusja między Kancelarią a MPiPS trwała kilka miesięcy. W tym czasie, organizacje, opierając się na decyzji premiera, przystąpiły do realizacji programu, niejednokrotnie decydując się nawet na zaciągnięcie pożyczek. Miały przecież w bliskiej perspektywie zapewnioną pomoc z budżetu państwa. Gdy jednak spór kompetencyjny się przeciągał, organizacje zaczęły ponownie interweniować. Efekt nie był zadowalający: pod koniec grudnia 2011 roku otrzymały pismo z Kancelarii Premiera, podpisane przez ministra Tomasza Arabskiego, w którym informuje on, że Kancelaria Premiera nie ma możliwości udzielenia pomocy finansowej, ponieważ obowiązujące przepisy prawa uniemożliwiają uruchomienie rezerw ogólnych.
Czujemy się oszukani
– Odwołaliśmy się od tego, wysłaliśmy do KPRM pismo, w którym wskazaliśmy, że owszem istnieje podstawa prawna umożliwiająca uruchomienie rezerw – mówi Marek Borowski. – Naszym zdaniem pozwala na to art. 11 b Ustawy o działalności pożytku publicznego i wolontariacie, który mówi, że „Prezes Rady Ministrów, jeżeli jest to niezbędne ze względu na ochronę życia lub zdrowia ludzkiego albo ze względu na ważny interes społeczny lub ważny interes publiczny, może zlecać organizacjom pozarządowym oraz podmiotom wymienionym w art. 3 ust. 3 realizację zadań publicznych z pominięciem otwartego konkursu ofert”.
Niestety, na odwołanie nie przyszła do tej pory żadna odpowiedź. Nie pomogły także interwencje Rady Działalności Pożytku Publicznego, ani interpelacje posła Tadeusza Tomaszewskiego ze stałej sejmowej podkomisji ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi, ani Parlamentarnego Zespołu ds. współpracy z organizacjami pozarządowymi.
Na nasze pytanie w tej sprawie Centrum Informacyjne Rządu przysłało odpowiedź: „Środki rezerwy ogólnej są uruchamiane w roku, którego dotyczy wniosek o pomoc. Ze względu na przepisy prawne, ubiegłoroczny wniosek o środki rezerwy ogólnej na pomoc w realizacji programu PEAD w Polsce został rozpatrzony negatywnie. Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w pełni wyjaśniła powody takiej decyzji i podjęła niezbędne działania zmierzające do zmiany przepisów, tak by w przyszłości tego typu wnioski mogły być rozpatrywane w oparciu o przepisy przystające do faktycznych potrzeb społecznych”.
Rzeczywiście, Departament Pożytku Publicznego MPiPS przygotował poprawkę do art. 11b ustawy o działalności pożytku publicznego. Znowelizowany przepis ma upoważniać premiera do delegowania zlecenia realizacji zadania publicznego odpowiedniemu ministerstwu. Przepis trafił już do konsultacji publicznych ( z projektem można się zapoznać pod adresem: mamzdanie,.org.pl, uwagi można zgłaszać do 25 maja 2011 r.).
– Jako organizacje jesteśmy zbulwersowani takim potraktowaniem – mówi Marek Borowski. – Banki Żywności stanęły na głowie, aby ten program zrealizować. Lokalne organizacje zaciągały pożyczki lub wykorzystywały wszystkie swoje rezerwy w budżetach, które zazwyczaj zachowywały na początek następnego roku, aby móc bez zakłóceń działać do czasu otrzymania pieniędzy z innych źródeł, np. z konkursów samorządowych. Konsekwencje są takie, że prawdopodobnie przez najbliższe lata będziemy się dźwigać z długów. Poczuliśmy się oszukani.
Czarne chmury nad PEAD
To nie koniec problemów organizacji realizujących program PEAD w Polsce, ponieważ – chociaż KE zgodziła się na zwiększenie w 2012 roku środków na obsługę programu do 2% wartości pomocy żywnościowej – nad całym programem zawisły czarne chmury. W wyniku skargi Niemiec na sposób wykorzystania funduszy w PEAD oraz wyroku Trybunału Sprawiedliwości będącego jej następstwem (sprawa nr t-576/08) program ten po 2013 roku nie będzie już realizowany na dotychczasowych zasadach. W grudniu 2011 roku ministrowie rolnictwa UE zgodzili się na realizację PEAD w takim samym wymiarze jak dotychczas (czyli na poziomie 500 mln euro), lecz tylko na lata 2012-2013. Po 2013 r. program oparty będzie wyłącznie o istniejące zapasy interwencyjne UE, a te stanowią: 162 tys. ton zbóż i 54 tys. ton odtłuszczonego mleka w proszku. Co prawda program został zapisany w pewnej formule w projekcie Funduszu Spójności, ale z o wiele mniejszą kwotą. Na lata 2014-2020 proponuje się 2 500 ml euro.
Dla Polski oznacza to nie tylko mniej żywności do rozdzielenia między potrzebujących (co może się przyczynić do zwiększenia i tak już dużej skali ubóstwa), ale także zaprzepaszczenie budowanego przez wiele lat przez organizacje pozarządowe sprawnego systemu dystrybucji produktów żywnościowych (infrastruktury magazynowej, chłodniczej i transportowej oraz rzeszy wolontariuszy i pracowników).
– To jest ogromne zagrożenie dla programu, konieczne są intwerncje polskiego rządu – mówi Marek Borowski. – W Polsce program jest realizowany przez cztery akredytowane organizacje, które przez lata przygotowały bazę do obsługi programu, powierzchnie magazynowe, chłodnicze, wózki widłowe i poniosły ogromne nakłady z tym związane. Ponad to program działa dzięki sieci około 7000 różnych lokalnych organizacji, które również wyposażyły się na potrzeby dystrybucji żywności dla osób ubogich. Szkoda byłoby to zniszczyć.
– To właśnie polska prezydencja uzyskała polityczne porozumienie w tej kwestii – poinformowało nas Centrum Informacyjne Rządu. – Program pomocy żywnościowej dla najuboższych mieszkańców UE do roku 2014 będzie realizowany w dotychczasowej formie. W chwili obecnej nie ma jeszcze żadnej decyzji wiążącej co do dalszej perspektywy. Przede wszystkim musi nastąpić określenie ram na nową perspektywę finansową UE na lata 2014-2020. Nie ma też ostatecznych decyzji w sprawie Wspólnej Polityki Rolnej po roku 2013. Dyskusja trwa, a decyzje zapadać będą w roku 2013.
Źródło: inf. własna