Czy osierocone dzieci są – wskutek niechęci powiatowych centrów pomocy rodzinie - skazane na domy dziecka, choć mogłyby się wychowywać w rodzinach chcąc trochę przypominających „normalne”?. Taki wniosek wypływa z artykułu Anny Szulc „Rodzinne domy pod ostrzałem”. W ostatnim roku zlikwidowano co najmniej kilkanaście z 267 istniejących takich domów.
Dlaczego powiatowe centra pomocy rodzinie są niechętne rodzinom
zastępczym i rodzinnym domom dziecka? Po pierwsze, gdyby model
prywatnej opieki zwyciężył, dyrektorowie oraz cały personel
państwowych domów dla dzieci straciliby pracę, a „wiele osób
zatrudnionych w centrach pomocy rodzinie łączy długoletnia przyjaźń
z dyrektorami i wychowawcami państwowych sierocińców”.
Rodziny zastępcze czy rodzinne domy dziecka to także zakłady
pracy, choć ich pracownicy (czyli osoby pełniące funkcje rodziców)
nie mogą walczyć o prawa pracownicze, nie mam więc mowy o
nadgodzinach, urlopach czy dodatkowych pieniądzach za pracę.
Walczących okrutnie się szantażuje: „jak będziecie dalej domagać
się na przykład respektowania waszych praw pracowniczych, to dzieci
będą niedługo do kogoś innego mówić mamo lub tato”.
Pracownicy starostw i PCPR-ów nie wiedzą , jak traktować
zastępczych rodziców: „Rodziny zastępcze są dla nas jak strupy –
przyznaje pracownik jednego z małopolskich powiatowych centrów
pomocy rodzinie. – Nie wiadomo, jak z nimi postępować i czy
naprawdę chodzi im o dobro dzieci, a nie o pieniądze i ciepłą
posadkę. Dlatego większość z nas uważa, że te strupy trzeba
zrywać”.
Zmiany ma przynieść ustawa „o pieczy zastępczej”, która
teoretycznie ma zachęcić Polaków do przyjmowania sierot pod swój
dach. Tak, by już w 2015 roku znikły duże, państwowe domy
dziecka.
Andrzej Olszewski ze stowarzyszenia Misja Nadziei, rodzic
zastępczy uważa, że konstruując nowe prawo, nie wysłuchano pomysłu
rodziców. Zamiast wojewódzkich rzeczników rodzin zastępczych,
wybieranych przy wsparciu organizacji pozarządowych, zamierza się
powołać setki powiatowych koordynatorów, swego rodzaju opiekunów
rodzin zastępczych, którzy zostaną pracownikami ośrodków
adopcyjno-opiekuńczych, instytucji z założenia wspomagających
rodzinne formy opieki nad dzieckiem. Nadal jednak osoby te będą
zależały od powiatowych finansów. I dlatego rodziny zastępcze nadal
będą uzależnione od „pieniędzy i układów lokalnej władzy”.
Więcej:
Źródło: Przekrój