Pomiędzy selerem a pietruszką, czyli kulinarna metafora organizacji dobroczynnej
Słów parę na temat związku fundraisera z jego naturalnym otoczeniem - czyli organizacją, dla której zbiera pieniądze.
Tak jak obiecałem, dzisiaj napiszę trochę na temat związku fundraisera z jego naturalnym otoczeniem – czyli organizacją, dla której zbiera pieniądze.
Dobrze działająca organizacja dobroczynna jest jak restauracja – dzięki której ludzie odnawiają swoje siły i z której wychodzą bardziej zadowoleni z życia. Nietypowe, zastanawiające porównanie?
Skoro organizacja dobroczynna to restauracja, to jaką rolę pełni w niej fundraiser? Nasz bohater, służąc organizacji jest jak dostawca składników do kuchni, który jednocześnie jest doradcą samego szefa kuchni.
Organizacja dobroczynna, jak każda inna instytucja działająca na wolnym rynku, produkuje pewne dobro. Czy będzie to pomoc w przeprowadzeniu kosztownej operacji, załatwienie wykwalifikowanej opieki czy też prowadzenie odpowiednich zajęć dla osób dotkniętych wykluczeniem – wszystkie to stanowi pewne usługi – których wyprodukowanie w zwykłej wolnorynkowej firmie kosztowałoby kilka razy więcej. Jak to możliwe? Fundacja w przeciwieństwie do firmy korzysta z pracy wydajnych entuzjastów i wolontariuszy – posługując się często materiałami i produktami – otrzymanymi od sponsorów za darmo, bądź ze znacznym rabatem. To dobro, jakie organizacja wnosi w życie ludzi, którym pomaga, możemy porównać z pysznymi, pożywnymi daniami przygotowanymi w dobrej restauracji. Jak już powiedzieliśmy w dość nietypowej restauracji – opartej na pracy kucharzy, kelnerów i pomywaczy, którzy pracują za darmo – po prostu z miłości do swoich "klientów". Trudności pojawiają się dopiero przy analizie składników potrzebnych do przygotowywania posiłków – wynajęcie sal, koszty dojazdu, transportu, wykonania materiałów informacyjnych, zakupu niezbędnych leków bądź opłacenie specjalistycznego leczenia. Takie składniki trudno jest dostać "darmo" – tak jak za darmo otrzymuje się pracę członków organizacji.
Właśnie w tym miejscu wkracza fundraiser. Kontaktując się z różnymi firmami i organizacjami – niczym specjalista od zaopatrzenia – wyszukuje i przekonuje ludzi – którzy mają w posiadaniu i mogą przekazać odpowiednie "składniki". Dzięki swoim umiejętnościom i wiedzy wie z kim i w jaki sposób rozmawiać – tak, aby organizacja otrzymała niezbędną do działania podstawę materialną… Ponadto, często kiedy wraca, doradza jeszcze szefowi kuchni czym się kierować podczas komponowania sosów czy pieczenia pączków – tak aby przyciągały one do restauracji jak najwięcej ludzi, skłonnych podzielić się z jej właścicielem miseczką ryżu bądź szklanką cukru…
To wsparcie zwykłych ludzi, przekazujących małą cząstkę swoich ciężko zarobionych pieniędzy stanowi o prawdziwej sile organizacji. Im jest ich więcej – tym większe możliwości ma organizacja oraz bardziej pewne może tworzyć plany. Jednocześnie jednak tym większe muszą być także umiejętności porozumiewającego się z nimi zarówno pośrednio, jak i bezpośrednio fundraisera.
Pobierz
-
201109261038120729
684659_201109261038120729 ・38.72 kB
-
201203011513140380
756640_201203011513140380 ・38.72 kB
Źródło: GFA