Polskie 'watch dog', czyli wyzwania organizacji strażniczych
Watch dog - to organizacje, których celem jest obywatelska kontrola działań władz publicznych lub obywatelska kontrola etyki działań wielkiego biznesu. Im, ich sytuacji w Polsce oraz szansom i zagrożeniom pojawiającym się przed tą branżą w sektorze polskich organizacji pozarządowych poświęcona była konferencja 'Monitoring działalności administracji publicznej wyzwaniem dla społeczeństwa obywatelskiego', która odbyła się 6 kwietnia 2004 roku w Warszawie.
Chociaż sama nazwa "watch dog" jest w Polsce mało znana, organizacje, które można tak
określić działają w naszym kraju od kilkudziesięciu lat (jest to np. Helsińska Fundacja Praw
Człowieka). Wydaje się jednak, że ich obecność w życiu publicznym nie jest dostrzegana w
zadowalającym stopniu, a rola jaką mają do odegrania - niedoceniana przez opinię publiczną. W
swoich działaniach organizacje strażnicze (bo tak termin "watch dog" tłumaczą na język
polski same organizacje) napotykają często na opór ze strony ustawodawców, mediów, a przede
wszystkim podmiotów, które potencjalnie stanowią przedmiot ich zainteresowania (administracji
publicznej, biznesu).
Nie bez znaczenia jest także sytuacja finansowa tych organizacji, głównie zanikające powoli
źródła finansowania (wraz z wycofywaniem się z Europy Środkowo-Wschodniej zachodnich donatorów).
Zmieniająca się sytuacja polityczna i gospodarcza, nowe regulacje prawne dotyczące trzeciego
sektora w Polsce, a także szczególnie częste w ostatnich czasach przykłady nadużyć i patologii
pojawiających się w polskim życiu publicznym - stanowią źródło zarówno zagrożeń, jak i szans dla
tej branży NGO-sów.
Zagrożenia - legislacja i pieniądze
Głównym zadaniem organizacji strażniczych jest kontrola. Musi to być jednak kontrola skuteczna -
organizacje powinny mieć możliwość patrzenia władzy na ręce, a gdy władza łamie prawo, powinny
głośno i wiarygodnie krzyczeć. Ale, aby tak mogło być, same organizacje muszą spełniać dwa
podstawowe warunki: muszą być niezależne i wiarygodne. Niezależność w dużej mierze zależy od źródeł
finansowania, którym szczególnie starannie należy się przyglądać.
- Nie brać pieniędzy od podmiotu, który chcemy kontrolować. Nie brać pieniędzy ze źródeł
upolitycznionych - z budżetu państwa, regionu, miasta, partii. Nie uzależniać się od jednego źródła
finansowania - wymieniała Danuta Przywara z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podczas konferencji
zorganizowanej przez FRSO. Jej zdaniem korzystanie z pieniędzy upolitycznionych może prowadzić do
ulegania naciskom, a uzależnienie od jednego źródła finansowania - do autocenzury. - Wtedy, nawet
jeśli będziemy krzyczeć o nieprawidłowościach, otoczenie zacznie się zastanawiać, czy jesteśmy
wiarygodni. A może za mało krzyczymy? Albo krzyczymy po to, aby ukryć inne ciemne sprawki naszego
sponsora?
Zdaniem Danuty Przywary dwa główne zagrożenia, jakie jawią się przed organizacjami strażniczymi
w Polsce, związane są właśnie z finansowaniem ich działalności: po pierwsze wycofywanie się dużych
fundacji zachodnich, a po drugie - nowa rzeczywistość legislacyjna, czyli ustawa o działalności
pożytku publicznego.
- Trudno powiedzieć, czy ustawa przyniesie organizacjom strażniczym więcej szkody czy pożytku.
Są obawy, że organizacje pozarządowe, które nie są i nie chcą być organizacjami pożytku publicznego
stracą swoje dotychczasowe przywileje - przestrzegała D. Przywara.
Krzysztof Więckiewicz z Departamentu Pożytku Publicznego przyznał, że ustawa była tworzona
głównie z myślą o tych organizacjach, które realizują zadania publiczne i nie odpowiada na potrzeby
tych, które mają inną misję.
- Być może, gdyby doszło do poprawiania ustawy, należałoby określić odrębność tych organizacji i
ich wyjątkowość - zastanawiał się. Jego zdaniem bowiem głównym źródłem zasilania organizacji
strażniczych powinni być sami obywatele, korzystający z narzędzi podobnych do mechanizmu
przekazywania 1%.
Z propozycjami uregulowania działalności organizacji strażniczych kolejną ustawą nie zgodził się
prof. Andrzej Zoll, Rzecznik Praw Obywatelskich.
- Przeregulowanie życia publicznego to bardzo niekorzystne zjawisko - zauważył. Jego zdaniem
tworzenie odrębnej ustawy dotyczącej organizacji strażniczych byłoby nieporozumieniem. Mogłoby
prowadzić do powstania swego rodzaju agend NIK-u, a ponadto pozbawiłoby organizacje ich
najważniejszej cechy - obywatelskości.
Również Ewa Siedlecka, dziennikarka Gazety Wyborczej, wśród zjawisk zagrażających organizacjom
strażniczym wymieniła stosunek państwa do organizacji pozarządowych (a strażniczych w
szczególności) wyrażający się w legislacji, która może zarówno wspierać organizacje, jak i
skutecznie uniemożliwiać im działalność.
Inną formą kontroli władz, chociaż często komplementarną w stosunku do pracy NGO-sów, jest
działalność wydawnicza niezależnej prasy lokalnej. Zdaniem Dominika Księskiego, prezesa
Stowarzyszenia Gazet Lokalnych (zrzeszającego wydawców 60 prywatnych powiatowych gazet) dla tego
typu działalności zagrożeniem także są problemy finansowe.
- Ludzie nie będą kupować gazet, czyli stracą one źródło finansowania i upadną - mówił D.
Księski. Tymczasem okazuje się, że wydawcy przez niego reprezentowani, chociaż nieliczni, w swoich
regionach mają duże przełożenie na opinię publiczną (np.: w stu tysięcznym powiacie gazeta
sprzedaje się w nakładzie 10 tys. egzemplarzy).
Inne zagrożenie związane jest z, nierzadko stosowaną przez polski wymiar sprawiedliwości,
praktyką, aby opinie publikowane w gazetach, traktować jako pomówienia.
- Wydawcy mogą być zbyt odważni i zbyt mocno będą "kąsać" władzę, co skończy się
tak, jak w przypadku redaktora "Wieści Polickich" - przestrzegał Dominik Księski.
Szanse - nieustanny pozytywizm z domieszką romantyzmu
Wydaje się, że główną szansą organizacji strażniczych są "produkty" ich pracy -
informacje. A raczej ich umiejętne i odpowiedzialne wykorzystanie, co jest możliwe w zasadzie tylko
we współpracy z mediami.
- Nasza praca bez uznania i zrozumienia ze strony dziennikarzy, bez ich woli i odpowiedzialnej
postawy to praca syzyfowa - mówiła Beata Juraszek z Fundacji Rozwoju Społeczeństwa
Obywatelskiego.
Z kolei Ewa Siedlecka zapewniała, że rzetelne informacje pochodzące od organizacji pozarządowych
to niezwykle cenne źródło wiedzy dla dziennikarzy, ale niewykorzystywane, ponieważ takie informacje
nie spływają do organizacji.
- Dlaczego? Czy nie ma zapotrzebowania na tego typu organizacje? Czy nie mają pola do działania?
Czy są podejrzane? - pytała dziennikarka.
Dominik Księski zwrócił uwagę na to, że chociaż praca wykonywana czy przez niezależne media, czy
przez organizacje strażnicze często przypomina sianie ziarna na skale, to jednak z czasem ta skała
kruszeje.
- Cywilizując życie publiczne w powiatach, napotykamy na sprzężenie zwrotne - przekonywał prezes
Stowarzyszenia Gazet Lokalnych. - Gdy władze samorządowe widzą, że interesujemy się takimi sprawami
jak budżety, czy zasady przydzielania dotacji dla organizacji pozarządowych - zmieniają się. Ta
gleba staje się coraz bardziej urodzajna. Naszą szansą jest nieustanny pozytywizm z domieszką
romantyzmu.
Co należy zrobić?
Edukować - to główny postulat uczestników konferencji. Zwracano uwagę, że należy zarówno
edukować obywatelsko społeczeństwo (np. wprowadzając elementy edukacji obywatelskiej z prawdziwego
zdarzenia do szkół), jak i elity, a także same organizacje. Tym ostatnim bowiem niejednokrotnie
brakuje standardów działania, które ugruntowałyby ich wiarygodność w oczach opinii publicznej.
Zaufanie do organizacji (szczególnie tych strażniczych i infrastrukturalnych) jest potrzebne
koniecznie, jeśliby chciały podjąć się trudu edukowania społeczeństwa. A wydaje się, że nie mają
innego wyjścia.
Konferencja, zorganizowana przez Fundację Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego, rozpoczęła
program "Rzecznictwo i kontrola społeczna" finansowany ze środków Unii Europejskiej
Programu PHARE "Rozwój Społeczeństwa Obywatelskiego". Celem programu jest wzmocnienie
dialogu społecznego w Polsce i podniesienie go na poziom europejski poprzez zwiększenie
efektywności organizacji strażniczych (ang. watch dog organisations).
Rzecznictwo i kontrola społeczna to bardzo ważny, choć dotychczas w Polsce niedoceniany, segment
trzeciego sektora. Powszechnie odczuwany wzrost patologizacji życia społecznego (m.in. korupcja), a
jednocześnie bezradność systemu politycznego powoduje, że kontrola społeczna (w rozumieniu kontroli
przestrzegania prawa jak i monitorowania ograniczania praw i możliwości życiowych poszczególnych
grup i środowisk) staje się nie tylko potrzebna, ale wręcz niezbędna dla normalnego funkcjonowania
państwa.
Działalność organizacji monitorujących działalność administracji czy biznesu różni się od tego
jak funkcjonują inne organizacje pozarządowe świadczące np. usługi społeczne. Ta specyfika dotyczy
zarówno form zdobywania funduszy na działalność, jak i trudności związanych ze specyfiką działań.
Dlatego właśnie Fundacja, której misją jest wspierania różnych organizacji i ich działań podjęła
się realizacji tego projektu.
Źródło: inf. własna