- Już dwa miesiące pracuję jako wolontariusz w polskiej organizacji Centrum OPUS. Przyjechałem z Białorusi, dokładnie z Grodna jako wysłannik organizacji pozarządowej "Trzeci Sektor". Czasem trudno mi uwierzyć, że mieszkam i pracuję teraz w kraju, którego od Białorusi oddziela nie tylko granica państwowa - pisze Ales Zalewski.
Jak stałem się wolontariuszem?
Europejski "Program Młodzież" (dokładnej jego druga akcja –
"Wolontariat Europejski"), daje młodym aktywnym ludziom z Europy
możliwość poznania sąsiedniego kraju, jego kultury oraz, co dla
mnie jako Białorusina bardzo ważne, pozwala uzyskać doświadczenie w
pracy w sektorze pozarządowym w Unii Europejskiej. Taki staż może
trwać od pół do jednego roku. Wolontariusz wyposażony zostaje we
wszystkie niezbędne do życia rzeczy (mieszkanie, pieniądze).
Aby mój wyjazd doszedł do skutku niezbędnym
było złożenie wniosku do Programu Młodzież przez organizację z Unii
Europejskiej. W roli organizacji aplikującej wystąpiło Centrum
"OPUS". Następnie do projektu jako partner przystąpił "Trzeci
Sektor" z Białorusi, który zdecydował się na wysłanie do Polski
wolontariusza. Jestem bardzo wdzięczny losowi, że tym
wolontariuszem okazałem się ja.
Polski trzeci sektor oczami
Białorusina
Zacznę od tego, że w Polsce (jak i w innych zachodnich krajach)
praca w trzecim sektorze jest wynagrodzona nie tylko moralnym
zadowoleniem, ale i finansowym. Centrum OPUS jest znaczącą
organizacją nie tylko w Łodzi, ale i całym województwie. Z uwagi na
jej rozwój biuro przeniesiono do dużego budynku w historycznym
centrum miasta, nieopodal pomnika Tadeusza Kościuszki.
W Centrum OPUS na stałe zatrudnionych jest
ośmiu pracowników, którzy wspierani są przez dużą grupa
wolontariuszy. Każdy z pracowników odpowiada za określony kierunek
działań organizacji takich jak: współpraca międzynarodowa, przepływ
informacji, programy europejskie, Biuro Rady Organizacji
Pozarządowych Województwa Łódzkiego, Pozarządowy Inkubator Karier,
itd. Pracownicy OPUS-u systematycznie przeprowadzają różnego
rodzaju szkolenia, seminaria. W ramach realizowanych projektów
prowadzą również konsultacje oraz porady. Zrozumiałym jest, że
wszystko to robią ludzie, dla których praca w pozarządowym sektorze
to nie tylko hobby w wolnym czasie (tak jak to często ma miejsce na
Białorusi), ale także profesja, przynosząca zadowolenie i
pozwalająca przyzwoicie żyć.
Ale wyjdźmy już z biura. Chciałbym teraz
napisać o kontaktach polskich organizacjach pozarządowych z
władzami. Dla mnie, jako wolontariusza z Białorusi, ten obszar
działania wydaje się być najbardziej zdumiewający. Przykładowo,
prezydent miasteczka zaprasza na spotkanie przedstawicieli NGO’s
jako ekspertów do konsultacji na temat realizacji możliwych
projektów w jego gminie. Prezydent z uwagą słucha specjalistów, co
sugeruje, iż liczy się z ich zdaniem. Ja takiej sytuacji na
Białorusi nawet nie byłbym w stanie sobie wyobrazić. Tutaj, w
Polsce prezydent wybierany jest przez mieszkańców miasteczka,
dlatego musi się interesować, by o jego działaniach wszyscy
słyszeli. Jakikolwiek projekt realizowany jest przy jego
partnerstwie, niezależnie czy dotyczący polepszenia ekologicznego
stanu miasteczka, czy poprawy sytuacji bezrobotnych, będzie
przynosił prezydentowi punkty w rankingu popularności. Żeby
utrzymać się na stanowisku prezydenckim musi nawiązywać współpracę
ze wszystkimi sektorami społecznymi. To jedna z najprostszych zasad
demokracji. Ale o demokracji niech mówią politycy. My zastanówmy
się nad dialogiem…
Cdn.
Źródło: inf. własna lodzkie.ngo.pl