Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Minister rolnictwa zapowiada otwarcie polskiego rynku na nasiona modyfikowane genetycznie, tłumacząc się naciskami Unii Europejskiej. Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi będzie walczyć o czystość polskiej żywności.
W czerwcu 2004 r. Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi
(ICPPC) włączyła się do inicjatywy „Europa wolna od GMO” (GMO –
genetycznie modyfikowane organizmy). W Polsce sejmiki wszystkich
województw ogłosiły na swoim terenie strefy wolne od GMO,
przyjmując odpowiednie uchwały. Tak wyraźna wola polskiego
społeczeństwa przyniosła efekty. W maju 2006 r. Prezydent RP
podpisał tzw. „ustawę nasienną”, która zabrania wprowadzania do
obrotu na terenie Polski nasion genetycznie modyfikowanych. W
sierpniu 2006 r. weszła w życie tzw. „ustawa paszowa”, która mówi,
że w ciągu dwóch lat cały polski przemysł paszowy powinien
przestawić się na stosowanie pasz z komponentów niemodyfikowanych
genetycznie.
Obiecanki ministra
Niestety, za ustawami nie poszły żadne rozporządzenia, natomiast trafiły one na forum Komisji Europejskiej (KE), która nakazała Polsce ich zmianę (Unia dopuszcza do uprawy w państwach członkowskich kilkadziesiąt odmian modyfikowanej kukurydzy i rzepaku). Ponadto Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, na tegorocznych targach Grüne Wohe w Berlinie zapowiedział, że dostosuje się do wytycznych KE i wycofa zakaz stosowania w żywieniu zwierząt organizmów genetycznie modyfikowanych.
– Przekonuje się nas, że niepodporządkowanie się rozporządzeniom unijnym będzie skutkowało np. dużymi karami finansowymi. Tymczasem Polska ma trzy stopnie apelacji, żeby się od takich decyzji odwołać. Dlaczego się tego nie wykorzystuje? – pyta Paweł Połanecki, niezależny ekspert Koalicji „Polska wolna od GMO”.
– Nazywa się nas ciemnogrodem, kiedy sprzeciwiamy się uprawie transgenicznych roślin – mówi Marek Kryda, konsultant Instytutu Ochrony Zwierząt. – W takim razie Francja, Węgry i Austria też są ciemnogrodem, bo w tych krajach zabroniono upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie.
Nie ma się czego bać
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powołał niedawno zespół niezależnych ekspertów, aby ocenili ryzyko związane z uprawami genetycznie modyfikowanej kukurydzy (MON 810). Wyniki badań przyczyniły się do wydania zakazu uprawy tych roślin we Francji, która nie prosiła o zgodę KE, tylko kierowała się ochroną zdrowia obywateli i interesów francuskiej wsi. Podobnie postąpiły Austria, Węgry i Grecja, odmawiając wysiewu zmutowanej kukurydzy. Stavros Dimas, komisarz UE ds. środowiska wielokrotnie wyrażał swoje zastrzeżenia i obawy związane z GMO. To on nie dopuścił do uprawy w krajach UE genetycznie zmodyfikowanego ziemniaka „Amflora”.
Europejscy politycy coraz głośniej pytają, dlaczego KE i Światowa Organizacja Handlu (WTO) tak bardzo starają się narzucić Europie żywność modyfikowaną, podczas gdy kraje członkowskie UE jej nie chcą. Odważne stanowisko Polski, sprzeciwiającej się genetycznie modyfikowanym uprawom, nie było więc odosobnione. Tym bardziej oburzająca wydaje się decyzja ministra Sawickiego, który zapowiada zmiany ustaw, mimo że Polacy opowiedzieli się przeciw GMO.
Czy to jest groźne?
Zwolennicy GMO przekonują, że nie ma badań potwierdzających szkodliwość uprawy czy spożywania roślin lub mięsa zwierząt zmodyfikowanych genetycznie.
– Naukowcy i genetycy, także polscy, są manipulowani przez duże koncerny produkujące zmutowane rośliny – mówi Marek Kryda. – Nie oszukujmy się, tym producentom chodzi przede wszystkim o gigantyczne zyski, jakie można osiągnąć dzięki tej technologii.
Nie ma się więc co dziwić, że wyniki badań są zatajane, a naukowcy np. zastraszani. Na szczęście nie wszystko da się ukryć, choć producenci dyskredytują niezależne opinie dotyczące GMO. Tymczasem Amerykanin Jeffrey M. Smith w swojej książce „Genetyczna ruletka: udokumentowane zagrożenia dla zdrowia w żywności genetycznie modyfikowanej” przytacza wiele badań przeprowadzonych w niezależnych laboratoriach, które potwierdzają, że produkty transgeniczne są szkodliwe dla ludzi i zwierząt.
Najpierw o zwierzętach
Smith opisuje GM ziemniaki, które powodowały rozwój potencjalnie rakotwórczych komórek w układzie pokarmowym szczurów, zahamowanie rozwoju mózgów, częściowy zanik wątroby, załamanie systemu immunologicznego. Szczury karmione GM pomidorami dostawały krwotoku żołądka. Zwierzęta, którym podawano przez 90 dni zmodyfikowaną genetycznie kukurydzę, miały poważne zmiany we krwi, wątrobie i nerkach. U myszy karmionych zmodyfikowaną soją wystąpiły zmiany w trzustce i wątrobie. Większość potomstwa szczurów, faszerowanych taką soją w czasie zapłodnienia i ciąży, zdechło w przeciągu trzech tygodni. Na farmie Hesse w Niemczech padło 12 krów, którym podawano duże ilości zmodyfikowanej kukurydzy. Wiele zwierząt ze stada później zabito, gdyż zachorowały na nieznaną chorobę. To tylko niektóre z wyników badań, na jakie powołuje się Smith.
Niebezpieczne dla człowieka
Smith przytacza również niepokojące informacje dotyczące ludzi. Robotnicy, którzy pracowali przy zbiorze i transporcie genetycznie zmodyfikowanej bawełny cierpieli na choroby skóry, oczu i układu oddechowego. W 2003 i w 2004 r. na Filipinach ok. 100 osób mieszkających w pobliżu pól, na których rosła modyfikowana kukurydza, w czasie jej pylenia miało dolegliwości skóry, trudności z oddychaniem i zaburzenia trawienia. Wdychanie kurzu lub pyłków GM roślin może przenieść ich geny do mikroorganizmów dróg oddechowych człowieka. GM żywność może wywoływać alergie i choroby odporne na leczenie antybiotykami i jest bardziej niebezpieczna dla dzieci niż dla dorosłych. Jedzenie GM produktów przez ciężarne matki może szkodzić ich potomstwu. Taka dieta może nawet hamować rozwój genów u dzieci, co może być dziedziczone w następnych pokoleniach.
Skażenie środowiska
W głośnym filmie z 2004 r. Bertrama Vehaaga i Gabriele Kröber „Życie wymyka się spod kontroli” norweski naukowiec Terje Traavik mówi: „Skażenie genetyczne to coś zupełnie innego niż skażenia chemiczne (...). Rzecz w tym, że chemikalia nie potrafią się same rozmnażać. Nawet największe skażenie chemiczne z czasem maleje, podczas gdy w technologii genetycznych modyfikacji jest dokładnie na odwrót. DNA może się w zasadzie rozmnażać samodzielnie, a więc możliwe jest, że początkowo niewielkie skażenie rozrośnie się z czasem do olbrzymich rozmiarów”.
Tak właśnie było w Kanadzie. Tamtejszy farmer Percy Schmeiser od wielu lat walczy z firmą Monsanto, producentem m.in. transgenicznego rzepaku, który zanieczyścił jego uprawy: geny roślin GMO uprawianych wokół ekologicznych pól Schmeisera w wyniku zapylenia krzyżowego przeniosły się na jego rzepak.
– Pierwotny, naturalny materiał siewny został całkowicie zniszczony. W Kanadzie nie ma już „czystego” ziarna siewnego rzepaku i soi. Wszystko jest skażone – twierdzi P. Schmeiser.
Zagrożenie dla Polski
Jeżeli w Polsce dopuści się do upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych dojdzie do takiego samego skażenia. Polska żywność jest bardzo ceniona na świecie ze względu na swoją ekologiczną czystość.
– Jeżeli wpuści się GMO do Polski, rośliny te przeniosą się na inne uprawy i to będzie klęska naszego rolnictwa – przekonuje Jadwiga Łopata, wiceprezes ICPPC. – Zawartość niecałego 1 proc. produktu skażonego genetycznie w żywności pozbawia ją certyfikatu ekologicznego. I wtedy nikt już nie będzie kupował polskich produktów, które uznane zostaną za skażone.
Koalicja „Polska wolna od GMO” powstała właśnie po to, żeby uświadomić polskim rolnikom i obywatelom, że transgeniczne rośliny są poważnym zagrożeniem dla zdrowia ludzi i zwierząt, środowiska naturalnego, rolnictwa i lokalnej ekonomii. Trzeba się więc temu zdecydowanie przeciwstawić.
Zapowiadane przez ministra Sawickiego zmiany w ustawach będą sprzyjały dyskusji dotyczącej roślin zmodyfikowanych genetycznie na forum Sejmu i Senatu. To dla Koalicji okazja, żeby po raz kolejny rozpocząć ogólnokrajową debatę i akcję informacyjną o GMO i uświadomić wszystkim, jak niebezpieczna jest zmutowana żywność. I jak katastrofalne może mieć to skutki dla polskiego rolnictwa.
Walczmy o nasze prawa
Coraz częściej podnoszą się też głosy w Europie i na świecie, że GMO nie jest tylko zagadnieniem handlowym, o czym chce nas przekonać KE czy WTO, naciskane przez międzynarodowe koncerny (Monsanto, Du Pont, Dow, Syngenta, Bayer, Crop Science, BASF). Zmuszanie nas do kupowania genetycznie zmutowanej żywności czy kontroli nasion to odebranie nam prawa do samodzielnego decydowania o tym, co chcemy jeść, co wysiewać, co produkować. A to już pogwałcenie podstawowych praw człowieka.
– To bardzo ważny okres dla Polski i całej Europy. Teraz decyduje się przyszłość rolnictwa, które albo przetrwa ze swymi tradycyjnymi uprawami, albo zostanie skażone przez transgeniczne rośliny – przekonuje sir Julian Rose, prezes ICPPC, który sam jest rolnikiem-ekologiem.
Obiecanki ministra
Niestety, za ustawami nie poszły żadne rozporządzenia, natomiast trafiły one na forum Komisji Europejskiej (KE), która nakazała Polsce ich zmianę (Unia dopuszcza do uprawy w państwach członkowskich kilkadziesiąt odmian modyfikowanej kukurydzy i rzepaku). Ponadto Marek Sawicki, Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi, na tegorocznych targach Grüne Wohe w Berlinie zapowiedział, że dostosuje się do wytycznych KE i wycofa zakaz stosowania w żywieniu zwierząt organizmów genetycznie modyfikowanych.
– Przekonuje się nas, że niepodporządkowanie się rozporządzeniom unijnym będzie skutkowało np. dużymi karami finansowymi. Tymczasem Polska ma trzy stopnie apelacji, żeby się od takich decyzji odwołać. Dlaczego się tego nie wykorzystuje? – pyta Paweł Połanecki, niezależny ekspert Koalicji „Polska wolna od GMO”.
– Nazywa się nas ciemnogrodem, kiedy sprzeciwiamy się uprawie transgenicznych roślin – mówi Marek Kryda, konsultant Instytutu Ochrony Zwierząt. – W takim razie Francja, Węgry i Austria też są ciemnogrodem, bo w tych krajach zabroniono upraw roślin zmodyfikowanych genetycznie.
Nie ma się czego bać
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy powołał niedawno zespół niezależnych ekspertów, aby ocenili ryzyko związane z uprawami genetycznie modyfikowanej kukurydzy (MON 810). Wyniki badań przyczyniły się do wydania zakazu uprawy tych roślin we Francji, która nie prosiła o zgodę KE, tylko kierowała się ochroną zdrowia obywateli i interesów francuskiej wsi. Podobnie postąpiły Austria, Węgry i Grecja, odmawiając wysiewu zmutowanej kukurydzy. Stavros Dimas, komisarz UE ds. środowiska wielokrotnie wyrażał swoje zastrzeżenia i obawy związane z GMO. To on nie dopuścił do uprawy w krajach UE genetycznie zmodyfikowanego ziemniaka „Amflora”.
Europejscy politycy coraz głośniej pytają, dlaczego KE i Światowa Organizacja Handlu (WTO) tak bardzo starają się narzucić Europie żywność modyfikowaną, podczas gdy kraje członkowskie UE jej nie chcą. Odważne stanowisko Polski, sprzeciwiającej się genetycznie modyfikowanym uprawom, nie było więc odosobnione. Tym bardziej oburzająca wydaje się decyzja ministra Sawickiego, który zapowiada zmiany ustaw, mimo że Polacy opowiedzieli się przeciw GMO.
Czy to jest groźne?
Zwolennicy GMO przekonują, że nie ma badań potwierdzających szkodliwość uprawy czy spożywania roślin lub mięsa zwierząt zmodyfikowanych genetycznie.
– Naukowcy i genetycy, także polscy, są manipulowani przez duże koncerny produkujące zmutowane rośliny – mówi Marek Kryda. – Nie oszukujmy się, tym producentom chodzi przede wszystkim o gigantyczne zyski, jakie można osiągnąć dzięki tej technologii.
Nie ma się więc co dziwić, że wyniki badań są zatajane, a naukowcy np. zastraszani. Na szczęście nie wszystko da się ukryć, choć producenci dyskredytują niezależne opinie dotyczące GMO. Tymczasem Amerykanin Jeffrey M. Smith w swojej książce „Genetyczna ruletka: udokumentowane zagrożenia dla zdrowia w żywności genetycznie modyfikowanej” przytacza wiele badań przeprowadzonych w niezależnych laboratoriach, które potwierdzają, że produkty transgeniczne są szkodliwe dla ludzi i zwierząt.
Najpierw o zwierzętach
Smith opisuje GM ziemniaki, które powodowały rozwój potencjalnie rakotwórczych komórek w układzie pokarmowym szczurów, zahamowanie rozwoju mózgów, częściowy zanik wątroby, załamanie systemu immunologicznego. Szczury karmione GM pomidorami dostawały krwotoku żołądka. Zwierzęta, którym podawano przez 90 dni zmodyfikowaną genetycznie kukurydzę, miały poważne zmiany we krwi, wątrobie i nerkach. U myszy karmionych zmodyfikowaną soją wystąpiły zmiany w trzustce i wątrobie. Większość potomstwa szczurów, faszerowanych taką soją w czasie zapłodnienia i ciąży, zdechło w przeciągu trzech tygodni. Na farmie Hesse w Niemczech padło 12 krów, którym podawano duże ilości zmodyfikowanej kukurydzy. Wiele zwierząt ze stada później zabito, gdyż zachorowały na nieznaną chorobę. To tylko niektóre z wyników badań, na jakie powołuje się Smith.
Niebezpieczne dla człowieka
Smith przytacza również niepokojące informacje dotyczące ludzi. Robotnicy, którzy pracowali przy zbiorze i transporcie genetycznie zmodyfikowanej bawełny cierpieli na choroby skóry, oczu i układu oddechowego. W 2003 i w 2004 r. na Filipinach ok. 100 osób mieszkających w pobliżu pól, na których rosła modyfikowana kukurydza, w czasie jej pylenia miało dolegliwości skóry, trudności z oddychaniem i zaburzenia trawienia. Wdychanie kurzu lub pyłków GM roślin może przenieść ich geny do mikroorganizmów dróg oddechowych człowieka. GM żywność może wywoływać alergie i choroby odporne na leczenie antybiotykami i jest bardziej niebezpieczna dla dzieci niż dla dorosłych. Jedzenie GM produktów przez ciężarne matki może szkodzić ich potomstwu. Taka dieta może nawet hamować rozwój genów u dzieci, co może być dziedziczone w następnych pokoleniach.
Skażenie środowiska
W głośnym filmie z 2004 r. Bertrama Vehaaga i Gabriele Kröber „Życie wymyka się spod kontroli” norweski naukowiec Terje Traavik mówi: „Skażenie genetyczne to coś zupełnie innego niż skażenia chemiczne (...). Rzecz w tym, że chemikalia nie potrafią się same rozmnażać. Nawet największe skażenie chemiczne z czasem maleje, podczas gdy w technologii genetycznych modyfikacji jest dokładnie na odwrót. DNA może się w zasadzie rozmnażać samodzielnie, a więc możliwe jest, że początkowo niewielkie skażenie rozrośnie się z czasem do olbrzymich rozmiarów”.
Tak właśnie było w Kanadzie. Tamtejszy farmer Percy Schmeiser od wielu lat walczy z firmą Monsanto, producentem m.in. transgenicznego rzepaku, który zanieczyścił jego uprawy: geny roślin GMO uprawianych wokół ekologicznych pól Schmeisera w wyniku zapylenia krzyżowego przeniosły się na jego rzepak.
– Pierwotny, naturalny materiał siewny został całkowicie zniszczony. W Kanadzie nie ma już „czystego” ziarna siewnego rzepaku i soi. Wszystko jest skażone – twierdzi P. Schmeiser.
Zagrożenie dla Polski
Jeżeli w Polsce dopuści się do upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych dojdzie do takiego samego skażenia. Polska żywność jest bardzo ceniona na świecie ze względu na swoją ekologiczną czystość.
– Jeżeli wpuści się GMO do Polski, rośliny te przeniosą się na inne uprawy i to będzie klęska naszego rolnictwa – przekonuje Jadwiga Łopata, wiceprezes ICPPC. – Zawartość niecałego 1 proc. produktu skażonego genetycznie w żywności pozbawia ją certyfikatu ekologicznego. I wtedy nikt już nie będzie kupował polskich produktów, które uznane zostaną za skażone.
Koalicja „Polska wolna od GMO” powstała właśnie po to, żeby uświadomić polskim rolnikom i obywatelom, że transgeniczne rośliny są poważnym zagrożeniem dla zdrowia ludzi i zwierząt, środowiska naturalnego, rolnictwa i lokalnej ekonomii. Trzeba się więc temu zdecydowanie przeciwstawić.
Zapowiadane przez ministra Sawickiego zmiany w ustawach będą sprzyjały dyskusji dotyczącej roślin zmodyfikowanych genetycznie na forum Sejmu i Senatu. To dla Koalicji okazja, żeby po raz kolejny rozpocząć ogólnokrajową debatę i akcję informacyjną o GMO i uświadomić wszystkim, jak niebezpieczna jest zmutowana żywność. I jak katastrofalne może mieć to skutki dla polskiego rolnictwa.
Walczmy o nasze prawa
Coraz częściej podnoszą się też głosy w Europie i na świecie, że GMO nie jest tylko zagadnieniem handlowym, o czym chce nas przekonać KE czy WTO, naciskane przez międzynarodowe koncerny (Monsanto, Du Pont, Dow, Syngenta, Bayer, Crop Science, BASF). Zmuszanie nas do kupowania genetycznie zmutowanej żywności czy kontroli nasion to odebranie nam prawa do samodzielnego decydowania o tym, co chcemy jeść, co wysiewać, co produkować. A to już pogwałcenie podstawowych praw człowieka.
– To bardzo ważny okres dla Polski i całej Europy. Teraz decyduje się przyszłość rolnictwa, które albo przetrwa ze swymi tradycyjnymi uprawami, albo zostanie skażone przez transgeniczne rośliny – przekonuje sir Julian Rose, prezes ICPPC, który sam jest rolnikiem-ekologiem.
Artykuł ukazał się w miesięczniku organizacji pozarządowych gazeta.ngo.pl - 03 (51) 2008; www.gazeta.ngo.pl |
Źródło: gazeta.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.