Polska jest nie tylko krajem ludzi zamożnych, ale także rajem dla 1,2 miliarda najbiedniejszych mieszkańców świata. Tak brzmiały hasła kampanii polskiego rządu i ONZ sprzed kilku lat poświęconej Milenijnym Celom Rozwoju. Miała ona uświadomić Polakom, że żyją w relatywnie bogatym kraju, podczas gdy większość świata zwana Globalnym Południem zmaga się z poważnymi problemami. W Polsce przybywa organizacji działających na rzecz krajów rozwijających się.
Nie jest do końca jasne, czym te kraje rozwijające są, choć słysząc przestarzały termin „Trzeci Świat” (dziś mówi się raczej o krajach Południa), każdy ma jakieś wyobrażenie na ten temat. Kiedy spojrzy się na mapy pokazujące geograficzne zróżnicowanie wskaźników np. wysokości PKB per capita czy dostępu do bezpłatnej edukacji, podziały widać bardzo wyraźnie. Stany Zjednoczone czy znaczna część Europy, choć tam także można znaleźć przypadki biedy, tworzą grupę dostatnich krajów rozwiniętych. Są to jednocześnie miejsca, z których od kilkudziesięciu lat płyną środki do krajów uboższych. Część z nich ma na celu wsparcie rozwoju, czyli przede wszystkim zwiększenie wzrostu gospodarczego i walkę z ubóstwem. Dlaczego klub bogatych w ogóle zawraca sobie tym głowę? Powodów wymienić można wiele: postkolonialna odpowiedzialność, interesy polityczne, obawa przed rozlaniem się problemów społecznych itp. We współpracy rozwojowej swój udział mają i organizacje pozarządowe, także polskie.
– Działamy na rzecz Południa i namawiamy do solidarności z ludźmi z krajów globalnego Południa, bo naszym moralnym obowiązkiem jest pomaganie innym oraz budowanie lepszego, bardziej sprawiedliwego świata – mówi Paulina Szczygieł kierująca zespołem Edukacji Humanitarnej w Polskiej Akcji Humanitarnej. – Rozwój krajów Południa jest warunkiem pokoju i stabilności na świecie.Wspierając innych w rozwoju, nie tylko przyczyniamy się do realizacji praw człowieka na świecie, ale też wpływamy na zwiększenie poziomu własnego bezpieczeństwa i dobrobytu – dodaje.
Polska jako kraj, który długo korzystał ze wsparcia zagranicznego w okresie transformacji, do tej listy dopisać może dodatkowy argument: nam też pomagano.
Polskie organizacje na rzecz Południa
Obecnie doliczyć się można kilkudziesięciu organizacji, które zajmują się tematyką rozwojową. Dla części z nich jest to tylko jedna z dziedzin aktywności, inne całkowicie związane są z działalnością na rzecz Południa. Przybierać może ona różne formy. Dwie podstawowe to realizacja konkretnych projektów w krajach rozwijających się oraz prowadzenie edukacji rozwojowej w polskim społeczeństwie.
Fundacja Edukacja dla Demokracji niedługo świętować będzie 20-lecie istnienia. – Od wielu lat współpracujemy z organizacjami partnerskimi w krajach położonych na wschód od naszego kraju m.in. w Tadżykistanie, Gruzji, na Ukrainie. Wspólnie z nimi prowadzimy warsztaty budujące umiejętności działaczy społecznych oraz rozwijające nauczycieli, tak by pracowali z dziećmi i młodzieżą metodami aktywizującymi – mówi Wiceprezes Zarządu Fundacji Justyna Janiszewska. Obecnie realizujemy m.in. projekt skierowany do kobiet z zachodnich rejonów Azerbejdżanu. Chcemy wesprzeć kobiety z obszarów wiejskich w zarobkowaniu m.in. poprzez rozwój lokalnej oferty turystycznej. Fundacja rozpoczęła działania za naszą wschodnią granicą jeszcze w latach 90. Wtedy stało się dla nas jasne, że polskie doświadczenia połączone ze stosunkowo dobrą znajomością realiów życia w krajach b. ZSRR pozwalają nam bardzo skutecznie wspierać rozwój środowisk obywatelskich na Wschodzie, a te były i nadal są w znacznie większej potrzebie niż polskie społeczeństwo obywatelskie – wyjaśnia.
Formą działania inną niż realizowanie projektów w konkretnych krajach są inicjatywy w ramach tzw. edukacji rozwojowej, skierowane do polskiego społeczeństwa. Mają one na celu zarówno przybliżyć rzeczywistość krajów Południa jak i uświadomić, że często odległe od siebie regiony w dzisiejszym globalnym świecie powiązane są siecią zależności. To w wyniku takich m.in. działań coraz więcej Polaków słyszało o Milenijnych Celach Rozwoju (m.in. zmniejszenie do 2015 r. o połowę liczbę osób cierpiących głód) – sztandarowym przedsięwzięciu ONZ zainicjowanym w 2000 r. W 2007 r. polskie organizacje zrealizowały 31 inicjatyw edukacji rozwojowej.
Czy Polska nie ma wystarczająco własnych problemów?
Bardzo często można spotkać się z zarzutem, że nasz kraj boryka się w wystarczającą ilością własnych problemów m.in. bezrobociem i na nich się powinien skupić. Z sondażu przeprowadzonego na zlecenie MSZ wśród Polaków pod koniec 2008 r. wynika jednak, że aż 84% z nas „zdecydowanie” lub „raczej” zgadza się, iż Polska powinna wspomagać rozwój krajów rozwijających się. Odsetek ten wzrasta systematycznie od lat, byłby jednak prawdopodobnie znacznie mniejszy, gdyby przy okazji badań podawane były kwoty przeznaczane przez Polskę na tę pomoc?. W 2007 r. w Polsce tzw. Oficjalna Pomoc Rozwojowa (ODA) wyniosła ponad miliard zł. Nie jest przy tym tak, że ów miliard złotych „wysłano” z Polski do innych krajów. ODA przybiera różne formy (np. kredyty preferencyjne) – z tego powodu największym biorcą tzw. dwustronnej pomocy Polski (czyli trafiającej bezpośrednio do danego kraju) w 2007 r. były Chiny. Suma różnych form pomocy stanowi obecnie 0,09% polskiego dochodu narodowego, podczas gdy w niektórych krajach np. Norwegii na współpracę rozwojową przeznacza się nawet 0,7%. Osiągnięcie tego pułapu zadeklarowały stare kraje członkowskie Unii Europejskiej. Zadeklarowany cel Polski to jak na razie 0,1%.
Bo musimy?
Niewielu Polaków wie, że Polska przez uczestnictwo w różnych strukturach międzynarodowych zobowiązana jest do przeznaczania środków na rzecz krajów rozwijających się. Zajmują się tym instytucje rządowe. Ok. 60% środków trafia m.in. do UE i ONZ w ramach tzw. pomocy wielostronnej. Zebrane od różnych państw fundusze są dalej dysponowane zgodnie z przyjętą na wyższych szczeblach polityką rozwojową. Ok. 40%stanowi pomoc dwustronna realizowana m.in. w formie projektów. Za udzielanie pomocy w formie projektów oraz za koordynację działalności pomocowej w Polsce odpowiada Ministerstwo Spraw Zagranicznych ze szczególną rolą kilkunastoosobowego Departamentu Współpracy Rozwojowej (DWR). MSZ ustala też listę tzw. krajów priorytetowych – to one głównie stają się polskimi partnerami współpracy rozwojowej. Wśród krajów priorytetowych znajdują się najwięksi dawcy polskiej pomocy w formie projektowej – Białoruś i Ukraina. W 2009 r. na zewnętrzne programy pomocowe realizowane za pośrednictwem MSZ przeznaczono w budżecie państwa kwotę 130 697 mln zł. Znaczna jej część posłużyła wsparciu dla Afganistanu oraz na telewizję Biełsat. Mniejszą pulę przeznaczono na współpracę z polskimi organizacjami pozarządowymi.
Państwo polskie razem z organizacjami na rzecz rozwoju
Wspomniany DWR, odpowiadający za wdrożenie współpracy rozwojowej, w pewnym sensie uzależniony jest od organizacji, ponieważ sam nie realizuje projektów za granicą. Z drugiej strony dla organizacji środki publiczne stały się nową możliwością finansowania działań dotyczących krajów Południa – zarówno tych organizowanych w Polsce jak i w samych krajach rozwijających się. Od 2005 r. DWR organizuje konkurs Pomoc Zagraniczna, w ramach którego dofinansowane zostają projekty rodzimych organizacji. W tym roku podjęto decyzję o dotowaniu 83 projektów (na 268, które wpłynęły w terminie) o łącznej wartości 18,2 mln zł. Ich zakres jest ogromny: od „Pilotażowego projektu zwiększenia produkcji mleka, w ramach programu rozwoju regionu wiejskiego Szczęśliwa Wieś” w Mołdowie, po „Budowę studni i wsparcie rolników na obszarach wiejskich Tafi-Todzi” w Ghanie. Wyraźnie widać, że dofinansowanie – w przeciwieństwie do lat poprzednich – uzyskało wiele mało znanych organizacji, dla których jest to duża szansa na dalszy rozwój. W zeszłym roku ruszył też nowy program konkursowy Wolontariat Polska Pomoc. Współpraca między rządem a organizacjami pozarządowymi będzie się prawdopodobnie powiększać w kolejnych latach, co oznacza konieczność nieustannej pracy nad jej jakością.
Przyszłość współpracy
Grupa Zagranica, zrzeszająca polskie organizacje działające poza granicami naszego kraju, w komentarzu do Programu polskiej pomocy zagranicznej 2009 pod wieloma aspektami ocenia go pozytywnie. Zaznacza jednak, że „jedynie ok. 20% środków polskiej pomocy pozostających w dyspozycji MSZ przeznaczonych zostanie na realizację projektów pozarządowych. Nie widać tu ze strony MSZ strategii wspierania profesjonalizacji sektora pozarządowego w zakresie działań zagranicznych”. Grupa Zagranica postuluje przeznaczenie środków wspierających polskie organizacje w ramach m.in. capacity building (działań ukierunkowanych na zwiększenie potencjału polskich organizacji) czy też matching funds (zapewnienie puli środków, które stanowiłyby gwarancję pozyskania wkładu własnego wymaganego w przypadku ubiegania się o fundusze europejskie). Przedstawiciele organizacji pozarządowych korzystających ze wsparcia DWR, zwracają także uwagę na potrzebę większej przejrzystości oceny wniosków projektowych oraz problem wymogu rocznego finansowania (projekty muszą zostać zrealizowane w danym roku budżetowym). To, jak rozwijać się będzie współdziałanie rządu i organizacjami w zakresie współpracy rozwojowej, będzie miało znaczący wpływ na jakość działań rozwojowych finansowanych z pieniędzy publicznych.
Więcej informacji o tematyce rozwojowej na stronach: www.globalnepoludnie.pl, www.polskapomoc.gov.pl.
***
NATALIA KLOREK – studentka kierunku Global Development UW, spędziła 3 miesiące w Ugandzie w ramach programu GLEN/Wolontariat Polska Pomoc.
Źródło: inf. własna