Polska Akcja Humanitarna wstrząśnięta sytuacją w Darfur postanowiła rozpocząć zbiórkę pieniędzy na pomoc dla Sudanu oraz wysłać misję rozpoznawczą, której celem byłoby określenie rodzaju i zakresu potrzebnej pomocy oraz założenie stałej misji. PAH przystąpiła do zbierania informacji na temat sytuacji, potrzeb i możliwości udzielenia pomocy w Darfur.
Sytuacja w Sudanie
Ponad milion ludzi zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, z
czego około 226 tysięcy w południowym, 324 tysięcy w północnym i ponad 500 tysięcy w zachodnim
Darfurze. Biorąc pod uwagę ludzi, którzy zostali dotknięci wojną domową wcześniej, ogólna liczba
ofiar sięgnęła ponad 1 260 000 osób. Według danych z poprzedniego miesiąca tylko około 52% z nich
otrzymało jakąkolwiek pomoc żywnościową, 38% ma dostęp do czystej wody, 37% ma możliwość
korzystania z tymczasowych punktów medycznych, tylko 13% ma dostęp do sanitariatów.
Przemoc w Darfurze nie ustała. Według informacji z ostatniego tygodnia
walki w zachodnim Darfurze i na południe od Nyala trwają nadal, co powoduje dalszy eksodus ludzi
uciekających przed wojną. Bardzo poważnym problemem dla uciekinierów stają się choroby, przede
wszystkim biegunki i malaria. Głównym ich powodem jest bardzo zła sytuacja sanitarna (tysiące ludzi
koczuje na terenach pozbawionych jakichkolwiek urządzeń sanitarnych) oraz coraz bardziej utrudniony
dostęp do opieki medycznej i leków. Sytuacja jest jeszcze tragiczniejsza w przypadku osób
przebywających z dala od miejskich skupisk. Pomoc, ze względu na odległość, porę deszczową i brak
środków transportu nie ma prawie szans dotrzeć do nich.
Zebrane informacje pozwoliły PAH ustalić wstępne koszty udzielenia
pomocy w Sudanie. Na zapewnienie samej logistyki potrzebne są ogromne nakłady finansowe. Według
szacunków koszt pobytu dwóch osób, które zajęłyby się przygotowaniami do niesienia pomocy to około
12 tys. dolarów na miesiąc. Suma ta nie obejmuje jakiejkolwiek rzeczywistej pomocy niesionej
wygnanym z domów mieszkańcom Darfur. Jest to tylko cześć kosztów koniecznych przygotowań do pracy w
tym trudnym terenie. Nie obejmuje zakupu środków transportu, łączności i innych narzędzi
potrzebnych do prowadzenia operacji humanitarnej.
Organizowanie pomocy humanitarnej
Założenie misji w Sudanie, dzięki której PAH mogłaby rozpocząć
jakiekolwiek działania pomocowe wymaga załatwienia wielu, bardzo czasochłonnych formalności.
Konkretnie wygląda to tak: Pierwsza osoba powinna przyjechać do Sudanu, (jeśli dostanie wizę) z tak
zwanym Form "A", czymś w rodzaju "rekomendacji" Ambasady Sudanu dla
organizacji. Wtedy, na miejscu w Chartumie trzeba rozpocząć proces rejestracji. Proces ten trwa
normalnie miesiącami, trzeba setek podpisów i papierów. Teraz, póki ważny jest "90-dniowy
plan" ma to trwać maksymalnie 10 dni, ale takiej organizacji jak Medecin du Monde (Lekarze bez
granic) zabrało to dwa miesiące. Kiedy się już zostanie zarejestrowanym, można otrzymać wizy dla
reszty ekipy. Potem trzeba zrobić rozpoznanie i po ustaleniu, co chce się robić, trzeba podpisać
"Porozumienie techniczne" z odpowiednim Ministerstwem odpowiedzialnym za sektor, w którym
się zamierza się działać. To może być łatwe, albo bardzo skomplikowane, w zależności, jakie się
udało nawiązać stosunki w Chartumie. Potem trzeba setek pozwoleń, żeby rozpocząć działalność,
przywieźć dobry sprzęt, żeby móc się poruszać, itd. Wszystkie te procedury zmieniają się cały czas.
Docierają informacje, że teraz ma być dużo łatwiej i szybciej (90-dniowy plan), ale na razie nie
mają potwierdzenia w rzeczywistości.
W związku z tym, trudno cokolwiek planować, póki: nie jest się
zarejestrowanym, nie jest się na miejscu, by dogadać się zarówno z tutejszymi władzami, jak i z
NGOsami.
Relacja z Medicin du Monde
DO PAH napisała Kasia, która pracuje w Medicin du Monde w Nyala
…"Trudno jest wyobrazić sobie, na czym konkretnie tu polega problem. Mówi się o milionie,
półtora przemieszczonych osób, w regionie zamieszkanym normalnie przez ok. dwa miliony osób. Brzmi
to niewyobrażalnie, na myśl przychodzą ogromne obozy i koczowiska ludzkie (takie też są zdjęcia w
gazetach). Wydaje się, że wystarczy po prostu zebrać pieniądze, wysłać kilka osób, trochę sprzętu i
zacząć działać. Jednak, trzeba zrozumieć jedną rzecz: sama prowincja Darfur jest chyba trzy razy
większa niż Polska, jakkolwiek zamieszkała przez "tylko" około dwa miliony ludzi. Część
przemieszczonych rzeczywiście znajduje się w dużych obozach. Tymi obozami zajmują się już NGOsy
(Oxfam, MDM, MSF, CARE i inne), które przybyły do Darfuru jako pierwsze - to zrozumiale, potrzeby
tam były olbrzymie, nie trzeba było daleko szukać. Jednak reszta przemieszczonej ludności
zatrzymuje się w małych miasteczkach, dwa tysiące tu, trzy tysiące tam. W tych miasteczkach pewnie
są dziś największe potrzeby… Ale chyba z tym trzeba będzie poczekać na koniec pory deszczowej,
która właśnie (z dużym opóźnieniem) się rozpoczęła. Tereny te są właściwie niedostępne. Chyba, że
się ma naprawdę duże możliwości logistyczne. Ekipa Medicin du Monde wybrała się na rozpoznanie do
Kubum, Um Duhum i dalej aż do granicy z Czadem (około 300 km), 12 godzin w jedna stronę.
Potrzebowali trzech dni, żeby wrócić…"
Czy pmożemy?
Nie mając środków na logistykę i na bezpośrednie działania i pracę na
miejscu oraz nie mając perspektyw na ich pozyskanie Polska Akcja Humanitarna nie widzi możliwości
skutecznego zorganizowania pomocy dla osób przemieszczonych w Darfur.
Społeczeństwo polskie wie niewiele na temat sytuacji w Sudanie. Słowo
"Darfur" niewielu cokolwiek mówi. Media też poruszają temat w małym zakresie, więc nie ma
szansy na zbudowanie solidarności z ofiarami wojny w Sudanie, co przekłada się na niemożność
zebrania znacznej sumy. Na razie PAH dysponuje sumą 15 tys. dolarów (z funduszu nagłej pomocy) oraz
MSZ umożliwił złożenie projektu na sumę 19 tys. dolarów.
Źródło: PAH