Polak, Turek, dwa bratanki? Wizyta Erdogana to zły znak
ZIELIŃSKA: Uwięzieni dziennikarze i działacze społeczni, zamknięte organizacje pozarządowe i media, łamane prawa człowieka. To wszystko nie przeszkodziło Polsce gościć przywódcy, który w innych krajach Unii jest „persona non grata”.
W zeszłym tygodniu odbyła się wizyta prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana w Warszawie. Polska jest pierwszym krajem Unii Europejskiej, który przyjął prezydenta Turcji od czasu próby zamachu stanu w ubiegłym roku. W innych państwach Erdogan stał się „persona non grata” z powodu pogłębiającego się przez ostatni rok w Turcji kryzysu praw człowieka. Decyzja polskich władz ma zatem silny wymiar polityczny i jest kolejnym sygnałem wskazującym, w jakim kierunku zmierza Polska w relacjach międzynarodowych.
Co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku i dlaczego kraje unijne są przeciwne wizytom prezydenta Erdogana? W marcu 2016 roku Unia Europejska oraz Turcja zawarły porozumienie, które miało na celu powstrzymanie nieuregulowanej migracji do Unii. Ta umowa zaowocowała wówczas wyciszeniem unijnej krytyki wobec łamania praw człowieka w Turcji. Jednak 15 lipca miała miejsce brutalna próba zamachu stanu, którą szybko zdławiono. Władze ogłosiły, że liczba ofiar śmiertelnych wyniosła 237 osób, w tym 34 zamachowców, a 2 191 osób zostało rannych. Podczas tej nocy budynek parlamentu został zbombardowany, a liczne budynki państwowe oraz cywilne uszkodzone.
Pokłosie próby zamachu stanu
W konsekwencji próby zamachu stanu rząd ogłosił trzymiesięczny stan wyjątkowy, w październiku wydłużony o dodatkowe trzy miesiące, odstępując od licznych artykułów Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych oraz Europejskiej Konwencji o Ochronie Praw Człowieka. Około 90 tysięcy urzędników, w tym nauczycieli, policjantów oraz wojskowych zostało zwolnionych z pracy na podstawie oskarżeń o powiązania z organizacjami terrorystycznymi lub Fethullahem Gülenem, byłym sojusznikiem rządu, który został oskarżony o zorganizowanie próby zamachu stanu. Co najmniej 40 tysięcy osób zostało umieszczonych w areszcie tymczasowym, oczekując na procesy w sprawie powiązań z ruchem Gülena, zakwalifikowanym przez władze jako Organizacja Terrorystyczna Fethullaha Gülena (FETÖ).
Prezydent Erdogan umocnił swoją władzę w trakcie całego roku. W grudniu 2016 roku w parlamencie przedstawiono poprawki konstytucyjne, które wzmacniają uprawnienia wykonawcze prezydenta. Kolejnym krokiem było ograniczanie wolności słowa. Po deklaracji stanu wyjątkowego, 118 dziennikarzy zostało umieszczonych w areszcie tymczasowym, 184 ośrodki medialne zostały arbitralnie oraz bezterminowo zamknięte przez dekrety wykonawcze, mocno ograniczając znaczenie mediów opozycyjnych. Osoby wyrażające poglądy niezgodne z linią rządową były ofiarami gróźb i prześladowań. Zwiększyła się cenzura Internetu. Co najmniej 375 organizacji pozarządowych, w tym zajmujących się prawami kobiet, a także stowarzyszeń prawniczych oraz organizacji humanitarnych zostało zamkniętych przez listopadowy dekret.
Aresztowanie pracowników Amnesty International
Turcja kontynuuje serię działań mających na celu uciszenie krytycznych wobec rządu głosów i stłumienie społeczeństwa obywatelskiego w kraju. Jedną z metod jest ściganie aktywistów i aktywistek na podstawie absurdalnych zarzutów powiązań z organizacjami terrorystycznymi. W czerwcu 2017 roku Taner Kilic, prezes Amnesty International w Turcji, został aresztowany wraz z 22 innymi prawnikami w prowincji Izmir. Został oskarżony o „członkostwo w Organizacji Terrorystycznej Fethullaha Gülena”. Na jakiej podstawie? Kilic miał rzekomo zainstalować na swoim telefonie komórkowym aplikację ByLock, która jest wykorzystywana przez organizacje terrorystyczne do komunikacji. Obrońcy dostarczyli prokuratorowi raport stwierdzający, że powyższa aplikacja nigdy nie została ściągnięta na telefon Kilica. Mimo to nie został on zwolniony z tymczasowego aresztu.
Miesiąc później władze aresztowały dyrektorkę Amnesty International Idil Eser oraz dziewięciu innych obrońców praw człowieka z różnych organizacji pozarządowych. Uczestniczyli w rutynowym szkoleniu dla aktywistów praw człowieka w Stambule. Wraz z Eser była jej przyjaciółka i współpracowniczka Özlem Dalkıran, założycielka Amnesty w Turcji, obecnie członkini Avaaz oraz Citizens’ Assembly. Mieli rozpocząć trzeci dzień szkolenia, kiedy policja wtargnęła do budynku i uwięziła wszystkich obecnych, także trenerów prowadzących warsztaty. Zarzut? Niedorzeczny: „popełnienie przestępstwa w imieniu organizacji terrorystycznej, nie będąc jej członkiem”. Wszyscy przebywają obecnie w areszcie tymczasowym.
Przyjaźń polsko-turecka
Podczas gdy prezydent Andrzej Duda przyjmował w Warszawie prezydenta Erdogana, do mediów trafiła informacja o zaakceptowaniu przez turecki sąd wniesionego przez prokuratora oskarżenia przeciwko jedenastu obrońcom i obrończyniom praw człowieka, w tym pracownikom Amnesty International. Prokurator bezpodstawnie zarzuca im wspieranie trzech różnych organizacji terrorystycznych, których ideologie są ze sobą sprzeczne. Nie przedstawił żadnych dowodów. Wszystkim działaczom grozi do 15 lat więzienia. Pierwsze rozprawy sądowe odbędą się dziś i jutro.
Przyjęcie prezydenta Erdogana w Warszawie i komunikat prezydenta Dudy o zacieśnianiu relacji politycznych, gospodarczych, wojskowych i kulturalnych między Polską a Turcją w klarowny sposób pokazuje akceptację działań tureckich władz i ignorowania łamania praw człowieka. Jest to kolejny niepokojący sygnał odchodzenia Polski od międzynarodowych standardów praw człowieka.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Gdy prezydent Duda przyjmował prezydenta Erdogana, turecki sąd zaakceptował oskarżenie jedenastu obrońców praw człowieka w Turcji.