Mniej niż 1/3 Polaków wspomogła w 2008 r. organizację lub ruch społeczny. Nie jest to imponujący wynik. Możemy się jednak cieszyć z tego, że jest to więcej niż rok wcześniej.
Zacznijmy od pozytywnych wniosków, jakie wynikają z najnowszych
badań Stowarzyszenia Klon/Jawor dotyczących filantropii.
- Wzrosła liczba Polaków, którzy przekazali pieniądze lub dary
rzeczowe na rzecz organizacji pozarządowych, ruchów społecznych lub
religijnych. W 2008 r. zrobiło to 28,6% Polaków, w roku ubiegłym
25,3%. Polacy najchętniej wspierali organizacje pomagające
najuboższych (11,6%), zajmujące się pomocą humanitarną (7,7%) i
ruchy religijne i parafialne (5,4%).
Został więc zahamowany trend spadkowy, który utrzymywał się w polskiej filantropii od 2005 r. - Nieznacznie wzrosła też ilość Polaków, którzy pomagają więcej niż jednej organizacji. W 2008 r. 35% darczyńców przekazało środki finansowe na rzecz dwóch lub więcej organizacji, w 2007 r. takich filantropów było 33,4%.
- Jednak tak jak rok temu, Polacy najczęściej wspomagali organizacje małymi kwotami – ponad połowa darczyńców wsparła organizacje kwotą nie większą niż 50 zł.
W tym roku zwiększył się odsetek Polaków, którzy darowali kwoty
większe niż 50 zł (między 50 a 200 zł) – w 2008 r. deklarował to co
czwarty badany (26%), w 2007 r. – 18,6%. Jednocześnie zmniejszył
się procent darczyńców, którzy przekazali organizacjom znaczące
sumy (powyżej 200 zł). W 2007 r. było ich 11,4%, rok później tyko
8,3%.
Najbardziej wymownym wnioskiem z badań jest to, że ponad 70%
Polaków nie wspomogło żadnej organizacji.
Z badań amerykańskiego profesora Arthura Brookes’a wynika, że na dobroczynność wpływa religijność. W swojej książce Komu naprawdę zależy, czyli zaskakująca prawda o współczującym konserwatyzmie prezentuje badania, z których wynika, że religijni konserwatyści, dają znacznie więcej na cele dobroczynne niż liberalni demokraci (którzy najczęściej deklarują się jako niereligijni). Dają średnio 30% więcej, choć średnie dochody gospodarstw konserwatystów są niższe od gospodarstw demokratów. Mieszkańcy dziesięciu najbardziej republikańskich stanów – czyli takich, w których G. W. Bush uzyskał w wyborach ponad 60% poparcia – przekazywali na cele dobroczynne 3,5% swoich dochodów, podczas, gdy mieszkańcy stanów, w których Bush dostał poniżej 40% – tylko 1,9%.
Rzeczywiście, najwięcej spośród Polaków, którzy pomagają (ponad 60%) deklaruje, że robi to ze względu na swoje religijne, moralne lub polityczne przekonania nakazujące pomagać innym. Jednak nie sposób nie zapytać: skoro w Polsce jest tak wiele religijnych osób (96% zdeklarowanych katolików, w tym 77% uznających religię za ważną w swoim życiu, wg CBOS, maj 2006 r.), to dlaczego filantropia nie jest bardziej rozpowszechniona?
Po części tłumaczyć to może inne stwierdzenie, które Brookes udowodnia w swojej książce. Według jego badań, osoby, które zgadzają się z opinią, że „to rząd jest odpowiedzialny za to, by ograniczyć nierówności dochodów w społeczeństwie” dawali na czele dobroczynne średnio 4 razy mniej niż ci, którzy się z tym nie zgadzają.
Dziś większość Polaków jest przekonana, że potrzebującym powinny pomagać władze państwowe: 82% wskazuje władze lokalne, 72% rząd. Tylko 42% jest zdania, że powinny zajmować się tym stowarzyszenia i organizacje. Jeszcze mniej jest zdania, że należy to do obowiązków Kościoła (38%), międzynarodowych organizacji charytatywnych (20%) lub ludzi bogatych (20%) (CBOS, Komu i jak pomagać. Pomoc społeczna w opinii Polaków, wrzesień 2008 r.).
Wyobrażenia ludzi co do idealnego ustroju mogą wpływać na ich
gotowość pomocy, jednak nie sprawiają, że ten ustrój zostanie
wprowadzony. Władze nie mogą pomóc wszystkim potrzebującym,
współobywatele nie kwapią się do pomocy, przenosząc ciężar na
państwo, tymczasem los potrzebujących się pogarsza…
Niski poziom dobroczynności można by złożyć na karb braku zaufania społecznego, którym Polska wyróżnia się na tle innych krajów Europy. Na pytanie: „Czy można zaufać większości ludzi czy też uważa Pan(i), że w postępowaniu z ludźmi ostrożności nigdy za wiele?” zdecydowana większość – aż 77,4% Polaków odpowiedziało, że „ostrożności nigdy za wiele”. Tylko 11,5% Polaków uważa, że większości ludzi można zaufać (Diagnoza Społeczna 2007).
Mimo to tylko 3% spośród tych, który nie angażują się w filantropię przyznaje, że powodem jest brak zaufania do organizacji (dane Stowarzyszenia Klon/Jawor, 2007 r.), w 2006 r. było ich 6,3%. Najczęstsza wymówka to banalny brak czasu (ponad 34%) lub brak zainteresowania (33,6%). Trzeba też przyznać, że to właśnie organizacje charytatywne utrzymują się w czołówce instytucji cieszących się największym zaufaniem społecznym wśród Polaków: Caritasowi ufa 80% Polaków, PCK – 79%, a Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy – 85% (źródło: CBOS, Zaufanie społeczne w latach 2002-08, luty 2008 r.).
Działalność tej ostatniej organizacji to zresztą dowód na to, że Polaków da się zmobilizować do pomocy – i to masowo. Od 17 lat, w styczniową niedzielę w całym kraju pod hasłem Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbywają się koncerty, licytacje złotych serduszek, tysiące wolontariuszy zbiera pieniądze na ratowanie życia i zdrowia dzieci. Każdy, kto wspomoże Orkiestrę nawet najmniejszą kwotą, otrzymuje serduszko. Jurkowi Owsiakowi, pomysłodawcy całej akcji, udało się sprawić, że w dzień, gdy gra Orkiestra nie wypada nie mieć serduszka przyklejonego do kurtki. Kwoty, które udaje się zebrać co roku mogą budzić niedowierzanie. W styczniu 2008 r. zebrano prawie 14 mln dolarów!
Orkiestrze pomaga telewizja, która relacjonuje finał. I to jest jeden z sekretów jej gigantycznego sukcesu. To, jaką siłę ma przekaz telewizyjny potwierdzają wyniki fundacji charytatywnych założonych przez stacje telewizyjne. Fundacja TVN „Nie jesteś sam” zaczęła od pomagania bohaterom reportaży nadawanych na antenie. Historie konkretnych potrzebujących osób sprawiają, że widzom miękną serca i decydują się pomóc. Fundacja TVN zebrała w 2007 r. 21,5 mln złotych. Fundacja przy konkurencyjnej stacji Polsat w 2007 r. zebrała 17,5 mln złotych. I choć wśród Polaków wciąż najczęstszą formą pomocy jest oddawanie pieniędzy do puszki, skarbonki czy zbiórka na ulicy (65,4% – dane z 2007 r.), to jednocześnie szybko rośnie popularność nowoczesnych metod przekazywania pieniędzy na cele społeczne, jak audiotele, SMS (3% w 2001 r. i 28,4% w 2005 r. – wg badania Stowarzyszenia Klon/Jawor). Telewizja i Internet mogą być wielkimi sprzymierzeńcami nowoczesnej filantropii.
Zwyczaj regularnego dzielenia się z bardziej potrzebującymi powiązany z przekonaniem, że tak należy robić, to także pewna tradycja społeczna. Na tej tradycji w polskim społeczeństwie odcisnęło swoje piętno dziedzictwo PRL-u. Warto pamiętać, że – jak przypomina Ewy Leś w Zarysie historii dobroczynności i filantropii w Polsce: „W okresie PRL przerwana została tradycja filantropijna oraz jej instytucjonalna ciągłość. W okresie totalitarnego państwa pojęcie filantropii zostało wypaczone, nadano mu znaczenie ujemne i pogardliwe. Filantropia traktowana była ironicznie, a wiele organizacji o ogromnym dorobku organizacyjnym i tradycji, sięgającej niekiedy czasów I Rzeczypospolitej, zostało przez władze zlikwidowanych.” Historia najnowsza często bywa formą wygodnego usprawiedliwienia, które od prawie 20 lat, pozwala tłumaczyć wszelkie „społeczne niedostatki” Polaków, jednak wydaje się, że tego dziedzictwa nie da się całkowicie zignorować.
Tym ważniejsze stają się wszelkie działania, którą zaszczepiają ideę filantropii w społeczeństwie, najlepiej już wśród najmłodszych. Świetnym przykładem jest akcja „Góra grosza”, organizowana przez Towarzystwo NASZ DOM w szkołach w całej Polsce pod hasłem: „Jeden grosz znaczy niewiele, ale Góra Grosza jest największa na świecie”. Dzieci zbierają w swoich szkołach (i przedszkolach) grosze, które przeznaczone zostają na pomoc rodzinnym domom dziecka. Szkoła, która uzbiera najwięcej, dostaje cenną nagrodę. Dzieci uczą się w ten sposób, że nawet jeden grosz może pomóc im zmienić los innych, w tym przypadku ich rówieśników w domach dziecka.
Polaków trzeba po prostu uczyć, że pomaganie ma sens. Dzięki temu, być może za kilka lat, będziemy mogli być z większym zadowoleniem patrzeć na wyniki badań dotyczących polskiej filantropii.
Źródło: dwumiesięcznik gazeta.ngo.pl 01(61)2009