Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Polacy na Wołyniu: dodajemy otuchy "pomarańczowej rewolucji"
Jan Fedirko (oprac. mbor, redakcja ngo.pl)
Polacy biorą udział w pomarańczowej rewolucji: "najwięcej dobrego dla utrwalenia przyjaznych stosunków między Polakami a Ukraińcami można uzyskać poprzez docieranie na prowincję. Sam fakt bycia z tymi ludźmi, wyrażenia szacunku dodaje im ogromnej otuchy i utrwala w przekonaniu, że walczą o słuszną sprawę" - o wizycie na Wołyniu pisze Jan Fedirko z lubelskiej Fundacji Nowy Staw.
Razom nas bahato, nas ne podołaty!
Pierwszym wrażeniem, jeszcze przed przekroczeniem granicy, jest coraz większa obecność pomarańczowego koloru w miarę zbliżania się do Bugu. Zawsze obecne na granicy przejawy życzliwości w stosunku do nas przeradzają się w otwartą sympatię, gdy przedstawiciele ukraińskich służb granicznych i celnych zauważają pomarańczowe motywy na naszym samochodzie. We wszystkich mijanych po drodze miejscowościach coraz częściej widoczna jest pomarańczowa symbolika na ubraniach ludzi. Coraz więcej grup wędrujących po miasteczkach z flagami i zachęcających mieszkańców do stałej gotowości poparcia kandydata na prezydenta, który na Wołyniu odniósł jednoznaczne zwycięstwo. W stolicy województwa, Łucku wita nas kilkunastotysięczna grupa demonstrantów zgromadzonych na głównym placu pod Teatrem Dramatycznym. Doskonale widać ją z okien hotelu "Ukraina", w którym przygotowujemy się aby dołączyć do barwnego tłumu. W pokoju słychać relacje z radia, przekazywane na placu przez ogromne głośniki, co chwilę przerywane skoczną melodią piosenki, która stała się obok pomarańczowego koloru symbolem tej rewolucji: "Razom nas bahato, nas ne podołaty". Najsilniejszym i wszechobecnym wrażeniem jest zaskakująco pokojowe nastawienie zgromadzonych. Nie wyczuwa się żadnej agresji nawet w słowach. Myślę, że to wręcz radosne nastawienie wynika z głębokiego przekonania, iż racja jest po stronie tych ludzi. Nawet wobec przedstawicieli administracji państwowej - tych, którzy jeszcze się nie schowali przed narodem - nie stosuje się żadnych form nacisku, ani przemocy pomimo, że nie chcą zadeklarować niepopierania rozwiązań siłowych. Polska flaga wzbudza zaciekawienie i pierwsze podziękowania za przybycie, uściski dłoni. Ukraińscy przyjaciele, którzy rzucili się w wir organizowania protestu wnet zapraszają nas do głosu.
Pierwszym wrażeniem, jeszcze przed przekroczeniem granicy, jest coraz większa obecność pomarańczowego koloru w miarę zbliżania się do Bugu. Zawsze obecne na granicy przejawy życzliwości w stosunku do nas przeradzają się w otwartą sympatię, gdy przedstawiciele ukraińskich służb granicznych i celnych zauważają pomarańczowe motywy na naszym samochodzie. We wszystkich mijanych po drodze miejscowościach coraz częściej widoczna jest pomarańczowa symbolika na ubraniach ludzi. Coraz więcej grup wędrujących po miasteczkach z flagami i zachęcających mieszkańców do stałej gotowości poparcia kandydata na prezydenta, który na Wołyniu odniósł jednoznaczne zwycięstwo. W stolicy województwa, Łucku wita nas kilkunastotysięczna grupa demonstrantów zgromadzonych na głównym placu pod Teatrem Dramatycznym. Doskonale widać ją z okien hotelu "Ukraina", w którym przygotowujemy się aby dołączyć do barwnego tłumu. W pokoju słychać relacje z radia, przekazywane na placu przez ogromne głośniki, co chwilę przerywane skoczną melodią piosenki, która stała się obok pomarańczowego koloru symbolem tej rewolucji: "Razom nas bahato, nas ne podołaty". Najsilniejszym i wszechobecnym wrażeniem jest zaskakująco pokojowe nastawienie zgromadzonych. Nie wyczuwa się żadnej agresji nawet w słowach. Myślę, że to wręcz radosne nastawienie wynika z głębokiego przekonania, iż racja jest po stronie tych ludzi. Nawet wobec przedstawicieli administracji państwowej - tych, którzy jeszcze się nie schowali przed narodem - nie stosuje się żadnych form nacisku, ani przemocy pomimo, że nie chcą zadeklarować niepopierania rozwiązań siłowych. Polska flaga wzbudza zaciekawienie i pierwsze podziękowania za przybycie, uściski dłoni. Ukraińscy przyjaciele, którzy rzucili się w wir organizowania protestu wnet zapraszają nas do głosu.
Dziękujemy za "pomarańczową
rewolucję"
Na pozdrowienie "sława Ukraini!" zgromadzeni odkrzykują gromko "sława"! Na początek wspominam krótko historię lat 80-tych, kiedy to ruch Solidarności w Polsce zapoczątkował upadek sowieckiego imperium, który przypieczętowany został deklaracją niepodległości Ukrainy. Wówczas zgromadzeni, chyba w nowym - międzynarodowym kontekście zaczynają śpiewać ulubiony refren "Razom nas bohato, nas ne podołaty". Podkreślam, że dziś jesteśmy z nimi, nie tylko dlatego, żeby ich wesprzeć, pokazać naszą solidarność, ale przede wszystkim podziękować (owacja zgromadzonych). Bardzo podziękować za ukraińską pomarańczową rewolucję. Podziękować, ponieważ wiemy, że walczą nie tylko o demokratyczną Ukrainę, ale i o Polskę. Przekazujemy wiarę w ich zwycięstwo oraz przekonanie, że Ukraina już nigdy nie będzie filarem żadnego imperium, ale dzięki takiej postawie staje się wschodnim filarem Europy. Spontanicznie rozlega się przeszywające powietrze i trafiające do serca "mołodcy, mołodcy...". W ten sposób kilkanaście tysięcy mieszkańców Wołynia dziękuje za przybycie do nich i solidarność Polski z Ukrainą. Jeszcze tylko trawestacja refrenu Hymnu Ukrainy:
"Duszu i tiło my położym za waszu swobodu
Tylki pokozyte bratia szczo Wy kozackoho rodu!",
która wzbudza wielką radość i rozlega się wszechobecne "Juszczenko Tak"!
Na pozdrowienie "sława Ukraini!" zgromadzeni odkrzykują gromko "sława"! Na początek wspominam krótko historię lat 80-tych, kiedy to ruch Solidarności w Polsce zapoczątkował upadek sowieckiego imperium, który przypieczętowany został deklaracją niepodległości Ukrainy. Wówczas zgromadzeni, chyba w nowym - międzynarodowym kontekście zaczynają śpiewać ulubiony refren "Razom nas bohato, nas ne podołaty". Podkreślam, że dziś jesteśmy z nimi, nie tylko dlatego, żeby ich wesprzeć, pokazać naszą solidarność, ale przede wszystkim podziękować (owacja zgromadzonych). Bardzo podziękować za ukraińską pomarańczową rewolucję. Podziękować, ponieważ wiemy, że walczą nie tylko o demokratyczną Ukrainę, ale i o Polskę. Przekazujemy wiarę w ich zwycięstwo oraz przekonanie, że Ukraina już nigdy nie będzie filarem żadnego imperium, ale dzięki takiej postawie staje się wschodnim filarem Europy. Spontanicznie rozlega się przeszywające powietrze i trafiające do serca "mołodcy, mołodcy...". W ten sposób kilkanaście tysięcy mieszkańców Wołynia dziękuje za przybycie do nich i solidarność Polski z Ukrainą. Jeszcze tylko trawestacja refrenu Hymnu Ukrainy:
"Duszu i tiło my położym za waszu swobodu
Tylki pokozyte bratia szczo Wy kozackoho rodu!",
która wzbudza wielką radość i rozlega się wszechobecne "Juszczenko Tak"!
Cuda w mediach
Późną nocą po obejrzeniu obrazów rodem z innych części świata, kiedy to dziesiątki samochodów jeździ używając sygnałów dźwiękowych, mrugających świateł awaryjnych i powiewających przez szyby i szyberdachy setek flag, włączam telewizor i przeglądam programy. Bardzo ciekawa sytuacja, która powstała w mediach ma odzwierciedlenie również w kanałach telewizyjnych. Kilka dni po drugiej turze wyborów większość z nich stara się przekazywać obiektywną informację. Jest to kolejny cud "ukraińskiej rewolucji". Jeszcze tydzień temu było to niemożliwe, np. w takich ogólnopaństwowych kanałach, jak "1+1". Dziś jego dziennikarze przepraszają na antenie, mówiąc otwarcie, że przez ostatnie lata oszukiwali ludzi. Dodaje to otuchy protestującym zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie wcześniej bardzo ciężko było dotrzeć do opozycyjnego "5 Kanału". Jest to bardzo ważne, ponieważ tak jak w Polsce większość ludzi ogląda programy informacyjne i ma duże zaufanie do wiadomości podawanych w telewizji.
To prowincja trwa na kijowskim "Majdanie"
Jak wspomniałem, jest to bardzo ważne w terenie, gdzie lokalni liderzy opowiadający się po stronie Wiktora Juszczenki ryzykują naprawdę wiele. W przypadku nawet krótkotrwałego zwycięstwa kłamstwa i nieprawdy postawa ta może kosztować ich pracę, karierę, dzieci, przyszłość rodziny. W małych, kilkutysięcznych miasteczkach, jak np. Horochów właściwie wszyscy się znają i popierają protesty opozycji, jednak w przypadku represji - do których jak wszyscy mają nadzieję nie dojdzie - nie ma zbyt wielkiej nadziei na zmianę pracy czy wyjazd, jak w większych miastach. A to przecież mieszkańcy małych miast zapełniają w znacznej mierze "Majdan Niezałeżnosti" w Kijowie. Z pewnością ludzie ci ryzykują więcej niż my w latach 80-tych. Mimo to Mer Horochowa Walery Sobucki z nutką dumy w głosie przedstawia nam mieszkańców, którzy dwa razy w tygodniu zmieniają się w namiotach stojących na stołecznym Chreszczatiku z wypisaną nazwą ich miasta. Dlatego też mieszkańcy szczególnie cieszą się z przybycia gości z zewnątrz, a zwłaszcza z zagranicy. Myślę, że będą bardzo długo pamiętali nasze słowa poparcia, solidarności i uznania dla ich postawy. Być może te symboliczne pomarańcze i mandarynki od mojego kolegi rozdane dzieciom, które przybyły wraz z rodzicami w mroźny dzień na manifestację poparcia Juszczenki bardziej zapadną im w serca, niż widok biało-czerwonej flagi wśród licznych sztandarów ukraińskich i pomarańczowych proporców. Wprawdzie bardzo ceniony jest na Ukrainie udział w mediacjach popularnych tu polskich polityków, jednak myślę, że więcej dobrego dla utrwalenia przyjaznych stosunków między naszymi narodami można uzyskać poprzez docieranie na prowincję. Sam fakt bycia z tymi ludźmi, wyrażenia szacunku dodaje im ogromnej otuchy i utrwala w przekonaniu, że walczą o słuszną sprawę.
Święta pod pomarańczową choinką
To niesamowite odczucie wręcz braterskiej miłości również do przeciwników i radości może wynikać tylko z przekonania o prawdzie. Ta zaś dodaje sił i wytrwałości w dążeniu do sprawiedliwości. Dlatego nawet gdyby obecny kryzys nie zakończył się po myśli tych milionów ludzi, nikt ani nic nie pozbawi ich sukcesu, jakim jest przebudzenie świadomości narodowej i nagła eksplozja społeczeństwa obywatelskiego - duma, że są Ukraińcami.
Nieco przykry był jedynie powrót do Polski, gdzie wśród setek neonów i pomiędzy hipermarketami rozleniwieni spacerowicze z pieskami nie wydawali się wyrażać żadnego zainteresowania naszą pomarańczową grupką. Pomyślałem sobie, że tak musieli czuć się nasi rodacy w latach 80-tych przybywając (nie zawsze z własnej woli) na ulice zachodnioeuropejskich metropolii. Mam jednak głębokie wewnętrzne przekonanie, że spełni się życzenie, o które zapytałem się ukraińskich przyjaciół - pragnęliby spędzenia Świąt pod pomarańczowa choinką.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Późną nocą po obejrzeniu obrazów rodem z innych części świata, kiedy to dziesiątki samochodów jeździ używając sygnałów dźwiękowych, mrugających świateł awaryjnych i powiewających przez szyby i szyberdachy setek flag, włączam telewizor i przeglądam programy. Bardzo ciekawa sytuacja, która powstała w mediach ma odzwierciedlenie również w kanałach telewizyjnych. Kilka dni po drugiej turze wyborów większość z nich stara się przekazywać obiektywną informację. Jest to kolejny cud "ukraińskiej rewolucji". Jeszcze tydzień temu było to niemożliwe, np. w takich ogólnopaństwowych kanałach, jak "1+1". Dziś jego dziennikarze przepraszają na antenie, mówiąc otwarcie, że przez ostatnie lata oszukiwali ludzi. Dodaje to otuchy protestującym zwłaszcza w małych miejscowościach, gdzie wcześniej bardzo ciężko było dotrzeć do opozycyjnego "5 Kanału". Jest to bardzo ważne, ponieważ tak jak w Polsce większość ludzi ogląda programy informacyjne i ma duże zaufanie do wiadomości podawanych w telewizji.
To prowincja trwa na kijowskim "Majdanie"
Jak wspomniałem, jest to bardzo ważne w terenie, gdzie lokalni liderzy opowiadający się po stronie Wiktora Juszczenki ryzykują naprawdę wiele. W przypadku nawet krótkotrwałego zwycięstwa kłamstwa i nieprawdy postawa ta może kosztować ich pracę, karierę, dzieci, przyszłość rodziny. W małych, kilkutysięcznych miasteczkach, jak np. Horochów właściwie wszyscy się znają i popierają protesty opozycji, jednak w przypadku represji - do których jak wszyscy mają nadzieję nie dojdzie - nie ma zbyt wielkiej nadziei na zmianę pracy czy wyjazd, jak w większych miastach. A to przecież mieszkańcy małych miast zapełniają w znacznej mierze "Majdan Niezałeżnosti" w Kijowie. Z pewnością ludzie ci ryzykują więcej niż my w latach 80-tych. Mimo to Mer Horochowa Walery Sobucki z nutką dumy w głosie przedstawia nam mieszkańców, którzy dwa razy w tygodniu zmieniają się w namiotach stojących na stołecznym Chreszczatiku z wypisaną nazwą ich miasta. Dlatego też mieszkańcy szczególnie cieszą się z przybycia gości z zewnątrz, a zwłaszcza z zagranicy. Myślę, że będą bardzo długo pamiętali nasze słowa poparcia, solidarności i uznania dla ich postawy. Być może te symboliczne pomarańcze i mandarynki od mojego kolegi rozdane dzieciom, które przybyły wraz z rodzicami w mroźny dzień na manifestację poparcia Juszczenki bardziej zapadną im w serca, niż widok biało-czerwonej flagi wśród licznych sztandarów ukraińskich i pomarańczowych proporców. Wprawdzie bardzo ceniony jest na Ukrainie udział w mediacjach popularnych tu polskich polityków, jednak myślę, że więcej dobrego dla utrwalenia przyjaznych stosunków między naszymi narodami można uzyskać poprzez docieranie na prowincję. Sam fakt bycia z tymi ludźmi, wyrażenia szacunku dodaje im ogromnej otuchy i utrwala w przekonaniu, że walczą o słuszną sprawę.
Święta pod pomarańczową choinką
To niesamowite odczucie wręcz braterskiej miłości również do przeciwników i radości może wynikać tylko z przekonania o prawdzie. Ta zaś dodaje sił i wytrwałości w dążeniu do sprawiedliwości. Dlatego nawet gdyby obecny kryzys nie zakończył się po myśli tych milionów ludzi, nikt ani nic nie pozbawi ich sukcesu, jakim jest przebudzenie świadomości narodowej i nagła eksplozja społeczeństwa obywatelskiego - duma, że są Ukraińcami.
Nieco przykry był jedynie powrót do Polski, gdzie wśród setek neonów i pomiędzy hipermarketami rozleniwieni spacerowicze z pieskami nie wydawali się wyrażać żadnego zainteresowania naszą pomarańczową grupką. Pomyślałem sobie, że tak musieli czuć się nasi rodacy w latach 80-tych przybywając (nie zawsze z własnej woli) na ulice zachodnioeuropejskich metropolii. Mam jednak głębokie wewnętrzne przekonanie, że spełni się życzenie, o które zapytałem się ukraińskich przyjaciół - pragnęliby spędzenia Świąt pod pomarańczowa choinką.
Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji.
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.