Wielkie emocje wśród internautów budzą obiegowe opinie dotyczące III sektora przedstawiane przez ngo.pl. W komentarzach padają kolejne propozycje, którym należy się bliżej przyjrzeć. Tym razem temat nie mniej kontrowersyjny – „wyciąganie” publicznych środków przez organizacje pozarządowe.
Emocje i statystyki
Czym innym jednak wysokość zarobków, a czym innym zasadność ich pobierania. Głosy na forum pokazują przykłady "przekrętów": "Jak się okazuje, można zarobić w projektach, niewiele robiąc lub robiąc robotę kiepskiej jakości - nawet kilkanaście tys. zł netto (przy zaangażowaniu rzędu 100 - 150 godz. pracy w mies.). Ekspertów się namnożyło baaaaardzo wielu…." – pisze jeden z internautów.
Dyskusja pokazuje, że problem niewątpliwie istnieje, pytanie jednak, jaka jest jego skala. Cykl "pogromców mitów" ma na celu właśnie skonfrontowanie opinii z rzeczywistością przy wsparciu wiarygodnych danych statystycznych. Więc choć na forum można też przeczytać: "przestańcie pieprzyć o statystykach! Bo życie ngo układa się dokładnie obok nich!", to jednak właśnie statystyki pozwalają odróżnić jednostkowe przypadki od reguły.
Jeśli chodzi o "wyciąganie pieniędzy" za pośrednictwem fundacji i stowarzyszeń, niewątpliwie przypadki takie mają miejsce, a środowisko pozarządowe musi się zmierzyć z nieuczciwymi praktykami, które oprócz tego, że nieakceptowalne, to dodatkowo wpływają na opinię o całym sektorze. Jednak dane liczbowe o finansach i zatrudnieniu w sektorze wyraźnie pokazują, że praktyki takie są możliwe w bardzo niewielkiej części polskiego sektora pozarządowego.
Na forum często poruszana była kwestia korzystania z pieniędzy publicznych, zwłaszcza unijnych – i to ten właśnie temat zostanie tym razem podjęty.
Takie opinie pojawiają się dość często w odniesieniu do sektora pozarządowego – zarówno w zwykłych dyskusjach, jak i poważnych debatach. Na ile mają one pokrycie w faktach? Niewątpliwie prawdą jest, że organizacje korzystają powszechnie ze środków publicznych, zaś pieniądze te stanowią ważną pozycję w ich budżetach. Same krajowe środki stanowiły w 2009 r. łącznie aż 38% ogółu przychodów całego sektora organizacji (środki rządowe – 23%, samorządowe – 16%). J
eśli zaś wziąć pod uwagę także publiczne środki zagraniczne (fundusze europejskie, zagraniczne programy pomocowe), okaże się, że publiczny pieniądz stanowił prawie połowę całego budżetu sektora. Dla dwóch na każde pięć organizacji środki publiczne stanowią najważniejszą pozycję w ich budżecie. To na pewno dużo, zdaniem krytyków – zbyt dużo: może powodować przejmowanie nie zawsze pożądanych praktyk administracji publicznej i zatracanie charakteru aktywności pozarządowej; w pewnych sytuacjach może uzależniać organizacje od publicznych środków.
Duże unijne pieniądze rozpalają wyobraźnię
Warto jednak zaznaczyć, że ze wszystkich publicznych źródeł powszechnie (przez ponad połowę organizacji) są wykorzystywane jedynie pieniądze samorządowe. Natomiast środki unijne – tak często pojawiające się w dyskusjach o sektorze pozarządowym – są wykorzystywane przez stosunkowo niedużą liczbę organizacji: takich, które są w stanie "udźwignąć" zobowiązania związane z ich rozliczaniem. Środki te są jednak na tyle duże, że często dominują dyskusje dotyczące sektora pozarządowego. Tymczasem w 2009 roku ponad 90% organizacji w ogóle z nich nie korzystało!
Z kolei 40% organizacji nie korzystało w ogóle z żadnych publicznych pieniędzy. Inne źródła przychodów organizacji to, m.in.: darowizny od osób i firm (wykorzystywane przez połowę organizacji i stanowiące ok 10% budżetu całego sektora), składki członkowskie (wykorzystywane przez większość organizacji, ale stanowiące tylko 7% budżetu sektora) czy przychody z działalności odpłatnej i gospodarczej stanowiące 12% budżetu. Gdy przeanalizujemy strukturę przychodów, okaże się, że co szósta organizacja bazuje na składkach członkowskich, tyle samo – na datkach, darowiznach, 1%, około 7% - na wypracowanym zysku i opłatach.
Tak więc, choć debata na temat wykorzystywania publicznych pieniędzy jest niezwykle ważna, to jednak uczestnicząc w niej trzeba pamiętać, że kwestia ta nie dotyczy wszystkich organizacji, zaś z dużymi grantami unijnymi ma do czynienia niewielka ich część. Do tego warto dodać, że połowa polskich organizacji ma rocznie do dyspozycji zaledwie 20 tysięcy zł lub mniej. Znów więc nie można uogólniać na obserwacji dotyczących największych fundacji czy stowarzyszeń na cały sektor polskich inicjatyw pozarządowych.
Zupełnie inną sprawą natomiast jest efektywność wykorzystania pieniędzy publicznych, sposoby ich wydatkowania i rozliczania, czy sama specyfika zadań, na które przeznaczane są te pieniądze. To jednak już zupełnie inna, niezwykle ważna, dyskusja – ngo.pl zaprasza do jej kontynuowania w komentarzach pod tekstem.
Źródło: inf. własna