Ponad tysiąc organizacji pozarządowych wzięło udział w konsultowaniu wstępnego projektu Narodowego Planu Rozwoju na lata 2007 – 2013. Do końca czerwca 2005 rząd odpowie na zgłoszone postulaty. To jednak dopiero połowa drogi! Do jesieni 2005 trwać będą konsultacje programów operacyjnych i innych dokumentów związanych z NPR-em. Tego nie wolno przegapić - przekonywali organizatorzy konferencji podsumowującej konsultacje w trzecim sektorze.
Środowisko pozarządowe spotkało się w poniedziałek 16 maja 2005, aby podsumować swoje konsultacje Narodowego Planu Rozwoju 2007 - 2013. Trwały one od grudnia ubiegłego roku - daje to w sumie symboliczne 150 dni dialogu na temat jednego z kluczowych dokumentów dla rozwoju Polski.
Jeśli spojrzeć na liczbowe efekty konsultacji NPR-u, to wyglądają optymistycznie: wypowiedziało się około 1200 organizacji pozarządowych. Środowisko spotkało się ponad sto razy. Z jednej strony organizacje były zapraszane na spotkania, które organizowała administracja publiczna. Z drugiej - same podejmowały wysiłek, by się we własnym gronie spotkać i porozmawiać.
- Tych uwag jest naprawdę urodzaj - mówiła Zosia Komorowska z
Sekretariatu ds. konsultacji NPR. - Zachęcam administrację, aby się im przyjrzała, bo dobra wola,
aby o tym dokumencie porozmawiać wypływała naprawdę z wielu źródeł.
Nikt nie miał wątpliwości, że 150 dni rozmowy o NPR-ze było dla
organizacji niezwykle ważnym doświadczeniem. "Cieszymy się, że zostaliśmy do konsultacji
zaproszeni" - tak zaczynali swoje wystąpienia niemal wszyscy uczestnicy poniedziałkowej
konferencji.
- To pierwszy raz od 1989 roku, kiedy organizacje mają poczucie wpływu - mówił Piotr Frączak z
FRSO.
- To pierwszy raz od czasu ustawy o pożytku publicznym, kiedy administracja zapytała organizacje o
zdanie - komentowała z kolei Mirosława Hamera, łączniczka ds. funduszy strukturalnych na Dolnym
Śląsku.
Jakościowa ocena tych konsultacji nie jest już tak jednoznaczna. Są sprawy, które przeszkadzały organizacjom (szczegółowo wymienia je raport przygotowany przez sekretariat, można go pobrać pod adresem: http://www.konsultacje.ngo.pl/labeo/app/cms/x/110661). I są sprawy, w których zawiodły organizacje.
Przedstawiciele stowarzyszeń i fundacji, skarżyli się, że nie wszędzie
były po partnersku traktowane (na konferencjach ). Forma, którą proponowali organizatorzy spotkań
na temat NPR-u opierała się w przeważającej większości na formule konferencji i spotkań otwartych.
Ekpert opowiadał o NPR-ze, a potem czekał na propozycje zmian. Tymczasem większość organizacji po
raz pierwszy konsultowała tak skomplikowany dokument. Trudno od partnerów społecznych oczekiwać, że
będą w lot wiedzieli, jak z konsultacji najlepiej skorzystać, jeśli to ich pierwsze doświadczenie.
O wiele efektywniejsze okazywały się wszelkie warsztaty, grupy robocze - słowem formy spotkań,
które uruchamiają społeczną kreatywność. Były też organizacje - jak środowiska kobiece - które
powoływały własnych ekspertów do zweryfikowania projektu, organizowały spotkania we własnym gronie,
itp.
Były też głosy zawodu pod adresem organizacji. Środowisko często nie
potrafi sformułować innych pytań, poza "ile będzie pieniędzy" lub "kiedy je
dostaniemy". Nie ma natomiast pomysłów systemowych i strategicznych.
Z kolei na "fundamentalizm" oraz "styl spierania się w
taki sposób, w którym kompromis jest nie do uzyskania" narzekał prof. Jerzy Hausner. Część
polemiki skierowana była pod adresem środowisk ekologicznych i kobiecych. Niestety środowiska te
odebrały sobie szansę na odpowiedź, bo ich przedstawiciele z konferencji wyszli. Ani Agnieszka
Grzybek z Fundacji OŚKa, ani Aleksander Kędra z Instytutu na rzecz Ekorozwoju nie doczekali do
momentu, kiedy do ich wystąpień odnosili się pozostali mówcy, z Hausnerem na czele.
Wszystkie uwagi środowiska pozarządowego zostały przekazane przedstawicielom rządu: Lechowi Nikolskiemu (pełnomocnikowi rządu ds. NPR) oraz prof. Jerzemu Hausnerowi (doradcy premiera ds. NPR). Teraz uwagi wszystkich środowisk będą zbierane w jeden raport z przebiegu konsultacji. W raporcie partnerzy społeczni dostaną też odpowiedź, co się z ich uwagami stało.
- Od początku czerwca przystąpimy do odpowiedzi na pytania, postawione w czasie konsultacji - mówił prof. Hausner - Odniesiemy się do tego, w jakim kierunku pójdą zmiany i korekty.
- Czeka nas dalsza rozmowa, w tym o konkretach, w sensie układu realizacyjnego - mówił organizacjom Lech Nikolski.
- Pomysł na NPR był taki, że ma być to nasza wizja Polski. Im bardziej
go mamy, im bardziej jest nasz własny, tym lepsza pozycja negocjacyjna z Komisją Europejską - mówił
z kolei Jakub Wygnański.
Pośród pomysłów na programy operacyjne znajduje się nasz własny - Program Operacyjny Społeczeństwo Obywatelskie ("to 800 mln euro, które marzyłoby się wielu naszym sąsiadom, bo to jedyny tego typu program" komentował Jakub Wygnański). Część organizacji zdaje sobie sprawę, że na tym etapie prac nad strategicznymi dla Polski dokumentami można się tylko bardziej zaangażować:
- Pociąg z NPR-em już ruszył i nie ma sensu za nim biec po torach. To, co staramy się teraz zrobić, to znaleźć się przed nim na następnej stacji - mówił Krzysztof Herbst z FISE - przeczytaliśmy ustawę i wiemy, że po tych konsultacjach rozpoczną się następne, do 2006 roku, kiedy NPR musi być przyjęty. Próbujemy zatem odnaleźć się w programach operacyjnych.
Stawka jest większa niż jeden program dotyczący społeczeństwa
obywatelskiego. W województwach powstają programy regionalne. Jest obawa, że ich autorzy bez
nacisku partnerów społecznych o społeczeństwie obywatelskim mogą się nawet nie zająknąć.
Tych, którzy jeszcze nie zaangażowani się w konsultacje,
przekonywał Jakub Wygnański:
- Przez dwa tygodnie wisiał na portalu mocny tekst pt. "Wymyślmy Polskę", miejmy marzenia
na Polskę, problem pieniędzy odłóżmy na chwilę na boku. Nie nadszedł ani jeden mejl w tej sprawie -
ubolewał Kuba Wygnański ze Stowarzyszenia na Rzecz FIP. - Jesteśmy bardzo dobrzy w myśleniu w
kategoriach złotej rybki: nasze życzenia zostaną spełnione, moja organizacja przetrwa. A gdzie są
marzenia o Polsce w rozumieniu rozwiązań dużych, systemowych, a nie nakarmienia własnej
organizacji? Jest teraz dobry czas, więc do takich marzeń bym zachęcał.
Na pytanie o to, czy - w kontekście jesiennych wyborów - praca nad
wszystkimi tymi dokumentami nie jest przypadkiem syzyfowa, odpowiadał Lech Nikolski:
- Nie chciałbym. Co prawda w polityce jest tak, że człowiek czasem zajmuje się pracą, której
efektów nie jest pewiem. To jest ryzyko, ale trzeba się starać. Mam nadzieję, że to nie jest
kopanie dołu tylko po to, żeby ktoś go potem zasypał. Tylko bardziej kopanie rowu, który dokądś nas
zaprowadzi.
Źródło: inf. własna